Za nami kolejne długie granie w środowy wieczór przy ul. Warmińskiej. Tym razem bilans potyczek nieznacznie po stronie gospodarzy, którzy wygrali siedem starć. W żadnym z 12 spotkań nie padł remis, a goście pięciokrotnie schodzili z boiska w glorii chwały. W I Lidze przełamał się obrońca tytułu - ekipa Poznańskich Orłów, która po przeciętnym meczu pokonała Rossoneri. Ciężką przeprawę miał WKS, który długo nie umiał znaleźć sposobu na Szturmowców. W końcu w drugiej połowie się udało i goście zainkasowali trzy punkty. Pewne wygrane na drugoligowym poziomie zanotowały zespoły Wpip-Mardom i Taj Mahal. Pierwsi ograli White sox Podolany, natomiaist drudzy Leśnych Dziadków. To była czarna środa ekipy Styku Transport Kumple z Piły, którzy nieoczekiwanie przegrali z Team Spiryt i Kopaczami. Co ciekawe dla tych dwóch drużyn były to pierwsze zwycięstwa w sezonie jesiennym. W pozostałych trzech potyczkach IV Ligi O Jezus Maria lepsza od How Many Times, Wczorajsi ulegli Legionowi, a Reoptis podtrzymał zwycięską passę, choć stracił pierwsze dwie bramki w rundzie jesiennej. Pierwszą porażkę w sezonie odnotował Dekpol. Goście w środowy wieczór nie sprostali ekipie Suchary Suchy Las Oldboys. Kolejną sromotną porażkę doznał Yanosik Team. Ekipa wyraźnie uległa wiceliderowi V Ligi, drużynie Eagles FC. Pewne trzy punkty do swojego dorobku dopisał Falcon FC, który w dobrym stylu odprawił z kwitkiem PS Flower.
I Liga
Gracze beniaminka I ligi czyli Szturmowcy po upływie pierwszych dwudziestu pięciu minut gry mogli być zadowoleni ze swojej pracy jaką wykonali na boisku w starciu z v-ce mistrzem poprzedniego sezonu czyli ekipom WKS. Bezbramkowy remis w starciu z wyżej notowanym rywalem należy potraktować jako cenny zadatek, jaki gracze ci wypracowali sobie na drugą część tego spotkania. Tu warto podkreślić, iż duża w tym zasługa bramkarza gospodarzy Karola Postka, który swoimi świetnymi paradami uchronił swój zespół od utraty kilku bramek. Utrzymujący się remis nakręcał dodatkowo graczy gości, którzy na drugą połowę wyszli mocno zmotywowani do ataku oraz co ciekawe w suchym zestawie strojów, co miało im wyjść tylko na dobre. Ataki graczy WKS przyniosły im oczekiwane efekty w 33 minucie gry, gdzie zagrana futbolówka trafiła pod nogi Mateusza Trybka, który sprytnym strzałem w długi róg bramki zdołał wreszcie pokonać bramkarza gospodarzy i dzięki temu mieliśmy wynik 0-1. Trafienie to spuściło ciśnienie z jednych i drugich, co finalnie zakończyło się źle dla ekipy Szturmowców, gdyż drużyna WKS konsekwentnie zaczęła powiększać swój dorobek bramkowy. Dlatego po dwóch bramkach Dawida Litki oraz jednym trafieniu Adriana Cebuli gracze gości zwyciężają ostatecznie 0-4.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Szturmowcy
0
:
4
Wybrzeże Klatki Schodowej VML S.A.
Dziewięć bramek w spotkaniu dwóch drużyn z dolnych rejonów tabeli I ligi myślę, że jest świetną wizytówką dla ekip z najwyższego poziomu ligi futbolsport.pl. Spotkanie to przez dłuższy czas było dość wyrównane, a przewaga jednej i drugiej ekipy zmieniała się z minuty na minutę. Na dwie pierwsze bliźniacze bramki graczy obu ekip nie musieliśmy czekać zbyt długo, gdyż już w 3 minucie prowadzenie gościom po rzucie rożnym zapewnił Adam Zaid. Minutę później również po stałym fragmencie gry tym razem po drugiej stronie boiska wyrównał Keita Diaby i tym samym mieliśmy wynik 1-1. Podbudowani wyrównaniem gracze Poznańskich Orłów korzystając z gry w przewadze zdołali pięć minut później odwrócić losy tej potyczki, gdyż bramkę na 2-1 zaliczył Grzegorz Głowacki. Podrażnieni tym faktem gracze Rossoneri w 13 minucie odpowiadają bramką na 2-2, a swoją okazję podbramkową z zimną krwią wykończył Michał Jaśkowiak. Jednak to obecnie panujący mistrzowie schodzili na przerwę prowadząc 3-2, bo niespełna 120 sekund później ponowne prowadzenie zapewnił im Hubert Ziółkowski.
Po zmianie stron przyszedł czas na odpowiedź graczy Rossoneri, którzy wypracowali w 30 minucie idealną okazję na wyrównanie Patrykowi Markiewiczowi, który z bliskiej odległości musiał po prostu trafić na 3-3. Taki rezultat utrzymywał się przez kolejny czas aż do 41 minuty gdzie wydaję się iż miała miejsce decydująca dla losów tego spotkania sytuacja, w której to bramkarz gości nie najlepiej zaprezentował swój warsztat bramkarski. Po jego nienajlepszej interwencji z bliskiej odległości do bramki gości trafił na 4-3 ponownie Hubert Ziółkowski. Końcowe minuty tego spotkania i utrata kolejnych dwóch bramek przez graczy Rossoneri była już konsekwencją wysokiej gry defensywy tego zespołu który wszelkimi metodami próbował raz jeszcze wyrównać stan tej rywalizacji. Ostatecznie po dwóch kolejnych bramkach Keity Diaby gracze Poznańskich Orłów zwyciężają 6-3 co jest ich dopiero pierwszym zwycięstwem w tym sezonie.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Poznańskie Orły
6
:
3
Rossoneri
II Liga
Dobre złego początki - tak można określić w skrócie to jak wyglądało spotkanie graczy z Podolan, którzy już w 7 minucie gry zdołali objąć jednobramowe prowadzenie którego autorem był Jędrzej Szymański. Po tej bramce wydawało się, że gracze gości są dobrze dysponowani i że pojedynek ten ułoży się po ich myśli. Niestety sześć minut później plan ten zaczął im się burzyć, gdyż do głosu zaczęli dochodzić ich rywale. Bramka kontaktowa w 13 minucie autorstwa Dawida Wojciechowskiego tchnęła w pozostałą grupę kolegów pozytywną energię która w krótkim odstępie czasu przyniosła im niespodziewany zwrot akcji. A więc 15 minuta spotkania i Aleksander Lewandowski trafia na 2-1. Natomiast w 17 oraz 21 minucie gry po dwóch trafieniach Dominika Mielcarka gracze drużyny Wpip-Mardom powiększają swoje prowadzenie do 4-1 i dzięki temu to właśnie oni zeszli w lepszych nastrojach na przerwę. W drugiej odsłonie tego pojedynku gracze z Podolan próbowali dość szybko ustrzelić swoje drugie trafienie w tym spotkaniu jednak ich poczynania ofensywne jak i defensywne również były tego dnia nie najwyższych lotów dlatego ich rywale bez większych problemów zdołali dołożyć jeszcze swoje dwie bramki których autorami byli po raz drugi w tym spotkaniu Dawid Wojciechowski i Aleksander Wojciechowski co w efekcie pozwoliło ekipie dowodzonej przez Jana Kuraszkiewicza zanotować drugie zwycięstwo w tym sezonie.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Wpip - Mardom
6
:
1
White sox Podolany
W ostatniej turze środowych zmagań na boisku A spotkały się ekipy Taj Mahal i Leśnych Dziadków. Tempo meczu było dość powolne. Pomimo paru ciekawych akcji ze strony gości które zatrzymał dobrze dysponowany tego dnia Krzysztof Szymkowiak to lepiej wyglądającą drużyną byli gospodarze, którzy swoją przewagę przekuli na bramkę w 17 minucie za sprawą Adriana Rembacza który z 5 metrów wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie ustalając jednocześnie końcowy wynik pierwszej połowy. Druga odsłona rozkręcała się szybciej a zieloni jednak wyglądali jakby nie do końca byli pewni czy chcą podjąć walkę w tym spotykaniu. Ich apatyczną postawę w 30 minucie wykorzystał Krzysztof Grabowski zdobywając bramkę na 2:0. Chłopacy w żółtych koszulkach poczuli się jednak zbyt pewnie i ruszyli do ataku całym zespołem. Leśni pokazali jednak, że mają zęby i udało im się wykorzystać błąd obrońców i za sprawą Piotra Mojzykiewicza zdobyli bramkę kontaktową. Mecz nabrał tempa lecz po mimo ataków goście nie mogli zdobyć bramki wyrównującej. Taj Mahal tego dnia bronił dobrze i atakował szybko w 39 minucie skrzydła gościom podciął Dawid Grad a 3 minuty późnej dobił Jakub Steinke. Od tego momentu na boisku zapanował chaos a gra w środku pola przestała mieć jakiekolwiek znaczenie i akcje przenosiły się z pod jednej bramki na drugą. Kropkę nad ,,i" postawił Marcin Stypuła finalizując kontratak w 50 minucie i ustalając wynik spotkania na 5:1.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Taj Mahal
5
:
1
Leśne Dziadki
IV Liga
To była fatalna środa w wykonaniu zespołu Styku Transport Kumple z Piły. Ekipa w swoich kolejnych dwóch spotkaniach, tym razem z drużynami z dolnej części tabeli nieoczekiwanie nie zdobyła nawet punktu. W pierwszej konfrontacji rywalem zawodników z Piły był Team Spiryt. Goście okupują przedostatnie miejsce i raczej faworytem nie byli. Piłka nożna jest jednak grą przewrotną i gwarantowany faworyt na papierze w praktyce może nie stanąć na wysokości zadania. Tak właśnie było w tym meczu. Gospodarze posiadali większą inicjatywę lecz Team Spiryt mądrze się bronił i wyprowadzał groźne kontry. Po jednej z nich już na początku w 6 minucie prowadzenie dał Kamil Adamczewski. Styku szybko odpowiedział, a celnym strzałem popisał się Michał Witkowski. W kolejnych minutach gracze z Piły mieli inicjatywę, ale bramkę zdobył przeciwnik. Sebastian Umiński wykorzystał niezdecydowanie obrońcy rywala i w sytuacji sam na sam zdobył drugą bramkę dla Team Spiryt. Styku ruszył do ataku, ale ich akcje był bardzo niedokładne i goście dowożą do przerwy korzystny rezultat. Niestety pod koniec pierwszej części Team Spryt tarci bramkarza. Po niefortunnym kopnięciu przez Kacpra Skręta, Dawid Ochrymuk musi opuścić boisko.
O dziwo jego zmiennik Sebastian Umiński grający na co dzień w polu, świetnie sobie radzi w bramce po przerwie. Śmiało można przyznać, że dzięki jego kilku fantastycznym interwencjom, Team Spiryt utrzymywał korzystny wynik i był ciągle w grze. Mało tego goście choć rzadko atakowali to jak już dochodzili do pozycji strzeleckich to pachniało bramką. Tak było w 36 minucie, kiedy to w momencie przewagi gospodarzy, Team Spiryt wykorzystał błąd bramkarza i z bliskiej odległości podwyższył na 1:3 za sprawą Oskara Konefała. Mało tego ten sam zawodnik w 41 minucie zaliczył dublet i Team Spiryt prowadził już 1:4. Poddenerwowani gracze Styku zaczęli się spieszyć lecz to powodowało, że grali niedokładnie, a nawet jak już doszli do pozycji strzeleckiej to na posterunku był bramkarz. Ostatecznie Team Spiryt odnosi premierowe zwycięstwo.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Styku Transport Kumple z Piły
1
:
4
Team Spiryt
Mecz Styku Transport Kumple z Piły z Kopaczami był ciekawym dla oka spotkaniem. Obie drużyny stworzyły sobie sporo sytuacji strzeleckich, padło dużo bramek, grano ofensywnie i bez kalkulacji. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem przewagi optycznej Styku, ale drużyna ta była bardzo nieskuteczna w polu karnym przeciwnika. Do tego doszły kiksy w obronie i ku zaskoczeniu to Kopacze prowadzili do przerwy 2:1.
W drugiej połowie zawodnicy Styku chcieli za wszelką cenę powalczyć o punkty, ale nadal Kopacze trzymali się dzielnie, z defensywą trudną do przełamania. Ostatnim momentem z kontaktem 1-bramkowym była 33 minuta z bramką pilskiej drużyny na 2:3, ale później już przeciwnik z zimną krwią skutecznie wyprowadzał kontry, gdy ekipa Styku rzuciła niemal wszystkie siły do przodu. Na domiar złego niedozwolona interwencja zapobiegająca akcji bramkowej zakończyła się w 43 minucie czerwoną kartką i Kopacze grali prawie do końca rywalizacji z przewagą jednego zawodnika. Wynik końcowy to 6:2 dla Kopaczy, którzy w przeciwieństwie do Styku zaprezentowali więcej jakości w wykończeniu pod bramką rywala.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Styku Transport Kumple z Piły
2
:
6
Kopacze
„O Jezus Maria!” - takie okrzyki słychać było w środowy wieczór na ul. Warmińskiej. Nie jedna Panna mogłaby głośnym okrzykiem kierować swe prośby zamiast do Boga, to do piłkarza i nie każda kobieta, która w potyczce z How Many Times upatrywałaby Sobie kandydata na MVP, sądziłaby, ze może nim być Tymoteusz Springer. Wynik 4:1 całkowicie odzwierciedlał przebieg spotkania. 4 bramki gospodarzy, to właśnie dzieło Springera, który zanotował Hat - Trick, zdobywając bramki w 12, 35 i 48 minucie, jedno trafienie dołożył Kowalewski w 33 minucie i można powiedzieć, że było pozamiatane. Goście odpowiedzieli jedynie w 45 minucie za sprawą lepiej dysponowanego niż koledzy z drużyny Dawida Taczała.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:O Jezus Maria
4
:
1
How Many Times
Potyczka Legionu z Wczorajszymi był pojedynkiem toczonym w bardzo sportowej atmosferze. Ekipy szanowały się i były skupione na grze w piłkę. Do przerwy obie drużyny zadały sobie po jednym ciosie i wynik 1:1 jest świadectwem zaciętej i wyrównanej walki w pierwszych 25 minutach rywalizacji. Sytuacja po przerwie się jednak zmieniła. Legion przejął inicjatywę, utrzymując się dłużej przy piłce i zachowując więcej sił na drugą połowę. Do tego drużyna ta miała kilku zawodników na zmianę, podczas gdy Wczorajsi dysponowali tylko jednym rezerwowym.
Przewaga Legionu była coraz bardziej widoczna i ten stan rzeczy przekuł się na konkrety w postaci zdobyczy bramkowych. W drugiej odsłonie team ten zaprezentował 3 razy skuteczne akcje, przy których Wczorajsi mieli niewiele do powiedzenia. Ostateczny rezultat 4:1 mieliśmy już od 41 minuty, a końcówka meczu upłynęła na spokojnym kontrolowaniu wyniku oraz sytuacji boiskowej przez Legion i należy stwierdzić, że była to jak najbardziej zasłużona wygrana. 3 punkty powędrowały na konto zespołu lepiej dysponowanego i posiadającego tego wieczoru więcej atutów oraz siły rażenia po swojej stronie.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Wczorajsi
1
:
4
Legion
Spotkanie z charakterem, w którym gospodarze wydawali się być mniej obecni na boisku, gdyż Reoptis całkowicie kontrolował przebieg rywalizacji. Jedynie pierwsze 10 minut gry w wykonaniu FC Ponalewce Poznań napawało szansa na mniejszy wymiar kary, jaką spotkała ich od graczy rywala. Ci, zdobywając pierwszą bramkę w 11 minucie meczu przez Piotra Poszwę, oraz dokładając jeszcze jedno trafienie na 0:2 przez Waldka Wojciechowskiego zaledwie 5 min od 1-ego trafienia ustalają reguły gry. Ponalewce mimo słabszej dyspozycji, łapią kontakt w 17 minucie za sprawą bramki Tomka Halca. Jednak odpowiedź graczy Reoptisu nie pozwala im podnieść się z kolan, trafienia notują na 1:3 w 22 min Mateusz Opuchowicz, na 1:4 w 25 min po raz drugi w tym meczu Waldek Wojciechowski.
W drugiej części Reoptis w pełni kontroluje wydarzenia na boisku i choć nie forsuje tempa to do swojego dorobku dorzuca jeszcze dwa "oczka". Najpierw dublet zalicza Mateusz Opuchowicz w 33 minucie, a Waldek Wojciechowski kompletuje dzięki trafieniu z 39 minuty nie klasycznego hat-tricka. Gospodarzy stać było jeszcze w tym spotkaniu na chwilowy zryw. Efektem gol zdobyty przez Hubert Jeżewskiego w 48 minucie. Reoptis powiększa przewagę i umacnia się na pozycji lidera.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:FC Ponalewce Poznań
2
:
6
Reoptis
V Liga
Pierwszej porażki w sezonie jesiennym doznała drużyna Dekpol. W spotkaniu zespołów górnej części tabeli V Ligi, Suchary Suchy Las Oldboys podejmowali Dekpol. Od pierwszego gwizdka zauważalna była różnica w konstruowaniu akcji. Suchary bardzo odpowiedzialnie podeszły do meczu, a ten w ich wykonaniu wyglądał zupełnie inaczej niż dotychczasowe starcia z innymi drużynami. Długie konstruowanie akcji z powolnym zdobywanie pola. W odpowiednim momencie nastąpiło jednak przyspieszenie, które przyniosło w 19 minucie bramkę zdobytą przez Macieja Iłowieckiego. Tuż przed przerwą, szybka kontra pozwala wpakować strzelcowi 1-ej bramki futbolówkę do siatki raz jeszcze.
Gra w drugiej odsłonie nadal przebiegała pod dyktando gospodarzy, którzy dobijają słabszych tego dnia piłkarzy Dekpolu w krótkim czasie. W przeciągu 60 sekund między 29 a 30 minutą na listę strzelców odpowiednio wpisali Szymon Kozieł i Przemysław Hałaczkiewicz. Goście w tym dniu grali słabo i zdołali zdobyć tylko honorowe trafienie. Pod koniec meczu drogę do bramki znalazł Paweł Fleischer, który i tak nie zmazała złego występu swojej ekipy. 4:1 wygrana Sucharów w pełni zasłużona.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Suchary Suchy Las Oldboys
4
:
1
Dekpol
Trudno napisać coś sensownego o meczu w którym drużyna Eagles FC urządziła sobie trening strzelecki i rozgromiła Yanosika Team aż 18:0. Biorąc pod uwagę rozmiary porażki nie trudno sobie wyobrazić jak wyglądało to jednostronne widowisko. Gospodarze przez cały mecz atakowali i tylko słaba skuteczność zadecydowała, że rezultat nie był wyższy. O ekipie Yanosik za wiele dobrego nie można powiedzieć prócz tego, że zespół gra dla fanu. Rezultaty są drugoplanową rzeczą, choć zespół w historii ligi futbolsport.pl miewał zdecydowanie lepsze momenty. Gospodarze bardzo poważnie potraktowali przeciwnika bez taryfy ulgowej. Inna sprawa, że opór Yanosika Team był tylko momentami nasilony, w większości potyczki zespół raczej skupiał na przeszkadzaniu niż graniu w piłkę i konstruowaniu akcji. Niemniej raz był blisko zdobycia bramki, kiedy to po strzale Dawida Kaczmarowskiego piłka odbiła się od poprzeczki. Była to jedyna okazja w tym meczu ekipy gości na zdobycie gola. Eagles FC za to pewny swego do przerwy zaaplikował swojemu rywalowi 9 bramek. Łupem podzielili się Jakub Kuzio trzy bramki (9, 14, 17), Mateusz Przybyła również trzy gole (10, 18, 19) oraz po jednym trafieniu zaliczyli Wojciech Banasiak, Braian Augszpurger i Jakub Czeniewicz. Po zmianie stron przewaga gospodarzy była jeszcze większa choć prawdziwe strzelanie zaczęło się dopiero od 35 minuty. Na listę strzelców wpisali się Ci sami zawodnicy, którzy powiększali swój dorobek bramkowy w tym meczu.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:EAGLES FC
18
:
0
Yanosik Team
VI Liga
W tym spotkaniu dało się wyczuć woń niezadowolenia z własnej gry PS Flower, które nie mogło poradzić obie z lepiej dysponowanymi gospodarzami. Zaledwie w kilka minut, po akcjach Noah Tiilikainena zespół Falconu prowadził 2:0, wspomniany Noah w 7 i 9 minucie był nie do zatrzymania. Goście ewidentnie nie radzili Sobie na boisku nie tylko z piłką ale również z szybkością zawodników Falconu i w 14 minucie żółty kartonik zobaczył Szymon Zaradny za faul taktyczny. Mimo swej liczebnej przewagi na boisku rezultat bramkowy nie uległ zmianie i nie zobaczyliśmy już więcej goli w pierwszej połowie. Dwubramkowe prowadzenie gospodarzy dawało nadzieję dla PS Flower na kontaktową i kolejną bramkę w drugiej części spotkania. To jednak się nie wydarzyło. Druga połowa, to obraz wielu niedokładności i niewykończonych akcji przez pierwsze 10 minut. Przecząc tym słowom w 31 minucie bramkę na 3:0 zdobywa Dominik Chmioła. W 36 minucie w polu karnym fauluje zawodnik gości i obchodzi się bez kartki, a na bramkę swój strzał z karnego zamienia Dominik Chmioła. Po wznowieniu Hat-Trica przypisujemy Miedzińskiemu Bartoszowi, który w 38, 40, 43 min trafia celnie, głównie po błędach gości. Ostatecznie rywali, którzy ewidentnie siedli na koniec spotkania dobija Dominik Kaźmierski w 46 minucie i spotkanie kończy się wynikiem 8:0.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Falcon F.C.
8
:
0
PS Flower
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty