Faworyci nie zawiedli

2019-04-18
Faworyci nie zawiedli

Autoplatforma namęczyła się z Nierealem, Lena nie dała szans Nat-Geo, Dziki Crew pokazały pazur, WANIR rozbił Terrahaus, mecz na szczycie dla Poznańskich Orłów.

 

I liga 

Początek meczu dość wyrównany. Szybko prowadzenie objęła ekipa Nierealu, która za sprawą Mariusza Szmyta trafiła do siatki rywali w 6 minucie meczu. Już dwie minuty później odpowiedział Sławomir Urbaniak i było 1:1. Potem inicjatywę przejęli gospodarze, którzy szturmowali bramkę Nierealu, raz po raz oddając groźne strzały, z którymi radził sobie Dariusz Pawlak. Coraz więcej okazji po stronie Autoplatoformy ale piłka nie chciała wpaść do siatki po strzałach Mikołaja Szafera i Michaela Delury. W 16 minucie Niereal zadał drugi cios - Maciej Kaczmarkiewicz wykończył dobrą akcję całego zespołu. Niereal bronił się umiejętnie, czekając na ruch rywali. Wydawało się, że solidne ustawienie w defensywie pozwoli im utrzymać korzystny wynik... i wtedy odpalił Michael Delura. Potężne uderzenie i piłka zatrzepotała w siatce. 

W drugiej połowie Autoplatforma jeszcze bardziej podkręciła tempo gry, chcąc od razy wyjść na prowadzenie. W 33 minucie doskonałe podanie Michaela Delury na bramkę zamienił niezwykle aktywny Sławomir Urbaniak. Niereal nadal grał uważnie w obronie. Maciej Kantarek, który dowodził blokiem defensywnym, wprowadzał spokój w grę Nierealu. Grając z kontry goście, musieli wykorzystać każdą dobrą okazję. Niestety dla nich - rywale kasowali te akcje i wyprowadzali szybkie ataki. Pod koniec meczu dwie bramki najlepszego na placu Michaela Delury i trafienie Mikołaja Szafera zamknęły wynik tego starcia. Kolejna pewna wygrana Autoplatoformy, choć po bardzo ciężkim meczu, gdzie Niereal niezwykle wysoko zawiesił poprzeczkę swoim rywalom.

Autoplatforma - Niereal 6:2 (2:2)

Bramki zdobyli:

Autoplatforma - Mikołaj Szafer 49', Sławomir Urbaniak 8', 33', Michael Delura 22', 41', 47'

Niereal - Maciej Kaczmarkiewicz 16', Mariusz Szmyt 6'

 

Pierwsza połowa w wykonaniu obu zespołów bardzo dobra. Szybkie akcje, sporo sytuacji podbramkowych. Leśne Dziadki wyszły odważnie, grały ambitnie i zdecydowanie. Dziki nie stwarzały zbyt wielu "czystych" okazji ale to one wyszły na prowadzenie. W 9 minucie do siatki trafił Sebastian Czura. Już 3 minuty później na 0:2 podwyższył Jakub Pawlaczyk. Leśne atakowały i miały okazję by nawiązać kontakt ale brakowało skuteczności. To wykorzystali rywale - w 16 minucie Marcin Janas trafił na 0:3. To podrażniło beniaminka. Zespół Wojtka Terpiłowskiego odważniej wyszedł do przodu, przyśpieszył grę i w 18 minucie aktywny Szymon Goc zdołał pokonać bramkarza rywali. 

Po zmianie stron było widać, że Leśne opadają z sił. Walka z tak wybieganym rywalem jak Dziki, kosztowała ich wiele i z biegiem minut coraz częściej mieli problemy z upilnowaniem rywali. Goście w 35 minucie podwyższyli prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Jacek Grocholewski. Dziki podkręciły tempo i tylko świetna gra między słupkami Bartosza Totlebena sprawiała, że Leśne nie przegrywały wyżej. W końcówce Paweł Grabia i Marcin Janas pogrążyli rywali, ustalając wynik na 1:6. 

Leśne Dziadki - Dziki Crew 1:6 (1:3)

Bramki zdobyli:

Leśne Dziadki - Szymon Goc 18'

Dziki Crew - Sebastian Czura 9', Paweł Grabia 40', Jacek Grocholewski 35', Jakub Pawlaczyk 12', Marcin Janas 16', 47'

 

Początek meczu to spokojna gra obu zespołów, choć bardziej do przodu wychodziła Lena. Pierwsze 10 minut nie przyniosło bramek ale kilka akcji mogło podobać się kibicom zgromadzonym przy Gdańskiej. W 12 minucie padła bramka na 0:1. Dynamiczny atak Leny, celnym strzałem zakończył szybki jak błyskawica Michał Nowak. Lena poczuła krew i odważniej zaatakowała. W 16 minucie Mateusz Piechowski podwyższył na 0:2. Nat-Geo mogło wyrównać ale strzały tej drużyny albo przechodziły obok bramki albo też skutecznie interweniował goalkeeper "żółtych". 

W drugiej połowie, mimo braku zmian, tempo dyktowała Lena. Zespół ten grał rozsądnie i bardzo szybko doskakiwał do rywali w swojej strefie obronnej. W 28 minucie Mateusz Piechowski trafił na 0:3. Goście oddalali grę od swojego pola karnego i w 33 minucie dołożyli czwartą bramkę. Nat-Geo postanowiło odważniej zaatakować, zyskało przewagę ale na nic to się zdało. W 39 minucie piątą i jak się później okazało - ostatnią bramkę w meczu strzelił Łukasz Młynek. Lena wygrała 4 mecz z rzędu i zadomowiła się na fotelu wicelidera I ligi.

Nat-Geo - Lena Luboń 0:5 (0:2)

Bramki zdobyli:

Lena - Mateusz Piechowski 16', 28', Łukasz Młynek 39', Patryk Łakomy 33', Michał Nowak 12'

 

Pierwsza połowa wyrównana, choć lepiej optycznie wyglądała gra gości. Kilka razy stworzyli oni zagrożenie pod bramką United ale świetnymi interwencjami popisywał się Maciej Lubczyński. Gospodarze nie mieli pomysłu na to, jak zaskoczyć rywali i nie pokazali nic nadzwyczajnego w tej części gry. 

Drugą połowę świetnie rozpoczął zespół Marcina Chmielewskiego. Już w 27 minucie Darek Cielecki dał prowadzenie swojej ekipie. United cofnęło się do obrony, czekając na kontry, którymi mogłoby podwyższyć prowadzenie. Dziki miały sporą przewagę i tylko słaba skuteczność oraz genialne interwencje Macieja Lubczyńskiego sprawiały, że wynik nie uległ zmianie. Dopiero w 40 minucie Dawid Kaczmarek zdołał wyrównać. Potem świetną okazję na 2:1 miało United ale nic z tego nie wyszło. W 43 minucie Sebastian Czura dał prowadzenie Dzikom, a w 45 minucie ponownie Dawid Kaczmarek podwyższył na 1:3. United rzuciło wszystko co miało do ataku ale nie przyniosło to efektu. Goście wygrali i mogli świętować zdobycie aż 6 punktów podczas jednego wieczoru. Brawa!  

United 1998 - Dziki Crew 1:3 (0:0)

Bramki zdobyli:

United - Dariusz Cielecki 27'

Dziki - Sebastian Czura 43', Dawid Kaczmarek 40', 45'

 

II liga

Od początku lepiej wyglądała gra WANIRu. Zespół ten przeprowadzał szybkie i zdecydowane ataki, choć dwa razy przysnął w obronie i mógł przegrywać już po 2 minutach meczu to i tak kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń. Terrahaus nie wykorzystał tego, a "biali" nadal grali swoje i dążyli do objęcia prowadzenia. O dziwo - to goście w 13 minucie po szybkiej akcji zespołowej wyszli na prowadzenie. To zaskoczyło ekipę WANIRu ale wcale nie zniechęciło. Już 3 minuty później Wojciech Majak dał wyrównanie tej ekipie. Gospodarze rozpędzali się z akcji na akcję. W 18 minucie Krzysztof Kucz i było 2:1. Przewaga WANIRu była widoczna gołym okiem. Zespół ten grał piłką, a wyszkolenie techniczne tej drużyny sprawiało, że bez problemu radzili oni sobie z rywalami. W trzech ostatnich minutach aż 3-krotnie gospodarze pokonali bramkarza Terrahausu i do przerwy prowadzili wysoko 5:1. 

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Nadal olbrzymią przewagę miał WANIR, który raz po raz nękał defensywę rywali. Do siatki trafili jeszcze: Renard Nawrocki i Dominik Szydłowski, a dla gości - Artur Roguski. Ostatecznie "biali" wygrali aż 9:2, pokazując, że w pełnym składzie są w stanie pokonać każdego i że nadal liczą się w walce o czołowe lokaty w II lidze. 

WANIR_Team - www.Terrahaus.pl 9:2 (5:1)

Bramki zdobyli:

WANIR - Dominik Szydłowski 45', Krzysztof Kucz 18', Wojciech Majak 16', Renard Nawrocki 23', 26', 40', 44', Dariusz Pieczyński 20', 24'

Terrahaus - Artur Roguski 28', Patryk Idzik 13'

 

Jeden z najlepszych meczy w II lidze. Wysokie tempo, walka w każdym sektorze boiska i sporo ciekawych, ofensywnych akcji. Lepiej rozpoczął beniaminek. W 6 minucie błąd w wyprowadzeniu piłki Adama Nowaka, wykorzystał Patryk Steciak i uderzając po długim rogu, dał prowadzenie Nabo. Orły długo nie mogły przebić się przez solidnie grająca obronę rywali. Dopiero w 13 minucie Kamil Kapałczyński skierował piłkę do siatki. W dalszej części gry, spotkanie było wyrównane, oba zespoły starły się nie stracić głupio bramki i szybkimi atakami stworzyć zagrożenie pod polem karnym rywali. Trzeba przyznać, że kapitalnie bronił Olaf Ochendal, który kilka razy uratował skórę swojej drużynie. Gdy wydawało się, że do przerwy utrzyma się remis, błąd w wyprowadzeniu piłki Nabo wykorzystał Dawid Zuchniarek i strzelił na 1:2. 

Po przerwie AP Nabo z animuszem ruszyło na rywala. W 28 minucie świetną indywidualną akcją popisał się Patryk Steciak, który mając w pobliżu aż 3 rywali, zdołał oddać dokładny, mocny strzał i pokonał Marka Wojciechowskiego. To ewidentnie podrażniło lidera II ligi. Dwoił się i troił Kamil Kapałczyński, świetnie do akcji ofensywnych podłączali się Adam Nowak i Rafał Szymański. W 33 minucie sędzia odgwizdał rzut wolny w okolicy narożnika pola karnego. Do piłki podszedł Dawid Zuchniarek i perfekcyjnym uderzeniem, posłał piłkę w samo okno bramki Olafa Ochendala. Po tym golu walka trwała w najlepsze. Oba zespoły miały swoje okazje by strzelić gola ale bramkarze stawali na wysokości zadania. Dopiero w końcówce 3 ciosy zadali goście, którzy po doskonałych akacjach zespołowych pokazali, komu należą się trzy punkty, pieczętując wygraną 2:6. Trzeba przyznać, że obie ekipy zagrały świetny mecz, co pokazuje, że spotkanie to zasłużyło na miano "meczu na szczycie". 

AP Nabo - Poznańskie Orły 2:6 (1:2)

Bramki zdobyli:

Nabo - Patryk Steciak 6', 28'

Orły - Dawid Zuchniarek 25', 33', Rafał Szymański 47', Kamil Kapałczyński 13', 49', 50'

 

Pozdrawiam

Mateusz Koszycki