Borówiec Team świętuje mistrzostwo III Ligi, dość jednostronny środowy maraton

2025-12-04
Borówiec Team świętuje mistrzostwo III Ligi, dość jednostronny środowy maraton

Za nami przedostatni środowy maraton, który przyniósł nam kolejne rozstrzygnięcia. Ale zanim weźmiemy się za podsumowanie wczorajszej kolejki, oto jak wyglądała statystycznie środa. Tutaj prym wiodą goście, którzy wygrali sześć spotkań, cztery mecze zakończyły się wygraną gospodarzy, a w dwóch potyczkach padł remis. Ogólnie seria spotkań oscylowała w różne scenariusze. Były wysokie wyniki, ale kilka potyczek było na styku. Jeżeli chodzi o rozstrzygnięcia to w III Lidze mistrzem została drużyna Borówiec Team po wysokim zwycięstwie nad Kroplówką.pl. Awans do I Ligi zapewniła sobie drużyna Whiskonzy. Po ciężkim meczu pokonała AFC Smile. Remis na wagę utrzymania w IV Lidze odnotowała ekipa Wczorajszych, która podzieliła się punktami z How Many Times. W pozostałych potyczkach Rossoneri urwało punkt nowemu mistrzowi I Ligi ekipie FC To The Top i dzięki temu jeszcze zachowało szanse na utrzymanie. Okazałą wygraną odnotował team O Jezus Maria, który rozbił Kopaczy. Podobnie wysoko wygrała drużyna Boga Jonito, która nie dała szans GSK. W V Lidze FC Acustico wymęczyło zwycięstwo nad Dekpolem, Blind Fish po dramatycznym meczu uległ minimalnie Amici Miei, a Apollogic FC nie sprostał Sucharom Suchy Las Oldboys, którzy tą wygraną uzyskali promocję do IV Ligi. Trzy punkty zdobyła Drużyna Doznań Poznań dzięki czemu umocniła się w środkowej części tabeli V Ligi. Dwa spotkania rozegraliśmy w VI Lidze. Ekipa Pro.trening.sv okazała się lepsza od Nothing Toulouse, natomiast FC Czarni Kulturalni odprawili z kwitkiem KS Siepomaga.

I Liga
O tym jak wyrównany jest poziom w I Lidze mogliśmy przekonać się oglądając mecz lidera z outsiderem. Rossoneri gościli nowego mistrza, FC To The Top i mimo, że do grona kontuzjowanych dołączył Mateusz Murawski, nie zamierzali tanio sprzedać skóry. Oba zespoły postawiły na szybkie, kombinacyjne akcje. Optyczną przewagę mieli goście napędzani przez swojego lidera, Andrii Pryhoda. W 8 minucie prowadzenie gościom dał Anton Kutsenko wykorzystując bierność obrony gospodarzy. Kilka minut później składna akcja Rossoneri i Michał Jaśkowiak zrywa pajęczynę strzałem z lewej nogi i mamy 1:1. Z minuty na minutę mecz nabiera tempa i w 23 minucie goście ponownie wychodzą na prowadzenie za sprawą Oleh Harkavyi, który strzałem między nogami, zaskoczył Michała Piepenborna. Końcówka pierwszej części przynosi nam jeszcze jedną bramkę, a jej autorem był Bartek Kadrzyński, który bezpośrednio z rzutu wolnego zaskoczył bramkarza FC To The Top.
Druga odsłona to nieco większy napór ze strony nowego mistrza, jednak defensywa gospodarzy dzielnie odpierała ataki i przy tym groźnie kontrując. Dwukrotnie świetnych okazji nie wykorzystał Adnan Zaid nie trafiając niemal do pustej bramki. Niewykorzystane okazje się mszczą i dosłownie minutę później goście znowu wychodzą na prowadzenie po trafieniu Ilya Shvets. Wynik ten sprawiał, że Rossoneri żegnają się z I Ligą, więc zaczęli podejmować coraz większe ryzyko, które opłaciło się w 47 minucie, gdy po akcji Adam Zaid-Michał Jaśkowiak, ten drugi doprowadza do remisu. Mimo iż w samej końcówce oba zespoły miały swoje szanse na zwycięstwo więcej bramek już nie padło i potyczka kończy się sprawiedliwym podziałem punktów.

Rossoneri


Strzelcy:

  • Michał Jaśkowiak 10'
  • Bartosz Kadrzyński 25'
  • Michał Jaśkowiak 48'

Kary:

---

3

:

3

FC To The Top


Strzelcy:

  • 8' Anton Kutsenko
  • 23' Oleh Harkavyi
  • 44' Ilya Shvets

Kary:

---


II Liga
Wszystko wskazuj na to, że ostatnia kolejka na drugoligowym poziomie zadecyduje, kto uzyska awans do I Ligi, a kto opuści II Ligę. W środowy wieczór naprzeciw siebie wybiegły ekipy AFC Smile i Whiskonzy, czyli trzecia drużyna od końca i lider. Faworytem byli goście, jednak jak to bywa w meczach zespołów broniących się przed dodatkowe siły wstępują w te drużyny i ekipy skazane na porażkę rywalizują jak równy z równym. Podobnie było wczoraj, gdzie AFC Smile toczyło wyrównany bój. Śmiało można powiedzieć, że w pierwszej połowie gospodarze byli lepszym zespołem. Ich zaangażowanie i wola zwycięstwa pchała ich do przodu. Już w 5 minucie Bartosz Kryka otworzył wynik spotkania. Potem AFC Smile miał kolejne okazje bramkowe, lecz brakowało wykończenia, a w kilku przypadkach odpowiedniej decyzji. W miarę upływu czasu przebudził się lider. Miał swoje sytuacje, ale bramkarz gospodarzy świetnie się spisywał. Gdy wydawało się że na przerwę zejdziemy przy stanie 1:0, już w doliczonym czasie Czarek Bilicki z bliskiej odległości dobił odbitą piłkę przez golkipera Smile.
Druga połowa zapowiadał się nie mniej ciekawie niż pierwsza. Niestety nic z tego. AFC Smile pierwszą połowę zagrał świetnie, natomiast w drugiej już tak nie błyszczał. Dodatkowo w 30 minucie po precyzyjnym i technicznym strzale Ludwika Nowackiego, Whiskonzy objęło prowadzenie. Ta bramka wyraźnie podcięła skrzydła gospodarzom, którzy z minuty na minutę głasnęli. Owszem walczyli i nie ustępowali kroku rywalowi, jednak w sferze ofensywnej nic nie stwarzali. Mało mieli dogodnych okazji, a ich ataki w dużej mierze kończyły się na obrońcach gości. Lepiej za to w drugiej odsłonie zagrało Whiskonzy, które dzięki prowadzeniu nabrało pewności i dyktowało warunki na boisku. W 37 swoją wyższość udokumentowało trzecim trafieniem. Z rzutu wolnego trafił Eryk Włodarczak i było po meczu. Dzięki zdobytym punktom Whiskonzy jest pewne awansu, pytanie pozostaje tylko z którego miejsca na podium. Z kolei AFC Smile prócz tego że musi wygrać ostatnie spotkanie, to dodatkowo musi spoglądać na wynik pozostałych drużyn będących zagrożonych spadkiem.

AFC Smile


Strzelcy:

  • Bartosz Kryka 5'

Kary:

---

1

:

3

Whiskonzy


Strzelcy:

  • 26' Czarek Bilicki
  • 30' Ludwik Nowacki
  • 37' Eryk Włodarczak

Kary:

---

III Liga
Gracze z Borówca urządzili sobie w tym spotkaniu trening strzelecki który jak pokazuję wynik końcowy wyszedł im praktycznie perfekcyjnie. Już w 28 sekundzie gry Kacper Wareńczak trafił na 0-1 dzięki czemu już na starcie goście uzyskali skromną przewagę. Przebieg kolejnych minut wyglądał dość jednostronnie gdyż młodzież z Borówca bez skrupułów wykorzystywała każdy błąd swojego rywala. W efekcie tego po kolejnych bramkach el tridente Kacpra Wareńczaka Bartosza Kledzika Ryszarda Barszcza gracze ci mogli się cieszyć z prowadzenia do przerwy 0-6. Otwarta gra praktycznie na przestrzeni całego boiska jaką zaproponowali gracze Kroplówki.pl momentami przynosiła im pożądane efekty lecz sytuacji tych było nie wiele gdyż w decydujących momentach brakowało im odpowiedniej precyzji i spokoju. Problemów tych nie miał za to ich przeciwnik który bezlitośnie karcił swojego rywala kolejnymi bramkami które spadały na bramkarza gospodarzy lawinowo. W efekcie tego mecz ten zakończył się ich okazałym zwycięstwem które pokazuję klasę tej drużyny jaką prezentował ten zespół praktycznie przez cały sezon. Reasumując Kacper Wareńczak trafił do bramki rywala aż siedmiokrotnie a jego drużyna zwyciężyła 3-16 co w obecnej sytuacji w tabeli oznacza tyle iż ekipa Borówiec Team została właśnie mistrzem III ligi. Natomiast gracze Kroplówki.pl wciąż muszą drzeć o swój ligowy los o którym już w najbliższy piątek opowie nam w wywiadzie kapitan tej drużyny Krystian Kąsowski.

Kroplówka.pl


Strzelcy:

  • Filip Godurkiewicz 26'
  • Krystian Kąsowski 36'
  • Krystian Kąsowski 42'

Kary:

---

3

:

16

Borówiec Team


Strzelcy:

  • 1' Kacper Wareńczak
  • 8' Bartosz Kledzik
  • 19' Ryszard Barszcz
  • 21' Kacper Wareńczak
  • 22' Ryszard Barszcz
  • 24' Bartosz Kledzik
  • 27' Bartosz Kledzik
  • 31' Ryszard Barszcz
  • 31' Kacper Wareńczak
  • 35' Bartosz Kledzik
  • 37' Kacper Wareńczak
  • 43' Bartosz Kledzik
  • 45' Oskar Krupka
  • 46' Kacper Wareńczak
  • 48' Kacper Wareńczak
  • 49' Kacper Wareńczak

Kary:

---

IV Liga
To było spotkanie praktycznie o nic, gdyż obydwie drużyny mają wszelkie kwestie dotyczące ewentualnego braku awansu czy też spadku już dawno wykrystalizowane, przez co gracze obydwu drużyn mogli zagrać bez większych konsekwencji o końcowy wynik. Pierwsze minuty tego spotkania nie wskazywały w żaden sposób że mecz ten finalnie będzie miał taki przebieg i końcowy rezultat ponieważ obydwie drużyny prezentowały się dość solidnie w swoich poczynaniach. Jednak z upływem czasu co raz bardziej groźni pod bramką rywala zaczęli być gracze gości którzy w 10 minucie gry udokumentowali ten fakt bramką na 0-1 autorstwa Rafała Wróblewskiego. Kolejne minuty przyniosły ekipie gości zdecydowanego lidera poczynań w ofensywie tej drużyny którym był Tymoteusz Springer ponieważ z każdą kolejną jego okazją podbramkową ręce same zaczęły składać się do oklasków. Na potwierdzenie tych słów niech świadczy fakt iż w przeciągu pięciu minut gracz ten skompletował swojego hat-trika dając tym samym swej drużynie czterobramkowe prowadzenie do przerwy.
Po zmianie stron obraz gry był dość podobny do tego co widzieliśmy w pierwszej części meczu gdzie rozpędzona drużyna O Jezus Maria dalej konsekwentnie poszukiwała swoich kolejnych bramek. Te za sprawą dwukrotnie Tymoteusza Springera oraz raz Rafała Wróblewskiego pozwoliły graczom gości w 39 minucie gry cieszyć się z prowadzenia 0-7 które jak pokazał czas drużyna ta umiejętnie dowiozła bez żadnego szwanku do końcowego gwizdka sędziego.

Kopacze


Strzelcy:

-

Kary:

---

0

:

7

O Jezus Maria


Strzelcy:

  • 10' 10 Rafał Wróblewski
  • 17' Tymoteusz Springer
  • 20' Tymoteusz Springer
  • 22' Tymoteusz Springer
  • 31' 10 Rafał Wróblewski
  • 37' Tymoteusz Springer
  • 39' Tymoteusz Springer

Kary:

---



Podziałem punktów zakończyło się to spotkanie które jak pokazują meczowe liczby wydaję się być sprawiedliwym rezultatem. Na pierwsze trafienie w tym spotkaniu graczy gości autorstwa Dawida Taczały przyszło nam poczekać do 9 minuty dzięki czemu gracze gości mogli się cieszyć z prowadzenia 0-1. Kolejne minuty wystawiły na cierpliwość sympatyków obu drużyn gdyż futbolówka omijała światło bramki po obu stronach boiska. Dopiero w 21 minucie bramkę podwyższającą prowadzenie graczy gości na 0-2 uzyskał Michał Łochyński i w tym momencie wydawało się że to gracze gości zejdą na przerwę z dwubramkową przewagą. Jednak dwie minuty później Wczorajsi łapią bramkowy kontakt który jak pokazał boiskowy scenariusz był ważnym impulsem na kolejne minuty tego pojedynku.
Po zmianie stron w 27 minucie gry pada bramka wyrównująca na 2-2 a jej szczęśliwym strzelcem okazał się być Michał Maciejak przez co stan rywalizacji znów jest równy dla obydwu drużyn. Będąc szczerym to w kolejnych minutach trochę powiało nudą gdyż piłka często fruwała nad głowami graczy lub lądowała gdzieś za ogrodzeniem boiska. Na szczęście w 41 minucie znów byliśmy świadkami bramki której tym razem autorem była drużyna gospodarzy którzy za sprawą Valentyna Shulepy objęli pierwszy raz w tym spotkaniu prowadzenie 3-2. Taki rezultat był zasłużoną nagrodą dla ekipy gospodarzy którzy mimo dwóch bramek straty nie spuścili głów w dół i ambitnie powalczyli o każdą ze swoich kolejnych bramek. Jednak szczęście w ostatniej akcji meczu uśmiechnęło się do ekipy gości którzy za sprawą Michała Łochyńskiego wyrównują stan rywalizacji na 3-3. Tak więc spotkanie to kończy się wynikiem remisowym i z racji tego obie ekipy dopisują sobie po jednym punkcie na swoje konto.

Wczorajsi


Strzelcy:

  • Maciej Geisler 23'
  • Michał Maciejak 27'
  • Valentyn Shulepa 41'

Kary:

---

3

:

3

How Many Times


Strzelcy:

  • 9' Dawid Taczała
  • 21' Michał Łochyński
  • 50' Michał Łochyński

Kary:

---


Miło, ładnie i przyjemnie tak w skrócie można powiedzieć o spotkaniu Boga Jonito kontra GSK. Gospodarze, aby myśleć o pierwszym miejscu musieli to spotkanie wygrać i uczynili to w świetnym stylu. Ani przez chwilę rezultat nie był zagrożony, a grający na dużym luzie zawodnicy Boga Jonito jak tylko przyspieszyli to zdobywali bramki. Ich rywal, GSK ambitnie walczyło, ale na tle tak silnego przeciwnika nie mieli zbyt wiele atutów. Niemniej starali się jak mogli czego efektem są trzy gole zdobyte przez gości autorstwa Patryka Łukaszewskiego (21' i 49') i Adama Drgasa. Po stronie gospodarzy praktycznie wszyscy obecni zawodnicy na meczu wpisali się na listę strzelców i tylko kwestią sporną było kto ile bramek zdobędzie. Rozpoczął Eryk Wlaźlak w 6 minucie. Na kolejne trafienie czekać musieliśmy do 16 minuty kiedy to na listę strzelców wpisał się Jakub Grzybek. Po chwili swoją bramkę zdobył Jan Karski, a rezultatu do przerwy ustalił Wiktor Król.
Druga połowa to pełna dominacja gospodarzy, którzy w drugich 25 minutach zaaplikowali swojemu rywalowi kolejne sześć "oczek". Tych bramek śmiało mogło być zdecydowanie więcej, gdyby nie bramkarz GSK i zbyt luźne podejście graczy Boga Jonito w decydujących momentach. Tym samym na koniec sezonu mamy szlagier w walce o pierwsze miejsce o które spotkają się drużyny Reoptis i Boga Jonito.

Boga Jonito


Strzelcy:

  • Eryk Właźlak 6'
  • Jakub Grzybek 16'
  • Jan Karski 19'
  • Wiktor Król 24'
  • Eryk Właźlak 33'
  • Bartłomiej Burmann 35'
  • Jakub Grzybek 36'
  • Wiktor Król 41'
  • Mateusz Wojciechowski 42'
  • Maksymilian Lisowski 45'

Kary:

---

10

:

3

GSK


Strzelcy:

  • 21' Patryk Łukaszewski
  • 48' Adam Drgas
  • 49' Patryk Łukaszewski

Kary:

---

V Liga
Zdecydowanie więcej można było się spodziewać po spotkaniu pomiędzy Dekpolem a FC Acustico. W końcu grał lider V Ligi z piątą drużyną. Gospodarze przystąpili do potyczki mocno osłabieni, bez ławki rezerwowej i już na starcie byli w trudnej sytuacji. Z kolei FC Acustico walczące o pierwsze miejsce nie mogło sobie pozwolić na chwilę słabości. O dziwo od początku meczu lepiej wyglądał Dekpol, który już w 2 minucie objął prowadzenie po bramce Pawła Fleischera. Potem inicjatywa była po stronie gości jednak bez efektu. Lider raził nieporadnością w ataku, a ich akcje był bardzo przewidywalne. Nawet jak już stworzyli sobie dogodną okazję to brakowało zdecydowania, wykończenia. Pod tak słabo grającą ekipę FC Acustico, Dekpol przeciwstawił ultra defensywę, która długo utrzymywała korzystny rezultat. Dopiero wejście na boisko Tristana Grądzkiego rozruszało nieco drużynę gości. Dało to efekt w postaci wyrównującej bramki zdobytej przez Tristana w 14 minucie. Wydawało się że FC Acustico odzyskuje równowagę i rytm, tym bardziej że 120 sekund później wychodzi na prowadzenie po golu Wiktora Ławickiego. Nic z tego. Dekpol, który rzadko atakował, a jak już to robił to był do bólu skuteczny, wyrównuje stan rywalizacji w 19 minucie po drugim trafieniu Pawła Fleischera. Do przerwy pachniało remisem, jednak już w doliczonym czasie goście przeprowadzili skuteczny atak, który wykończył Bartek Maik.
Po zmianie stron wszyscy zgromadzeni kibice myśleli, że coś się zmieni w grze FC Acustico, jednak tego dnia goście grali w niektórych momentach fatalnie. Brakowało wszystkiego dokładności, przyspieszenia, elementu zaskoczenia. Na tle tak słabo grającej ekipy, Dekpol grał bardzo przyzwoicie i przede wszystkim mądrze. Miał dwie szanse na zmianę wyniku, lecz w decydującym momencie brakowało ostatniego podania. Minuty mijały a wynik i obraz gry nie uległa zmianie. Wreszcie przyszło przełamanie. W 44 minucie Bartek Maik zdobywa swoją drugą bramkę i goście prowadzą 2:4. Dekpol choć cały mecz grał pasywnie, miał jeszcze przed końcowym gwizdkiem szansę na gola, lecz strzał z dalszej odległości Aleksandra Zawistowskiego trafił w poprzeczkę. Ostatecznie FC Acustico wygrywa i choć zwycięzców się nie ocenia to do gry lidera można mieć sporo zastrzeżeń.

Dekpol


Strzelcy:

  • 11 Paweł Fleischer 2'
  • 11 Paweł Fleischer 19'

Kary:

---

2

:

4

FC Acustico


Strzelcy:

  • 14' Tristan Grądzki
  • 16' Wiktor Ławicki
  • 27' Bartek Maik
  • 44' Bartek Maik

Kary:

---



Dość dziwny przebieg wydarzeń miał ten pojedynek w którym to ekipa Blind Fish poszukiwała potrzebnych im punktów w walce o utrzymanie gdzie ich rywalem była tym razem Włoska ekipa Amici Miei. Gdy po 21 minutach gry ekipa gości po dwóch bramkach Andrea Bocchiego oraz jednej Beshoi Labiba prowadziła już 0-3 wydawało się że gracze ci spokojnie rozstrzygną losy tego spotkania na swoją korzyść. Jednak bramka kontaktowa uzyskana przez gospodarzy w 22 minucie gry była sygnałem wysłanym do rywala iż gracze gospodarzy nie powiedzieli w tym spotkaniu jeszcze ostatniego słowa.
A więc początek drugiej połowy był tego idealnym potwierdzeniem gdyż po upływie pięciu minut i bramkach Bartosza Józefowicza oraz Mikołaja Wyparło wynik spotkania brzmiał już 3-3. Co prawdę minutę później goście wyprowadzili szybki cios po którym zespół ten znów odzyskał prowadzenie 3-4. Lecz ich radość z tego faktu nie trwała zbyt długo gdyż po upływie ośmiu minut ślepe rybki mogły się cieszyć z prowadzenia 5-4. Taki scenariusz i świadomość zgarnięcia potrzebnych do utrzymania trzech punktów sprawił że gospodarze nie wykorzystali najlepiej swojego doświadczenia przez co z upływem czasu ich rywale zdołali jeszcze odpowiednio zareagować. I tak wpierw w 43 minucie Andrea Bocchi trafia po raz trzeci do bramki rywala przez co w spotkaniu tym mamy remis 5-5 a sam zawodnik trafieniem tym kompletuje swojego hat-trika. To w ostatniej akcji meczu Beshoi Labib sprytnym strzałem z okolic pola karnego pokonuje bramkarza gospodarzy co w efekcie dało im bramkę na 5-6 która jak się po chwili okazało była zwycięskim trafieniem dla tego zespołu.

Blind Fish


Strzelcy:

  • Szymon Klepuszewski 22'
  • Bartosz Józefowicz 26'
  • Mikołaj Wyparło 30'
  • Szymon Klepuszewski 38'
  • Łukasz Śniadecki 39'

Kary:

---

5

:

6

Amici Miei


Strzelcy:

  • 13' Andrea Bocchi
  • 16' Andrea Bocchi
  • 21' Beshoi Labib
  • 31' Jay Carrer
  • 43' Andrea Bocchi
  • 50' Beshoi Labib

Kary:

---



Mecz, w którym „doznania” okazały się znacznie silniejsze niż „jedność”. Spotkanie zaczęło się wyrównanie, lecz już w 10. minucie All For One straciło jednego zawodnika po bezkontaktowej kontuzji kolana — i od tego momentu grało jak drużyna, której z hasła „wszyscy za jednego” odjęto właśnie tego jednego. Drużyna Doznań ruszyła więc tworzyć swoje wrażenia meczowe jak artysta malujący coraz śmielsze pociągnięcia pędzlem. Najpierw w 14. minucie Adam Irla otworzył wynik. W 20. minucie Szymon Kowalski dołożył drugie trafienie, a gospodarze budowali przewagę z rosnącą pewnością. Po przerwie Doznania weszły na pełne obroty: 34. minuta – Antoni Baran, 35. – Robert Koszowski, 36. – ponownie Irla po pięknej rulecie przymierzył tym razem w okienko. Goście próbowali trzymać linię, ale ich jedność pękała jak zużyta nitka. All For One zdobyło honorowego gola w 42. minucie, gdy Sebastian Wawrzyniak wykorzystał jedyny moment zamieszania w obronie. Drużyna Doznań odpowiedziała jednak szybko — 40. minuta Baran i 47. minuta Bartosz Sitek zamknęły mecz jak ostatnie akcenty w dobrze skomponowanym utworze. Końcowe 7:1 było wynikiem, który idealnie oddał przebieg gry: gospodarze rozdawali „doznania”, a goście, osłabieni od 10. minuty, mogli jedynie próbować nie rozejść się całkowicie.

Drużyna Doznań Poznań


Strzelcy:

  • Adam Irla 14'
  • Szymon Kowalski 20'
  • Antoni Baran 34'
  • Robert Koszowski 35'
  • Adam Irla 36'
  • Antoni Baran 40'
  • Bartosz Sitek 47'

Kary:

---

7

:

1

All for one


Strzelcy:

  • 42' Sebastian Wawrzyniak

Kary:

---

Spotkanie pełne metafor – kosmos kontra żart, logika kontra suchy ogień. Spotkanie rozpoczęło się jak starcie dwóch światów: Apollogic FC próbowało układać grę jak precyzyjne równania, a Suchary Suchy Las – zgodnie z nazwą – sypały celnymi strzałami niczym żartami, które trafiają prosto w punkt. Pierwszy cios padł w 13. minucie, gdy Maciej Iłowiecki rozchylił obronę gospodarzy jak suchy patyk. Chwilę później, w 15. minucie, Przemysław Hałaczkiewicz podwoił prowadzenie, a Suchary zaczęły pękać z radości – ale nie z suchości. Minuta 16. przyniosła kolejny żart wymierzony w Apollogic — znów Iłowiecki. Gospodarze próbowali odnaleźć rytm, lecz w 19. minucie Michał Koziarek dołożył kolejny cios, jakby do lasu dorzucił jeszcze jeden wyschnięty pień pod ognisko. Apollogic w końcu odpowiedziało – 20. minuta, Maciej Cieszyński wbił piłkę do siatki z precyzją godną algorytmu, zmniejszając straty na 1:4 przed przerwą.
Po zmianie stron Suchary nie przestały sypać humorem. W 27. minucie Hałaczkiewicz po raz drugi trafił, a w 36. minucie Bartosz Marciniak dorzucił kolejne trafienie – Suchy Las płonąłby od formy, choć teoretycznie powinien być… suchy. W końcówce Apollogic miało jeszcze moment oddechu – w 39. minucie ponownie Cieszyński zmniejszył wynik na 2:6 strzałem w okienko. Jednak Suchary postawiły kropkę nad „i” w 49. minucie, gdy Iłowiecki skompletował hat-tricka. Mecz zakończył się wynikiem 2:7, w starciu, gdzie logika Apollogic została zagłuszona lawiną idealnie podanych… Sucharów.

Apollogic FC


Strzelcy:

  • Maciej Cieszyński 20'
  • Maciej Cieszyński 39'

Kary:

---

2

:

7

Suchary Suchy Las Oldboys


Strzelcy:

  • 13' Maciej Iłowiecki
  • 15' Przemysław Hałaczkiewicz
  • 16' Maciej Iłowiecki
  • 19' Michał Koziarek
  • 27' Przemysław Hałaczkiewicz
  • 36' Bartosz Marciniak
  • 49' Maciej Iłowiecki

Kary:

---


VI Liga
Potyczka, w której „trening czyni mistrza”, a „nic do stracenia” prawie odmieniło losy spotkania. Od pierwszych minut było widać kontrast nazw: Pro.training.sv grało jak drużyna, która każdą akcję ma wytrenowaną do bólu, podczas gdy Nothing Toulouse wyglądało jak ekipa, która faktycznie nie ma nic do stracenia — i dzięki temu potrafi zaskoczyć. Pierwszy cios padł w 14. minucie, gdy Taras Skliaruk zamienił schemat treningowy na gola. W 21. minucie Radosław Wziętek zdobył bramkę i pierwsza odsłona spotkania to 1:1. Po przerwie gospodarze wrzucili wyższy bieg: w 29. i 31. minucie Evgeniy Kucharenko trafił dwukrotnie, jakby odhaczał kolejne punkty z planu szkoleniowego. Nothing Toulouse jednak odpowiedziało po swojemu — swobodnie, nieprzewidywalnie w 43 minucie, Mateusz Siemiński podtrzymał nadzieję gości. Pro.training.sv nie pozwoliło jednak, by mecz wymknął się spod kontroli. Skliaruk najpierw w 35., a potem w 38. minucie skompletował hat-tricka, zamykając większość emocji po stronie gospodarzy. W końcówce Nothing Toulouse jeszcze raz pokazało, że potrafi wrócić do gry — Wziętek w 49. minucie ustalił wynik na 5:3, jakby chciał udowodnić, że „nic” może oznaczać „wszystko”, jeśli gra się do końca. Wygrana Pro.training.sv była zasłużona — bardziej uporządkowana, bardziej konsekwentna, bardziej… wytrenowana. Ale Nothing Toulouse z pewnością nie „przegrało wszystkiego”. Pokazało styl i charakter.

Pro.training.sv


Strzelcy:

  • Taras Skliaruk 14'
  • Evgeniy Kucharenko 29'
  • Evgeniy Kucharenko 31'
  • Taras Skliaruk 35'
  • Taras Skliaruk 38'

Kary:

---

5

:

3

Nothing Toulouse


Strzelcy:

  • 21' Radosław Wziętek
  • 43' Mateusz Siemiński
  • 49' Radosław Wziętek

Kary:

---



Starcie FC Czarnych Kulturalnych z KS Siepomaga brzmiało jak zapowiedź pojedynku dwóch przeciwstawnych żywiołów: z jednej strony elegancka czerń, chcąca rozprowadzać grę z manierami i precyzją, z drugiej – pomocna fala, która nigdy nie przestaje napierać, nawet jeśli morze na chwilę się uspokoi. I dokładnie tak wyglądał ten mecz: jak spotkanie natarcia z kontrolą, huraganu z harmonią. Zanim trybuny zdążyły zapełnić się emocjami, już w 2. minucie Tymon Poterski otworzył wynik. Strzałem, który można porównać do eleganckiego podpisu piórem wiecznym, Czarni postawili pierwszy wykrzyknik. W 9. minucie Antoni Zauszek podkręcił tempo – jego bramka wyglądała jak precyzyjny gest dyrygenta, który jednym ruchem rozpoczyna koncert. KS Siepomaga nie zamierzało jednak stać w roli widza. W 14. minucie Wojciech Andrzejewski wykorzystał chwilę nieuwagi obrony i niczym ratownik rzucił koło ratunkowe swojej drużynie – nadzieja wróciła. Ale Czarni Kulturalni odpowiedzieli z gracją i pewnością siebie. 15. minuta – Michael Okoro uderza jak dźwięczne uderzenie w gong; 19. minuta – Kacper Przepióra podwyższa wynik po akcji, która była szybka jak lot jego ptasiego imiennika. Pierwsza połowa kończy się dynamicznie, a Czarni dominują rytm gry.
Po przerwie gra stała się bardziej otwarta. Choć Czarni nadal kontrolowali przebieg spotkania, KS Siepomaga zaczęło przypominać falę, która nieustannie wraca – czasem niepozorna, ale potrafiąca zalać całe wybrzeże. W 34. minucie Antoni Zauszek po raz drugi wpisał się na listę strzelców, jakby chciał dopisać do meczu własną, osobistą historię. Gdy w 39. minucie Kacper Korta trafił na 6:1, wydawało się, że losy spotkania są przesądzone. Strzał Korta był jak postawienie kropki nad „i”. Ale wtedy Siepomaga zaczęło… pomagać sobie nawzajem jak nigdy wcześniej. Od 46. minuty ruszył prawdziwy sztorm. Adam Czarny trafił na 6:2, a jego nazwisko brzmiało jak ironia losu – to „Czarny” zmniejszył przewagę… Czarnych Kulturalnych. W 49. minucie Wiktor Pawlak dorzucił kolejnego gola i fala zaczęła się wzbierać. A tuż przed końcem, w 50. minucie, Krystian Włodarczak dopiął dzieła szturmu ofensywnego KS Siepomaga, zamieniając końcówkę meczu w nerwowe sekundy dla Czarnych. Szybko z 6:1 zrobiło się 6:4.

FC Czarni Kulturalni


Strzelcy:

  • Tymon Poterski 2'
  • Antoni Zauszek 9'
  • Michael Okoro 15'
  • Kacper Przepióra 19'
  • Antoni Zauszek 34'
  • Kacper Korta 39'

Kary:

---

6

:

4

KS Siepomaga


Strzelcy:

  • 14' Wojciech Andrzejewski
  • 46' Adam Czarny
  • 49' Wiktor Pawlak
  • 50' Krystian Włodarczak

Kary:

---

 

                                                                                                                                                       Pozdrawiam

                                                                                                                                                    Maciej Kaniasty