
Poniedziałkowy wieczór sypnął kilkoma dość niespodziewanymi rezultatami. W najwyższej klasie rozgrywkowej trwa zacięta walka o utrzymanie, gdzie praktycznie do miejsca ósmego ekipom grozi spadek. Zadziwiając łatwe zwycięstwo odniosła drużyna Szturmowców, która zdeklasowała ekipę futbolsport.pl prowadząc już do przerwy 6:0. Z kolei Poznańskie Orły przypomniały sobie, że są aktualnym mistrzem i po świetnym meczu w ich wykonaniu wypunktowały pretendenta do mistrzostwa zespół FC To The Top. Co ciekawe była to pierwsza strata punktów lidera I Ligi. Interesujące dwie potyczki odbyły się w III Lidze, gdzie Borówiec Team uporał się z ekipą KP Perła Puszczykowo i dzięki temu wskoczył na fotel lidera. Zacięte i wyrównane spotkanie stworzyły drużyny Antdata i Magicy Zenona. Potyczka pełna zwrotów ostatecznie zakończyła się podziałem punktów. Po porażce z drużyną Eagles FC, szybko odbudowała się ekipa Lutnia Dębiec II 2022. Goście ograli Dekpol i zrównali się w tabeli z zespołem FC Acustico. Pierwszej porażki doznała drużyna Warta Promil, która dość niespodziewanie musiał uznać wyższość drużyny Nothing Toulouse.
I Liga
Znający swoją sytuację w tabeli I ligi gracze Szturmowców od samego początku weszli bardzo skoncentrowani w to spotkanie co w efekcie przyniosło im dość szybko oczekiwane efekty. Już w 4 minucie tego pojedynku swój dorobek strzelecki w tym spotkaniu otworzył bramką na 1-0 Marcin Lewandowski dzięki czemu zespół ten mógł się cieszyć z dobrego otwarcia tego pojedynku. Cztery minuty później bramki tej pozazdrościł mu jego kompan z drużyny czyli Tomasz Nieżurawski i tym samym w 8 minucie gry mieliśmy wynik 2-0. To dwubramkowe prowadzenie zawodników gospodarzy nakręcało dodatkowo nastawienie graczy tej drużyny którzy na tle swojego rywala w tym dniu wyglądali na bardziej żądnych zwycięstwa w tym spotkaniu. Końcowe minuty pierwszej części tego pojedynku były dla ekipy gości decydujące w kontekście całego spotkania gdyż zawodnicy grający w pomarańczowo czarnych kompletach strojów przejechali się po ich rywalu niczym walec aplikując im w osiem minut aż cztery bramki. Szczęśliwymi autorami tych bramek byli Marcin Lewandowski dwukrotnie oraz Tomasz Nieżurawski i Wojciech Nowak co w efekcie zakończyło nam tą pierwszą część spotkania wynikiem 6-0. Druga połowa nie dostarczyła nam już żadnego trafienia czego efektem była bardziej wyrównana gra obu drużyn choć gracze Szturmowców skoncentrowali się już bardziej na ochronie swojego korzystnego wyniku co w efekcie udało się im w 100% zrealizować. Tak więc podopieczni Dariusza Mieczkowskiego dzięki tej wygranej nie składają broni w walce o pierwszoligowy byt.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Szturmowcy
6
:
0
futbolsport.pl
Pretendent do tytułu mistrzowskiego w tym sezonie kontra aktualny wciąż mistrz I ligi to zapowiedź pojedynku, który musiał elektryzować wszystkich zainteresowanych. Patrząc na tabele przed tym pojedynkiem to końcowy wynik i jego rozmiary mogą mocno dziwić, lecz gdy skupimy się jednak na boiskowych wydarzeniach to rezultat ten jest tu bardzo zasłużony. Fenomenalnie grający w tym spotkaniu gracze Poznańskich Orłów wybili wszelkie argumenty swojemu rywalowi dzięki czemu to ich pomysł i gra w tym spotkaniu przyniosła im końcowy sukces. Prowadzący do przerwy gracze gości 0-2 osiągnęli ten rezultat dzięki konsekwentnej grze w obronie i zabójczych indywidualnych akcjach w ofensywie Keity Diabiego który tego wieczoru napsuł sporo krwi graczom rywala.
Po zmianie stron od samego początku zawodnicy gospodarzy rzucili się na swojego rywala co w 28 minucie przyniosło im kontaktowe trafienie Marka Pilipetsa. Szybko uzyskana bramka kontaktowa jak i grający w przewadze jednego zawodnika więcej od 29 minuty sprawiło iż gospodarze poczuli dodatkowy wiatr w plecy, który sugerował iż tuż za moment zobaczymy szybkie wyrównanie. Niestety oczekiwania te rozwiał w 31 minucie Hubert Ziółkowski który idealnie wykorzystał swoją okazję trafiając na 1-3 czym spowodował iż gracze drużyny FC To The Top przecierali swoje oczy z niedowierzaniem. Natomiast grający jak z nut zawodnicy Poznańskich Orłów im ten mecz trwał dłużej tym ich dyspozycja wciąż rosła. Efektem tego były kolejne trzy zadane ciosy jakie wyprowadzili w kolejnych minutach szalejący w tym spotkaniu dwukrotnie Keita Diaby i raz Adrian Mankiewicz co w 45 minucie gry dawało wciąż panującym mistrzom I ligi prowadzenie gwarantujące końcowe zwycięstwo 1-6. Oczywiście z perspektywy tabeli chyba nic już nie zagrozi graczom gospodarzy by po raz drugi w historii zdobyć tytuł mistrzowski, lecz ta porażka lidera może być pewną inspiracją dla pozostałych drużyn do tego że w piłce nożnej nie zawsze miejsce w tabeli jest najważniejszym czynnikiem przy końcowym rezultacie.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:FC To The Top
1
:
6
Poznańskie Orły
III Liga
Siódmą wygraną w sezonie jesiennym odnotowała drużyna Borówiec Team, która tym razem podejmowała team KP Perła Puszczykowo. Choć drużyny dzieli przepaść w ligowej tabeli to wbrew pozorom nie było łatwe spotkanie dla lidera III Ligi. Szczególnie w pierwszej połowie zawodnicy z Puszczykowa dzielnie stawiali opór i byli równorzędnym przeciwnikiem. Zaczęło się zgodnie z oczekiwaniem już w 3 minucie wynik otworzył nie kto inny jak Kacper Wareńczak. Potem Borówiec Team miał optyczną przewagę lecz goście dość szczęśliwie się bronili. Tak było do 15 minuty kiedy to Kacper podwyższył na 2:0. Cztery minuty później rzadko goszczący pod bramka przeciwnika zespół KP Perła zdobył kontaktowego gola. Jakub Kujaszewski z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam. Do przerwy 2:1.
Druga odsłona zaczęła się fatalnie dla gości. Najpierw prosty błąd popełnił Dawid Krzyżaniak, który źle przyjął piłkę, która wyszła na róg. Nie było by w tym może nic złego, gdyby nie fakt, że po kornerze, gospodarze prowadzili już 3:1. Kacper Wareńczak zdobył bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego. Nim się goście otrząsnęli, Borówiec Team prowadził 4:1. Czwarte swoje trafienie zaliczył Kacper Wareńczak. W kolejnych minutach gra przeniosła się w środkową część boiska, gdzie trwała zażarta walka. W 35 minucie dał o sobie znać wracający po kontuzji Ryszard Barszcz. Goście odpowiedzieli niemal natychmiastowo. Po 120 sekundach na listę strzelców wpisał się Dawid Krzyżaniak. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do gospodarzy a dokładnie Bartka Kledzika, który w 41 minucie ustalił wynik końcowy 6:2 na korzyść drużyny Borówiec Team. Dzięki trzem punktom Borówiec Team wraca na fotel lidera, natomiast KP Perła Puszczykowo okupuje ostatnie miejsce.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Borówiec Team
6
:
2
KP Perła Puszczykowo
Dobre, żywe widowisko zafundowali nam gracze drużyn Antdata i Magicy Zenona. Gospodarze walczą o ligowy byt, natomiast Magicy plasują się w środkowej części tabeli. Od początku potyczka był dość intensywna, a akcje przenosiły się z jednego pola karnego pod drugie. Nieco lepiej w swoich poczynaniach wyglądali gracze Antdaty, którzy w 7 minucie objęli prowadzenie po bramce Wojciecha Nowaka. Po straconym golu role się odwróciły i to goście przejęli inicjatywę. Efektem tego wyrównujący gol zdobyty przez Nikodema Szarate. Kolejne minuty to ataki po obu stronach jednak bez zdobyczy bramkowych. Do przerwy remis 1:1.
Jeszcze bardziej efektowne i miłe dla oka było drugie 25 minut. Obie ekipy dokładnie budowały swoje akcje i płynnie przechodziły do fazy ataku, dzięki czemu co jakiś czas dochodziło do spięć podbramkowych. Pierwszą już w 27 minucie wykorzystał niezawodny od kilku spotkań, Wojciech Nowak, który tuż po wznowieniu odzyskał prowadzenie dla Antdaty. Magicy Zenona nie próżnowali i wyrównali pięć minut później. Pięknym strzałem z rzutu wolnego w samo "okienko" popisał się Nikodem Szarata. Goście poszli za ciosem i w 39 minucie zaskoczyli przeciwnika po raz trzeci. Prostopadłe podanie od Pawła Jankowskiego na bramkę zamienił Michał Geisler, który popisał się celnym strzałem z głowy. Podrażniona Antdata ruszyła do ofensywy i dość szybko wyrównała. Dokładnie w 43 minucie trzeci raz na listę strzelców wpisał się Wojtek Nowak, który popisał się precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego. Końcowe 7 minut to wymiana ciosów, akcje za akcje. Podział punktów nikogo nie zadowalał, a oba zespoły walczyły o pełną pulę. Nieco bliżej wygranej byli gospodarze, którzy na trzy minuty przed końcem stworzyli sobie dwie doskonałe okazje na zdobycie gola. Niestety ta sztuka im się nie udała i mecz zakończył się polubownym remisem 3:3.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Antdata
3
:
3
Magicy Zenona
V Liga
Na murawie spotkały się dziś dwa światy - Dekpol, drużyna solidna konstrukcja dachu i Lutnia Dębiec II 2022 - Zespół, którego gra potrafi rozbrzmiewać jak dobrze nastrojony instrument. Ich starcie od pierwszych minut przypominało spotkanie budowniczego z muzykiem: jedni chcieli wznosić akcję po akcji, drudzy - rozgrywać ją w rytmie harmonii i precyzji. Pierwsze dźwięki tego piłkarskiego koncertu należały do gości. Już w 9. minucie Bartosz Komsta wykorzystał błąd w ustawieniu obrony i otworzył wynik spotkania - nutą pewności wbił piłkę do siatki. Odpowiedź Dekpolu była jednak natychmiastowa - w 11. minucie Stanisław Łeszyk wykorzystał świetne dogranie z bocznego sektora i wyrównał, a piłka wpadła do bramki jak dobrze wpasowany element w konstrukcji. To był moment, gdy wydawało się, że gospodarze budują coś trwałego, lecz Lutnia nie przestawała grać swojego koncertu. W 16. minucie znów błysnął Komsta, a jego drugi gol zabrzmiał jak mocny akord, który na chwilę uciszył trybuny. Potem przyszła pora na kolejne uderzenia w rytm doskonałej współpracy – Maciej Wojtas w 22. minucie podwyższył wynik na 3:1, wykorzystując chaos w polu karnym.
Druga część meczu była już bardziej kontrolowana przez gości, choć sytuacji nie brakowało po obu stronach. Bramkarze – po jednym i po drugim stronie – mieli swój dzień. Interwencje przypominały taniec refleksu i odwagi: golkiper Dekpolu kilkakrotnie uratował zespół przed wyższym wynikiem, a jego vis-à-vis z Lutni z równym spokojem gasił pożary w polu karnym. W końcówce jednak muzyka Lutni grała coraz głośniej. Bartosz Komsta w 34. minucie skompletował hat-tricka, a w ostatnich sekundach – niczym kropka nad nutą - Jędrzej Morawski ustalił wynik na 5:1 dla drużyny z Dębca. Mimo wyniku, mecz toczył się w duchu sportowej kultury i wzajemnego szacunku. Zawodnicy obu ekip nie tylko walczyli z zaangażowaniem, ale też potrafili podać sobie rękę po ostrzejszym starciu. Był to pojedynek, w którym Dekpol pokazał solidność i serce, a Lutnia Dębiec II 2022 - melodię gry, która tego dnia brzmiała wyjątkowo czysto i skutecznie.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Dekpol
1
:
5
Lutnia Dębiec II 2022
VI Liga
Spotkanie rozegrane w formule dwóch połów po 25 minut rozpoczęło się od prawdziwego pioruna w butelce. Gospodarze, niczym nazwa ich drużyny – Nothing Toulouse – nie mieli zamiaru niczego stracić, ani nawet dopuścić do najmniejszej „straty” w wyniku. Od pierwszego gwizdka ruszyli jak z katapulty, a Warta Promil – choć grała jakby miała w żyłach więcej ognia niż promili – została zaskoczona błyskawicznym tempem rywala. Już w 5. minucie Lewandowski wykorzystał nieuwagę obrońców gości, wpadł między nich jak ostrze w aksamit i pewnym strzałem otworzył wynik spotkania – 1:0. Zaledwie dwie minuty później Kupczyk dołożył swoje trafienie, uderzając z zimną precyzją i podwyższając rezultat na 2:0. Dwa szybkie ciosy niczym podwójne uderzenie dzwonu ustawiły ton całego meczu. Od tego momentu Nothing Toulouse mogło pozwolić sobie na kontrolowanie rytmu gry – jak doświadczony dyrygent prowadzący orkiestrę, w której każdy instrument wiedział, kiedy zagrać ciszej, a kiedy zaakcentować nutę. Choć Warta Promil zagrała z sercem, determinacją i chwilami imponującym pressingiem, gospodarze utrzymali równowagę, nie pozwalając, by przeciwnik rozlał swoją ofensywną energię jak przepełniony kielich.
W drugiej połowie emocje nieco opadły, choć nie zabrakło iskier. W 33. minucie żółtą kartkę zobaczył Piotr Gadziński, który w walce o piłkę w środku pola spóźnił się z interwencją i trafił przeciwnika w okolice ścięgna Achillesa. Choć dotknął również futbolówki, sędzia nie miał wątpliwości – za taki atak należała się kara. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Nothing Toulouse potwierdziło, że nie mają w zwyczaju „nic przegrać”, a ich nazwa tego dnia nabrała nowego, zwycięskiego znaczenia. Warta Promil – mimo dzielnej i ambitnej postawy – musiała uznać wyższość rywala, który dzięki szybkim trafieniom i konsekwentnej grze od pierwszych minut zbudował sobie fundament pod zasłużone zwycięstwo 2:0.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Nothing Toulouse
2
:
0
Warta Promil
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty