
Idealna czwartkowa pogoda do rozgrywania spotkań przyniosła nam kilka ciekawych i wyrównanych potyczek. W najwyższej klasie rozgrywkowej nie ma mocnych na drużynę FC To The Top. Ukraiński team po dobrym meczu pokonał Dentis Studio. Z kolei w III Lidze nieoczekiwaną stratę punktów odnotowała FC Fortuna, która tylko zremisowała z Antdatą. Po dwóch porażkach z rzędu, wygraną zaliczyła białorusko-ukraińska drużyna Volya. Goście ograli Equipe De Oro. Festiwal strzelecki urządziła sobie włoska ekipa Amici Miei. Gospodarze rozbili Digital Bulls aż 10:0. Sporo emocji przyniosła potyczka PS Flower z FCWL The Gooners. Flower prowadził do przerwy 2:0, jednak goście się nie poddali i zdołali wyrównać stan rywalizacji w 49 minucie. Niestety ich trud nie przyniósł nawet punktu, bowiem gospodarze w ostatniej minucie przechylili szalę zwycięstwa na swoja korzyść dzięki bramce Bartłomieja Cmoka. Pewne trzy punkty zdobyła drużyna Warta Promil, która dzięki zwycięstwu nad KS Siepomaga zbliżyła się do czołowej trójki.
I Liga
Kolejny krok w kierunku mistrzostwa zrobiła ukraińska drużyna FC To The Top. Lider I Ligi odniósł siódme zwycięstwo z rzędu. Tym razem po dobrym meczu pokonał Dentis Studio 2:3. Od pierwszej do ostatniej minuty byliśmy świadkami świetnego widowiska. Pierwsza odsłona zdecydowanie należała do gości. Już w 5 minucie Andrii Pryhoda popisał się piorunującą bombą w samo "okienko". Gol stadiony świata. Nim się obejrzeliśmy, a To The Top prowadził 0:2. Drugą swoją bramkę w tym meczu zdobył Andrii Pryhoda. Intensywna gra obu drużyn spowodowała, że akcje przenosiły się z jednej bramki pod drugą. W 20 minucie gospodarze zdobyli kontaktową bramkę. Po szybkiej kontrze na listę strzelców wpisał się Krystian Bąk. Gdy wszyscy już przygotowywali się do przerwy, lider I Ligi zdobył trzecią bramkę. Świetną asystą z autu popisał się Oleksandr Dukhno, który idealnie zagrał na głowę Pavlo Holtseva i na zmianę stron schodziliśmy przy rezultacie 1:3.
Po zmianie stron role się odwróciły i to stroną przeważającą była Dentis Studio. Co prawda najpierw bliżej podwyższenia wyniku byli goście, a dokładnie Yauheni Yukhimuk, który fatalnie skiksował w dogodnej sytuacji. Potem to jednak gospodarze nadawali ton spotkaniu. W 34 minucie zmniejszyli dystans do jednego "oczka" po strzale Dominika Jesiołowskiego i dość niepewnej interwencji Viktar Lahuna, byłego bramkarza Dentis Studio. Od tego momentu Dentis atakował z dwojoną siłą. W 40 minucie powinien być remis. Po indywidualnej akcji Krystiana Bąka, Sebastian Pięta trafił w poprzeczkę mając przed sobą tylko bramkarza gości. Pięć minut później gospodarze nie wykorzystali kolejnej "setki", a w samej końcówce nie zdołali wykorzystać gry w przewadze po żółtej kartce dla Antona Kovalenko. Ostatecznie FC To The Top dowozi zwycięstwo do końcowego gwizdka i powiększa przewagę w ligowej tabeli.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Dentis Studio
2
:
3
FC To The Top
III Liga
Proste, indywidualne błędy był główną przyczyną porażki drużyny Equipe De Oro w meczu przeciwko ekipie Volya. Oba zespoły przystępowały do potyczki po dwóch porażkach i liczyły na przełamanie. Pierwsza połowa nie zachwyciła. Optyczna przewagę mieli goście, jednak gra toczyła się w dużej mierze w środkowej części boiska. Okazji bramkowych było jak na lekarstwo. W 7 minucie Volya wyszła na prowadzenie. Jeden z graczy gospodarzy ratował piłkę przed wyjściem na aut i owszem zatrzymał ją przed linią, lecz ułatwił tym zagraniem sprawę rywalowi, który dzięki temu wyszedł 2 na 1 z obrońcom. Goście wykorzystali ten błąd, a prowadzenie dały im Rostyslav Batishchiev. W kolejnych minutach za wiele nie działo się na boisku. Dominowała walka, brak było sytuacji podbramkowych. Przełamanie nadeszło w 22 minucie. Po zagraniu z autu, gola zdobył Danill Dziuba. W odpowiedzi Equipe szybko odpowiedziało trafieniem Gabriela Śramy, który wykorzystał prostopadłe podanie. Do przerwy 1:2.
Początek drugiej połowy nie zapowiadał zmiany w grze obu drużyn. Ekipy rzadko stwarzały sobie okazje strzeleckie, dominowało dużo walki i szarpanych akcji. Tak było do 39 minuty, kiedy to Yehor Hrykhutsiuk zdobył trzecią bramkę z głowy, po błędzie bramkarza gospodarzy. Trzy minuty później było już 1:4 za sprawą Danill Dziuba, a po kolejnych 120 sekundach Volya cieszyła się z piątej bramki. Equipe De Oro zaskoczona takim obrotem sprawy zdołała odpowiedzieć tylko jednym golem. W samej końcówce na listę strzelców wpisał się Antoni Pindur. Volya wygrywa i dzięki trzem punktom zbliża się do czołowej trójki.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Equipe De Oro
2
:
5
Volya
Wynik końcowy tego spotkania można potraktować w kategoriach niespodzianki, gdyż będący w okolicach strefy spadkowej III ligi zespół Antdata urwał i był bliski zgarnięcia całych trzech oczek w starciu z drużyną z czoła tabeli którą jest ekipa FC Fortuna. Już pierwsza akcja tego meczu dała nam podstawy sądzić, iż w spotkaniu tym możemy być świadkami ciekawych rzeczy. Mianowicie gracze gości wykonywali rzut rożny który po precyzyjnym dośrodkowaniu Wojciecha Nowaka ostatecznie ląduję bezpośrednio w bramce drużyny rywala powodując iż w 1 minucie gry goście prowadzą 0-1. Jeśli jacyś obserwatorzy tej sytuacji nie zdążyli zaobserwować tego trafienia to Pan Wojciech Nowak postanowił to dośrodkowanie skopiować raz jeszcze w 8 minucie tego spotkania gdzie zagrana przez niego futbolówka wylądowała bezpośrednio w bramce rywala dając graczom Antdata wynik 0-2. A więc w tym momencie pachniało już spora niespodzianką. Od tego momentu gracze zespołu FC Fortuna ruszyli zaciekle do odrabiania strat które mimo sporej przewagi w posiadaniu piłki niestety nie przełożyło się na ich bramkowy dorobek. Dopiero w 19 minucie gry bramkę kontaktową zdobył Nikita Savych i od tego momentu gospodarze tracili już do swojego rywala tylko jedną bramkę. Na kolejne trafienie gospodarzy musieliśmy poczekać do początku drugiej części meczu gdzie tuż na sam początku tej odsłony spotkania bramkę na 2-2 zaliczył Dmytro Kovalenko. Cała długość drugiej połowy tej konfrontacji i szybkie wyrównanie dawało graczom FC Fortuna sporą pewność siebie i swoich możliwości że przed końcowym gwizdkiem sędziego futbolówka ta jeszcze nie raz wyląduję w bramce strzeżonej przez Jędrzeja Koniecznego. Jednak jak się okazało dzielnie stawiający opór gracze Antdata skutecznie spięli swoje pośladki dzięki czemu końcowy rezultat 2-2 jest dla nich dużą nagrodą za ich poświęcenie a dla gospodarzy wynik ten jest ich słabym pocieszeniem.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:FC Fortuna
2
:
2
Antdata
V Liga
Na boisku przy Via di Smak odbył się prawdziwy futbolowy bankiet. Gospodarze, Amici Miei, urządzili pokaz piłkarskiej sztuki kulinarnej, podając rywalom z Digital Bulls danie, którego ci długo nie zapomną — dziesięć perfekcyjnie przyprawionych goli. Inspiracją tego wieczoru był nie kto inny jak legenda klubu, Mauro Barone Lucci, który przybył, by „dopingując zza linii” dodać swoim dawnym kolegom aromatu dawnych sukcesów. Pierwsze minuty meczu to był istny przepis Janka Karpińskiego na perfekcyjne otwarcie – już w 3. i 5. minucie dwukrotnie znalazł drogę do bramki Digital Bulls. Strzelał z taką precyzją, jakby jego noga była najlepszym nożem kuchennym w restauracyjnej kuchni. W 15. minucie Beshoi Labib dołożył swoje trafienie, a jeszcze przed przerwą (23’) Karpiński skompletował hat-tricka, serwując kibicom deser przed przerwą – 4:0.
Po zmianie stron Amici Miei dopiero pokazali pełnię smaku. W 31. i 35. minucie Karpiński dołożył kolejne dwa trafienia – jego piąta bramka sprawiła, że Digital Bulls wyglądało jak stado byków, które straciło orientację na włoskiej arenie. W 37. minucie Labib ponownie wpisał się na listę strzelców, a zaraz potem (38’) Francesco Pellegrino podwyższył wynik – jego uderzenie było jak oliwa z pierwszego tłoczenia: gładkie, czyste, perfekcyjne. Na finiszu, w 44. minucie, Labib skompletował hat-tricka, a chwilę później (46’) Benedetto Caruso dopisał swoje nazwisko do listy – niczym słodkie tiramisu wieńczące idealny posiłek. Kiedy zabrzmiał końcowy gwizdek, kibice wstali z miejsc, a Mauro Barone Lucci uśmiechał się szeroko. Jego duch, pasja i włoski temperament unosiły się nad boiskiem – Amici Miei grali jak drużyna, która nie tylko potrafi gotować, ale i serwować futbol najwyższej próby.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Amici Miei
10
:
0
Digital Bulls
VI Liga
Na murawie przy Warmińskiej 1 gospodarze grali tak, jakby w ich żyłach płynęła iskra wysokooktanowego napoju – pełni energii, pewni siebie, rozpędzeni z każdą minutą. Choć początek zapowiadał się inaczej – w 6. minucie Dariusz Kaczmarek z KS Siepomaga wykorzystał chwilę nieuwagi i dał prowadzenie gościom – Warta odpowiedziała błyskawicznie i bez litości. W 9. minucie Stanisław Martenka rozpoczął koncert bramek, wyrównując po precyzyjnym uderzeniu. Chwilę później, w 16. minucie, Piotr Chabir dorzucił swoje trafienie, jakby dolewał paliwa do promilowego ognia. Martenka w 19. minucie dorzucił drugiego gola, a Piotr Świderek w 22. minucie dopełnił dzieła – 4:1 do przerwy i pewna dominacja gospodarzy.
Po zmianie stron Promil nie zwolnił – Jan Sajdak (40’) i Mikołaj Mendlewski (43’) podwyższyli wynik, a w ostatniej minucie (50’) Tymoteusz Drewniak wbił ostatni gwóźdź w nadzieje gości. Na marginesie – nie obyło się bez kar: Piotr Chabir (45’) z Warty i Szymon Stachowski (44’) z KS Siepomaga zobaczyli żółte kartki. W obu przypadkach sędzia nie miał żadnych kontrargumentów za nie ukaraniem obrońców. gdyby nie ich interwencję, klarowne sytuacje, mógłby zmienić się w zdobycz bramkową. Mecz zakończył wysokim zwycięstwem Warty Promil 7:1.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Warta Promil
7
:
1
KS Siepomaga
W pierwszych minutach tego spotkania obserwując postawę gości dało się wyczuć że drużyna ta ma w tym dniu wszelkie dane by na poważnie zagrozić swojemu wyżej notowanemu w lidze rywalowi. Jednak jak pokazały kolejne minuty doświadczony rywal wsparty zwłaszcza w ofensywie młodą gwardią graczy pokazał że odczucia te są tylko złudnym zwidem ponieważ już w 9 minucie gry weteran lig amatorskich Bartłomiej Cmok pięknym strzałem o poprzeczkę wyprowadza swój zespól na prowadzenie 1-0. Prowadzenie to wprowadziło pewny nie pokój w szeregi graczy gości jednak ich ambitne nastawienie pomogło im dość szybko zresetować swoje głowy na tyle by w kolejnych minutach ponownie poszukać swoich okazji na bramkę. Ta jednak ponownie stała się łupem zespołu gospodarzy którzy w 19 minucie gry za sprawą Daniela Woźniaka zdołali dołożyć drugie trafienie do swojego dorobku. Tak więc wynikiem 2-0 zakończyła się nam pierwsza część spotkania. Drugą połowę tego meczu rozpoczęli lepiej gracze gości którzy w 28 minucie złapali bramkę kontaktową której autorem był Patryk Lesiński. Wynik ten oraz obraz gry przez długi czas nie ulegał zmianie choć sytuacji pod bramkowych jak i tych na granicy faulu wcale nie brakowało dzięki czemu dość płynnie możemy przejść do dramatycznych wydarzeń z końcówki tego spotkania. I tak w 49 minucie gry sytuację w polu karnym gospodarzy mają ich rywale którzy ostatecznie w małym zamieszaniu wychodzą zwycięsko i strzałem za pola karnego zdobywają wyrównanie 2-2 którego autorem jest Mateusz Rykowski. Tu jeszcze warto dodać że bramkę tą zespół The Gooners zdobył w momencie gdy drużyna ta grała o jednego zawodnika mniej. A więc wszelkie znaki na niebie wskazywały iż pojedynek ten zakończy się podziałem punktów. Ale dopóki piłka w grze nie wolno tracić nadziei. I tak gracze gospodarzy w ostatniej akcji meczu przeprowadzają swoją decydującą o zwycięstwie akcję gdzie piłka zostaje zagrana do stojącego z obrońcą na plecach tyłem do bramki rywala Bartłomieja Cmoka który ten po chwili urywa się swojemu przeciwnikowi stając praktycznie twarzą w twarz z bramkarzem gości który po chwili zostaje pokonany gdyż uderzona futbolówka wpada w same okienko bramki przeciwnika ustalając wynik spotkania na 3-2 dla ekipy PS Flower. Tak więc po dramatycznej końcówce meczu trzy punkty zostają przypisane na korzyść graczy w niebieskich strojach.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:PS Flower
3
:
2
FCWL The Gooners
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty