Częściowa rehabilitacja Grant Tkaniny

2020-11-24
Częściowa rehabilitacja Grant Tkaniny

Leśne Dziadki zostają w 1. lidze, Lena oddała pola mistrzom, Orły wreszcie zwycięskie, Mardom żegna się z 3. ligą, DHL punktuje w meczu z Blind Fish

 

1 Liga
Bardzo dobre, szybkie spotkanie. Grant chciał się zrewanżować za pogrom, jakiego doznał w poprzednim meczu tych ekip. Początek należał jednak do Leny. Jedną z dogodnych okazji wykorzystał Mateusz Piechowski, który uprzedził Leszka Grzybowskiego i gospodarze prowadzili 1:0. Potem inicjatywę przejęli mistrzowie. Grant stworzył kilka doskonałych okazji, ale świetnie bronił Karol Mrowiec. Dopiero w końcówce pierwszej części gry padły dwie bramki dla gości. Najpierw Adrian Niemczyk dał wyrównanie, a po chwili Michał Niedźwiedzki, z kontry, strzelił gola na 2:1 dla Grantu. Pierwsza połowa to niezwykła intensywność w grze, co sprawiało, że widowisko było genialne. W ekipie gości wiodącą postacią był Marcin Łażewski, który sprawiał sporo problemów obrońcom rywali. W Lenie najlepiej prezentował się Szymon Młynek, ale za to brakowało jakości w poczynaniach ofensywnych tego zespołu.
Druga połowa to lepsza gra gości. Grant miał przewagę i tworzył sobie sporo świetnych okazji. Na posterunku był Karol Mrowiec, który nie dał się zaskoczyć, bronił pewnie i utrzymywał swoją ekipę w grze. Słabszy dzień miała za to defensywa Leny, która popełniała proste błędy. I choć oba zespołu miały sporo do zaoferowania w ofensywie to długo nie padały gole. Grant dopiął swego dopiero w 36. minucie. Umiejętnie rozegrany rzut wolny, dobre zagranie do boku i Michał Niedźwiedzki piętką skierował piłkę do bramki. W końcówce przypadkowy gol Krzysztofa Kulczaka zamknął wynik tego meczu. Grant zapewnił sobie podium, a nawet ma jeszcze szanse na wicemistrzostwo. Lena Luboń w ostatnim meczu zmierzy się z Autoplatformą – zwycięzca zostanie mistrzem sezonu Jesień 2020.

Lena Luboń


Strzelcy:

-

Kary:

  • Kamil Jędraszyk28'

1

:

4

Grant Tkaniny Poznań


Strzelcy:

  • 19' Adrian Niemczyk
  • 20' Michał Niedźwiedzki
  • 36' Michał Niedźwiedzki
  • 40' Krzysztof Kulczak

Kary:

---

To był niezły mecz w wykonaniu Leśnych Dziadków, które potrzebowały punktów, by zapewnić sobie utrzymanie w elicie. Pierwsza połowa nie powalała na kolana. Leśne grały z kontry, oddając pola rywalom. Ci, grali tego dnia bardzo schematycznie i mieli problem z tworzeniem akcji ofensywnych. Prowadzenie ekipie gospodarzy dał Maciej Sypuła w 5. minucie meczu. Potem dwie kapitalne okazje miał Marcin Gajewski, ale zabrakło zimnej krwi, by podwyższyć prowadzenie. Zespół Grzegorza Haniewicza starał się rozgrywać piłkę, ale ich akcje były umiejętnie rozbijane przez graczy gospodarzy.
Druga połowa to lepsza postawa Leśnych. Najpierw błąd w wyprowadzeniu piłki przez gości i Szymon Goc wykorzystał przytomne podanie Marcina Gajewskiego, pakując piłkę do siatki. Po chwili głupia strata jednego z obrońców Żurawi, przejęcie piłki przez Marcina Gajewskiego, który obsłużył dokładnym podaniem Szymona Goca, a ten podwyższył na 3:0. Goście grali bardzo niedokładnie i często zapominali o powrocie do defensywy. Dopiero w 34. minucie Sławek Suchomski trafił do siatki. W końcówce Leśne Dziadki skarciły rywali. Najpierw Wojciech Piechowiak trafił na 4:1, a potem kropkę nad „i” postawił aktywny Marcin Gajewski. Leśne Dziadki po raz kolejny pokazały wielki charakter i dobrą grę zespołową, co zapewniło im wygraną i pewne utrzymanie w 1. lidze. Brawo Panowie!

Leśne Dziadki


Strzelcy:

  • Maciej Sypuła 5'
  • Szymon Goc 27'
  • Szymon Goc 28'
  • Wojciech Piechowiak 38'
  • Marcin Gajewski 39'

Kary:

---

5

:

1

www.zurawie-wielkopolska.pl


Strzelcy:

  • 34' 20 Sławomir Suchomski

Kary:

---

W pierwszej połowie mecz był dość wyrównany. Wynik starcia otworzył Łukasz Paczkowski, który ładnym uderzeniem pokonał bramkarza rywal. Potem szybą kontrę na gola zamienił Daniel Fąferek i mieliśmy remis. Orły dobrze broniły dostępu do własnej bramki i nieźle kontrowały, lecz wynik nie ulegał zmianie. Dopiero w 18. minucie po ładnej akcji zespołowej Piotr Golon dał prowadzenie gościom.
W drugiej połowie przewagę zyskały Poznańskie Orły, które coraz śmielej poczynały sobie w ofensywie. Tworzył sporo okazji, lecz zawodziła skuteczność. Seryjnie sytuacje pod bramka rywali marnował Kamil Kapałczyński. W 23. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Rafał Szymański i piłka wpadła do siatki. Orły poczuły „krew” i zaatakowały jeszcze mocniej, lecz skuteczność nadal wołała o pomstę do nieba. W końcówce Drużyna Szpiku mogła złapać kontakt, ale kapitalnie spisywał się bramkarz gości, który nie dał się pokonać. Poznańskie Orły wygrały i zachowały szansę na utrzymanie w lidze. Muszą wygrać ostatni mecz z Leśnymi Dziadkami i liczyć na to, że Drużyna Szpiku nie pokona United 1998.

Drużyna Szpiku


Strzelcy:

-

Kary:

---

1

:

3

Poznańskie Orły


Strzelcy:

  • 4' 66 Łukasz Paczkowski
  • 23' Rafał Szymański

Kary:

---

3 Liga
To był mecz o wszystko dla Wpip – Mardom. Tylko zwycięstwo mogło dać im utrzymanie w 3. lidze. W pierwszej połowie obserwowaliśmy sporo walki i mało dogodnych okazji podbramkowych. Widać było, że stawka meczu pęta nogi gościom, którzy nie grali zbyt swobodnie. Rura – Team czekała na rywali, grała mądrze w obronie i nie forsowała tempa gry.
Po przerwie, w 25. minucie błąd w wyprowadzeniu piłki przez gości wykorzystała Rura - Team i Filip Kliński trafił na 1:0. Kilka chwil później gospodarze mieli dwie świetne okazje, żeby podwyższyć prowadzenie, ale nie zdołali ich wykorzystać i Mardom nadal był w grze. Najlepszą okazję goście mieli w 33. minucie meczu, kiedy Paweł Maciak trafił piłką w słupek. W samej końcówce Tomasz Napierała miał kapitalną okazję by wyrównać, ale oba jego strzały powstrzymał bramkarz gospodarzy. Po chwili sędzia zakończył mecz i spadek Wpip – Mardom do 4. ligi stał się faktem.

Rura - Team


Strzelcy:

  • Filip Kliński 25'

Kary:

---

1

:

0

Wpip - Mardom


Strzelcy:

-

Kary:

---

 

                                                                                                                                                                      Pozdrawiam
                                                                                                                                                                   Mateusz Koszycki