
Za nami kolejny dzień zmagań. Wtorkowy wieczór, choć chłodny, to miał swoją temperaturę jeżeli chodzi o potyczki. Na najwyższym poziomie wyraźnie na fali wznoszącej są Poznańskie Orły, które pokonały Niereal i od czterech spotkań są niepokonane. Klasę niżej dobrą dyspozycję potwierdził zespół Wpip-Mardom. Ekipa Jana Kuraszkiewicza tym razem ograła FlexLink. Nieoczekiwaną porażkę doznała ekipa United 1998, która musiała uznać drużyny Kremików. W III Lidze FC Fortuna rozbiła Unbroken Team, choć do przerwy mieliśmy remis 1:1. Bardzo ważne trzy punkty w kontekście utrzymania się w III Lidze zdobyła drużyna Są gorsi. Gospodarze okazali się lepsi o Antdaty, która również znajduje się blisko strefy spadkowej. Na koniec VI liga i pewne zwycięstwo PS Flower nad Pro.training.sv. Dzięki wygranej goście są coraz bliżej miejsca na podium, które gwarantuje promocję do V Ligi.
I Liga
Wtorkowy zmierzch nad boiskiem przy Warmińskiej 1 spływał powoli, jakby wahał się, czy ustąpić miejsca emocjom, które miały się tam zaraz rozlać jak fala po cichym brzegu. Gdy Poznańskie Orły i Niereal stanęły naprzeciw siebie, murawa zamieniła się w arenę, po której dwie drużyny zaczęły kreślić swoje własne historie, każda innym odcieniem, innym rytmem. Gospodarze od pierwszych sekund tkali swoje akcje z precyzją rzemieślnika, który zna każdy splot i każdy ruch dłoni. Ich podania płynęły jak strumień, czasem spokojny, czasem rwący, lecz zawsze zmierzający ku jednemu celowi. W 9 minucie Keita Diaby wślizgnął się w przestrzeń między obrońcami gości niczym wiatr przeciskający się przez uchylone okno. Jedno dotknięcie, jeden strzał – i piłka znalazła drogę do siatki. Niereal nie zamierzał pozostawać w cieniu. Jego zawodnicy ruszali naprzód jak wędrowcy szukający przejścia przez skalisty teren – raz szerokim łukiem, raz wąską szczeliną między obrońcami Orłów dwoił się i troił prawie każdy z zawodników. Jednak na końcu każdej z tych dróg stał Alan Markowski. Bramkarz gospodarzy przypominał spokojny głaz pośród wzburzonego potoku: niewzruszony, chłodny, skupiony. Dopiero w chwili strzału jego ciało budziło się do życia jak drapieżnik, który w jednej sekundzie ocenia tor, prędkość i cel, po czym dopada piłkę, nim ta zdąży nabrać mocy. W pewnym momencie atmosfera na boisku zgęstniała. Kacper Pyto, próbując ratować nieco za daleko wypuszczoną piłkę w 19 minucie, ruszył do niej z determinacją, która przeważyła nad rozsądkiem. Jego interwencja – noga wyciągnięta zbyt prosto i zbyt wysoko – uderzyła w łydkę rywala. Sędzia uniósł żółtą kartkę, a jej blask w świetle reflektorów przypominał ostrzeżenie wypisane na niebie. Druga bramka Diaby’ego, ta z 32 minuty, była jak konsekwentne dokończenie dzieła, od którego nie sposób było oderwać wzroku. Napastnik Orłów, niczym malarz stawiający ostatni, decydujący pociągnięcie pędzla, wszedł w akcję z pewnością i zakończył ją strzałem, który pozbawił gości wszelkich złudzeń. Choć Niereal próbował jeszcze wielokrotnie odmienić bieg wydarzeń, każda ich próba topniała na rękawicach Kwiecińskiego jak szron pod pierwszymi promieniami słońca. Gdy końcowy gwizdek uciszył boisko, wynik 2:0 był jak pieczęć – wyraźna, zasłużona i niepodważalna.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Poznańskie Orły
2
:
0
Niereal
II Liga
Nad boiskiem delikatna mgła fabryczna, jakby sama przemysłowa dusza okolicy chciała przyjrzeć się starciu między WPIP–Mardom a FlexLink — zespołami, których nazwy brzmiały jak dwa światy: jeden solidny jak konstrukcja hali, drugi elastyczny jak precyzyjnie prowadzony taśmociąg. Gospodarze ruszyli do gry jak maszyna wprawiona w ruch dokładnie na czas — ich akcje zazębiały się niczym dobrze naoliwione tryby, bez zgrzytu, bez cienia zawahania. Już w 4. minucie Bartosz Kaźmierczak przejechał przez obronę gości jak dźwig sunący po równym torze — pewnie i prosto do celu. W 6. minucie powtórzył manewr, jakby jego instynkt był zaprogramowany na skuteczność. FlexLink próbował odpowiadać, rozciągając swoje akcje jak linie transportowe, które raz przyspieszają, raz zwalniają, ale zawsze zmierzają naprzód. Jednak przy każdym ich ruchu WPIP–Mardom potrafił ustawić się jak stabilna rama konstrukcji, gotowa utrzymać każdy napór. W 13. minucie doszło do spięcia — Adam Mielcarek, wślizgiem bardziej przypominającym dynamiczne cięcie niż precyzyjną pracę fachowca, zobaczył żółty kartonik. Ten zawisł między zawodnikami jak znak ostrzegawczy na budowie: Uwaga, zbyt ryzykowny manewr! Chwilę później gospodarze grali w osłabieniu, a FlexLink wyczuł szansę jak automat, który wreszcie zebrał odpowiednie dane. W 14. minucie Dawid Kmak wykorzystał przewagę i strzelił gola — szybko, chytrze, jak ruch taśmy produkcyjnej, która nagle wyrzuca idealny element w idealnym momencie. WPIP–Mardom nie pozwolił jednak, by ta iskra niczym zwarcie zatrzymała ich system. W 18. minucie Adam Mielcarek odpowiedział trafieniem, jakby jednym mocnym uderzeniem młotka osadził belkę we właściwym miejscu. W 21. minucie dołożył kolejną bramkę — już bardziej jak fachowiec domykający ważny etap prac: pewnie, konsekwentnie. W 23. minucie Jan Kuraszkiewicz dorzucił swoje trafienie, precyzyjne niczym wymiarowany element konstrukcji, który pasuje idealnie tam, gdzie trzeba. A w 30. minucie Dominik Mielcarek uderzył jak ostatni segment montowanej instalacji — domykając dzieło gospodarzy i sprawiając, że tablica wyników wyglądała już jak gotowy projekt. FlexLink jednak walczył, nie składając narzędzi ani na moment. Ich późniejsze gole w 32. i 45. minucie — autorstwa p. Bielawy i Franciszka Pudełki — były jak nagłe impulsowe podania energii przez magistralę: szybkie, efektowne, udowadniające, że potrafią wpełznąć w każdą szczelinę w systemie. A jednak cały mecz był jak duże przedsięwzięcie budowlane: wiele elementów, wiele ruchomych części, ale ostatecznie to WPIP–Mardom trzymało całość w ryzach. Wynik 6:3.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Wpip - Mardom
6
:
3
FlexLink
Dobre złego początki tak w krótkim opisie mogą podsumować to spotkanie zawodnicy Zjednoczonych którzy ulegli wczoraj drużynie Kremików 3-8. Gdy w 3 minucie tego pojedynku Piotr Skrzypczak dał swej drużynie prowadzenie 1-0 nic nie wskazywało na to że pojedynek ten przybierze aż taki scenariusz. Prowadzenie to obowiązywało tylko 60 sekund gdyż szybkie wyrównanie po prezencie gracza gospodarzy dla ekipy gości uzyskał Bartosz Szymkowiak. Pięć minut później po raz pierwszy w protokole meczowym zanotował się Mateusz Lechowicz który idealnie wykorzystał swoją pod bramkową okazję na uzyskanie prowadzenia 1-2. Wynik ten utrzymał się do końca pierwszej części meczu mimo iż sytuacji pod bramkowych obu ekipom nie brakowało.
Po zmianie stron gracze gospodarzy próbowali doprowadzić do wyrównania lecz to że tak się nie stało mogą zawdzięczać głównie swoim nie wykorzystanym sytuacją które za to po przeciwnej stronie z zimną krwią wykańczali głównie Mateusz Lechowicz i Kamil Laszczkowski. Dzięki temu gracze gości prowadzili w 44 minucie już 1-8. W samej końcówce meczu o poprawę końcowego rezultatu w zespole gospodarzy zadbali jeszcze Piotrowie Skrzypczak oraz Sawicz co finalnie zakończyło ten pojedynek wynikiem 3-8. Porażka ta mocno oddala zespół United 1998 od awansu do I Ligi.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:United 1998
3
:
8
Kremiki
III Liga
Aspirujący do walki o tytuł mistrzowski w III lidze zespół FC Fortuna podejmował w derbowym pojedynku graczy drużyny Unbroken Team. Spotkanie to lepiej rozpoczęli gracze gości którzy już w 7 minucie po bramce Oleksandra Protsenko zdołali objąć prowadzenie 0-1 które tylko podkręcało nam atmosferę na kolejne minuty tego spotkania. Po tej straconej bramce gracze gospodarzy próbowali w jak najkrótszym czasie odrobić jednobramkową różnicę lecz za nim tak się stało musiało upłynąć jeszcze kilka minut gdyż dzielny opór stawiali im gracze gości. Jednak od 16 minuty losy tego spotkania jak i sam wynik meczu zaczął ewoluować gdyż bramkę wyrównującą strzelił wpierw Kevin Durueke, a w 23 minucie bramkę dającą prowadzenie 2-1 w ekipie gospodarzy zanotował Danylo Vovk i dzięki temu to właśnie oni schodzili na przerwę prowadząc jedną bramką więcej od rywala.
W drugiej części, zawodnicy zespołu FC Fortuna dążyli do powiększenia swojej przewagi, gdzie główną rolę reżysera i kata tych akcji piastował nie kto inny jak Kevin Durueke. Momentami w pojedynkę rywalizował z całym zespołem gości. Efekty jego gry były widoczne gołym okiem gdyż z każdą kolejną minutą gracze FC Fortuna wbijali swojemu rywalowi kolejne bramki które w końcowym efekcie pozwoliły im zwyciężyć aż 7-1. Tak więc zespół FC Fortuna po tym zwycięstwie w dalszym ciągu liczy się w wyścigu trzech drużyn o tytuł mistrzowski III Ligi.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:FC Fortuna
7
:
1
Unbroken Team
Szalenie ważne spotkanie odbyło się w III Lidze jeżeli chodzi o strefę spadkową. Naprzeciw siebie stanęły ekipy Są gorsi i Antdata, które plasują się w dolnej części tabeli. Potyczka zapowiadała się na bardzo zaciętą i emocjonującą. Niestety nic z tego. Zawiodła szczególnie drużyna Antdata, która zagrał słabe spotkanie. Już w 5 minucie Adam Żarczyński dał prowadzenie gospodarzom przy biernej postawie obrońców Antdaty. Goście zdołali wyrównać 4 minuty później po strzale Filipa Ciesielskiego. W kolejnych minutach obie drużyny miały swoje okazje, jednak na kolejne trafienie czekać musieliśmy do 22 minuty, kiedy to Simon Opielski strzałem w krótki róg odzyskał prowadzenie dla Są gorsi. Chwilę wcześniej jednak to goście mieli super okazję, jednak Filip Ciesielski zamiast dograć do lepiej ustawionych kolegów z drużyny uderzył wprost w brakarza. Z kolei tuż przed przerwą próbkę swoich możliwości strzeleckich dał Przemysław Rogala. Oddał strzał z dalszej odległości, piłka przełamał ręce Jędrzeja Konicznego i wpadła do siatki. Do przerwy 3:1.
Fatalnie dla Antdaty rozpoczęły się drugie 25 minut. W niegroźnej sytuacji Mateusz Byczkowski podał z połowy boiska do swojego bramkarz, lecz nie zauważył, że Jędrzej wyszedł poza strefę pola karnego i piłka wleciała do pustej bramki. Na domiar tego w 33 minucie Jakub Szykowny wykorzystał szybką kontrę i po 8 minutach drugiej odsłony Są gorsi prowadzili już 5:1. Goście choć wynik był bardzo niekorzystny nie zamierzali się poddawać i ambitnie walczyli o zmianę obrazu potyczki. Mieli przewagę i oddali kilka groźnych strzałów lecz bez efektu bramkowego. Za każdym razem albo obrona Są gorsi stawał na wysokości zadania, albo bramkarz gospodarzy dobrze interweniował. Ostatecznie potyczka kończy się wysokim zwycięstwem Są gorsi 6:1 co powoduje że ekipa ta zrównuje się punktami z Antdatą.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Są gorsi
6
:
1
Antdata
VI Liga
Nie było niespodzianki w spotkaniu Pro.training.sv kontra PS Flower. Goście, którzy byli faworytem tej potyczki nie zawiedli i zainkasowali komplet punktów, który pozwala im umocnić się w pierwszej trójce. Jeżeli chodzi o mecz to PS Flower od początku uzyskał przewagę, choć to rywale mieli jako pierwsi szansę na bramkę, jednak źle rozegrali kontrę 2 na 1. Potem inicjatywa był po stronie gospodarzy. W 9 minucie wynik spotkania otworzył Oskar Zaradny. Trzy minuty później podwyższył Daniel Woźniak. Wicelider VI ligi po 16 minutach prowadził już 0:3 za sprawą Pawła Szarego i taki rezultat utrzymał się do końca pierwszej połowy.
Drugą połowę lepiej zaczęli gracze Pro.training.sv, którzy w 29 minucie zdobyli kontaktowego gola. Taras Skliaruk przechwycił piłkę na środku boiska i wykorzystał sytuację sam na sam. Podrażnieni goście odpowiedzieli z dwojoną siłą. W przeciągu 120 sekund Daniel Woźniak znalazł sposób na golkipera przeciwnika. Chwilę później drugie swoje trafienie w tym meczu dołożył Oskar Zaradny dzięki czemu w 39 minucie wynik brzmiał 1:6. Końcowy fragment spotkania to bezbarwna gra po obu stronach. Mimo to w samej końcówce padły jeszcze dwie bramki po jednej z każdej ekipy. Dla gospodarzy gola zdobył Taras Kurlishchuk, po stronie PS Flower swój dobry występ przypieczętował Daniel Woźniak, zdobywca 4 bramek w tej konfrontacji.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Pro.training.sv
2
:
7
PS Flower
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty