Siódemka tygodnia

2025-06-09
Siódemka tygodnia

To był niezwykle intensywny i emocjonujący tydzień. Poznaliśmy pierwsze rozstrzygnięcia, a większość spotkań stała na wysokim poziomie. Zmagania wiosenne wchodzą w decydującą fazę co powoduje, że szereg spotkań ma szalenie ważne znaczenie, a co za tym idzie, zawodnicy jeszcze bardziej się starają. Dodatkowo dobra jakość potyczek przekłada się na indywidualne popisy zawodników, którzy nie dość, że błyszczą w swoich drużynach, to mają istotny wpływ na wyniki końcowe. Pora więc przedstawić nominacje do dwunastej "siódemki" tygodnia.

"Siódemka" tygodnia:
1. Br. Marcin Pazikowski - Styku Transport Kumple z Piły
2. Michał Kaczmarek - Przyjaciele
3. Eryk Włodarczak - Whiskonzy
4. Jakub Przydryga - PKS Huwdu
5. Sergei Krivets - Lutnia Dębiec 2022
6. Kacper Wareńczak - Borówiec Team
7. Volodymyr Rudenko - Lynx

Siódemka tygodnia

Piątkowe zmagania w lidze futbolsport.pl były kwintesencją minionego tygodnia. Nie dość, że byliśmy świadkami pierwszych rozstrzygnięć w sezonie wiosennym, to większość potyczek była niezwykle emocjonująca i wyrównana. Tak również było w piątek, gdzie na pięć spotkań, które się odbyły, wszystkie miały swoją dramaturgię i jakość piłkarską. Zacznijmy tym razem od II Ligi, gdzie trwa niesamowita walka o pierwsze dwie lokaty premiowane awansem do I Ligi. W hitowym starciu FC Faworyt podejmował Lutnię Dębiec 2022. Mecz stał na wysokim poziomie i miał niesamowity przebieg oraz niespotykane emocje. Po końcowym gwizdku cieszyli się gracze Lutni, którzy decydującą bramkę na wagę trzech punktów zdobyli w ostatniej minucie meczu za sprawą Siergieja Kriwca. Z kolei w I Lidze po zwycięstwie nad FC Kwiatowym, pewni utrzymania są gracze beniaminka ekipy Kukuła Disko. Coraz częściej w lidze futbolsport.pl padają wysokie rezultaty remisowe. Tak było w przypadku spotkania Union Kiekrz kontra McKinsey&Company, gdzie padł remis 6:6. Dla gospodarzy zdobyty punkt gwarantował grę w grupie bezpiecznej fazy play off, natomiast dla ekipy McKinsey ten punkt jest bezcenny w walce o pozostanie na czwartoligowym poziomie. Wyrównane i emocjonujące starcie zobaczyliśmy w V Lidze, gdzie Lynx podejmował GSK. Potyczka oscylowała w duża liczbę goli i ostatecznie zakończyła się sukcesem gospodarzy, którzy przybliżyli się do awansu. W końcu w VI Lidze, lider Reoptis grał z Pro.training.sv. Mecz miał emocjonujący przebieg. Do przerwy pachniało niespodzianką bowiem goście prowadzili 0:1. Po przerwie jednak Reoptis wyciągnął wygraną, choć kosztowało to ekipę sporo trudu.

I Liga
Dobre, stojące na niezłym poziomie widowisko stworzyły drużyny FC Kwiatowe i Kukuła Disko. Zwycięzca tej potyczki zapewniał sobie już bez stresu pierwszo ligowy byt. W spotkanie lepiej weszli goście, którzy mieli więcej z gry i stwarzali sobie groźniejsze sytuacje bramkowe. Po jednej z kontr w 7 minucie Kukuła Disko objęła prowadzenie po bramce Konrada Graczyka. Ten sam zawodnik podwyższył rezultat w 13 minucie po indywidualnej akcji. Gospodarze, którzy dobrze rozgrywali piłkę od tyłu, niestety pod bramką rywala już tak się nie wykazywali. Zamiast w kilku sytuacjach oddać strzał, chcieli wejść z piłką do bramki z czym obrona gości dawała sobie radę.
W drugiej części obraz nie uległ zbytnio zmianie. Kukuła uważnie grała w obronie i wyprowadzała groźne kontrataki. Z kolei gospodarze nieco się poprawili i zaczęli oddawać strzały. Niestety nie było one zbyt celne, ale jak już dochodziły do celu to bramkarz Kukuły nie miał z nimi problemu. Reasumując bliżej w drugich 25 minutach podwyższenie wyniku raczej byli gracze Kukuły Disko, którzy mieli trzy niezłe okazje, jednak żadna nie zakończyła się zdobyczą bramkową. Kwiatowe ambitnie walczyło o zmianę rezultatu, lecz w tym meczu wyraźnie zabrakło im armat a przede wszystkim zawodnika, który w fazie ataku zrobi różnicę. Ostatecznie goście inkasują komplet punktów i zapewniają sobie pierwszo ligowy byt. Z kolie FC Kwiatowe choć mają przewagę punktową na strefą spadkową to w ostatni meczu sezonu wiosennego muszą być czujni bo matematycznie jeszcze się nie utrzymali.

FC Kwiatowe


Strzelcy:

-

Kary:

---

0

:

2

Kukuła Disko


Strzelcy:

  • 7' Konrad Graczyk
  • 13' Konrad Graczyk

Kary:

---


II Liga
Na drugoligowym biegunie na dobre rozgorzała walka o awans do I Ligi. A biorąc pod uwagę że to końcówka sezonu, każdy mecz ma szalenie ważne znaczenie dla układu końcowego tabeli. W piątkowy wieczór byliśmy świadkami hitowego starcia - FC Faworyt grał z Lutnią Dębiec 2022, czyli drugi z trzecim. Śmiało można uznać, że było to prawdziwe święto piłkarskie. Atmosfera poza boiskiem była godna podziwu, a i zawodnicy dostosowali się do wysokiego poziomu spotkania. Od pierwszych minut inicjatywa była po stronie gości, którzy mieli większe posiadanie piłki i bardziej kreowali akcje ofensywne. Mieli przewagę w polu i rozegraniu lecz nie umieli tego wykorzystać, ponieważ obrona FC Faworyt z bramkarzem na czele stanowiła monolit i była praktycznie nie do przejścia. Owszem Lutnia oddał kilka strzałów lecz albo były one blokowane, albo bronił je Dmytrii Nauholnyi. Bardziej konkretny w swoich poczynaniach ofensywnych była za to FC Faworyt. Dwukrotnie po długich, prostopadłych podaniach mógł wyjść na prowadzenie. I tu należą się brawa dla Bartosza Chlebowskiego, który popisał się świetnymi interwencjami. Prócz tego gospodarze największe zagrożenie stwarzali po kontratakach w których przebijała się osoba Dmutro Fabijansky, zdecydowanie najlepszy zawodnik FC Faworyty na boisku. To właśnie po jednym z takich klasycznych kontrataku, Dmutro wpisał się na listę strzelców w 20 minucie. Tym samym na przerwę, choć to Lutnia prowadziła grę, schodziliśmy przy jednobramkowym prowadzeniu FC Faworyt.
Druga połowa to niesamowita dramaturgia i emocje do ostatnich sekund. W tej części może oba zespoły nie stworzyły sobie zbyt wielu czystych okazji bramkowych, ale z przebiegu potyczki dało się czuć napięcie jakie towarzyszyło zawodnikom. Wybornie drugie 25 minut zaczęło się dla gości. Po rzucie rożnym, piłkę z boku otrzymał Artur Marciniak, precyzyjnie zacentrował na głowę Sergeia Krivetsa, a ten "szczupakiem" doprowadza do remisu. Radość w szeregach Lutni. Kolejne minuty to bardzo intensywna gra po obu stronach. Tak jak wspominałem okazji strzeleckich było jak na lekarstwo, ale zaangażowanie i temperatura meczu rosła z minuty na minutę. Biorąc pod uwagę układ tabeli podział punktów zadowalał gospodarzy, natomiast Lutnia Dębiec 2022 za wszelką cenę dążyła do zdobycia pełnej puli. W 41 minucie była ku temu okazja jednak stuprocentowej okazji nie wykorzystał jeden z graczy. Czas uciekał, a wynik 1:1 nie uległa zmianie. Wreszcie przyszła 50 minuta feralna dla FC Faworyt. Piłkę stracił Dmutro Fabijansky i Sergei Krivets wyszedł sama na sam. Uderzył technicznie, piłka minęła bramkarza, a po drodze odbiła się jeszcze od ratującego na wślizgu obrońcy i wturlała się do bramki gospodarzy. Euforia wśród kibiców Lutni, ale również wśród zawodników tej ekipy, którzy cieszyli się oczywiście w pozytywnym tego znaczeniu jakby zdobyli mistrzostwo świata. Rezultat nie ulega zmianie i po dramatycznej końcówce sukces odnosi Lutnia Dębiec 2022, a jej bohaterem zostaje Sergei Krivets zdobywca dwóch bramek.
Tak na marginesie to spotkanie było doskonałym zwieńczeniem zmagań ubiegłotygodniowych. Oby takich spotkań jak najwięcej.

FC Faworyt


Strzelcy:

  • Dmutro Fabijansky 20'

Kary:

---

1

:

2

Lutnia Dębiec 2022


Strzelcy:

  • 26' Sergei Krivets
  • 50' Sergei Krivets

Kary:

---

IV Liga
Po tym spotkaniu wiemy tyle samo co i przed jego rozpoczęciem gdyż podział punktów w tym pojedynku powoduję że status quo w dolnych rejonach tabeli IV ligi zostało zachowane. Czyli gospodarze ekipa Unionu Kiekrz zagra w grupie drużyn walczących o miejsce 7-9, a drużyna gości McKinsey&Company powalczy w grupie drużyn bijących się o utrzymanie w IV lidze. Samo spotkanie miało dość dziwny przebieg gdyż już w 7 minucie tego pojedynku gospodarze prowadzili 3-0 i nic nie wskazywało że losy tej potyczki będą miały taki scenariusz. Nawet gdy w 12 minucie bramkę kontaktową dla gości zdobył Bruno Di Giacomo i tym samym trafienie to mogło dać pozytywny impuls dla jego kolegów z drużyny to pięć minut później na 4-1 trafił Slavik Rybak i wydawało się że losy tego pojedynku są pod kontrolą graczy z Kiekrza. Nic bardziej mylnego gdyż w ekipie gości był tego dnia duet graczy od zadań specjalnych czyli Abraham Lamptey oraz Paweł Paszek który w ciągu czterech minut zmniejszył rozmiary tego pojedynku do jednej bramki. Ale minutę po wznowieniu gry bramka przewagi dla gospodarzy była już historią gdyż po raz drugi w tym spotkaniu do siatki rywala trafił Bruno Di Giacomo i tym samym początek drugiej połowy zafundował nam już wynik remisowy 5-5. Ewidentnie pobudzeni tym faktem goście zafundowali nam w 33 minucie małą remontadę gdyż bramkę na 5-6 zaliczył Szymon Ogiba i po długiej wyprawie goście wyszli wreszcie na prowadzenie. Taki scenariusz musiał zrobić wrażenie na graczach gospodarzy gdyż niespełna 20 minut wcześniej nikt z nich nie pomyślałby nawet przez sekundę iż pojedynek ten aż tak zmieni swój bieg. Na szczęście dla graczy z Kiekrza w 43 minucie tej potyczki bramkę na 6-6 zaliczył Hubert Lange i dzięki temu gracz ten uratował skórę swoich kolegów od tego by zawodnicy ci znaleźli się w grupie spadkowej IV ligi. Tak więc po ostatnim gwizdku sędziego pojedynek ten zakończył się rozejmem w postaci remisu.

Union Kiekrz


Strzelcy:

  • Michał Styrcula 4'
  • Hubert Lange 6'
  • Slavik Rybak 7'
  • Slavik Rybak 17'
  • Slavik Rybak 22'
  • Hubert Lange 43'

Kary:

  • Jakub Olesiński45'

6

:

6

McKinsey&Company


Strzelcy:

  • 12' Bruno Di Giacomo
  • 19' Abraham Lamptey
  • 20' Paweł Paszek (c)
  • 23' Abraham Lamptey
  • 26' Bruno Di Giacomo
  • 33' Szymon Ogiba

Kary:

---


V Liga
Co prawda w V Lidze poznaliśmy już najlepszą drużynę sezonu wiosennego, jednak trwa walka o pozostałe miejsca na podium w której jedno premiowane jest promocją do wyższej ligi. To powoduje, że każdy mecz ma szalenie ważne znaczenie dla układu tabeli. W piątek naprzeciw siebie wybiegły ekipy Lynx i GSK. Trzeba przyznać, że nie nudziliśmy się, a oba ekipy stworzył ciekawe i emocjonujące widowisko. Od początku drużyny wzięły się do strzelania i już w 2 minucie goście obejmują prowadzenie po golu Pawła Bogusławskiego. Nim się obejrzeliśmy a mieliśmy remis za sprawą najlepszego na boisku Volodymyr Rudenko. Po niespełna minucie GSK odzyskało prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Franciszek Kokciński. Od 10 minuty GSK grało w osłabieniu. Za niesportowe zachowanie żółtą kartkę otrzymał Franciszek Kokociński. Gospodarze jednak przewagi nie wykorzystali, a dodatkowo już w pełnych składach stracili trzecią bramkę autorstwa Tomasza Nowaka. Końcowe pięć minut pierwszej odsłony należy do Lynx. Najpierw swojego drugiego gola zdobywa Rudenko, a do przerwy rezultat na 3:3 ustala Mykola Zahryvyi.
Drugą połowę udanie zaczynają zawodnicy z Ukrainy, a dokładnie Ivan Matz, który w 28 minucie po raz pierwszy wyprowadza Lynx na prowadzenie. Goście odpowiadają trafieniem Franciszka Kokocińskiego z 34 minut. Potem byliśmy świadkami indywidualnego popisu Volodymyra Rudenko, który swoją dobrą dyspozycję potwierdza dwoma golami. GSK nie odpuszcza i choć w 44 minucie gra w osłabieniu to udaje się im zmniejszyć dystans do jednego "oczka" za sprawą Pawła Pindela. Końcówka emocjonująca, ale zwycięska dla zespołu Lynx, który dzięki wysokiej formie Volodymyr Rudenko, zdobywa 3 punkty i wskakuje na drugie miejsce w tabeli.

LYNX


Strzelcy:

  • Volodymyr Rudenko 4'
  • Volodymyr Rudenko 20'
  • Mykola Zahryvyi 23'
  • Ivan Matz 28'
  • Volodymyr Rudenko 37'
  • Volodymyr Rudenko 42'

Kary:

---

6

:

5

GSK


Strzelcy:

  • 2' Paweł Bogusławski
  • 5' Franciszek Kokociński
  • 15' Tomasz Nowak
  • 34' Franciszek Kokociński
  • 46' Paweł Pindel

Kary:

  • 10'Paweł Bogusławski
  • 44'Kamil Piecewicz


VI Liga
Teoretycznie skazany na pożarcie w tym spotkaniu zespół gości zaprezentował się w tym pojedynku z dobrej strony czym sprawił liderowi VI ligi sporo problemu. Potwierdzeniem tego faktu powinna być idealna pierwsza połowa tego pojedynku gdzie dobrze pracujący w defensywie goście zadali swojemu rywalowi jeden skuteczny cios w postaci bramki z rzutu wolnego, którego autorem był w 15 minucie gry Ivan Lobodenko. Napierający z każdą minutą gospodarze niestety nie mieli pomysłu jak scenariusz z pierwszej połowy przełamać dlatego na przerwę to goście schodzili w dobrych nastrojach. Niestety dla nich gospodarze po krótkiej przerwie jeszcze bardziej przycisnęli swojego rywala co przyniosło im oczekiwane efekty choć krótko przed tym zdarzeniem idealnej sytuacji w polu karnym gospodarzy nie wykorzystał jeden z graczy gości. Dlatego stare piłkarskie przysłowie które mówi że niewykorzystane sytuację się mszczą miało tu swoje zastosowanie o czym goście przekonali się dość szybko i w krótkim czasie. Wpierw w 26 minucie bramkę na 1-1 zdobył Dawid Witkowski by w 34 minucie najlepszy w zespole gospodarzy Kamil Kosicki uzyskał prowadzenie 2-1. Cztery minuty później mieliśmy już 3-1 bo bramkę, która minimalnie przekroczyła linię bramkową uzyskał Mateusz Sołtysiak przez co gospodarze uzyskali dwubramkową przewagę której jak się później okazało już swojemu rywalowi nie oddali. Tak więc ze sporym trudem gracze Reoptis zgarnęli trzy punkty i tym samym utrzymali oni czteropunktową przewagę nad drugim w tabeli zespołem Amici Miei.

Reoptis


Strzelcy:

  • Dawid Witkowski 26'
  • Kamil Kosicki 34'
  • Mateusz Sołtysiak 38'

Kary:

---

3

:

1

Pro.training.sv


Strzelcy:

  • 15' Ivan Lobodenko

Kary:

---

 

                                                                                                                                         Pozdrawiam

                                                                                                                                       Maciej Kaniasty