Bez bramek w hicie I Ligi, Anatolia bliżej utrzymania, Mobipol z pierwszą wygraną, Libertas goni czołówkę

2025-11-25
Bez bramek w hicie I Ligi, Anatolia bliżej utrzymania, Mobipol z pierwszą wygraną, Libertas goni czołówkę

Wczoraj rozpoczęliśmy kolejny tydzień zmagań w lidze siódemek futbolsport.pl. Runda ma się ku końcowi co powoduje, że padają decydujące rozstrzygnięcia, a tym samym kolejne ekipy kończą sezon jesienny. Tym razem w poniedziałkowy wieczór pogoda dopisała i byliśmy świadkami wielu emocjonujących potyczek. Rozpoczynamy od I Ligi, gdzie poznaliśmy wicemistrza. Została nim ekipa PLUSdo Metalmex, która co prawda sezon już zakończyła, jednak z dużym zaciekawieniem czekała na rezultat spotkania Wybrzeże Klatki Schodowej VML S.A. kontra Dentis Studio. Tam padł bezbramkowy remis, który powoduje, że to PLUSdo może się cieszyć z drugiego miejsca. Niewiadomą w I Lidze pozostało ostatnie miejsce na podium o które walczą drużyny Lutnia Dębiec 2022, Dentis Studio, Poznańskie Orły i Wybrzeże Klatki Schodowej. Lutnia, która wczoraj w swojej ostatniej potyczce sezonu podejmowała Poznańskie Orły, mogła znacznie się przybliżyć do trzeciej lokaty, jednak w tym dniu goście pokazali klasę mistrzowską i rozbili swojego rywala. Prawdziwy show strzelecki zademonstrował Kacper Dolski, który po kontuzji odzyskuje formę i w tym meczu zdobył pięć bramek. Wyniki poniedziałkowej serii powodują że kwestia trzeciego miejsca nadal jest otwarta. Ciekawie był na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej ligi futbolsport.pl, gdzie grały zespoły ze strefy spadkowej. Najpierw naprzeciw siebie wybiegły drużyny White sox Podolany i Anatolia FC. Mecz dwóch drużyny zagrożonych spadkiem miał swoją dramaturgię i ostatecznie zakończył się sukcesem gości, którzy dzięki zwycięstwu wyprzedzili w tabeli swojego przeciwnika. Swoje pierwsze zwycięstwo i zarazem punkty zdobył zespół Mobipol Team. Podopieczni Daniela Zietary czekali aż 11 kolejek by móc cieszyć się z wygranej. W polu pokonanym pozostawili ekipę Leśne Dziadki. Niestety ten sukces ma słodko-gorzki smak, bowiem z racji tego że Anatolia też wygrała, Mobipol Team nie ma już szans aby utrzymać się w II Lidze. Grała również III Liga, gdzie szalony mecz rozegrały drużyny Equipe De Oro i Magicy Zenona. Potyczka przyniosła nam dramatyczna końcówkę w której już w doliczonym czasie Magicy Zenona mogli zremisować, lecz nie wykorzystali rzutu karnego i trzy punkty powędrowały do ekipy Equipe De Oro. Z walki o podium nie rezygnuję Libartas Poznań. Białorusko-ukraińska drużyna ograła Antdatę i depcze po piętach czołowej trójce. Z kolei sytuacja zespołu Antdata staje się coraz trudniejsza jeżeli chodzi o pozostanie na trzecio ligowym poziomie.

I Liga
Dla obydwu tych drużyn to było spotkanie które w przypadku zwycięstwa jednej z nich podtrzymywało szanse tego zespołu na zajęcie miejsca na podium w I lidze. Już w 6 minucie tego spotkania stały fragment gry jakim był rzut wolny z okolic pola karnego gości na bramkę na 0-1 zamienił Kacper Dolski dzięki czemu Poznańskie Orły wyszły na prowadzenie. Prowadzenie to nie trwało jednak za długo gdyż minutę później bramkę wyrównującą zdobył dla gospodarzy doświadczony Jacek Sander i od tego momentu znów obowiązywał nas wynik remisowy. Po tym trafieniu wydawało się że gracze z Dębca złapią swój rytm w grze który w efekcie pozwoli im rozgrywać ten mecz na swoich warunkach. Niestety dla nich w tym spotkaniu w ekipie gości brylował w środkowej części boiska Kacper Dolski który czy to w pojedynkę czy też po dwójkowej akcji stwarzał sobie i swoim kolegom groźne okazję podbramkowe które z upływem czasu co raz częściej zamieniane były na bramkową przewagę. W efekcie tego po dwóch kolejnych bramkach Kacpra Dolskiego oraz po jednej Adama Radzickiego oraz Huberta Ziółkowskiego gracze Poznańskich Orłów zasłużenie prowadzili do przerwy 1-5.
Po zmianie stron gospodarze próbowali jeszcze uratować to spotkanie i jego przebieg lecz przy tak dobrze prezentującym się rywalu zadanie to było nad wyraz trudne przez co ekipa gości z zimną krwią w dalszym ciągu realizowała swoje boiskowe zadanie i sumiennie powiększała wynik tej konfrontacji która ostatecznie zakończyła się zwycięstwem Poznańskich Orłów 2-8. Po tym spotkaniu obie drużyny w dalszym ciągu liczą się w walce o podium lecz gracze Lutni Dębiec już tylko z pozycji fotela będą oczekiwać korzystnych wyników które pozwolą im utrzymać trzecią lokatę.

Lutnia Dębiec 2022


Strzelcy:

  • Jacek Sander 7'
  • Jacek Sander 36'

Kary:

---

2

:

8

Poznańskie Orły


Strzelcy:

  • 6' Kacper Dolski
  • 14' Kacper Dolski
  • 18' Adam Radzicki
  • 21' Kacper Dolski
  • 22' Hubert Ziółkowski
  • 30' Kacper Dolski
  • 38' Adrian Mankiewicz
  • 44' Kacper Dolski

Kary:

---


Zmagania w sezonie jesiennym zbliżają się ku końcowi. W I Lidze już wcześniej poznaliśmy nowego mistrza, a wczoraj rozstrzygnęła się kwestia wicemistrzostwa. Co ciekawe odbyła się ona bez zainteresowanej drużyny czyli PLUSdo Metalmex, która czekała na wynik końcowy potyczki pomiędzy Wybrzeże Klatki Schodowej kontra Dentis Studio. To prestiżowe spotkanie miało swoją wartość bowiem obie ekipy ciągle się liczą w grze o podium. Od pierwszej do ostatniej minuty byliśmy świadkami ciekawego i emocjonującego widowiska. Oba zespoły przystąpiły do potyczki z dużym respektem do siebie. Uważnie grały w obronie, przez co akcji podbramkowych było jak na lekarstwo. Niemniej dynamika potyczki i intensywność w pełni nam wypełniło brak okazji strzeleckich. Bramki jednak mimo małej liczby sytuacji powinny paść. Po stronie Wybrzeża najlepsze mieli Mateusz Trybek, nie wykorzysta sytuacji sam na sam oraz Dawid Litka, którego strzał z głowy piękną robinsonadą sparował na róg, Mateusz Maćkowski. Bliski zdobycia gola był również Jakub Mikołajczak, ale jego strzał z bliskiej odległości instynktownie obronił bramkarz Dentisu. Z kolei wśród gości brylował Bartosz Wiśniewski, który wraz z Dominikiem Jesiołowskim byli motorami napędowymi większości akcji drużyny Dentis Studio. Ekipa ta próbowała zaskoczyć golkipera gospodarzy strzałami z daleka, a najbliżej celu byli Krystian Bąk i Sławomir Kubeczak. Dobra postawa obu defensyw spowodowała, że do przerwy nie zobaczyliśmy żadnej bramki.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie i nadal choć tempo nie malało byliśmy świadkami perfekcyjnej gry obronnej po obu stronach. Nieznaczna inicjatywa była po stronie gości, lecz to WKS miał najlepszą okazję do objęcia prowadzenia. Podczas gry w przewadze, Radek Sawirski uderzył z 10 metrów, piłka po drodze poszła po rękach bramkarza Dentisu i odbiła się od poprzeczki. Po stronie gości blisko zdobycia gola był Bartosz Wiśniewski, który po złym wybici bramkarza, z dalszej odległości oddał strzał, który minimalnie minął słupek. Czas mijał, a wynik nie ulegał zmianie. W końcowym fragmencie Dentis Studio postawił wszystko na jedną kartę, lecz nie zdoła sobie stworzyć dogodnej okazji i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Rezultat ten spowodował, że ekipa PLUSdo Metalmex może świętować tytuł wicemistrzowski, a drużynom WKS i Dentis Studio pozostała walka o trzecią lokatę.

Wybrzeże Klatki Schodowej VML S.A.


Strzelcy:

-

Kary:

---

0

:

0

Dentis Studio


Strzelcy:

-

Kary:

  • 37'Piotr Wardeński

II Liga
Trwa zacięta walka o pozostanie na drugo ligowym poziomie. Wczoraj odbyła się bezpośrednia potyczkach dwóch drużyn z dołu tabeli. White sox Podolany podejmował Anatolię FC. Pierwsza połowa bardzo zamknięta. Obie drużyny uważnie grały w obronie, a dominowała gra w środku pola. Jako pierwsi zaatakowali goście, a dokładnie Taylan Uzunoglu, który wyszedł sam na sam lecz minimalnie przestrzelił obok słupka. Z kolei White sox Podolany, który miał optyczną przewagę swoich sił próbował po strzałach z daleka. Były one celne, ale nie na tyle by pokonać golkipera Anatolii. Do przerwy 0:0.
Z goła odmienny przebieg miało drugie 25 minut. Tu gra z minuty na minutę była coraz bardziej otwarta, a epicentrum był gol zdobyty przez Patryka Paluszkiewicza w 34 minuty. Od tego momentu potyczka nabrała kolorytu i emocji, a co najważniejsze jakości piłkarskiej. Imponujące szczególnie było 4 minuty w wykonaniu gości od utraty bramki. Najpierw do remisu doprowadził w 35 minucie I. Taylan Uzunoglu. 120 sekund później perfekcyjnie wykonany rzut rożny na gola zamienił Emre Fendoglu. Jakby tego było mało po kolejnych 2 minutach Anatolia FC prowadziła 1:3 po drugim trafieniu Taylana Uzunoglu. Gospodarze zaskoczeni takim obrotem sprawy szybko zdobyli kontaktowego gola bo w 40 minucie. Silnym strzałem z dalszej odległości popisał się dobrze dysponowanym w tym dniu Patryk Paluszkiewicz. Końcowe 10 minut to nieustanne ataki White sox, którzy mieli swoje szanse na wyrównanie lecz za każdym razem albo na przeszkodzie stawał bramkarza, albo brakowało wykończenia lub ostatniego podania. Goście w pewnym momencie bronili się rozpaczliwie oraz ofiarnie i choć to rywal miał zdecydowaną przewagę to zdołali zadać decydujący cios. Po jednej z kontr, Emre Kara strzela bramkę i przypieczętowuje trzy punkty dla Anatoli FC. Zdobyte punkty pozwalają wyprzedzić w tabeli swojego rywal, jednak walka o utrzymanie nadal trwa i wszystko wskazuje na to że będzie się toczyć do ostatniej kolejki.

White sox Podolany


Strzelcy:

  • Patryk Paluszkiewicz 34'
  • Patryk Paluszkiewicz 40'

Kary:

---

2

:

4

Anatolia FC


Strzelcy:

  • 35' I. Taylan Uzunoglu
  • 37' Emre Fendoglu
  • 39' I. Taylan Uzunoglu
  • 49' Emre Kara

Kary:

---

Aż dziesięć spotkań musieli czekać na swoje pierwsze punkty w tym sezonie zawodnicy drużyny Mobipol Team którzy po dobrym pojedynku zostawili pokonanego na placu boju doświadczonego rywala jakim jest zespół Leśnych Dziadków. Spotkanie to miało bardzo dziwny przebieg gdyż już po niespełna pierwszych dwóch minutach gry zawodnicy gości mogli i powinni prowadzić z ekipą gospodarzy spokojnie 0-3. O tym iż tak się nie stało zadecydowała głównie dobra dyspozycja bramkarza gości Jakuba Tłoczyka który kilkoma swoimi ofiarnymi paradami uchronił swój zespół od utraty kilku bramek. Niestety mimo tych udanych interwencji to jednak gracze gości zdołali jako pierwsi objąć dwubramkowe prowadzenie którego autorami byli w 7 minucie Czarek Maciejewski oraz w 13 minucie Konrad Hekiert dlatego też to gracze Leśnych Dziadków mogli być bardziej zadowoleni z pierwszej fazy tego meczu. Gdy wydawało się że prowadzenie to będzie tylko zalążkiem tego ile kolejnych bramek strzelą gracze gości to ważną bramkę kontaktową dla gospodarzy zdobył Marcin Banaszczyk i tym samym w 14 minucie mieliśmy wynik 1-2. Bramka ta jak się okazało dała zawodnikom Mobipola pozytywny impuls który w samej końcówce pierwszej części tego spotkanie pozwolił im odwrócić diametralnie losy tej potyczki przez co po bramkach Tomasz Kramera oraz kolejnej Marcina Banaszczyka i trafieniu Dominika Świątka gospodarze mogli zejść na przerwę z prowadzeniem 4-2.
Nie przyzwyczajeni do tego faktu zawodnicy gospodarzy wyszli na drugą połowę z planem kontynuowania swojej gry która w tym spotkaniu przyniosła im już tak wiele radości. Dlatego na przestrzeni dwóch minut Maurycy Adamski dwukrotnie pokonuję bramkarza rywala przez co gospodarze prowadzili w 30 minucie już 6-2. Im spotkanie to trwało dłużej tym różnica dyspozycji boiskowej oraz samej chęci podjęcia jakiejkolwiek walki w obu zespołach zaczęła znacznie się różnić przez co w końcowym efekcie spotkanie to zakończyło się premierowym zwycięstwem podopiecznych Daniela Zietary 7-3.

Mobipol Team


Strzelcy:

  • Marcin Banaszczyk 14'
  • Tomasz Kramer 21'
  • Marcin Banaszczyk 23'
  • Dominik Świątek 24'
  • Maurycy Adamski 28'
  • Maurycy Adamski 30'
  • Marcin Banaszczyk 38'

Kary:

---

7

:

3

Leśne Dziadki


Strzelcy:

  • 7' Czarek Maciejewski
  • 13' Konrad Hekiert
  • 49' Piotr Ciesielski

Kary:

---

III Liga
Na boisku ligi 3 futbolsport.pl w powietrzu wisiała atmosfera prawdziwego widowiska — niczym złoty pył unoszący się nad murawą, bo przecież gospodarze to Equipe De Oro, drużyna, która z dumą nosi „złoto” w nazwie. Naprzeciw nim Magicy Zenona, zespół zdolny jedną akcją zaczarować przestrzeń gry i odmienić losy spotkania. Mecz w formule 2 x 25 minut, ale emocji starczyłoby na pełnoprawne 90. Gospodarze weszli w mecz tak, jakby chcieli zakopać piłkę w bramce rywali niczym skarb w skrzyni. Już w 10. minucie Jędrzej Ratajczak rozpalił trybuny, posyłając futbolówkę do siatki po akcji, która błyszczała jak promień słońca przebijający się przez mur obronny Magików. Magicy jednak nie zamierzali patrzeć biernie na złote sztuczki rywala. W 20. minucie Maciej Gierczak odpowiedział uderzeniem, które wyglądało jak starannie wypracowane zaklęcie — precyzyjne, mocne, nie do obrony. W 25. minucie Wojciech Pindur dopisał swoje nazwisko do listy złotych strzelców 2:1 dla Equipe De Oro po pierwszej części, ale czuć było, że to dopiero preludium do szaleństwa.
Gdy tylko ruszyła część druga, emocje eksplodowały jak fajerwerki na nocnym niebie, w 26 minucie — na 3:1 podwyższył Antoni Pindur, który wyglądał, jakby włączył w sobie tryb szturmowy. Ale Magicy Zenona… no cóż, Magicy nie znikają bez śladu. W 27. minucie Zachariasz Kijak huknął gola niczym rzucony zaklęty pocisk, a minutę później Gierczak znów rozdzierał przestrzeń strzałem na 4:3, nie pozwalając gospodarzom odlecieć zbyt daleko. To była wymiana ciosów jak w bokserskim ringu — raz jeden, raz drugi padał na deski, ale zaraz wstawał. 34. minuta — ponownie Antoni Pindur, który zdawał się dziś być niczym młody alchemik, zamieniający każdą akcję w złoto: 5:3. 42. minuta — hat-trick! Antoni doprawia wynik do 6:3, a stadion prawie traci dach. Pamiętajmy jednak, że Magicy Zenona nie bez powodu noszą swoją nazwę. W 45. minucie Paweł Jankowski odczarował defensorów gospodarzy sprytnym finiszem. Jednak Equipe odpowiada niemal natychmiast: 46. minuta, Wojciech Pindur na 7:4. A potem zaczęło się istne tornado.
47. minuta — Gierczak ładuje kolejnego gola i kompletuje hat-tricka, jakby wyciągnął z rękawa ostatnie, najpotężniejsze zaklęcie.
50. minuta — Jankowski ponownie wykorzystuje moment niepewności w szeregach gospodarzy. 7:6. Nagle mecz zamienia się w thriller.
W 49. minucie nastąpił zwrot, który mógł zmienić losy meczu: Stanisław Pindur z Equipe De Oro za zbyt ostre wejście w przeciwnika otrzymał 3-minutową karę — gospodarze musieli bronić wyniku w osłabieniu.
W doliczonym czasie, w 51. minucie, nad stadionem zawisła cisza gęsta jak mgła. Rzut rożny Magików, piłka sunie w pole bramkowe po próbie wybicia przez jednego z defensorów gospodarzy zmierza jednak do bramki… i Igor Rogalski z Equipe De Oro blokuje samobójczą bramkę ręką na linii! Sędzia bez zawahania wyciąga czerwoną kartkę i dyktuje rzut karny. Kibice Magików wstrzymują oddech, wierząc, że to ostatnie zaklęcie odmieni losy meczu i zdobędą upragniony remis.
Ale tym razem magia nie zadziałała — strzał z rzutu karnego obroniony, dobitka biodrem o centymetry mija słupek, a chwilę potem arbiter kończy spotkanie.

Equipe De Oro


Strzelcy:

  • Jędrzej Ratajczak 10'
  • Wojciech Pindur 25'
  • Antoni Pindur 26'
  • Antoni Pindur 34'
  • Antoni Pindur 42'
  • Jan Wójcik 44'
  • Wojciech Pindur 46'

Kary:

  • Stanisław Pindur49'
  • Igor Rogalski52'

7

:

6

Magicy Zenona


Strzelcy:

  • 20' Maciej Gierczak
  • 27' Zachariasz Kijak
  • 28' Maciej Gierczak
  • 45' Paweł Jankowski
  • 47' Maciej Gierczak
  • 50' Paweł Jankowski

Kary:

---

Tego wieczoru przy Warmińskiej gospodarze — Antdata — wyszli niczym precyzyjny, uporządkowany system, gotów przetwarzać każdą sytuację na murawie na bramkowe okazje. Z kolei goście z Libertas Poznań wyglądali jak żywa manifestacja swojej nazwy: swobodni, pewni siebie, grający z lekkością i wiarą w wolność ofensywnych wyborów. Często intensywność spotkania powodowała, że czas płynął jakby szybciej, jakby ktoś wcisnął klawisz „przyspiesz”. Antdata od pierwszych minut próbowała narzucić swój algorytm gry — schematy podań, powtarzalność akcji, logiczny ciąg decyzji. Jednak Libertas grała, jakby czerpała energię z nieuchwytnej wolności, z oddechu czegoś niekontrolowanego. I to właśnie goście pierwsi przełamali linię kodu gospodarzy. W 19. minucie Andrei Kuiarow zamienił błyskawiczną kontrę na gola — jak hacker, który wchodzi w system i jednym, precyzyjnym ruchem zostawia ślad, którego nikt nie przewidział. 0:1. Zanim Antdata zdążyła odbudować strukturę gry, Libertas ponownie uderzył. 21. minuta, ten sam bohater: Andrei Kuiarow. Tym razem jego strzał wyglądał jak odważne, bezkompromisowe oświadczenie: „Swoboda to siła”. Goście prowadzili już 0:2, a na ich bocznej linii pojawiła się jeszcze większa pewność.
Po przerwie Antdata wyszła na boisko zdecydowanie bardziej agresywnie, jakby ktoś przepisał część kodu i dodał odwagę w linijce odpowiedzialnej za ryzyko. Próby gospodarzy były ambitne, pełne chęci odwrócenia losów meczu, a każdy ich atak wyglądał jak kolejna złożona sekwencja, której bramka gości nie chciała przyjąć. Libertas jednak nie zamierzała rezygnować z własnej filozofii — płynnej, energicznej, nieskrępowanej. W 36. minucie Oleksii Shatalynskyi dopiął dzieła. Jego strzał był jak podpis artysty, ostatnia kreska na płótnie, po której już nie trzeba nic dodawać. 0:3. Gospodarze walczyli do końca, próbując znaleźć lukę w defensywie Libertas, ale każda próba trafiała na mur, jakby goście mieli niewidzialną tarczę chroniącą ich prowadzenie. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:3 dla Libertas Poznań, a obcokrajowcy w barwach gości — Kuiarow i Shatalynskyi — stali się bohaterami wieczoru.

Antdata


Strzelcy:

-

Kary:

---

0

:

3

Libertas Poznań


Strzelcy:

  • 19' Andrei Kuiarow
  • 21' Andrei Kuiarow
  • 36' Oleksii Shatalynskyi

Kary:

---

 

                                                                                                                                              Pozdrawiam

                                                                                                                                           Maciej Kaniasty