Lena skromnie, ale z punktami, Blue Gato ograne przez beniaminka, Inteco pokazało klasę, Czerwone Diabły nadal niepokonane, Yanosik ograł młodzież, WUW Poznań wypuściło wygraną z rąk.
2 Liga
Zaskakującym rezultatem zakończył się ten mecz. Początek nie zapowiadał niespodzianki. To Blue Gato wyszło na prowadzenie po ładnym strzale Bartosza Werbskiego. Antdata miała problemy z utrzymaniem krycia, ale była zdecydowana w defensywie i to pozwalało nie tracić kolejnych bramek. W 13. minucie dał o sobie znać Jakub Małecki i było 1:1. Odpowiedź spadkowicza z 1 Ligi była piorunująco szybka – Bartosz Werbski i było 2:1. Po chwili odpowiedzieli goście. Brak koncentracji w szeregach Gato wykorzystał Paweł Zaremba i zapakował piłkę do siatki. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy świetną okazję mieli gospodarze, ale Antdata utrzymała wynik.
Po zmianie stron oba zespoły zaczęły grać bardzo uważnie w obronie. Widać było pełną koncentrację. Częściej atakowało Blue Gato, ale nic z tego nie wynikało. Antdata cierpliwie czekała na swoje okazje. Walka trwała na całej długości i szerokości boiska. Nikt nie odpuszczał, a o wyniku końcowym zadecydowała akcja z ostatnich sekund spotkania. Bohaterem został Radosław Grzybowski, który pokonał bramkarza Blue Gato i rzutem na taśmę zapewnił beniaminkowi pierwszą wygraną w sezonie Jesień 2020. Wielki brawa dla ekipy Antdata, która wreszcie udowodniła, że ich dobra gra nie jest dziełem przypadku i że są w stanie ogrywać wyżej notowanych rywali.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Blue Gato
2
:
3
Antdata
To był czarny wieczór ekipy futbolsport.pl. Inteco, które jest beniaminkiem, pokazało bardziej doświadczonym kolegom jak grać w piłkę. Pierwsza połowa rozpoczęła się od spokojnej gry futbolsport.pl, gdzie zespół ten starał się utrzymać przy piłce. Często grał „na ścianę” chcąc w ten sposób utorować sobie drogę do bramki. To stwarzało im okazje, lecz nie potrafili ich wykorzystać. Z kolei Inteco było zabójczo skuteczne. Już na początku meczu pięknym strzałem popisał się Kacper Matyjaszczyk i beniaminek prowadził 1:0. Parę minut później popis gry dał niezawodny Łukasz Ziętek. Dwie szybkie kontry i kapitalne uderzenia tego zawodnika dały Inteco trzybramkowe prowadzenie. Rywale byli w szoku. Ruszyli do ataku, ale kompletnie nie mieli pomysłu na rozpracowanie obrony gospodarzy. Gdy już dochodzili do okazji – brakowało precyzyjnych uderzeń.
Po przerwie szybko na 4:0 trafił Łukasz Skrzypczak, który wykorzystał szybką kontrę całego zespołu. Zespół futbolsport.pl „walił głową w mur”. Brakowało pomysłu na grę w ofensywie, a w obronie popełniał zbyt proste błędy. Inteco kontrolowało grę. Sporo spokoju wprowadzał Andrzej Kokociński, który umiejętnie rozgrywał piłkę od tyłu. W 32. minucie żółte kartki obejrzeli zawodnicy obu ekip i na boisku zrobiło się nieco luźniej. Tę przestrzeń lepiej wykorzystało Inteco, które minutę później za sprawą świetnie grającego Łukasza Ziętka, podwyższyło na 5:0. Goście przejęli inicjatywę, prowadzili grę, ale nadal nic nie wpadało. Dopiero ostatnia akcja meczu przyniosła bramkę honorową. Zdobył ją najlepszy w drużynie gości – Higor Calazaes da Silva ładnym strzałem z dystansu. Inteco niespodziewanie pokonało wicelidera i pokazało, że jest niezwykle groźnym zespołem.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Fc Paide
5
:
1
futbolsport.pl
3 Liga
Od początku spotkania lepiej z piłką radzili sobie gospodarze. Zespół Rura – Team nieźle bronił i długo nie dawał się pokonać. Dopiero w 10. minucie ładną akcję zespołową na gola zamienił Adam Jankowski. Parę chwil później było 2:0 po strzale Wojciecha Bałęcznego. Czerwone Diabły miały przewagę i zdecydowanie więcej pomysłu na grę. Tego brakowało ekipie Rura-Team, która w ofensywie nie potrafiła niczym zaskoczyć. Ich ataki był wolne i czytelne, co nie sprawiało problemu rywalom. W 17. minucie aktywny Karol Kolczyński podwyższył na 3:0. Choć Rura-Team miała wsparcie rzeszy kibiców, to nadal nie potrafiła zagrozić bramce rywali.
Po przerwie nadal lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, ale to zespół Rura-Team zdołał skierować piłkę do siatki. Kapitalnym uderzeniem zewnętrzną częścią stopy w samo „okienko” popisał się Jan Kliński. Goście odważniej ruszyli na przeciwników. Niesieni dopingiem kibiców byli bliscy zdobycia kolejne bramki. Zabrakło trochę szczęścia. I choć gra była toczona w niezłym tempie, a oba zespoły coraz częściej znajdowały się w dogodnych sytuacjach, to długo nie padały gole. Dopiero pod koniec na 4:1 trafił Karol Kolczyński. Na to szybko odpowiedział Michał Gruszewski, ale zabrakło czasu by zdobyć kolejne gole. Czerwone Diabły wygrały zasłużenie i po raz kolejny pokazały, że będą liczyły się w walce o awans do 2 ligi.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Czerwone Diabły
4
:
2
Rura - Team
4 Liga
Cóż za pierwsze 20 minut w wykonaniu WUW Poznań! Zespół gospodarzy ruszył na rywali niczym rozwścieczony byk na toreadora. Ładną akcję zespołowa w 4. minucie na gola zamienił Paweł Ryszka. WUW atakowało i wykorzystywało słabą postawę goście, którzy grali apatycznie i bez werwy. W 8. minucie podwyższył Wojciech Stypiński. Gospodarzom było mało! Parę minut później ponownie ten sam zawodnik skarcił pasywną postawę rywali i było 3:0! Goście nie mogli uwierzyć w to, co się dzieje. Byli bezradni, brakowało im pomysłu na przejście przez zasieki WUW Poznań. Dopiero w ostatniej minucie pierwszej części gry Pecunia trafiła do siatki.
Po zmianie połów gra gospodarzy nieco siadła, a lepiej zaczęli spisywać się goście. W 30. minucie Michał Koczan zdobył bramkę kontaktową i zrobiło się naprawdę gorąco. WUW zaatakowało i było o włos od podwyższenia prowadzenia, lecz zabrakło zimnej krwi pod bramką przeciwników. Pecunia odgryzała się kontrami, ale była nieskuteczna. Gdy większość myślała, że jest po meczu, Bartosz Nowaczewski w ostatniej minucie zdołał wyrównać i dał swojej ekipie cenny punkt. WUW nie mogło uwierzyć, że wypuściło wygraną z rąk, tym bardziej że prowadzili aż 3:0! Zabrakło naprawdę niewiele…
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:WUW Poznań
3
:
3
Pecunia Calcio
Serdecznie zapraszam do zakładki "Galeria", gdzie ukazała się fotorelacja z wtorkowych zmagań w lidze futbolsport.pl
Pozdrawiam
Mateusz Koszycki