PS Flower dopiął swego, zmienne nastroje w ekipach Antdata i Są gorsi

2025-12-10
PS Flower dopiął swego, zmienne nastroje w ekipach Antdata i Są gorsi

Wczorajszą serią spotkań minęliśmy pięćsetny mecz w sezonie jesiennym. Do zakończenia rundy pozostało do rozegrania 29 potyczek. Jeżeli chodzi o wydarzenia boiskowe wtorkowych zmagań, to w dużej mierze grały zespoły z dolnych miejsc, które walczą o utrzymanie. Rozpoczynamy od II Ligi, gdzie Mobipol Team po dwóch zwycięstwach na zakończenie rundy wyraźnie przegrał z Media Connect. Wyrównujące potyczki zobaczyliśmy na poziomie III Ligi futbolsport.pl. W pierwszej godzinie Są gorsi podejmowali Unbroken Team. Gospodarzy tylko wygrana utrzymywała z szansami na utrzymanie. Po pierwszej połowie Są gorsi prowadzili, jednak po zmianie stron goście odrobili straty z nawiązką. Ostatecznie potyczka zakończył a się remisem 2:2, który dla gospodarzy jest jak porażka, ponieważ degraduje ich do V Ligi. W drugim meczu znajdujący się blisko strefy spadkowej ekipa Antdata grała z Zmarnowanymi Talentami. Potyczka miała emocjonujący przebieg i zakończyła się wygraną podopiecznych Macieja Karpińskiego, dzięki czemu mogą oni już spać spokojnie, ponieważ nic im nie grozi. Z kolei w IV Lidze spotkały się dwie ostatnie ekipy: McKinsey&Company i Team Spiryt. Konfrontacja miała jednostronny przebieg i zakończyła się wyraźną wygraną gospodarzy, którzy w ostatniej kolejce zdobyli na boisku pierwsze trzy punkty. W V Lidze po dwóch porażkach z rzędu, trzy punkty zdobyła ekipa Eagles FC. Goście w polu pokonanym zostawili drużynę FC Trutnie MSG. Wygrana ta ma jednak słodko-gorzki smak bowiem zespół ma już tylko iluzoryczne szanse na awans. W dobrym stylu sezon kończy drużyna PS Flower, która dzięki dwóm zwycięstwom zapewniła sobie wicemistrzostwo VI Ligi. W poniedziałek ekipa Szymona Zaradnego wysoko pokonała WUW Poznań, natomiast wczoraj nie miała problemu z odniesieniem zwycięstwa nad FC Ochraniaczami.

II Liga
W słabym stylu pożegnał się z II Ligą zespół Mobipol Team, który przegrał wysoko z Media Connect aż 0:9. Po dwóch zwycięstwach, gospodarze w dobrych nastrojach przystępowali do ostatniej potyczki sezonu jesiennego. Niestety konfrontacja przeciwko młodej ekipie Media Connect zupełnie im nie wyszła. Od samego początku goście narzucili swój styl gry i już po 5 minutach powinni prowadzić, jednak świetnie w bramce sprawował się Jakub Tłoczek. To głównie dzięki niemu, Mobipol Team utrzymywał wynik remisowy. Tak było do 9 minuty, kiedy to Media Connect w przeciągu 40 sekund zdobyli dwie bramki. Najpierw na listę strzelców wpisał się Kacper Jaskólski, a chwile później swoje trafienie zaliczył Adrian Nowak. Młodzież nie zwalniała tempa i gdyby nie fatalna skuteczność rezultat do przerwy byłby zdecydowanie wyższy. Jeżeli chodzi o gospodarzy to tym razem w grze ofensywnej zbyt wiele im nie wychodziło. Rzadko zagrażali bramce rywala, a jak już to zrobili to za każdym razem brakowało ostatniego podania. Do przerwy 0:2.
Po zmianie stron przewaga Media Connect jeszcze bardziej wzrosła, a grający bez zmiany zespół Mobipol Team z minuty na minutę grał coraz słabiej. Raził niedokładnością i nie miał pomysłu na dobrze zorganizowanego przeciwnika. Goście za to stwarzali sobie kolejne okazje bramkowe, jednak podobnie jak w pierwszej połowie, razili skutecznością. Przełamanie przyszło w 35 minucie, kiedy to gola zdobył Kacper Gilewicz. Od tego momentu celowniki graczy Media znacznie się poprawił i przeciągu kwadransa powiększyli swoje konto bramkowe o kolejne 6 "oczek". Mobipol próbował zmazać swoje oblicze honorowa bramką, ale w tym dniu nie było im to dane i mecz kończy się pewnym zwycięstwem Media Connect.

Mobipol Team


Strzelcy:

-

Kary:

---

0

:

9

Media Connect


Strzelcy:

  • 9' Adrian Nowak
  • 9' Kacper Jaskólski
  • 35' Kacper Gilewicz
  • 38' Kacper Gilewicz
  • 44' Filip Juskowiak
  • 45' Arkadiusz Domagała
  • 47' Gracjan Fogiel
  • 49' Kacper Jaskólski
  • 50' Adrian Nowak

Kary:

---

III Liga
Sytuacja przed pierwszym gwizdkiem sędziego w przypadku zawodników zespołu Są Gorsi była jasna. Jeśli gospodarze myślą o ligowym utrzymaniu w III lidze to spotkanie to muszą rozstrzygnąć na swoją korzyść, w innym przypadku ich los zostanie przesądzony i drużyna ta obudzi się następnego dnia w innej rzeczywistości. Pierwsze 25 minut w wykonaniu graczy gospodarzy było bardzo konkretne ponieważ szczelnie zabezpieczone tyły pozwalały graczom tego zespołu od czasu do czasu wyprowadzać szybkie kontrataki po których zespół ten miał okazję na strzelenie bramki. Jedna z takich okazji miała miejsce w 10 minucie gry gdzie Krzysztof Sysko dał swej drużynie bardzo cenne prowadzenie 1-0. Taki rezultat przybliżał gospodarzy do zrealizowania swojego głównego planu na to spotkanie.
Po zmianie stron obejrzeliśmy już zupełnie inny scenariusz ponieważ nie wiedząc czemu gracze gospodarzy nie weszli dobrze w ten fragment meczu w konsekwencji w 31 minucie z rzutu wolnego z okolic pola karnego gospodarzy bramkę bezpośrednim strzałem na 1-1 zdobył Ihor Buzinskyi. Bramka ta dała gościom więcej pewności siebie a w szeregach graczy gospodarzy wprowadziła niepotrzebny niepokój. W efekcie tego w 35 minucie bramkę na 1-2 zdobył Artem Sudakov który zachował najwięcej zimnej krwi w polu karnym rywala i najszybciej doskoczył do futbolówki którą nie najlepiej sparował przed siebie bramkarz gospodarzy. Od tego momentu z każdą kolejną minutą spotkanie to otwierało się coraz bardziej lecz do pełni szczęścia gracze obu drużyn potrzebowali większej precyzji w decydujących sytuacjach. Gdy wydawało się że gospodarze zejdą z boiska pokonani to rzut wolny w 50 minucie gry z okolic pola karnego gości egzekwował Mati Cala. Jak się okazało gracz ten swoim precyzyjnym strzałem obok muru trafił idealnie w światło bramki dzięki czemu rzutem na taśmę pojedynek ten zakończył się wynikiem 2-2. Tak więc finalnie mimo zdobytego jednego punktu gracze zespołu Są Gorsi zajęli miejsce które zrzuca tą drużynę w otchłań 4 ligi.

Są gorsi


Strzelcy:

  • Krzysztof Sysko 10'
  • Meti Cala 50'

Kary:

---

2

:

2

Unbroken Team


Strzelcy:

  • 31' Ihor Buzinskyi
  • 35' Artem Sudakov

Kary:

---


Ciekawe i emocjonujące dwa spotkania zobaczyliśmy na trzecioligowym poziomie. Jednym z nich była potyczka Antdata kontra Zmarnowane Talenty. Dla gospodarzy była to bardzo ważny mecz bowiem są blisko strefy spadkowej. Od pierwszej minuty widać było po graczach Antdata, że są bardzo skoncentrowani i mocno zmotywowani. Trzeba jednak przyznać, że pierwsze 25 minut to zamknięte spotkanie z mała liczbą okazji bramkowych. Obie ekipy uważnie grały w obronie i akcji podbramkowych było jak na lekarstwo. Mimo defensywnego nastawienia, do przerwy zobaczyliśmy dwie bramki. Najpierw świetną asystą do Mateusza Zbierskiego popisał się Wojtek Nowak, który strzałem z głowy przelobował bramkarza gości. Zmarnowane, szukały wyrównania jednak czegoś brakowało w ich atakach. W 23 minucie Antdata prowadziła już 2:0. Zdobyłą bliźniaczo podobną bramkę jak pierwszą z tą różnicą, że po główce samobójczej. Niefortunnym strzelcem okazał się Mateusz Kokot.
Druga połowa zdecydowanie bardziej otwarta niż pierwsza odsłona, a to głównie dzięki drużynie Zmarnowane Talenty, która przejęła inicjatywę i ruszyła do odrabiania strat. Osiągnęła przewagę lecz długo nie umiał przełamać szczelnego mury defensywnego rywala. Ta sztuka udała im się dopiero jak grali w przewadze. Gola kontaktowego zdobył w 40 minucie Igor Wietecki. Od tego momentu goście napierali z dużą intensywnością. Do rozgrywania wykorzystali nawet bramkarza, który zaczął grać praktycznie jak ostatni stoper. Mieli dwukrotnie szansę na wyrównanie po silnych strzałach, lecz za każdym razem na posterunku stał Jędrzej Konieczny, który popisał się doskonałymi paradami. To tylko dzięki niemu Antdata utrzymywała korzystny rezultat, choć wcale końcówka potyczki nie musiała tak wyglądać bowiem dwie mega sytuacje zmarnował Wojtek Nowak. Najpierw przegrał pojedynek sam na sam, a potem zamiast wyjść z kontrą 2:1 z bramkarzem, zdecydował się przelobować golkipera z dalszej odległości. Koniec, końców gospodarze jednak przetrwali napór rywala i dzięki zdobytym punktom są już pewni pozostania w III Lidze.

Antdata


Strzelcy:

  • Mateusz Zbierski 15'
  • Wojciech Nowak 23'

Kary:

  • Filip Ciesielski38'

2

:

1

Zmarnowane Talenty


Strzelcy:

  • 40' Igor Wietecki

Kary:

---

IV Liga
Kolejne spotkanie na sztucznej murawie przy Warmińskiej było dla McKinsey&Company czymś więcej niż zwykłym meczem — to był ich długo wyczekiwany pierwszy triumf w rozgrywkach, a sposób, w jaki go odnieśli, miał w sobie coś z analitycznej precyzji ich firmowego DNA. Z kolei Team Spiryt, jak na nazwę przystało, grał z sercem, zadziornością i odrobiną nieprzewidywalnego „ducha gry”, ale tym razem nie wystarczyło to na gospodarzy, którzy zdominowali rywali w stylu godnym dobrze przeprowadzonej strategii biznesowej. Od początku McKinsey grali tak, jakby każdy ruch mieli rozpisany w prezentacji: przejrzyście, konsekwentnie i skutecznie. W 12. minucie kapitan Paweł Paszek otworzył wynik spotkania strzałem, który wyglądał jak idealny „punkt otwarcia” w slajdzie wynikowym. Cztery minuty później Mateusz Macioszek podwyższył na 2:0, kończąc szybką akcję gospodarzy. Zanim Team Spiryt zdążył złapać rytm, do głosu doszedł zawodnik, który tego dnia błyszczał najjaśniej — Luca Casadio. W 22. i 23. minucie zdobył dwa gole w zaledwie chwilę, niczym analityk, który w jednym posiedzeniu rozwiązuje dwa kluczowe problemy projektu. Goście odpowiedzieli w 24. minucie, gdy Oskar Konefał sprytnym strzałem wprowadził do meczu trochę pozytywnego „spirytu” co zamknęło pierwszą połowę wynikiem 4:1.
Po przerwie McKinsey&Company wyglądali tak, jakby zaktualizowali plan działania i dodali jeszcze kilka punktów. Natychmiast przywrócili swój rytm — w 29. minucie trafił Szymon Ogiba, a w 31. Casadio skompletował już hat-tricka. W 35. minucie Spiryt zdobył bramkę na 6:2 dzięki Mikołajowi Załuckiemu, ale gospodarze nie pozwolili na żaden zwrot akcji. W 40. minucie ponownie trafił kapitan Paszek, chwilę później Casadio „domknął analizę” kolejnym golem w 42., a Paszek w 44. minucie skompletował swojego hat-tricka — pokazując, że środkowy lider McKinsey potrafi nie tylko dowodzić, ale i kończyć akcje z zimną precyzją. Team Spiryt zdołał jeszcze zdobyć trzecią bramkę — w 45. minucie Bartosz Iwaniak pewnie wykorzystał rzut karny po zagraniu ręką zawodnika McKinsey, zmniejszając dystans do 9:3. Ale końcówka spotkania należała już wyłącznie do gospodarzy. Jakub Anioł w 49. minucie dosłownie „podleciał” z piłką pod bramkę i trafił, a Mateusz Macioszek w ostatniej minucie meczu domknął wynik na 11:3. McKinsey&Company odnieśli swoje pierwsze, wyraźne zwycięstwo w rozgrywkach, prezentując styl gry, który łączył zespołową organizację, indywidualne błyski oraz konsekwentne tempo. Team Spiryt walczył do końca, zdobywając trzy honorowe gole, ale tego dnia „duch walki” nie wystarczył, by przeciwstawić się tak dobrze poukładanej ekipie gospodarzy. Niestety dla tych dwóch ekip było to ostatnie spotkanie w rundzie jesiennej i zarazem w IV lidze, ponieważ oba zespoły już wcześniej nie uniknęły degradacji.

McKinsey&Company


Strzelcy:

  • Paweł Paszek (c) 12'
  • Mateusz Macioszek 16'
  • Luca Casadio 22'
  • Luca Casadio 23'
  • Szymon Ogiba 29'
  • Luca Casadio 31'
  • Paweł Paszek (c) 40'
  • Luca Casadio 42'
  • Paweł Paszek (c) 44'
  • Jakub Anioł 49'
  • Mateusz Macioszek 50'

Kary:

---

11

:

3

Team Spiryt


Strzelcy:

  • 24' Oskar Konefał
  • 35' Mikołaj Załucki
  • 45' 22 Bartosz Iwaniak

Kary:

---


V Liga
Posiadający wciąż iluzoryczne szanse na awans do IV ligi zawodnicy drużyny Eagles FC w dobrym stylu pokonali swojego przeciwnika zwyciężając z zespołem FC Trutnie MSG 1-4. Od początku spotkania dało się zauważyć że zespołem posiadającym większe argumenty piłkarskie ma ekipa gości dlatego wynik bezbramkowy utrzymywał się do 12 minuty tego spotkania gdyż w tej minucie bramkę dającą prowadzenie gościom uzyskał Jakub Kuzio. Niespełna pięć minut później swoją okazję na podwyższenie prowadzenia na 0-2 precyzyjnie wykorzystał Dawid Dzikowicz który wraz ze swoimi kolegami z drużyny skutecznie wykorzystał fakt iż gracze gości grali jednego zawodnika więcej od swojego rywala. Dzięki temu orły mogły w dobrych nastrojach zejść na przerwę prowadząc dwoma bramkami.
W drugiej części meczu gracze gości w dalszym ciągu byli stroną usposobioną bardziej ofensywnie przez co to właśnie oni stwarzali sobie więcej sytuacji podbramkowych. Po jednej z takich okazji w 35 minucie gry wszędobylski Jakub Czerniewicz zmusza do kapitulacji bramkarza rywali i tym samym ustala wynik tej konfrontacji na 0-3. W 44 minucie wreszcie w sędziowskim protokole w rubryce bramki melduje się zawodnik gospodarzy którym jest Maciej Filipowski przez co gracze Trutnie MSG mogą się cieszyć z honorowego trafienia. Jak się okazało trafienie to było tylko dyskretnym akcentem w wykonaniu graczy gospodarzy którzy mimo ambitnej postawy niestety ale musieli uznać wyższość swojego rywala który w 48 minucie gry za sprawą raz jeszcze Jakuba Czerniewicza ustalił wynik tego spotkania na 1-4.

FC Trutnie MSG


Strzelcy:

  • Maciej Filipowski 44'

Kary:

  • Krystian Nagórski16'
  • Konrad Łykowski43'

1

:

4

EAGLES FC


Strzelcy:

  • 12' Jakub Kuzio
  • 17' Dawid Dzikowicz
  • 35' Jakub Czerniewicz
  • 48' Jakub Czerniewicz

Kary:

  • 43'Dawid Dzikowicz


VI Liga
Wtorkowy mecz na boisku golęcińskim między FC Ochraniaczami a PS Flower szybko zamienił się w widowisko, w którym konstrukcja ochronna gospodarzy pękała warstwa po warstwie pod naporem rozpędzonego, rozkwitającego ataku Flower. Ochraniacze, którzy z nazwy powinni być tarczą, tego dnia nie byli w stanie zatrzymać ofensywnej fali rywali, a ich linie pękały niczym zużyta amortyzacja pod serią dynamicznych ataków. Od pierwszych minut było widać, że PS Flower przyjechało na ten mecz z zamiarem pełnego rozkwitu — a centrum tego kwitnienia był fenomenalnie dysponowany Oskar Zaradny. To on otworzył wynik w 13. minucie, trafiając z pewnością zawodnika, który tego dnia czuje każdy centymetr boiska. Chwilę później, w 14. minucie, Daniel Woźniak dołożył kolejne trafienie, a następnie nadszedł pokaz siły Oskara — bramki w 15., 17. i 18. minucie zamieniły murawę w jego prywatny ogród strzelecki. Ochraniacze próbowały utrzymać strukturę obrony, ale Flower narzucało tempo niczym roślina, która w idealnych warunkach rośnie z minuty na minutę.
W 27. minucie Woźniak ponownie wpisał się na listę strzelców, a szturm kontynuował Zaradny, trafiając w 30. minucie. Kolejne minuty przyniosły kompletne rozbicie formacji gospodarzy. Daniel Woźniak zdobył dwie następne bramki w 32. i 35. minucie, kompletując hat-tricka. W 38. minucie swoją cegiełkę dorzucił Igor Leszczyński, a w 40. minucie Oliwier Cielewicz podwyższył na 1:11. Wynik zamknął w 48. minucie Bartłomiej Cmok, precyzyjnie wykańczając składną akcję. Gospodarze doczekali się momentu radości w 37. minucie, kiedy Artur Skalski przebił się przez obronę Flower i zdobył honorowego gola — niczym jedyne pęknięcie na idealnie gładkiej powierzchni ogrodu rywali. W 42. minucie, jedyną rysą na perfekcyjnym występie Oskara Zaradnego było żółte napomnienie za odkopnięcie piłki przy linii bocznej — jednak jego wkład bramkowy znacząco to przykrył. PS Flower rozkwitło na murawie pełnym blaskiem, a FC Ochraniacze — mimo prób i chwilowego przebłysku w postaci gola Skalskiego — nie zdołali powstrzymać ofensywnej nawałnicy. Tym zwycięstwem PS Flower zapewnił sobie drugie miejsce w VI Lidze.

FC Ochraniacze


Strzelcy:

  • Artur Skalski 37'

Kary:

---

1

:

12

PS Flower


Strzelcy:

  • 13' Oskar Zaradny
  • 14' Daniel Woźniak
  • 15' Oskar Zaradny
  • 17' Oskar Zaradny
  • 18' Oskar Zaradny
  • 27' Daniel Woźniak
  • 30' Oskar Zaradny
  • 32' Daniel Woźniak
  • 35' Daniel Woźniak
  • 38' Igor Leszczyński
  • 40' Oliwier Cielewicz
  • 48' Bartłomiej Cmok

Kary:

  • 42'Oskar Zaradny

 

                                                                                                                                             Pozdrawiam

                                                                                                                                          Maciej Kaniasty