Kolejny maraton piłkarski za nami, a co za tym idzie kolejna dawka emocji i wrażeń w dwunastu rozegranych potyczkach. Tym razem bilans potyczek był remisowy. Pięć razy wygrali gospodarze i pięć zwycięstw odnieśli gości. W dwóch przypadkach padł remis. Relację rozpoczynamy od I Ligi, gdzie w hitowym starciu WKS podejmowało Lutnię Dębiec 2022. Mecz miał swoją dramaturgię i ostatecznie zakończył się podziałem punktów. Pełną pulę za to zgarnął zespół futbolsport.pl, który pokonał Rossoneri. O końcowym rezultacie w głównej mierze zadecydowała pierwsza połowa, którą gospodarze wygrali 3:0. Remis padł w potyczce pomiędzy Taj Mahal kontra Media Connect. Pierwszą wygraną odnotowała turecka Anatolia FC po zwycięstwie nad AFC Smille. Imponujące pierwsze 25 minut drużyny Witaminowych Ancymonów, pozwoliły tej ekipie pokonać Leśne Dziadki. Trzy punkty zainkasował również Union Kiekrz, który nie bez problemu ograł KS Perłę Puszczykowo. Z kolei pewną wygraną odnotował GSK, który nie miał problemów z pokonaniem Lynx FT. Zacięty bój stoczyły teamy Kopacze i How Many Times. Nieznacznie lepsi okazali się goście. Porażka i zwycięstwo oto bilans dwóch spotkań drużyny Styku Transport Kumple z Piły. Najpierw podopieczni Michała Witkowskiego ulegli ekipie O Jezus Maria, dla której było to pierwsza wygrana, natomiast w drugiej potyczce okazali się lepsi od Wczorajszych. Pogromem zespołu Yanosik Team zakończyła się konfrontacja przeciwko drużynie Dekpol. Z kolei po tygodniowej przerwie do gry wrócił zespół Mikroball. Rywalem gości była ekipa Nothing Toulouse. Potyczka była w miarę wyrównana, jednak bardziej skuteczniejsi w swoich poczynaniach okazali się zawodnicy Mikroball i to oni zgarnęli pełną pulę.
I Liga
Hitowe starcie Wybrzeża Klatki Schodowej kontra Lutnia Dębiec 2022 zwiastował świetne widowisko na Warmińskiej. Tak też było, gdyż pierwszą bramkę ujrzeliśmy już w 2 minucie, kiedy to świetnym przyjęciem wysoko zagranej piłki z linii obrony popisał się Dawid Litka. Precyzyjnym i celowanym strzałem pokonał bramkarza Lutni i było 1:0. W szeregach Lutni szybkie korekty w ustawieniu, jak również zmiana na budowanie składanych akcji z długich podań do Dariusza Dudki pozwala na wyrównanie w 11 minucie. Remis, nie po raz ostatni na tablicy wyników ulegnie zmianie. Goście po wznowieniu ze środka szybko wyprowadzają futbolówkę i odpowiadają, a na listę strzelców ponownie wpisał się Dawid Litka, który popisuje się świetnym minięciem rywala w pobliżu linii bocznej boiska i po 10 metrowym rajdzie z piłką precyzyjnym i mierzonym strzałem zdobywa gola na 2:1 w 12 minucie. Kilka sytuacji podbramkowych po obu stronach nie kończy się golami za sprawą świetnie broniących bramkarzy. Przed przerwą zespół Lutni doprowadza do wyrównania, tym razem Oskar Skorupski po przejęciu piłki na połowie rywali, mierzonym strzałem w 23 minucie, posyła futbolówkę do siatki. Koniec 1 części spotkania, 2:2.
Druga połowa obfituje w grę o "delikatnie mówiąc" podwyższonym ryzyku, za sprawą rangi spotkania i cennych 3 punktów do wywiezienia. W konsekwencji lepszej gry zespół Lutni Dębiec zdobywa bramkę na 2:3, strzelcem Jacek Sander, który z 7 metra silnym uderzeniem daje nadzieję na zwycięstwo. Jak już wspomniano wcześniej, remis na tablicy wyników, widoczny tego dnia nie był 1, ani 2 razy. Trzeci remis, ale czy ostatni? Raz jeszcze pojawił się w zaledwie 1 minutę po zdobytej bramce przez ekipę z Dębca, wyrównanie dla Wybrzeża Klatki Schodowej dał zawodnik z numerem 89 - Mateusz Trybek i w 34 minucie, spotkanie otwiera się na nowo. Następne minuty minęły w mgnieniu oka, lecz gdy wszyscy myśleli, że bramek już nie zobaczymy, to jednak w 50 minucie meczu po faulu przed polem karnym, rzut wolny wykorzystał Oliwier Pytlak, który po rykoszecie zdobył upragnionego gola na 4:3. W wyniku kilku przerw w meczu sędzia dolicza 1 minutę, która okazuje się być na wagę złota dla zespołu Lutni. Po niezwłocznym wznowieniu spotkania piłkę otrzymał na wysokości 18 metrów od bramki Sergei Krivets, zamarkował strzał prawą nogą, przełożył na lewą, ściął linię strzału wzdłuż pola karnego, jeszcze raz zwiódł 2 rywali i silnym precyzyjnym strzałem w 50+1 dał remis Lutni. Cóż za mecz, cóż za emocje. Remis zasłużony.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Wybrzeże Klatki Schodowej VML S.A.
4
:
4
Lutnia Dębiec 2022
Tego wieczoru przy ul. Warmińskiej mogliśmy oglądać jeszcze jeden mecz najwyższej klasy rozgrywkowej pomiędzy ekipą futbolsport.pl a Rossoneri. Potyczka dwóch odwiecznych rywali zapowiadała nie lada emocje. Woń walki i zawziętości dało się wyczuć od pierwszych minut, gdyż oba zespoły nie odstawiały nogi. Worek goli rozwiązał w 2 minucie gry Tomasz Węcławek i było 1:0 po szybko wyprowadzonej kontrze. Rossoneri mieli swoje okazje w pierwszych minutach, lecz za sprawą świetnie dysponowanego bramkarza ekipy gospodarzy nie udało im się trafić do bramki. W kolejnej z akcji w 11 minucie, ekipie w czarnych koszulkach udało się dotrzeć pod pole karne gości kontrą i tym razem precyzyjnym strzałem, a zarazem zdobywcą 2-ej bramki w meczu Jakub Wawrocki. Do przerwy zespół futbolsport.pl dokłada jeszcze jedno trafienie po kolejnej kontrze, ale tym razem Szymon Kalinowski w 20 minucie strzela przy słupku.
Po zmianie stron rezultat szybko się zmienia i w 26 minucie na 4:0 ponownie trafia Jakub Wawrocki. Rossonierom udaje się zmotywować do pogoni, czego rezultatem będą 2 bramki. W 45 trafił Michał Jaśkowiak, a w 46 minucie Marcin Straburzyński Lupa. Trochę za późno, jak na odrobienie 2 bramkowej straty. W dodatku w ekipie futbolsport.pl tego dnia świetnie dysponowany był Tomek Węcławek. Minutę przed końcowym gwizdkiem dobija on rywali na 5:2. Mimo starań zespołu zamykającego tabelę 1 ligi, gospodarze odnoszą zwycięstwo i przesuwają się w górę tabeli.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:futbolsport.pl
5
:
2
Rossoneri
II Liga
Na drugoligowym biegunie spotkały się dwa zespoły dzielące ze sobą środek tabeli. Dla obu ekip to arcyważny mecz o 3 punkty. W tym dniu w Ancymonach panowała świetna atmosfera, a u Leśnych Dziadków chyba jesienna chandra. Goście po kolejnym, szybkim przenoszeniu gry podaniem po ziemi, na wysuniętego Marcina Grabarza zdobywają bramkę w 3 minucie, lecz to nie "Diabeł" jest zdobywcą 1 bramki, a Łukasz Czapułowski. Następne 14 minut gry obfituje w wiele akcji, interwencji bramkarskich, zmiany oraz próby sforsowania linii defensywnych po obu stronach. Sztuka ta jednak udaje się gościom w 17 minucie i tym razem na listę strzelców wpisuje się "Devil" Grabarz Marcin, który tego dnia pogrzebał doszczętnie zespół Leśnych Dziadków zdobywając pierwszą, lecz nie ostatnią bramkę tego wieczoru. Gospodarze tego dnia popełnili wiele błędów w rozegraniu jak i kryciu, jeden z błędów popełniony w 23 minucie, przed swoim polem karnym skutkuje stratą kolejnego gola. A na listę strzelców wpisuje się ponownie "Diabeł", który po doskonałych podaniach od kolegów z zespołu oraz świetny dryblingu dokładna kolejne 2 trafienia w 24 i 25 minucie. Na Warmińskiej kibice jeszcze długo nie mogli przetrzeć oczu ze zdumienia. 3 minuty = 3 bramki + 1 wcześniej Grabarza. Ale to nie koniec. Do przerwy goście przegrywają 0:5.
Po wznowieniu kolejna akcja z Marcinem Grabarzem, ale tym razem to Łukasz Cymerys podwyższa prowadzenie. Gospodarze aby uniknąć blamażu biorą się do roboty zdobywając 2 bramki, najpierw łapią kontakt, w 31 i 33 minucie. Strzelcami odpowiednio Jakub Łubianka i Konrad Hekiert. Pogoń za wynikiem trwa w najlepsze i po kolejnych 2 bramkach w 43 i 45 min. mamy 6:4, strzelcem na 6:3 i 6:4 świetnie dysponowany tego dnia Jakub Łubianka. Remis prawie w zasięgu, lecz odrzeć z marzeń gospodarzy o pozytywnym dla siebie rezultacie, mógł nie kto inny jak Grabarz, który można powiedzieć, że sprowadza na ziemię rywali 5-tą zdobyczą na swoim koncie w 47 minucie. Piękny występ Marcina, który na swoim koncie ma już 11 trafień.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Leśne Dziadki
4
:
7
Witaminowe Ancymony
Odnoszący dość znaczną porażkę w poprzedniej kolejce Taj Mahal bardzo chciał zatrzeć złe wrażenia i w roli gospodarza podejmował dość dobrze zorganizowane chociaż punktujące poniżej oczekiwań Media Connect które w poprzedniej kolejce musiało zadowolić się podziałem punktów. Mecz lepiej rozpoczęła drużyna gości która chociaż miała mniejsze posiadanie piłki to sprawiała realne zagrożenie bramce bronionej przez znakomicie dysponowanego tego dnia Mikołaja Nowaka. Strzały Media Connect po naprawdę dobrych akcjach obijały jednak bramkarza i obrońców drużyny przeciwnej. Pomimo dość wyraźnej przewagi gości w pierwszej połowie to na zmianę rezultatu największą szansę mieli zawodnicy w żółtych koszulkach ale akcje sam na sam Adriana Rembacza spacyfikował bramkarz gości. Druga połowa to już zupełnie inna historia. Wyraźnie było widać że obie ekipy chcą odnieść zwycięstwo i nie było już miejsca na ostrożność. Do dogodnych sytuacji dochodzili zawodnicy Taj Mahal którzy obili słupek i nie trafiali kolejnych setek. Po naprawdę dobrym momencie gospodarzy na prowadzenie wyszli goście którzy za sprawą Filipa Juskowiaka zdobyli w 36 minucie bramkę na 0-1. Ataki Taj Mahalu były coraz bardziej zacięte i agresywne. Z agresją przesadził jednak kapitan żółtych który w 43 minucie osłabił swój zespół i został ukarany żółtą kartką i musiał udać się na 3 minutową karę. Na 3 minutową karę udała się też czujność zawodników z Media Connect która grając w przewadze zupełnie się pogubiła. W 45 minucie sytuację tą wykorzystał Kacper Jankowski który z najbliższej odległości zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie. Pozostałe 5 min przebiegało pod dyktando ataków w obie strony. Jednak skuteczność tego wieczoru nie była epitetem najtrafniej opisującym zawodników obu drużyn i mecz zakończył się podziałem punktów.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Taj Mahal
1
:
1
Media Connect
To był pojedynek dwóch drużyn z dolnych rejonów tabeli II ligi które do tego spotkania na swoim koncie punktowym nie odnotowały żadnych zysków gdzie w obu przypadkach jedną z głównych przyczyn tej sytuacji są duże braki kadrowe. Jak się okazało fakt ten w żaden sposób nie przeszkodził obu drużynom w tym byśmy byli w tym pojedynku świadkami dużej ilości bramek. Już pierwsze sekundy tej konfrontacji potwierdziły tylko ten fakt gdyż po bramkach Emre Kary dla gości oraz Łukasza Wawrzyniaka dla gospodarzy w 2 minucie mieliśmy bramkowy remis. Sześć minut później swoją pierwszą bramkę w tym sezonie dla ekipy gości zaliczył I. Taylan Uzunoglu dzięki czemu gracze znad Bosforu mogli się cieszyć ponownie z prowadzenia. Szybko strzelone trzy bramki ostudziły snajperskie instynkty graczy obu drużyn na pozostałą część tej pierwszej odsłony meczu przez co ekipa gości zeszła na przerwę z jedną bramką przewagi. Początek drugiej części tego spotkania był z dużym wskazaniem na korzyść zespołu gości gdyż po upływie kolejnych czterech minut i bramkach Buraka Kocaka oraz Emre Fendoglu pozwoliło ekipie gości wypracować sobie w 39 minucie gry trzybramkową przewagę. Pogrążeni w kryzysie gracze zespołu AFC Smile za sprawą Łukasza Wawrzyniaka w 34 minucie celebrowali bramkę na 2-4 co dawało jeszcze gospodarzom odrobinę nadziei na wyrównanie w tym spotkaniu. Jednak pięć minut później nadzieje te zostały już pogrążone gdyż dwie bramki na konto graczy gości dołożył ponownie I. Tylan Uzunoglu i tym samym ekipa ta prowadziła już 2-6. W pozostałej części meczu oglądaliśmy już raczej otwartą grę z obu stron z której to jak się okazało zwycięsko wyszli zawodnicy Anatoli FC którzy ostatecznie zwyciężają 3-9. Tak więc pierwsze punkty trafiają na konto graczy z Turcji powodując że ich rywale znów tej nocy nie mogli wcześnie zasnąć.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:AFC Smile
3
:
9
Anatolia FC
III Liga
Spotkanie 3 ligi pomiędzy zespołami Union Kiekrz i KS Perła Puszczykowo udowodniło, że gra od pierwszej minuty na pełnym skupieniu może przysporzyć rywalom sporej ilości problemów by dogonić wynik. Zespół z Kiekrza sukcesywnie powiększał swój rezultat bramkowy w pierwszej połowie, zdobywając bramki za sprawą świetnie skonstruowanych akcji. Już 4 minucie meczu na 1:0 strzelił Piotr Gzieło, w 7 minucie Slavik Rybak. Te 2 zdobycze bramkowe dały pewnego rodzaju oddech dla gospodarzy, którzy swoją postawą kontrolowali przebieg spotkania. Do gwizdka kończącego pierwszą połowę spotkania, udało się jeszcze dołożyć jedną bramkę w 24 minucie, za sprawą Jakuba Mareckiego i na tablicy mieliśmy rezultat 3:0.
Po wznowieniu i zmianie połów goście łapią kontakt i mamy 3:1, strzelcem bramki Jakub Kujaszewski w 26 minucie. Przez kilka minut futbolówka przekracza kilkanaście razy linię środka boiska w grze i w 33 minucie świetnie odnajduje Dawida Krzyżaniaka, który wykańcza akcję zespołu z Puszczykowa i mamy 3:2. Gra delikatnie się zaostrza i w konsekwencji koniecznego przerwania gry taktycznym faulem (ciągnięcie za koszulkę, przy możliwości wyjścia do oddania strzału) zdobywca drugiej bramki zobaczył żółtą kartkę w 42 minucie. Zespół Unionu wykorzystuje grę w przewadze i zdobywa bramkę na 4:2, Wiktor Stefankiewicz zdobywcą jakże ważnej bramki w 45 minucie. Po upłynięciu kary 3 minut na boisko wraca Dawid Krzyżaniak, który dokłada jeszcze jedno trafienie w 49 minucie, jednak do remisu nie udało się już doprowadzić i goście przegrywają mecz.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Union Kiekrz
4
:
3
KP Perła Puszczykowo
IV Liga
Tylko połowiczne powody do zadowolenia może mieć ekipa Styku Transport Kumple z Piły, która tradycyjnie gra dwa spotkania. Najpierw rywalem zawodników z Piły była drużyna O Jezus Maria. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do gospodarzy, którzy grali z dużym rozmachem stwarzając sobie kilka dogodnych okazji. Składne akcje i dobra gra całego zespołu zaprocentowała golami Dawida Turzyńskiego w 10 minucie i Piotra Kowalskiego w 12 minucie. Goście odpowiedzieli bramką Rafała Wróblewskiego po klasycznej kontrze w 14 minucie. Mecz miły dla oka rozkręcał się na całego. W 20 minucie ekipa Styku Transport zdobywa 3 bramkę autorstwa Kacpra Skręta. Gdy obie drużyny szykowały się już na przerwę, Michał Grykiel zmniejsza dystans do jednego "oczka".
Po zmianie stron szybko nastąpiła zmiana w rezultacie. Najpierw do wyrównania w 28 minucie doprowadził Wiktor Skotarczyk, wykorzystując rzut karny, a 3 minuty później po indywidualnej akcji Adam Kowalewski daje prowadzenie O Jezus Maria. Z kolei w 34 minucie ekipa gospodarzy nadziewa się na kontrę, którą na bramkę zamienia Adam Kowalewski i z wyniku 3:2 robi się 3:5. Po fali ataków gości, do słowa dochodzą gracze Styku Transport. Stwarzają sobie trzy dogodne okazje z których wykorzystują jedna w 43 minucie. Błażej Krzywicki wlewa nadzieję na uratowanie choćby punktu. Gospodarze konsekwentnie szukają bramki wyrównującej, lecz zapominają o defensywie. Za to zostają skarceni w 48 minucie za sprawą Michał Grykiela, który tym samym ustala wynik końcowy na 4:6 tego ciekawego i emocjonującego spotkania.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Styku Transport Kumple z Piły
4
:
6
O Jezus Maria
Bliźniaczo podobny przebieg jeżeli chodzi o wynik spotkania miał druga potyczka ekipy Styku Transport Kumple z Piły przeciwko drużynie Wczorajszych. Tu również gospodarze do przerwy prowadzili 3:2, ale tym razem zeszli z boiska w roli zwycięzcy. Zaczęło się po myśli Wczorajszych, którzy po bramkach Szymona Rolińskiego (9') i Alberta Głuchowskiego (12') minuta prowadzili już 0:2. Gospodarze jednak szybko wyrównali. Najpierw na listę strzelców wpisał się Kacper Skręta, a gola na remis zdobył Sylwester Mączyński. Dobra gra zawodników z Piły zaowocował 3 bramką autorstwa Błażeja Krzywickiego.
Po przerwie potyczka jeszcze bardziej nabrała kolorytu. Obie ekipy nastawione ofensywnie nie zwalniały tempa i choć gospodarze mieli w nogach już jeden mecz to w żaden sposób nie ustępowali rywalowi. Niemniej nie ustrzegli się błędów. W 33 minucie Maciej Geisler wyrównuje stan rywalizacji, jednak 120 sekund później ekipa Styku Transport znowu prowadzi po bramce Dawida Turzyńskiego. Emocje narastają o co za tym idzie obie drużyny stwarzają sobie coraz to więcej okazji bramkowych. Bliżej powiększenia przewagi bramkowej są zawodnicy z Piły, a dokładnie Michał Witkowski, który marnuje dwie doskonałe okazje. To się mści w 41 minucie kiedy to Szymon Roliński doprowadza do remisu 4:4. Potyczka wchodzi w decydującą fazę. Końcówka należy zdecydowanie dla gospodarzy, a dokładnie Michała Witkowskiego, który w pełni się rehabilituje ze poprzednie niepowodzenia. Najpierw strzela na 5:4, potem wice asystuje przy bramce na 6:4 i sam kończy spotkanie dubletem zdobywając gola w 50 minucie. To było piorunujące dwie minuty zawodników Styku Transport Kumple z Piły, którzy dzięki temu zapewnili sobie wygraną.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Styku Transport Kumple z Piły
7
:
4
Wczorajsi
Drużyna Kopaczy pokrzepiona zdobyciem w ostatnim spotkaniu swojego pierwszego punktu w tym sezonie zamierzała w tym pojedynku dołożyć wszelkich starań by ich marny dorobek punktowy również i tym razem został wzbogacony o kolejną zdobycz. Plan ten był realizowany idealnie praktycznie przez większą część pierwszej połowy gdyż po kwadransie gry zawodnicy ci prowadzili po bramce Ramina Muradova 1-0. Niestety prowadzenie to kilka minut później zostało zaprzepaszczone gdyż seria błędów i niedokładności w grze jaka przytrafiła się graczom gospodarzy pozwoliła ich rywalom jeszcze przed przerwą odwrócić losy tej konfrontacji. Dlatego też po trafieniach wpierw Michała Grześkowiaka z 21 minuty oraz bramce w ostatniej akcji pierwszej połowy Bartosza Pilaczyńskiego gracze gości zeszli na przerwę w dobrych nastrojach prowadząc 1-2. Po zmianie stron postawa gospodarzy uległa poprawie co od razu podniosło poprzeczkę graczom gości. Jednak ci jedenaście minut później powiększyli swoją bramkową przewagę o kolejne trafienie którego autorem był ponownie Bartosz Pilaczyński i dzięki temu gracze How Many Times prowadzili już 1-3. Trzy minuty później mieliśmy szybką odpowiedź gospodarzy którzy to wyprowadzili skuteczny kontratak który to na bramkę na 2-3 sprytną podcinką nad bramkarzem rywala zakończył Paweł Zaremba. Jednobramkowa strata i dziesięć minut do zakończenia tego spotkania to spora zaliczka która powinna wystarczyć Kopaczom na doprowadzenie do wyrównania. Jak się okazało chwilę później to nie wystarczyło i tym samym gracze gości odnoszą swoje drugie zwycięstwo w tym sezonie po którym to zespół ten dopisuje do swojego konta kolejne trzy punkty.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Kopacze
2
:
3
How Many Times
Zawodnicy drużyny GSK po ostatniej wpadce i stracie punktów w pojedynku z ekipą Kopaczy podchodzili do tego pojedynku z dużymi nadziejami na rekompensatę dlatego ich kadrowe szeregi były tego dnia bardzo liczne. Przewaga zespołu gospodarzy rosła z biegiem kolejnych minut oraz boiskowych wydarzeń gdzie ambitnie stawiający opór gracze gości musieli ten stan rzeczy zwyczajnie zaakceptować. Istotnym dla tego pojedynku momentem była pierwsza bramka dla gospodarzy w 13 minucie gry gdzie Marcin Bartkowiak trafił na 1-0. Utrata bramki przez ekipę gości wprowadziła w szeregi tej drużyny niepotrzebny pośpiech oraz sporą ilość niedokładności w grze co ich rywale skrzętnie zamieniali na kolejne zdobycze bramkowe które miały miejsce jeszcze przed zakończeniem tej części meczu. Dlatego kolejne trafienie Marcina Bartkowiaka Patryka Łukaszewskiego oraz Damiana Koniecznego dało gospodarzom wynik 4-0 do przerwy. Po zmianie stron gracze gości wreszcie zaczęli wykorzystywać swoje sytuację co przełożyło się na ich dorobek strzelecki który w efekcie pozwolił im dwukrotnie w tej części meczu celebrować swoją zdobycz. Natomiast ich rywale starali się mniejszym nakładem sił kontrolować to co wypracowali w pierwszej połowie nie zapominając przy okazji by od czasu do czasu coś dorzucić kolejnego na swoje konto. Tak więc finalnie gracze GSK zwyciężają 7-2 co plasuje ich obecnie tuż za podium w tabeli w IV lidze.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:GSK
7
:
2
LYNX FT
V Liga
Fatalny występ przeciwko drużynie Dekpol odnotowała drużyna Yanosik Team. Bo jak inaczej można uznać porażkę 15:0 w której zespół gości tylko raz zagroził bramce rywala trafiając w słupek. Reszta potyczki to pełna dominacja gospodarzy, którzy nie mieli litości dla swojego przeciwnika. Rozpoczął Mateusz Łeszyk już w 5 minucie, a potem gole kolejno zdobywali Łukasz Łeszyk dwie (6, 13), Stanisław Łeszyk trzy (8, 11, 21) i do przerwy było 6:0.
Po zmianie stron było jeszcze gorzej bowiem grająca bez zmian drużyna Yanosika Team słabła z minuty na minutę. Dekpol skrzętnie to wykorzystał i powiększał przewagę bramkową. Po przerwie swoje trafienia zaliczyli kolejni zawodnicy czyli Łukasz Wojciechowski, Filip Wojciechowski oraz Adam Zawistowski, którzy dwukrotnie pokonali bramkarza gości, a po jednym trafieniu dołożyli Bartek Sztaba i Eryk Pilarowski. Dekpol pewnie wygrywa i z kompletem punktów wraz z drużyną FC Acustico przewodzą piąto ligowej stawce.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Dekpol
15
:
0
Yanosik Team
VI Liga
Słaba skuteczność była głównym powodem kolejnej porażki drużyny Nothing Toulouse. Gospodarze w konfrontacji przeciwko ekipie Mikroball nie byli gorsi, jednak to rywala ma w swoich szeregach szybkiego Hipolita Roszkowskiego, który nie dość że jest bramkostrzelny to również asystuje. Jeszcze dobrze mecz się nie zaczął a goście prowadzili 0:1. Ich pierwsza akcja zakończyła się golem wspomnianego Hipolita. Udany początek Mikroball spowodował, że zespół miał kolejne okazje na podwyższenie rezultatu jednak tego nie uczynił. Z kolei Nothing Toulouse stopniowo się rozkręcał i w 10 minucie miał "setkę". Tym razem jednak górą był bramkarz Piotr Piestrzyński, który najpierw obronił strzał z bliskiej odległości, by po chwili świetną robinsonadą obronić dobitkę. Był to najlepsza okazja gospodarzy w tym czasie, którzy ostatecznie zdołali doprowadzić do wyrównania. W 24 minucie Maciej Orzeł zdecydował się na zaskakujący strzał z dalszej odległości i piłka wpadła za kołnierz golkipera gości. Remis utrzymał się zaledwie 40 sekund bo tuż przed przerwą Hipolit Roszkowski po raz drugi wpisał się na listę strzelców.
Druga odsłona zaczęła się od pechowego zagrania Macieja Orła, który skierował piłkę do własnej bramki. Mimo to Nothing nie załamywał rąk i dalej walczył o korzystny rezultat. Miał nawet przewagę w posiadaniu piłki i stworzył sobie kilka ciekawych sytuacji do zdobycia gola. Najlepszą miał w 42 minucie, kiedy to za zagranie ręką otrzymał rzut karny. Niestety piłka po strzale gracza Nothing Toulouse odbiła się od zewnętrznej strony i wyszła na aut. Co nie udało się gospodarzom, udało się zawodnikom Mikroball. W ostatniej minucie wyprowadzili oni dwie zabójcze kontry i przypieczętowali zwycięstwo.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Nothing Toulouse
1
:
5
Mikroball
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty