
Środowa kolejka rozegrana zostało pod dyktando popisów snajperskich. Przynajmniej w 6 potyczkach, brylowali napastnicy, którzy mocno przyczynili się do zwycięstw swoich drużyn. Najokazalszym dorobkiem popisał się Hipolit Roszkowski, który w meczu przeciwko KS Siepomaga zdobył aż 8 bramek. Jeżeli chodzi o bilans środowej serii to nieznacznie lepsi byli goście, którzy wygrali 6 potyczek. Pięć razy górowali gospodarze i padł tylko jeden remis.
W kwestii wydarzeń środowych zmagań w I Lidze Wybrzeże Klatki Schodowej uporało się z ekipą futbolsport.pl. Niestety w meczu tym groźnej kontuzji doznał Maciej Chochowski, któremu życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Punktów nie zdobył broniący się przed spadkiem zespół Rossoneri, który musiał uznać wyższość Dentis Studio. Podopieczni Marcina Jaśkowiaka nie są jeszcze na straconej pozycji, jednak muszą w ostatnich trzech spotkaniach zdobyć komplet punktów i śledzić wyniki pozostałych drużyn zagrożonych spadkiem. Dwa mecze rozegraliśmy na trzecioligowym biegunie. I tak Borówiec Team dzięki skuteczności Kacpra Wareńczaka pokonał Equipe De Oro, natomiast w meczu Kroplówka.pl kontra KP Perła Puszczykowo instynktem strzeleckim błysnął Adam Kulczyński, który poprowadził gospodarzy do wygranej. Ciężkie chwile przeżywa w IV Lidze ekipa Wczorajszych. Zespół osłabiony kontuzjami, tym razem uległ GSK, a prawdziwym katem gospodarzy został Patryk Łukaszewski, autor pięciu trafień. Tylko jedna bramka zadecydowała o rezultacie spotkania pomiędzy How Many Times z FC Ponalewce Poznań. Wygrali gospodarze, a prawdziwym bohaterem How Many Times został bramkarz, Piotr Radzewski dzięki któremu zespół zdobył trzy punkty. Sporo problemów sprawiła drużyna All for one liderowi V Ligi ekipie FC Acustico. Mecz zakończył się wynikiem 4:5 dla FC Acustico, choć w pewnym momencie gospodarze prowadzili już 2:0. W innym meczu V Ligi, Digital Bulls okazał się lepszy od Yanosika. Goście dobrze zaczęli, jednak w drugiej połowie Digital pozbawił złudzeń przeciwnika która drużyna w tym dniu jest lepsza. Wyrównany bój stoczyły ekipy Apollogic FC i Drużyna Doznań Poznań. Z tej konfrontacji nieznacznie lepszym zespołem okazali się goście i to oni mogli świętować piątą wygraną w sezonie. Trzy potyczki zobaczyliśmy w VI Lidze. W najciekawszym pojedynku Squadra podzieliła się punktami z Falcon F.C. i dzięki temu nadal się liczy w grze o podium. Z kolei prawdziwy show strzelecki dał wspomniany wcześniej Hipolit Roszkowski w meczu przeciwko KS Siepomaga. Jego ekipa zanotował dobry tydzień bowiem pewnie wygrała dwa spotkania i mocno przesunęła się w ligowej tabeli. Wygrał również Nothing Toulouse, choć pokonanie WUW Poznań nie przyszło im wcale tak łatwo.
I Liga
Po trzech porażkach z rzędu przełamał się ekipa Wybrzeża Klatki Schodowej VML S.A., która okazał się lepsza od zespołu futbolsport.pl. W pierwszej odsłonie mecz miał dość wyrównany przebieg. Żadna z drużyny nie umiała osiągnąć zdecydowanej przewagi. Dominowała za to walka z małą liczbą sytuacji bramkowych. Niemniej do przerwy zobaczyliśmy dwa gole. Najpierw po indywidualnej akcji prowadzenie dla ekipy futbolsport.pl zdobył Jakub Cierzniak w 11 minucie. Wyrównał 6 minut później Jakub Mikołajczyk.
W drugiej części tylko w początkowej fazie goście nawiązali walkę i byli równorzędnym przeciwnikiem, jednak w miarę upływu czasu gospodarze coraz częściej przebywali pod polem karnym rywala. W efekcie w 26 minucie objęli prowadzenie po golu Dawida Kalinowskiego. Wybrzeże podkręciło tempo i choć na drugą bramkę musieliśmy czekać aż do 39 minuty to w tym czasie mecze miał swoją jakość i emocje. Futbolsport.pl nie próżnował i szukał wyrównującego gola. Z kolei WKS dążył do powiększenia przewagi. Dzięki temu mieliśmy wymianę akcje za akcje. Ostatecznie z tej wymiany zwycięsko wyszedł zespół Wybrzeża Klatki Schodowej, który po trafieniach Matusza Trybka (39') i Dawida Litka (50') zainkasował trzy punkty, dzięki którym nadal się liczy w grze o drugie i trzecie miejsce.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Wybrzeże Klatki Schodowej VML S.A.
4
:
1
futbolsport.pl
W coraz to cięższej sytuacji znajduje się ekipa Rossoneri po wczorajszej porażce przeciwko drużynie Dentis Studio. Podopieczni Marcina Jaśkowiaka walczą o utrzymanie i mimo porażki, nadal mają jeszcze szansę na pozostanie w I Lidze. Środowa potyczka już na starcie ułożyła się lepiej dla goście. W 7 minucie wynik otworzył Dominik Jesiołowski, a 3 minuty później na 0:2 podwyższył Krystian Bąk. Rossoneri choć przegrywało, nie zamierzało zwieszać głów. Stworzyło kilka ciekawych akcji, jednak za każdym razem brakowało ostatniego podania. Niemniej miało dwie wyborne okazje na zmniejszenie strat lecz zawodziło to co w poprzednich potyczkach czyli skuteczność. Inaczej za to było z Dentisem, który w pierwszej połowie grało dobrze, a przy tym na dużej intensywności. Przeprowadził kilka składnych akcji i skrzętnie wykorzystywał błędy w ustawieniu przeciwnika. Wynik do przerwy ustalił w 16 minucie Krystian Bąk.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do odrabiania strat. Wykorzystali chwilowy przestój w szeregach przeciwnika i po dwóch pięknych bramkach zdobytych w krótkim odstępie czasu przez Michała Jaśkowiaka, wrócili do meczu. Cóż z tego skoro chwilę później Dominik Jesiołowski pozazdrościł rywalowi ładnych trafień i sam popisał się efektownym golem. Po tej bramce uszło powietrze z Rossoneri. Ekipa straciła zapał i choć ambitnie walczyła do końca to nie grał już z taką zaciętością. Rozkręcili się za to goście, którzy poczuli wyraźnie wiatr w plecy. Szybko zdobyli kolejne dwie bramki bo w przeciągu zaledwie 60 sekund na listę strzelców wpisali się Sławomir Kubeczak i Ivan Vergara i było po meczu. Rossoneri mogło jeszcze kosmetycznie zmienić rezultat lecz swoich okazji nie wykorzystali Mateusz Murawski i Patryk Markiewicz. Potyczkę kończy trafienie Bartosza Wiśniewskiego w 46 minucie. Wygrana Dentisu Studio przybliża ten zespół do podium I Ligi.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Rossoneri
2
:
7
Dentis Studio
III Liga
Duży krok w kierunku pozostania na trzecioligowym poziomie zrobiła drużyna Kroplówka.pl, która pokonała młodą ekipę KP Perła Puszczykowo, która również walczy o utrzymanie. Samo spotkanie nie zachwyciło i tylko w kilku momentach miało dobrą jakość. Strzelanie zaczęło się bardzo szybko bo już w 2 minucie Jakub Kujaszewski dał prowadzenie gościom. Na odpowiedź długo nie czekaliśmy po po minucie wyrównał Adam Kulczyński. Potem inicjatywa należała po stronie gospodarzy. W 10 minucie Kroplówka.pl przeprowadziła składną akcję, którą celnym strzałem zakończył Patryk Nowak. Rezultat 2:1 utrzymywał się do 19 minuty. Wtedy to Dawid Krzyżaniak zdecydował się na indywidualna akcję. Po drodze minął trzech zawodników przeciwnika, a w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi Kroplówki.pl. Do przerwy 2:2.
Jeszcze bardziej ciekawsze było drugie 25 minut. Zdecydowanie lepiej przynajmniej w pierwszym kwadransie wyglądał zespół z Puszczykowa. Najpierw po świetnej asyście Dawida Krzyżaniaka, Adam Kaźmierczak wyprowadził gości na prowadzenie. Mało tego KP Perła powinna podwyższyć wynik lecz wyśmienitych okazji nie wykorzystali Jakub Kujaszewski i Adam Kaźmierczak. Te niewykorzystane sytuacje zemściły się w końcowym fragmencie potyczki. Najpierw w 44 minucie Adam Kulczyński wyrównał stan rywalizacji by w 49 minucie zdobyć gola na wagę trzech punktów, które mogą być kluczowe w przypadku utrzymania.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Kroplówka.pl
4
:
3
KP Perła Puszczykowo
Lider tabeli III ligi czyli zespół Borówiec Team już w 2 minucie tego spotkania napoczął swojego rywala wbijając mu szybką bramkę na 0-1 autorstwa Kacpra Wareńczaka. Trafienie to pozwoliło ekipie gości kontrolować grę w kolejnych minutach tak by bez większego ryzyka z tyłu wypatrywać swoich kolejnych okazji na zdobycie kolejnej bramki. W tym czasie ich rywale próbowali tworzyć sytuację po których mogliby doprowadzić do wyrównania lecz niestety w tej części meczu tylko raz udało im się stanąć oko w oko z bramkarzem rywala gdzie walkę tą ostatecznie zwyciężył goalkeeper gości. Z perspektywy czasu wydaje się, że decydujący dla dalszych losów tego spotkania był końcowy fragment pierwszej połowy gdzie na przestrzeni ostatnich trzech minut gracze gości zaaplikowali swojemu rywalowi aż trzy bramki dzięki czemu po trafieniach Ryszarda Barszcza Kacpra Wareńczaka oraz Oskara Krupki gracze z Borówca schodzili na przerwę prowadząc 0-4.
W drugiej połowie przebudzili się wreszcie gracze gospodarzy którzy uporządkowali swoją grę i jej efekty były już widoczne w 32 minucie gdzie bramkę kontaktową zdobył Jan Wójcik. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardziej dwustronna dzięki czemu zyskało na tym to widowisko. Gdy w 43 minucie gry do bramki graczy zespołu Equipe De Oro trafił po raz trzeci Kacper Wareńczak wydawało się że jest już po spotkaniu. Jednak gospodarze walczyli wciąż ambitnie o korzystny rezultat co zostało im wynagrodzone dwoma trafieniami w 44 oraz 47 minucie autorstwa Antoniego Pindura dzięki czemu mecz ten zakończył się wynikiem 3-5. Tak więc po ciekawszej drugiej połowie gry gracze lidera III ligi podtrzymują swą zwycięską serię utrzymując się wciąż na szczycie ligowej tabeli.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Equipe De Oro
3
:
5
Borówiec Team
IV Liga
Aż 12 bramek padło w spotkaniu dwóch drużyn które bez większych kalkulacji wybiegły wczorajszego wieczoru na boisko C w przedostatniej kolejce zaplanowanej na ten środowy wieczór. Tak usposobione taktycznie obydwie drużyny nie kazały nam zbyt długo czekać na pierwsze bramki dlatego już od 2 minuty tej konfrontacji obserwowaliśmy strzeleckie popisy głównie dwóch zawodników. W zespole gospodarzy prym przywództwa wiódł Valentyn Shulepa, który w pierwszej części meczu dwukrotnie wyprowadzał swój zespół na prowadzenie 1-0 i 2-1. Natomiast w zespole gości takim liderem okazał się być Patryk Łukaszewski który niczym typowa dziewiątka pola karnego z zimną krwią dwukrotnie gonił wynik by finalnie w 21 minucie dać wreszcie swej drużynie prowadzenie 2-3. Co prawda wynik do przerwy brzmiał ostatecznie 2-4 gdyż w 25 minucie gry bramkę tą dołożył Jakub Klaczyński.
Po zmianie stron swój trans strzelecki w 30 minucie w dalszym ciągu kontynuował w zespole Wczorajszych Valentyn Shulepa dzięki czemu na tym etapie spotkania mieliśmy wynik 3-4. Co prawda oprócz strzelca tych trzech bramek ciężar gry próbował na swoje barki brać Marcin Pieprz lecz jego strzały nie były już tak samo skuteczne jak u partnera z drużyny. Natomiast w zespole gości ciężar strzelania bramek rozłożył się na kilku graczy dlatego wynik końcowy i tym samym końcowe zwycięstwo zespołu GSK było łatwiejsze do osiągnięcia. Dlatego po kolejnych dwóch bramkach Patryka Łukaszewskiego i jednej Wojciecha Michalskiego Adama Drgasa i Tomasza Nowaka ekipa GSK zwycięża 3-9.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Wczorajsi
3
:
9
GSK
Spory niedosyt może czuć drużyna FC Ponalewce Poznań po starciu przeciwko ekipie How Many Times. W meczu, w którym goście byli drużyną lepszą, niestety musieli przełknąć gorycz porażki. O wyniku końcowym zadecydowała jedna bramka zdobyta w 27 minucie przez Michała Grześkowiaka, jednak zdecydowanie bohaterem gospodarzy został golkiper, Piotr Radzewski dzięki któremu How Many Times mogło świętować triumf. Popisał się on czterema kluczowymi interwencjami z których dwie to klasa światowa. Raz pomógł gospodarzom słupek. Jeżeli chodzi o spotkanie to jak na standardy IV Ligi potyczka była bardzo intensywna i emocjonująca. Może nie było zbyt wielu okazji bramkowych jednak dało się odczuć temperaturę spotkania. Nikt nie odpuszczał i mimo twardej, męskiej walki na pograniczu faulu żadna z ekip nie otrzymała indywidualnej kary. How Many ograniczało się raczej do obrony i w pierwszej odsłonie tylko raz stworzyło sobie groźną okazję. Z kolei ich rywal miał inicjatywę i przewagę w polu lecz nic z tego nie wynikało jeżeli chodzi o zdobycze bramkowe. Niemniej dwie "setki" goście stworzyli i obie obronił Piotr Radzewski.
Kluczowa, jaki się później okazało była 27 minuta. Gospodarze przeprowadzi kontrę po której co prawda na raty Michał Grześkowiak zdobył gola. Od tego momentu FC Ponalewce atakowało bez wytchnienia. Osiągnęło znaczącą przewagę i dwa razy było blisko wyrównania. Tak się jednak nie stało, a jeszcze w samej końcówce goście jakby tego było mało trafili w słupek. Tym samym to prestiżowe spotkanie kończy się minimalną How Many Times 1:0.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:How Many Times
1
:
0
FC Ponalewce Poznań
V Liga
To nie było najlepsze spotkanie w wykonaniu graczy lidera V ligi czyli zespołu FC Acustico, który w pojedynku z przedostatnim w tabeli zespołem All For One przechodził ciężkie męki. Już w 1 minucie tego spotkania faworyt tego pojedynku przegrywał 1-0 w czym duża zasługa Jakuba Marciniaka. Po tak szybko straconej bramce gracze gości starali się dość szybko odwrócić tą niekorzystną dla nich sytuację niestety w tym okresie gry zawodziła u nich skuteczność. Za to po przeciwnej stronie boiska w 12 minucie po jednej z nielicznych kontr dość niespodziewanie bramkę na 2-0 uzyskał raz jeszcze Jakub Marciniak i dzięki temu zapachniało nam dużą niespodzianką. Od tego momentu twarze graczy gości wyglądały na bardzo zdziwione gdyż nikt z członków tego teamu takiego scenariusza się nie spodziewał. Na szczęście dla nich w samej końcówce pierwszej części meczu dwoma trafieniami na wagę remisu do przerwy popisał się Tristan Grądzki co w efekcie pozwoliło graczom tej drużyny w spokojnej atmosferze spędzić krótką przerwę w tym spotkaniu.
Początek drugiej połowy w wykonaniu graczy gości znów dostarczył nam niespodziankę gdyż pięć minut od wznowienia gry Jakub Marciniak znów zaskoczył defensywę rywala trafiając na 3-2. Po tej bramce ważną rolę w zespole gości odegrał etatowy obrońca Adrian Krupka który swoim wejściem na boisko w przerwie meczu dał swej drużynie dodatkową opcję w ofensywie. Efektem tego były dwie zdobyte bramki w 38 oraz 39 minucie które pozwoliły graczom gości wyjść po raz pierwszy w tym spotkaniu na prowadzenie 3-4. Niestety ich gra zwłaszcza w defensywie była tego dnia daleka od normy co skuteczny do bólu w tym spotkaniu Jakub Marciniak wykorzystał raz jeszcze w 42 doprowadzając tym samym raz jeszcze do remisu 4-4. Podział punktów w tym spotkaniu jawił się jednym i drugim przed oczami co oczywiście zostałoby odebrane w obu drużynach z zupełnie inną skalą radości. Ostatecznie jednak podział punktów w tym spotkaniu nie stał się faktem gdyż w 46 minucie meczu akcję dającą zwycięstwo 4-5 przeprowadził Bartek Maik który strzałem w długi róg bramki przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny które w efekcie utrzymuje ich wciąż na pierwszym miejscu w tabeli V ligi.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:All for one
4
:
5
FC Acustico
W pierwszej części meczu to gospodarze byli zespołem który piłkarsko miał więcej do zaproponowania lecz jako pierwsi na prowadzenie wyszli jednak ich rywale którzy za sprawą Szymona Kowalskiego w 10 minucie meczu mogli celebrować swoje premierowe trafienie. Co prawda cztery minuty później bramkę wyrównującą zdołał zdobyć strzałem ze swojej lewej nogi Jakub Borowiak przez co wydawało się że trafienie to odblokuje skuteczność graczy dowodzonych przez Pawła Wasilewskiego. Nie mniej jednak ta część tego pojedynku zakończyła się skromnym remisem 1-1 przez co liderzy obu drużyn w przerwie meczu upatrywali swoje nadzieje na zadanie swojemu rywalowi decydującego ciosu w drugich 25 minutach tego spotkania. Jak pokazały boiskowe wydarzenia sztuka ta udała się graczom obu drużyn tylko raz i należała ona do graczy gości którzy w 35 minucie gry za sprawą Łukasza Tuchółki który swoim trafieniem zagwarantował swojej drużynie prowadzenie 1-2 a w perspektywie całego meczu dało to ekipie gości komplet punktów w tym spotkaniu.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Apollogic FC
1
:
2
Drużyna Doznań Poznań
Mecz 5. ligi rozgrywany przy ul. Warmińskiej 1 pomiędzy Digital Bulls, a Yanosik Team okazał się starciem ciężkim jak walka z żywiołem – obie ekipy znały się, ale nikt nie odpuścił ani na moment. Bulls i Yanosik, tempo gry było jak posuwający się front burzowy: gwałtowne podmuchy, momenty spokoju i znów potężne uderzenia ofensywne. To goście z Yanosik Team szybko zapalili latarnię nad boiskiem – już w 9. minucie Wojciech Spaleniak pokonał bramkarza Bulls, a chwilę później, w 11. minucie, Paweł Bahyrycz podwyższył prowadzenie, jakby drużyna Yanosik czaiła się na kontry, gotowa uderzyć niczym błyskawica w chwilach słabości rywala. Jednak Digital Bulls, niczym twarde byki oswojone przez ring, nie poddały się – w 16. minucie Dawid Milner rozpoczął odrabianie strat, a zaledwie cztery minuty później udekorował swoją kolekcję drugim trafieniem. Potem, jak w dobrze skomponowanym symfonicznym crescendo, Michał Nogajczyk w 28. minucie i Dorian Witaszek w 33. minucie doprowadzili do remisu, a Milner dołożył kolejne gole w 34. i 40. minucie, potwierdzając, że był dla Bulls śmiercionośną armatą ofensywną. Gdy wydawało się, że Yanosik może znów odzyskać inicjatywę, w drugiej połowie znowu błysnął Witaszek – strzałem w 49. minucie zamknął worek bramek i przypieczętował triumf 7:2 dla swej drużyny. Mecz choć jednostronny w wyniku, był esencją zaciętej rywalizacji – walka nóg, ducha i strategii. Yanosik zaprezentował się jak sprytny drapieżnik, czyhający na kontry, ale Bulls odpowiedzieli energią, siłą i wielką determinacją, zamieniając boisko w arenę, na której dyktowali warunki. To pokaz, że w piłce nawet na niższych szczeblach ligowych można stworzyć spektakl godny wyższych lig
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Digital Bulls
7
:
2
Yanosik Team
VI Liga
W chłodny, jesienny, poznański wieczór boisko stało się sceną prawdziwej ofensywnej symfonii. Drużyna gospodarzy, Mikroball, niczym walec parowy ruszyła naprzód, zmiażdżyć rywala, którym w tym dniu była KS Siepomaga. Spotkanie rozegrano w formule 2 × 25 minut, lecz intensywność przypominała mecze o podwójną stawkę. Mikroball – potęga w miniaturze. Muszę powiedzieć, że Mikroball zaprezentował się niczym orkiestra, której dyrygentem był Hipolit Roszkowski. Jego bramkowy koncert rozpoczął się już w 6. minucie, a wkrótce potem (9’, 11’, 21’, 24’, 37’, 39’, 48’) dopisał do swojego dorobku kolejne gole, wykańczając kolejne akcje z zimną precyzją. To był popis instynktu snajperskiego – Roszkowski stał się strzeleckim karabinem maszynowym, nie pozostawiając przeciwnikom złudzeń.
Warto także wyróżnić Krystiana Lisa, który wpisał się na listę strzelców dwukrotnie (26′ i 49′), dorzucając swoją cegiełkę do monumentalnego triumfu. Nie można zapomnieć o Pawle Winterze, który w 32. minucie także znalazł drogę do siatki – jego gol był jak subtelne dopełnienie hukliwego aplauzu, który niósł się po trybunach po uderzeniu w słupek i trzepotaniu siatki. KS Siepomaga – walka z huraganem zespół KS Siepomaga, mimo że stał się tego popołudnia niczym David walczący z Goliatem, nie poddał się bez walki. Ich honorową bramkę zdobył Bartosz Winiarski w 38. minucie, co można porównać do błysku światła w burzowej chmurze. Ten moment dawał nadzieję, że może uda się przełamać impas, lecz Mikroball odpowiedział błyskawicznie kolejnymi trafieniami. Ostatecznie wynik 11:1 dla Mikroball pokazuje, jak zdecydowaną przewagę zbudowali gospodarze. To nie była tylko dominacja – to był festiwal skuteczności, precyzji i piłkarskiej wirtuozerii. Siepomaga próbowali stawiać opór, ale siła mikroballowej machiny była po prostu zbyt wielka. Bez wątpienia koronę króla strzelców tego meczu zgarnął Hipolit Roszkowski, autor aż 8 goli! Jego występ można porównać do świetlistej rakiety, która bezlitośnie uderza w kolejne cele.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Mikroball
11
:
1
KS Siepomaga
W ligowym starciu 6. ligi, na poznańskim boisku, WUW Poznań zmierzył się z Nothing Toulouse – i to goście okazali się niczym burza nad Stade de France, niszcząc gospodarzy w tempie huraganu 5:2. Pierwszą iskierkę zapalił Cezary Kupczyk, który już w 5. minucie otworzył wynik, po czym dorzucił drugi gol w 10. minucie — jakby rzucał błyskawice w defensywę WUW. Nothing Toulouse grało z finezją i precyzją, a jego kolejne trafienia przyszły niemal jak echo – Piotr Gadziński w 23 minucie meczu, Mateusz Musik w 30 minucie, Maciej Orzeł na 4:-1 w 41. minucie. WUW Poznań nie poddał się jednak bez walki. Michał Pawłowski w 21. minucie pokazał, że gospodarze potrafią rozpalić płomień nadziei, jak rozpalające się ognisko w ciemności, a w 38. minucie Łukasz Mejer strzelił drugiego gola — była to iskra, która na chwilę rozświetliła mroki, lecz nie wystarczyła, by zatrzymać sztorm Toulouse. Spotkanie nie obyło się bez napięć – goście z Nothing Toulouse obejrzeli dwie żółte kartki: w 25. minucie Radosław Wziętek sfaulował wślizgiem tuż przed polem karnym, niczym ryzykant próbujący ugasić płomień butem, a w 37. minucie Piotr Gadziński został upomniany za impetową, ale nieudaną próbę odbioru piłki na połowie przeciwnika — jak ktoś, kto rzuca się na fale i zostaje przez nie odrzucony. Najlepszym strzelcem meczu okazał się Cezary Kupczyk, autor dwóch pierwszych bramek Toulouse, który pociągnął zespół niczym kapitan statku prowadzący załogę przez sztorm. WUW Poznań, choć dał z siebie wszystko, stanął jak drzewo w wichurze – próbował się oprzeć, ale ostatecznie został powalony przez ofensywną machinę Nothing Toulouse.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:WUW Poznań
2
:
5
Nothing Toulouse
Kolejny mecz na poziomie VI Ligi to potyczka pomiędzy Squadry a Falcon, który okazał się prawdziwym pojedynkiem tytanów, ciężkim mentalnie i fizycznie — obie drużyny znały swoją wartość, ale to goście przez długi czas usiłowali znaleźć drogę do siatki, tracąc szanse jak ziarnka piasku przesypujące się przez palce. Spotkanie zaczęło się od błyskawicznej akcji Squadry – już w 3. minucie Bartosz Augustyniak wpisał się na listę strzelców, strzelając jakby rozrzucał gwiazdy po nocnym niebie. Falcon, mimo że z początku szarpany niepewnością i nieskutecznością, nie poddał się – w końcu w 40. minucie Noah Tiilikainen znalazł upragnioną drogę do bramki, jakby przemawiał głosem rozpaczy, a już dwie minuty później Przemysław Szumski dołożył drugie trafienie, przywracając gościom wiarę i równowagę. Squadra nie złożyła broni – gra była jak zmaganie dwóch ciężkich maszyn, każda próba ataku bolała, każde podanie ważyło. I właśnie tu, w końcówce, objawił się bohater, Alan Chabros, którego strzały były jak wystrzały z armaty – zmusiły Falcon do popełnienia ustępstw i wyrównały wynik w 47. minucie, zapewniając gospodarzom zasłużony remis 2:2. To był mecz równości, twardej pracy i walki, gdzie przewaga taktyczna przeplatała się z momentami czystej finezji. Chabros swoim bohaterstwem uratował jeden punkt, a sam mecz pokazał, że w tej lidze nie ma łatwych spotkań — nawet najbardziej wyrównane starcia mogą rozstrzygać się w pojedynczych momentach błysku geniuszu.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:SQUADRA
2
:
2
Falcon F.C.