Choć w czwartkowy wieczór rozegraliśmy tylko sześć potyczek, to aż cztery miały dość istotne znaczenie dla układu tabel. Tym razem zacznijmy od końca czyli VI Ligi, a tam poznaliśmy mistrza. Została nią drużyna Reoptis, która pokonała najgroźniejszego rywala w walce o pierwsze miejsce, ekipę Amici Miei. Remis jak porażka tak traktują wynik czwartkowej potyczki zawodnicy Poznańskich Orłów, których rywalem było Rossoneri. Gościom do zapewnienia sobie mistrzostwa zabrakło zaledwie 5 sekund bowiem w ostatniej akcji meczu wyrównał bramkarz Rossoneri, Maciej Pietrykowski. 28 to liczba meczów bez porażki drużyny Kremiki. Ta passa wczoraj została przerwana. Pogromcą ekipy została drużyna FlexLink. Wysoka wygrana nad Kopaczami spowodowała, że drużyna Media Connect w sezonie wiosna 2025 może się cieszyć z III miejsca w III Lidze, co jest ich na pewno dużym sukcesem. W dwóch meczach małej rangi, Legion nie sprostał drużynie Przyjaciele, natomiast Wczorajsi nie okazali łaski ekipie O Jezus Maria i rozbili ich 1:6.
I Liga
Piłka nożna pisze różne scenariusze, ale to, co się wczoraj stało w końcówce meczu pomiędzy Rossoneri, a Poznańskie Orły, nawet Alfred Hitchcock by nie przewidział. Samo spotkanie od pierwszych minut było emocjonujące i trzymało w napięciu. Gospodarze grali bez ciśnienia, bowiem nic im już w tym sezonie nie grozi, natomiast Poznańskie Orły aby móc się cieszyć z tytułu mistrzowskiego, z dwóch spotkań jakie im zostały, jedno muszą rozstrzygnąć na swoją stronę. Wyprzedzając jednak to co się stało wczoraj, kwestia tytułu rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. Rossoneri od początku pokazało, że łatwo skóry nie odda czego efektem był gol zdobyty w 10 minucie przez Adanan Zaid. Orły szybko jednak odpowiedziały, bo minutę później wyrównał Kacper Dolski. Cóż z tego, skoro w 15 minucie obrona gości popełnia błąd, który na bramkę zamienia Adanan Zaid. Reakcja Poznańskich Orłów na stratę gola była bardzo intensywna. Wicelider I Ligi przycisnął rywala i w końcówce pierwszej odsłony odwrócił rezultat. Do remisu doprowadził Artur Bednarczyk, a 60 sekund później Orły prowadziły po golu Adriana Mankiewicza.
Druga odsłona jeszcze ciekawsza niż pierwsze 25 minut. Szczególnie końcowe 15 minut rozgrzało do czerwoności. W 35 minucie po trafieniu Adama Radzickiego goście odskakują na dwa "oczka". Rossoneri szybko jednak niwelują przewagę i zmniejszają dystans do jednej bramki. Krótko po wznowieniu pasywną postawę obrońców wykorzystuje Mateusz Murawski, który uderza głowa, co prawda niecelnie, ale trafia ona w nogę Kacpra Dolskiego i wpada do siatki. Gospodarze dalej grają ofensywnie co sprzyja gościom, którzy mogą wyprowadzać kontry. I właśnie dwie z nich powinny zakończyć się golem. Dlaczego tak się nie stało, to już słodka tajemnica podających. Jak to w piłce bywa okazje niewykorzystane mszczą się i tak było w tym przypadku. W 45 minucie kolejny błąd defensyw Poznańskich Orłów wykorzystuje Michał Jaśkowiak i mamy remis 4:4. To jednak nie koniec emocji. Ostatnia minuta to prawdziwy dreszczowiec. Najpierw Kacper Dolski po dwójkowej akcji z Adrianem Mankiewiczem zdobywa gola dla Poznańskich Orłów. Rossoneri rzuca się do rozpaczliwego ataku. Ostatnia akcja meczu, piłka wrzucona z autu, trafia na głowę jednego z graczy gospodarzy, który dość przypadkowo zgrywa ją do bramkarza Rossoneri, Macieja Pietrykowskiego, a ten huknął jak z armaty w same "okienko". Bramka marzenie, stadiony świata. Radość w szeregach Rossoneri, natomiast smutek wśród graczy Poznańskich Orłów, którym do mistrzostwa zabrakło zaledwie 5 sekund. Co prawda goście mają jeszcze jedną szansę na zajęcie pierwszego miejsca, jednak mecz przeciwko Dentis Studio będzie jeszcze trudniejszy. Wszystko okaże się 24 czerwca.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Rossoneri
5
:
5
Poznańskie Orły
III Liga
Wiele spodziewaliśmy się po meczu na szycie 3-ligowej tabeli. Spotkały się drużyny, które w mijającym sezonie nie zanotowały jeszcze goryczy porażki. Mało tego, Kremiki utrzymywały passę 28 wygranych z rzędu! Flexlink również godnie, same wygrane w bieżącym sezonie z 3 pojedynkami zakończonymi remisami. Można było sobie naprawdę ostrzyć zęby na tę rywalizację. Co prawda, wynik nie zmieniał już niczego w ligowej klasyfikacji, ale Flexlink chciał się Kremikom postawić, a z kolei wspomniany lider z pewnością miał zamiar przedłużyć swoją fantastyczną passę. Obie ekipy ambitnie podeszły do zawodów i były w swoich szeregach bardzo zmobilizowane.
Pierwsza połowa bezbramkowa, z lekką przewagą drużyny zajmującej pierwsze miejsce, jednak mimo dwóch świetnych szans nie udało im się napocząć aspirującej ekipy Flexlink.
Druga połowa rozpoczęła się możliwym game-changerem, gdy po żółtej kartce wykluczony czasowo został Jakub Wesołowski, który zatrzymywał rękoma Krystiana Burcharta w korzystnej sytuacji podbramkowej, ale Kremiki z tego faktu nie skorzystały. Gdy wydawało się - co stanowi rzadkość w naszej lidze, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, nieoczekiwanie Flexlink skutecznie przeprowadził akcję po odebraniu rywalowi piłki w środku pola gry. Wynik otworzył Dawid Radzicki w 42 minucie. Kremiki musiały się odkryć, co niestety dla tego zespołu skończyło się tragicznie w skutkach. W 44 minucie rezultat na 2:0 dla Flexlinka podwyższył Jakub Wesołowski. Takim rozstrzygnięciem zakończyło się to emocjonujące i wyrównane spotkanie, mimo walki Kremików do samego końca.
No nic, każda passa się kiedyś kończy - w przypadku Kremików nastąpiło to w meczu nr 29...
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:FlexLink
2
:
0
Kremiki
Media Connect po dobrym sezonie zostało trzecią siłą III Ligi. Stało się to faktem po wysokim zwycięstwie nad Kopaczami. Goście, którzy opuszczają trzecio ligowy poziom tylko momentami byli w miarę równomiernym przeciwnikiem. Tak było na początku meczu do starty pierwszej bramki czyli do 8 minuty. Wtedy to Kacper Gilewicz otworzył wynik spotkania i gospodarze poczuli wiatr w plecy. Po kolejnych dwóch minutach, Kacper podwyższa na 2:0, a po kwadransie kompletuje klasycznego hat tricka. Do formy Kacpra zaczęli dostosowywać inni zawodnicy, którzy też mieli ochotę na swoje trafienia. Na 4:0 podwyższa Filip Juskowiak, a wynik do przerwy ustala Tymon Kozina. Goście tak jak wspominałem tylko momentami zagrażali bramce przeciwnika lecz bez efektu bramkowego.
Druga połowa to już dominacja Media Connect. Gospodarze szybko zdobywają szósta bramkę, jednak potem mamy krótki okres posuchy. W tym czasie Kopacze mieli swoje okazje, ale zawodziła skuteczność lub ostatnie celne podanie. Po mały letargu gracze Media Connect przeszli do ofensywy, a końcowe 13 minut były w ich wykonaniu wręcz koncertowe. W tym czasie zaaplikowali swojemu rywalowi aż siedem bramek, a na listę strzelców wpisali się następujący zawodnicy Filip Juskowiak (37 i 39 minuta), Maurycy Janczewski (39 i 47 minuta), Tymon Kozina (42 minuta), Oskar Hereda (44 minuta) i dzieło kończy Michał Caliński w 50 minucie. Jak widać większość zawodników Media Connect przyczyniła się do zwycięstwa.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Media Connect
13
:
0
Kopacze
IV Liga
Chodź obie drużyn grały o przysłowiową pietruszkę to stworzył ciekawe i wyrównane spotkanie. Mowa o potyczce pomiędzy ekipami Legion i Przyjaciele. Optyczną przewagę mieli gospodarze, jednak Przyjaciele to doświadczony zespół i umiejętnie wybijał przeciwnika z rytmu. Obie ekipy miały swoje okazje, ale pierwszą bramkę zobaczyliśmy dopiero w 20 minucie. Na prowadzenie Legion wyprowadził Valentyn Ponko. Było to dość intensywne 5 minut obfitujące w bramki. Wyrównał trzy minuty później Krzysztof Sarabak. Nie minęło 60 sekund, a gospodarze znowu prowadzą po trafieniu Oleksandra Dukhno. Ostatnie słowo należało jednak do Przyjaciół, a dokładnie Michała Kaczmarka, który zdobywa bramkę na 2:2 do szatni.
Po zmianie stron nadal byliśmy świadkami ciekawej konfrontacji. W 33 minucie po raz pierwszy w tym meczu na prowadzenie wyszła ekipa Przyjaciół po bramce Marcina Ogrodowczyka. Emocje narastały a w raz z nimi coraz częściej dochodziło do sytuacji podbramkowych. W 44 minucie znowu mieliśmy remis po trafieniu Uladzislav Artsishevic. Gdy wydawało się że potyczka zakończy się tak jak w rundzie zasadniczej, podziałem punktów, bramkę na wagę trzech punktów dla Przyjaciół zdobył w 48 minucie Marcin Ogrodowczyk.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Legion
3
:
4
Przyjaciele
W meczu dwóch drużyn o miejsce 7-9 w IV lidze zespołem który prezentował się lepiej od swojego rywala był tym razem zespół Wczorajszych który dzięki tej wygranej powetował sobie skutecznie wcześniejszą porażkę 4-3 z tym rywalem z sezonu zasadniczego. Ogólnie to było dobre spotkanie w wykonaniu podopiecznych Alberta Głuchowskiego którzy to od pierwszej minuty wykazywali się większą dokładnością podań i tym samym częstszą ilością stwarzanych sytuacji pod bramkowych. Po jednej z takich solowych akcji bramkę na 0-1 w 7 minucie gry uzyskał Marcin Pieprz. Trafienie to było inspiracją dla pozostałych graczy tej drużyny dlatego już w 12 minucie Albert Głuchowski podwyższył stan rywalizacji na 0-2. Cztery minuty po straconej bramce przebłysk swojego instynktu strzeleckiego zaprezentował nam napastnik gospodarzy Wiktor Skotarczyk i dzięki temu mieliśmy już wynik 1-2 który dawał nadzieję na wyrównaną rywalizację. Niestety nadzieję te dość szybko ze strony gości rozwiał po raz drugi w tym spotkaniu Albert Głuchowski który w 19 minucie zaliczył swoją druga bramkę która finalnie zamknęła nam tą część spotkania wynikiem 1-3. W drugiej części meczu postawa graczy O Jezus Maria niestety nie dostarczyła ich opiekunowi Sebastianowi Bajerze zbyt wielu powodów do zadowolenia gdyż w ofensywie szwankowała decyzyjność napastników a w defensywie brakowało zdecydowanego lidera który spiąłby tą formację w jedną szczelną całość. Dlatego grający konsekwentnie gracze Wczorajszych z upływem czasu powiększali swoją bramkową przewagę która po ostatnim gwizdku sędziego dawała im rezultat 1-6.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:O Jezus Maria
1
:
6
Wczorajsi
VI Liga
To spotkanie miało zadecydować o tym która z ekip zdobędzie tytuł mistrzowski VI ligi. Mimo iż przed tym pojedynkiem ekipa gospodarzy miała nad swoim rywalem aż cztery punkty przewagi to jednak w pamięci należało mieć wynik pierwszej konfrontacji tych drużyn w którym to zespołem zwycięskim była wtedy ekipa gości która zwyciężyła 1-5. Tym razem jednak od początku tego widowiska zespołem który lepiej prezentował się z futbolówką przy nodze była ekipa gospodarzy dlatego na pierwsze bramkowe efekty tej drużyny musieliśmy poczekać do 14 minuty gdyż swoją okazję na zdobycie bramki wykorzystał Mateusz Sołtysiak i dzięki temu mieliśmy wynik 1-0. Prowadzenie to jeszcze przed przerwą zostało powiększone gdyż w 21 minucie gry do bramki gości trafił Mikołaj Czarnecki i tym samym przy wyniku 2-0 obie drużyny po chwili udały się na przerwę. W drugiej części tego spotkania zobaczyliśmy inne lepsze oblicze gracze Amici Miei dlatego pojedynek ten gościł wreszcie pod obiema bramkami co jeszcze bardziej uatrakcyjniło nam to widowisko. Niestety graczom gości swojej lepszej postawy z drugiej połowy nie udało się przełożyć choćby na bramkę kontaktową przez co gospodarze w końcówce meczu czyli w 45 minucie odpowiedzieli bramką na 3-0 której autorem był Rafał Głowacki. Trafienie to praktycznie zamknęło nam wszelkie wątpliwości co do tego która z ekip była w tym dniu lepsza od swojego rywala. Dlatego po ostatnim gwizdku sędziego gracze Reoptis mogli się cieszyć ze zwycięstwa którym przypieczętowali swój tytuł mistrzowski w VI lidze.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Reoptis
3
:
0
Amici Miei
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty