Faworyt poskromił Wybrzeże, porażka United 1998, Union nie traci animuszu

2025-10-22
Faworyt poskromił Wybrzeże, porażka United 1998, Union nie traci animuszu

Wczorajszą serią spotkań minęliśmy półmetek sezonu jesiennego. W kolejnym newsie wrzucę informację na temat awansów i spadków oraz systemu rozgrywek w rundzie Jesień 2025. Teraz jednak skupmy się na wtorkowej kolejce, która przyniosła dwie niespodzianki. W I Lidze Wybrzeże Klatki Schodowej uległo ekipie FC Faworyt. Pierwszej porażki doznał również zespół United 1998, który dość nieoczekiwanie nie sprostał drużynie White sox Podolany. Po dwóch porażkach przebudziła się ekipa Leśnych Dziadków. Goście pokonali sąsiada z tabeli - drużynę FlexLink. Nadal w dobrej dyspozycji jest Union Kiekrz, który po zwycięstwie nad Kroplówka.pl został nowym liderem III Ligi. Z kolei zmienną formę prezentuje zespół Styku Transport Kumple z Piły. W zeszłym tygodniu ekipa odniosła dwa zwycięstwa, natomiast wczoraj dwa razy przegrała. Najpierw musiała uznać wyższość drużyny The Naturat, a w drugiej konfrontacji nie mieli zbyt wiele do powiedzenia w potyczce przeciwko teamowi Boga Jonito. Ulegli aż 1:10.

I Liga
Do sporego kalibru niespodzianki doszło w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pierwszą porażkę w sezonie jesiennym odniosła aspirująca do walki o pierwsze miejsce drużyna Wybrzeże Klatki Schodowej. Ich pogromcą okazał się nieobliczalny zespół FC Faworyt. Pierwsza połowa nie zapowiadała sensacji bowiem gospodarze grali dobrze, mankamentem była jednak skuteczność. Zaczęło się po myśli gości bo już w 3 minucie wynik otworzył Nazar Bevz. Wybrzeże szybko jednak poukładało szyki i wyrównało w 11 minucie po strzale z głowy Radosława Sawirskiego. Potem gracze WKS mieli kolejne okazje lecz poprzeczka ratowała rywala od utraty gola. W końcu objęli prowadzenie po celnej główce, Dawida Litki w 17 minucie. Gdy wydawało się że gospodarze pójdą po kolejne bramki, przebudził się FC Faworyt, a dokładnie Nazar Bevz, który tego dnia miał prawdziwy dzień konia. W przeciągu 60 sekund odwrócił wynik spotkania i goście prowadzili 2:3. Ostatnie słowo w tej części należało jednak do Wybrzeża, a dokładnie Adriana Cebuli, który doprowadził do remisu.
To co się stało na początku drugiej połowy z ekipą WKS trudne jest do wytłumaczenia. Podopieczni Patryka Bliźniaka zostali zaskoczeni przez FC Faworyt i w przeciągu trzech minut stracili trzy bramki. Najpierw ukraiński team na prowadzenie wyprowadził Dmutro Fabijansky, a kolejne dwa "oczka" do swojego dorobku dołożył Nazar Bevz. Szok i niedowierzanie w szeregach gospodarzy. Niemniej zespół nie złożył broni i ruszył do odrabiania strat. Dochodził do sytuacji bramkowych jednak w tym dniu coś za każdym razem szwankowało. Ofensywna gra Wybrzeża spowodowała, że goście mogli grać z kontry. Po jednej z nich trzeci zespół I Ligi, zamiast odrabiać straty, stracił siódmego gola. Strzelcem nie kto inny jak Nazar Bevz. Dopiero w 41 minucie gospodarze przełamali niemoc strzelecką, a swoje pierwsze trafienie zaliczył wracający po poważnej kontuzji, Jakub Borecki. Była to jednak bramka tylko na pocieszenie bowiem FC Faworyt już do końca meczu nie oddał zwycięstwa, a w ostatniej minucie dobił swojego rywala. Swoją siódmą bramkę w tym meczu zdobył Nazar Bevz i sensacja stała się faktem. Spora sensacja, mało kto spodziewał się takiego rozstrzygnięcia i obrotu sprawy, ale na tym właśnie polega urok sportu, że zawsze startuje się od wyniku 0:0, a później wszystko jest już w nogach oraz głowach zawodników...

Wybrzeże Klatki Schodowej VML S.A.


Strzelcy:

  • Radosław Sawirski 11'
  • Dawid Litka 17'
  • Adrian Cebula 23'
  • Jakub Borecki 41'

Kary:

---

4

:

8

FC Faworyt


Strzelcy:

  • 3' Nazar Bevz
  • 20' Nazar Bevz
  • 21' Nazar Bevz
  • 27' Dmutro Fabijansky
  • 29' Nazar Bevz
  • 30' Nazar Bevz
  • 36' Nazar Bevz
  • 50' Nazar Bevz

Kary:

---


II Liga
Do sporej niespodzianki doszło w tym spotkaniu, gdzie niepokonany i wyżej notowany w tabeli zespół United 1998 poniósł porażkę w starciu z dziewiątą w tabeli ekipą z Podolan. Pierwsza część spotkania nie dostarczyła nam żadnej bramki gdyż obydwie drużyny uważnie pilnowały dostępu do swojego pola karnego. Jednak już dwie minuty po wznowieniu gry obserwatorzy tego pojedynku zobaczyli pierwsze trafienie którego w zespole gospodarzy był autorem Piotr Skrzypczak dzięki czemu mieliśmy wynik 1-0. Niespełna trzy minuty później gracze gości doprowadzają do wyrównania ponieważ Robert Pawlicki wykorzystuje z bliskiej odległości od bramki nieporozumienie obrońcy gospodarzy ze swoim bramkarzem przez co mamy wynik 1-1. Minutę później jednak znów odpowiadają bramką na 2-1 gracze w czarno-różowe pasy ponieważ swoją okazję sam na sam z bramkarzem rywali wykorzystuje znów Piotr Skrzypczak. Gdy wydawało się że pojedynek ten ma już swój scenariusz w 39 minucie gry Jakub Musiał trafił na 2-2 gdyż stojąc tyłem do bramki na wysokości linii pola karnego gospodarzy zdołał z tą futbolówką odwrócić się w stronę bramki i mocnym strzałem po ziemi pokonać raz jeszcze Macieja Lubczyńskiego. Rezultat ten nie był jednak ostatnim bramkowym akcentem tego pojedynku gdyż 120 sekund później zawodnicy gości wyszli po raz pierwszy na prowadzenie 2-3. Szczęśliwym strzelcem tej bramki był Jakub Gogola który będąc nie krytym otrzymał idealne podanie od swojego partnera z drużyny po którym nie pozostało mu nic innego jak tylko sfinalizować tą akcję skutecznym trafieniem na 2-3. Podłamani tym obrotem wydarzeń gracze gospodarzy podjęli jeszcze próbę odzyskania remisu lecz ku ich rozczarowaniu to zwycięstwo gości stało się faktem co powoduje, iż gracze tej drużyny nie są już niepokonanym zespołem w II lidze.

United 1998


Strzelcy:

  • Piotr Skrzypczak 27'
  • Piotr Skrzypczak 31'

Kary:

  • Mateusz Gidaszewski19'

2

:

3

White sox Podolany


Strzelcy:

  • 30' Robert Pawlicki
  • 39' Jakub Musiał
  • 41' Jakub Gogola

Kary:

---


III Liga
Ciekawe i wyrównane widowisko stworzyły na poziomie 2 ligi drużyny FlexLink oraz Leśne Dziadki. Gospodarze, którzy przed meczem znajdowali się w tabeli o kilka oczek wyżej, niż goście, liczyli na powiększenie tej przewagi, jednak goście nie mieli zamiaru ułatwiać drużynie FlexLink realizacji tych planów. Spotkanie od początku było bardzo wyrównane i widać było, że oba zespoły mają chrapkę na zgarnięcie w tym meczu 3 punktów. Drużyna FlexLink starała się zdominować przeciwników poprzez grę pozycyjną i utrzymywanie przeciwnika na jego połowie boiska, nie dopuszczając go pod własną bramkę, jednak to właśnie goście, którzy przystosowali się do taktyki przeciwnika i nastawili na grę z kontry, objęli prowadzenie już w 6 minucie spotkania, kiedy piłkę w bramce umieścił Piotr Ciesielski. Później obie ekipy miały swoje okazje i regularnie zmuszały bramkarzy przeciwników do podejmowania interwencji, jednak do przerwy wynik spotkania nie uległ zmianie.
Widać było sportową złość gospodarzy, którzy po przerwie wyszli na boisko jeszcze bardziej zdeterminowani, by odrobić jednobramkową stratę. Nie dająca za wygraną ekipa FlexLink do wyrównania doprowadziła już niespełna 3 minuty po przerwie, w 28 minucie spotkania za sprawą trafienia Sławomira Osaka, którego bomba zza pola karnego wylądowała w samym okienku bramki gości, nie dając bramkarzowi żadnych szans na obronę tego strzału. Ta bramka zdecydowanie była ozdobą tego spotkania. Goście jednak nie podłamali się utratą prowadzenia i w 33 minucie bramkę dla drużyny Leśne Dziadki ponownie zdobył Piotr Ciesielski. Ekipa FlexLink znów zabrała się za odrabianie strat, jednak zmotywowani ponownym wyjściem na prowadzenie goście, w dalszym ciągu przypuszczający zabójcze kontry, wykorzystując coraz większe zmęczenie gospodarzy, tuż przed końcem meczu zwiększyli swoje prowadzenie dzięki trafieniu Wojciecha Banasika w 47 minucie spotkania, tym samym ustalając jego końcowy rezultat jako 1:3.

FlexLink


Strzelcy:

  • Sławomir Osak 28'

Kary:

---

1

:

3

Leśne Dziadki


Strzelcy:

  • 6' Piotr Ciesielski
  • 35' Piotr Ciesielski
  • 47' Wojciech Banasik

Kary:

---


Spotkanie to od pierwszych jego minut było dość wyrównane gdzie obydwie drużyny toczyły sporo pojedynków głównie w strefie środkowej boiska. Z takiego obrazu gry więcej sytuacji podbramkowych potrafiła wypracować sobie ekipa z Kiekrza dlatego już w 10 minucie spotkania Mateusz Gzieło zaliczył premierowe trafienie dla swoje drużyny dzięki czemu jego zespół prowadził 0-1. Grający bez zmian gracze drużyny Kroplówka.pl z upływającym czasem tracili coraz to więcej sił co zaczęło się przekładać na wzrost przewagi drużyny przeciwnej. Efekty tego odnotowaliśmy w 20 minucie gdzie bramkę na 0-2 zaliczył brat Mateusza Piotr Gzieło i dzięki temu z dwubramkową przewagą graczy Unionu Kiekrz obie ekipy chwilę później udały się na przerwę. Po wznowieniu gry w drugich dwudziestu pięciu minutach gracze gospodarzy wykonali zryw w postaci bramki honorowej autorstwa Krystiana Kąsowskiego, który z ostrego konta boiska ustalił wynik w 27 minucie na 1-2. Bramka ta chwilę później okazała się być chwilowym uniesieniem dla gospodarzy, ponieważ 60 sekund po euforii gracze ci zostali emocjonalnie sprowadzeni na ziemię drugą bramką autorstwa Piotra Gzieło dzięki czemu goście prowadzili już 1-3. Tak jak już wcześniej wspomniałem ograniczeni kadrowo gracze gospodarzy z upływającym czasem zaczęli odczuwać kolejne zmęczenie co niestety zaczęło się przekładać na ich niedokładność w boiskowych poczynaniach co skutkowało tym iż ich rywale zaczęli szybko mnożyć swoje okazje podbramkowe. Efektem tego były stracone jeszcze dwie bramki które wpierw w 38 minucie zaaplikował również jak jego brat po raz drugi Mateusz Gzieło by w 42 minucie przysłowiową kropkę nad i postawił trafieniem na 1-5 Hubert Lange. Tak więc ostatecznie komplet punktów trafia na konto graczy z Kiekrza którzy po tym spotkaniu zagościli pytanie na jak długo na pierwszym miejscu w tabeli III ligi.

Kroplówka.pl


Strzelcy:

  • Krystian Kąsowski 27'

Kary:

---

1

:

5

Union Kiekrz


Strzelcy:

  • 10' Mateusz Gzieło
  • 20' Piotr Gzieło
  • 28' Piotr Gzieło
  • 38' Mateusz Gzieło
  • 42' Hubert Lange

Kary:

---


IV Liga
Nie był to udany wtorek dla drużyny Styku Transport Kumple z Piły. Podopieczni Michała Witkowskiego wyraźnie wczoraj byli na wstecznym biegu i przegrali oba spotkania. W pierwszej potyczce rywalem gospodarzy była rewelacja IV Ligi - ekipa The Naturat. Goście w rundzie jesiennej radzą sobie nadzwyczaj dobrze, co potwierdzili w meczu z doświadczoną drużyną Styku. Trzeci zespół IV ligi rozpoczął z dużym animuszem i już w 4 minucie objął prowadzenie po golu Maksymiliana Miszewskiego. Goście uważnie grali w obronie i rzadko dopuszczali swojego przeciwnika do sytuacji bramkowych. Inna sprawa, że gra ofensywna zawodników z Piły była bardzo apatyczna i ograniczona. Do przerwy oddali zaledwie jeden strzał. Błażej Krzywicki uderzył minimalnie obok słupka. Większe zagrożenie za to stwarzali zawodnicy The Naturat, którzy częściej przebywali pod polem karnym rywala. Mimo kilku okazji wynik 0:1 utrzymał się do przerwy.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Ataki gospodarzy były bardzo ograniczone, a większość drugiej połowy rozgrywana był w środku pola, gdzie dominowała walka. W 32 minucie jeden z zawodników Styku Transport oddał groźny strzał z dalszej odległości, który na róg sparował bramkarz The Naturat. Była to najlepsza okazja graczy z Piły na zdobycie bramki. Kolejne ataki był szybko niwelowane przez defensywę rywala. W 40 minucie The Naturat zdobył drugą bramkę po indywidualnej akcji Mikołaja Michalaka. W odwrocie gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i rzucili się do odrabiania strat. Niestety ich ataki nie przyniosły efektu, a dodatkowo w 49 minucie przeciwnik dobił graczy z Piły. Maks Miszewski wykorzystał sytuacja sam na sam i przypieczętował trzy punkty dla swojej ekipy. Dzięki wygranej The Naturat przesunął się w ligowej tabeli na trzecią pozycję.

Styku Transport Kumple z Piły


Strzelcy:

-

Kary:

---

0

:

3

The Naturat


Strzelcy:

  • 4' Maksymilian Miszewski
  • 40' Mikołaj Michalak
  • 49' Maksymilian Miszewski

Kary:

---


Drugie spotkanie graczy z Piły przeciwko ekipie Boga Jonito było popisem gości, którzy nie pozostawili żadnych złudzeń swojemu rywalowi. Rezultat 1:10 sam mówi za siebie, kto dominował w tej potyczce. Gracze Boga od początku narzucili swój styl gry i dużym luzem, bez żadnej presji wypunktowali swojego przeciwnika. Festiwal strzelecki rozpoczął w 4 minucie Aleksander Kluczyński. W kolejnych minutach byliśmy świadkami technicznej, pełnej finezji gry zawodników w koszulkach Brazylii. Z dużą przyjemnością patrzyło się na akcje grane z pierwszej piłki na dużej szybkości. W 12 minucie Olek Kluczyński podwyższył na 0:2, a w 22 minucie zaliczył klasycznego hat-tricka. Międzyczasie swoje trafienia dołożyli Aleksander Kultys i Kacper Tierling i na przerwę schodziliśmy przy stanie 0:5. Jeżeli chodzi o grę ofensywną drużyny Styku Transport Kumple z Piły to do przerwy praktycznie jej nie było. Jedynie Błażej Krzywicki indywidualnymi akcjami próbował coś zwojować, lecz był osamotniony w swoich poczynaniach.
Druga część spotkania to spokojna gra obu ekip. Gospodarze byli świadomi wartości przeciwnika i ich celem na drugie 25 minut było zdobycie gola. Blisko był Łukasz Styczeń, który oddał groźny strzał. Z kolei Boga Jonito nie forsowała już tak tempa tylko co jakiś czas przyspieszała i niekonwencjonalnymi za graniami urozmaicała widowisko. W 34 minucie szóste trafienie dla goście, a drugie swoje w tym meczu zaliczył Aleksander Kultys. W odpowiedzi po 60 sekundach ekipa Styku Transport osiągnęła swój cel i zdobyła gola. Pięknym uderzeniem z dalszej odległości popisał się Błażej Krzywicki. Kolejne bramki zobaczyliśmy dopiero w końcówce spotkania. W 180 sekund goście do swojego dorobku dołożyli jeszcze cztery trafienia. Na listę strzelców wpisali się Wiktor Idziak, Aleksander Kluczyński (łącznie cztery bramki) i dwukrotnie Bartłomiej Burmann, który w 50 minucie dwa razy umieścił piłkę w siatce.

Styku Transport Kumple z Piły


Strzelcy:

  • Błażej Krzywicki 35'

Kary:

---

1

:

10

Boga Jonito


Strzelcy:

  • 4' Aleksander Kluczyński
  • 12' Aleksander Kluczyński
  • 15' Aleksander Kultys
  • 22' Aleksander Kluczyński
  • 24' Kacper Tierling
  • 34' Aleksander Kultys
  • 47' Wiktor Idziak
  • 48' Aleksander Kluczyński
  • 50' Bartłomiej Burmann
  • 50' Bartłomiej Burmann

Kary:

---

 

                                                                                                                                              Pozdrawiam

                                                                                                                                             Maciej Kaniasty