Emocje jak w Lidze Mistrzów!

2019-05-23
Emocje jak w Lidze Mistrzów!

Lena Luboń i Autoplatforma stworzyły KAPITALNE widowisko, WANIR gra o pełną pulę, FC Grunwald wypuścił remis z rąk, GEFCO niczym Milan z dawnych lat, Dekpol na zero z tyłu, Przeglądownia bez zmian poradziła sobie z WUW Poznań.

 

I liga

HIT wieczoru i to nie tylko z nazwy. To, co pokazały oba zespoły, przejdzie do historii rozgrywek. Genialne meczycho, w którym było wszystko – piękne bramki, świetne parady bramkarskie, niesamowite zwroty akcji.

Pierwsza połowa to lepsza gra Leny Luboń, która raz po raz nękała świetnie spisującego się w bramce Łukasza Machowinę. Wynik spotkania w 9 minucie otworzył Michał Nowak. Autoplatforma miała olbrzymie problemy z grającymi szybko i szeroko rywalami. W barwach Leny brylowali Patryk Łakomy i Mateusz Piechowski, świetnie w defensywie grał Michał Sitkowski. Goście pod nieobecność Michaela Delury, grali na Mikołaja Szafera i Sławomira Urbaniaka. Bardzo dobrze prezentował się też Robert Bochyński. Lena miała przewagę, ale nie była w stanie pokonać Łukasz Machowiny i gdy wydawało się, że do przerwy będzie skromne prowadzenie 1:0... bramkę wyrównującą zdobył aktywny Mikołaj Szafer.

To, co wydarzyło się w drugiej połowie meczu... mogłoby być scenariuszem filmu Alfreda Hitchcock'a. Początek PIORUNUJĄCY w wykonaniu Leny Luboń. Dwie szybkie, zdecydowane kontry i Patryk Łakomy dwukrotnie pokonał bramkarza rywali. Już chwilę później ten sam zawodnik potwierdził, że jest w gazie i ponownie wpisał się na listę strzelców! 4:1 w 29 minucie meczu zapowiadało pogrom zespołu Łukasza Ambroziaka. Jednak... to Autoplatforma zaczęła grać w piłkę i to jak! W 33 minucie Mikołaj Szafer trafił na 4:2, dając promyk nadziei na korzystny wynik. Goście poszli za cioem. Świetnie rozegrany rzut wolny, piłka podana do Sławomira Urbaniaka, a ten uderzył na bramkę. Futbolówka po drodze odbiła się jeszcze od któregoś z obrońców Leny i wpadła do siatki, obok interweniującego Karola Mrowca. Już minutę później do piłki zagranej z prawej strony boiska doskoczył Robert Bochyński i bez przyjęcia, z powietrza uderzył potężnie i... celnie! Piłka wpadła w samo okienko bramki Leny, było 4:4!!! Autoplatforma poczuła swoją szansę i niczym lew, rzuciła się na ranną antylopę. Nie minęła minuta i Adam Kwaśniewski skierował piłkę do siatki!!! COŚ niebywałego! W ciągu 4 minut Autoplatforma odrobiła straty i wyszła na prowadzenie, od wyniki 4:1 do 4:5!!! Lena Luboń była w szoku (i trudno się dziwić). Niemniej, w tym trudnym momencie potrzebny był lider, który zdoła poprowadzić swój zespół do odrobienia strat. I takiego gospodarze mieli. W 41 minucie lewą stroną urwał się Mateusz Piechowski i potężnie uderzył lewą nogą po krótkim słupku. Piłka odbiła się od jego wewnętrznej części i zatrzepotała w siatce! Było 5:5! W końcówce podrażniona Lena rzuciła się do ataku i... w 49 minucie Mateusz Piechowski został bohaterem, trafiając na 6:5 i zamykając ten KOSMICZNY mecz! Ależ emocje zafundowali nam zawodnicy obu ekip! SPOTKANIE SEZONU! Brawo Panowie!

Lena Luboń – Autoplatforma 6:5 (1:1)

Bramki zdobyli:

Lena – Mateusz Piechowski 41', 49', Patryk Łakomy 28', 28', 29', Michał Nowak 9'

Autoplatforma – Adam Kwaśniewski 37', Mikołaj Szafer 23', 33', Sławomir Urbaniak 35', Robert Bochyński 36'

 

II liga

Mecz na szczycie w II lidze. Spotkanie, które miało odpowiedzieć na pytanie, która z ekip włączy się do walki i mistrzostwo. Od początku swój styl gry narzucił WANIR. Zespół ten świetnie się ustawiał, grał mądre i od tyłu konstruował swoje akcje. Już w 4 minucie niezdecydowanie obrońców rywali w polu karnym wykorzystał Łukasz Pieczyński i było 0:1. Goście nadal grali swoje, piłką i bardzo zdecydowanie w odbiorze. Majorel tylko akcjami indywidualnymi i kontrami stwarzał zagrożenie pod bramką WANIRu. Nawet gdy gospodarze dochodzili już do groźnych okazji, to między słupkami genialnymi interwencjami popisywał się Maciej Waśkiewicz. W 11 minucie przewagę potwierdził WANIR, a do siatki trafił Renard Nawrocki.

Po przerwie nadal prym wiódł zespół gości. Już w 28 minucie świetną, szybką akcję wykończył Dariusz Pieczyński i było 0:3. Majorel rzucił więcej sił do ataku i coraz częściej zagrażał rywalom, lecz coraz lepiej bronił Maciej Waśkiewicz. Jego kolejne, kapitalne interwencje, sprawiały, że napastnicy gospodarzy tracili nadzieję na pokonanie go w jakkolwiek sposób. W 32 minucie Łukasz Pieczyński po dobrej akcji całego zespołu posłał piłkę do siatki. Wysiłki zwiększał Wojciech Martinek, na całego walczyli Jacek Augustyniak i Paweł Koszela, ale rywal nadal nie dał się pokonać. W 35 minucie Renard Nawrocki podwyższył na 0:5. Dopiero w końcówce, gdy WANIR miał już wysokie prowadzenie, dał sobie strzelić dwa gole. Dla gości trafił jeszcze Marcin Marcinkowski i mecz zakończył się wygraną gości 2:6. Dzięki temu, nadal są oni w grze o mistrzostwo, z kolei Majorel może walczyć o podium.

Majorel – WANIR_Team 2:6 (0:2)

Bramki zdobyli:

Majorel – Bartosz Tomaszewski 42', 48

WANIR – Marcin Marcinkowski 45', Renard Nawrocki 11', 35', Łukasz Pieczyński 4', 32', Dariusz Pieczyński 28'

 

Pierwsza połowa z lekką przewagą Ludowego KS, choć trzeba przyznać, że Grunwald nieźle się bronił. Lepiej w spotkanie weszli goście. W 2 minucie na 0:1 trafił Krzysztof Rakocy. Ludowy grał dobrze i stwarzał sobie sporo okazji, ale nie potrafił skierować piłki do siatki, nawet z kilku metrów do pustej bramki. To wykorzystali goście. W10 minucie wrzutka z rzutu rożnego i niepilnowany w polu karnym Krzysztof Rakocy podwyższył na 0:2. Dopiero pod koniec pierwszej połowy Rafał Łęcki zdołał wykończyć jedną z dogodnych sytuacji bramkowych. Dwie minuty później super snajper Józef Paszkiewicz dał Ludowemu wyrównanie.

Po przerwie odważnie na rywala ruszył Ludowy, stosując wysoki pressing. Grunwald również nie zamierzał się bronić i w 27 minucie Piotr Świtalski trafił na 2:3. Radość gości nie trwała długo. W 29 minucie Piotr Stawiński zdołał wyrównać. Do końca meczu trwała wymiana ciosów, oba zespoły chciały za wszelką cenę przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, doszło do kuriozalnej sytuacji. Rzut rożny miał wykonywać Grunwald. W pole karne powędrował bramkarz tego zespołu (dość niezrozumiałe zachowanie), który chciał wesprzeć kolegów w ostatnim fragmencie meczu. Piłka zagrana w pole karne została przejęta i zagrana do Józefa Paszkiewicza, który pobiegł stronę pustej bramki rywali. Gonił go jeszcze bramkarz FC Grunwald i zdołał dopaść do napastnika rywali. Ten ze stoickim spokojem zagrał piłkę między jego nogami i ta wpadła do siatki, a Ludowy mógł świętować zdobycie 3 punktów. Przyznać trzeba, że zachowanie bramkarza rywali jest o tyle dziwne, że goście walczą o utrzymanie i dla nich choćby punkt, powinien być na wagę złota. Tutaj jednak FC Grunwald chciał powalczyć o pełną pulę, nie udało się i został z niczym. Szkoda.

Ludowy KS addicted2fun – FC Grunwald 4:3 (2:2)

Bramki zdobyli:

Ludowy – Rafał Łęcki 20', Józef Paszkiewicz 22', 50', Piotr Stawiński 29'

FC Grunwald – Krzysztof Rakocy 2', 10', Piotr Świtalski 27'

Kary: Ż.K. Amadeusz Ziarnowski (FC Grunwald)

 

III liga

Gospodarze przystąpili do tego meczu bez zmian, ale za to po powrocie z wyjazdu na San Siro, gdzie podpatrywali treningi Milanu i naszego Krzysztofa Piątka. Pomimo braków kadrowych zespół gospodarzy grał bardzo ambitnie i z olbrzymim zaangażowaniem. Rywalom brakowało pomysłu na dobrze ustawionych zawodników GEFCO. Pierwsza połowa to sporo akcji z obu stron, ale wykorzystana tylko jedna. Jeden jedyny błąd gospodarzy, na gola zamienił nie kto inny jak Jarosław Primka.

W drugiej połowie już w 27 minucie Maciej Gbiorczyk dał bramkę na 0:2 i wydawało się, że grający bez zmian zawodnicy Gefco nie będą w stanie nawiązać już walki. Nic bardziej mylnego. Grając mądrze i co ważne – umiejętnie w defensywie, zdołali oni wyprowadzić atak, który na bramkę w 32 minucie zamienił aktywny Jacek Nowak. Potem w poczynania GSK wkradło się trochę nerwowości, a gospodarze tworzyli coraz więcej okazji podbramkowych. W 38 minucie dwie szybkie kontry z udziałem Macieja Niezborały i Jacka Nowaka zakończyły się golami, co sprawiło, że to Gefco wyszło na prowadzenie. GSK było w szoku. Goście rzucili się do odrabiania strat. Gefco cofnęło się i ustawiło w defensywie tak, by grać z kontry. Taktyka ta w połączeniu ze świetnymi interwencjami bramkarza dały efekt w postaci utrzymania korzystnego wyniku do końca! Brawa za ten mecz dla gospodarzy. GSKIT.pl ma czego żałować, był to mecz jak najbardziej do wygrania i przeskoczenia rywali w tabeli.

GEFCO Plewiska – GSKIT.pl 3:2 (0:1)

Bramki zdobyli:

GEFCO – Maciej Niezborała 38', Jacek Nowak 32', 38'

GSKIT.pl – Jarosław Primka 21', Maciej Gbiorczyk 27'

 

Faworytem w tym spotkaniu był zdecydowanie zespół gospodarzy, mający w swoich szeregach bardzo doświadczonych graczy. Od początku Dekpol przejął kontrolę nad spotkaniem, czego efektem była bramka zdobyta w 9 minucie przez Łukasza Wojciechowskiego. Inteco grało bardzo ambitnie, ale niestety różnica klas była bardzo widoczna, szczególnie w operowaniu piłką. Dekpol spokojnie konstruował swoje akcje, a wyróżniającymi się postaciami w ekipie gospodarzy byli Łukasz Łeszyk, Mikołaj Ratajczak oraz Filip i Łukasz Wojciechowscy (syn i ojciec). W 21 minucie Dekpol podwyższył rezultat za sprawą Patryka Jacka, a przed przerwą na listę strzelców wpisał się jeszcze Radosław Marszałek i na przerwę gospodarze schodzili z trzybramkowym prowadzeniem.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił, nadal stroną przeważająca była ekipa Dekpolu. Inteco dążyło do strzelenia bramki, jednak albo strzały okazywały się niecelne, albo dobrze radził sobie z nimi goalkeeper gospodarzy. 33 minuta spotkania przyniosła nam czwartego gola dla Dekpolu, którego autorem był Mikołaj Ratajczak – jeden z bardziej wyróżniających się zawodników na boisku. Gospodarze w drugiej połowie dorzucili jeszcze 3 trafienia, bo w końcówce mecz na listę strzelców dwukrotnie wpisał się jeszcze Łukasz Wojciechowski oraz jedno trafienie dołożył Radosław Marszałek i wygrana gospodarzy stała się faktem.

Dekpol – Inteco 7:0 (3:0)
Bramki zdobyli:
Dekpol - Łukasz Wojciechowski 9’, 44’, 46’, Patryk Jacek 21’, Radosław Marszałek 24’, 50’, Mikołaj Ratajczak 33’

 

IV liga

Bardzo dobre spotkanie w wykonaniu zarówno gospodarzy jak i gości. Lepiej mecz rozpoczęli zawodnicy Przeglądowni, którzy już w 4 minucie wyszli na prowadzenie za sprawą Patryka Nowackiego. WUW dążył do wyrównania, jednak bardzo dobrze między słupkami gości dysponowany był bramkarz. W 13 minucie po ładnej, składnej akcji rezultat podwyższył Stanisław Czartoryski. Przeglądownia przejęła całkowicie kontrole nad spotkaniem, spokojnie rozgrywając piłkę w defensywie, płynnie przechodząc do ataków. Po kolejnej akcji kobinacyjnej, Patryk Jaroni podwyższył wynik na 3:0 w 19 minucie. Od tego momentu do głosu zaczął dochodzić WUW i jeszcze przed przerwą dwukrotnie na listę strzelców (raz bezposrdenio z rzutu wolnego) wpisał się wracający po kontuzji Piotr Ślusarki, zmniejszając tym samym prowadzenie gości,
Druga połowa to ataki z jednej i drugiej strony, jednak płynniejsza gra Przeglądowni spowodowała, że to gościom było bliżej do końcowego tryiumfu. WUW starał się doprowadzić do remisu, ale w 100% sytuacjach zawodnicy gospodarzy nie trafiali do bramki. Zemściło się to w 36 minucie meczu, kiedy ładnym strzałem bramkarza gospodarzy pokonał Tomasz Zagórski. Przeglądownia prowadziła pewnie dwoma bramkami i nic nie zapowiadało nerwowej końcówki. Tymczasem w 38 minucie, kontakt ekipie WUW dał Paweł Ryszka i w drużynie gości doszło do niepotrzebnej nerwówki. Przeglądownia w końcówce wyprowadziła jednak dwa decydujące ciosy, a na listę strzelców wpisał się ponownie Patryk Jaroni oraz Ratajski i w końcowym rozrachunku goście wygrali to spotkanie 6:3

WUW Poznań – Przeglądownia 3:6 (2:3)

Bramki zdobyli:

WUW Poznań – Piotr Ślusarski 23', 25', Paweł Ryszka 38'

Przeglądowania – Patryk Nowacki 4', Patryk Jaroni 19', 48', Stanisław Czartoryski 13', Tomasz Zagórski 36', Ratajski 49'