Za nami kolejny maraton środowy, który przyniósł nam kilka ciekawych spotkań. W I Lidze z walki o mistrzostwo odpadła ekipa KS Korona, która uległa Rossoneri 3:2. Co ciekawe goście prowadzili już 0:2, ale remontada Rossoneri przyniosła im wygraną. Z kolei po zwycięstwie nad Staffpower pewni utrzymania jest drużyna Niereal. Na drugoligowym biegunie odbyły się dwa spotkania - Kroplówka.pl podejmowała Helpfamily, a AFC Smile mierzyło się z Witaminowymi Ancymonami. Kroplówka.pl zdobyła pierwsze trzy punkty w sezonie wiosennym, choć w pewnym momencie przegrywała już 1:4. Niestety wygrana w tym meczu nie zmieni już sytuacji podopiecznych Krystiana Kąsowskiego, którzy opuszczają II Ligę. W drugim meczu passę porażek przerwały Witaminowe Ancymony, które w końcu zagrały na swoim poziomie i pokonały AFC Smile. Ciekawie było w III Lidze, gdzie trwała pasjonująca walka o trzecie miejsce. W grze są ekipy Whiskonzy, FC Grunwald i Media Connect. Pierwsze dwie ekipy wczoraj stanęły naprzeciw siebie. Po niezłym widowisku wygrał zespół Whiskonzy i wyprzedził swojego rywala w tabeli. Z kolei rywalem Media Connect była drużyna Zmarnowane Talenty. Było to derbowe spotkanie, bowiem w obu drużynach grają byli i obecni zawodnicy MKS Przemysław Poznań. Różnica jest tylko rocznikowa. Media to rocznik 2003, natomiast Zmarnowane Talenty - rocznik 2002. Tym razem młodsi zawodnicy byli góra i wygrali zasłużenie 5:1. Zmagania w IV Lidze kończą rundę zasadniczą, a co za tym idzie rozstrzygają się kwestie, kto jakie zajmie miejsce w tabeli przed fazą play off. Na dole tabeli o ligowy byt będą walczyć zespoły Suchary Suchy Las Oldboys, McKinsey&Company i The Naturat. Dwie z nich McKinsey i The Naturat grały wczoraj. Mecz zakończył się wyraźnym zwycięstwem The Naturat i to ten zespół na obecną chwilę opuścił pozycję spadkową. Patrząc w drugą stronę o podium walczą drużyny Borówiec Team, Magicy Zenona i Unbroken Team. Z tej trójki w środę grał Borówiec Team, który pokonał Wczorajszych i dzięki temu na pewno zagra w grupie mistrzowskiej. Piąta liga gra już fazę play off. Wczoraj odbyły się dwa mecze grupy spadkowej. I tak, Blind Fish musiał uznać wyższość Dekpolu, natomiast okazałą wygraną zanotował zespół PKS Huwdu, który rozbił ekipę Yanosik Team. Podobnie jak w IV lidze, tak w VI lidze również kończymy fazę zasadniczą. W swoim ostatnim meczu tej fazy Amici Miei nie mieli problemu z ograniem drużyny FC Ochraniacze. Wyrównany bój stworzyły za to teamy WUW Poznań i Olympique Poznań. Konfrontacja zakończyła się sukcesem gości.
I Liga
Spotkanie pomiędzy Rossoneri a FC Korona dostarczyło kibicom mnóstwo emocji i zwrotów akcji – szczególnie w drugiej połowie. Mecz rozpoczął się od dominacji drużyny Korony, która od pierwszych minut narzuciła własne tempo i skutecznie kontrolowała wydarzenia na boisku. W 19. minucie świetną indywidualną akcję przeprowadził Maksym Sulymenko, mijając dwóch obrońców Rossoneri i kończąc wszystko mocnym, płaskim strzałem w długi róg – otwierając wynik spotkania. Korona kontynuowała ofensywne podejście, a swoje prowadzenie podwyższyła w 40. minucie, kiedy Oleksandr Korieniev wykorzystał dokładne podanie za linię obrony i w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie pozostawił mu szans – było 0:2 i nic nie wskazywało na to, że gospodarze się podniosą. Jednak ostatnie 10 minut to zupełnie inna historia. Rossoneri zaczęli grać agresywniej i wyżej pressingiem, co przyniosło efekty. W 45. minucie po zamieszaniu w polu karnym i kilku odbiciach piłkę dopadł Adnan Zaid, który z bliska wpakował ją do siatki. To trafienie dodało skrzydeł gospodarzom. W 48. minucie doszło do kluczowego momentu – Sulymenko, strzelec pierwszego gola, dopuścił się nierozważnego ataku, za co obejrzał żółtą kartkę. Sędzia podyktował rzut wolny tuż sprzed pola karnego. Do piłki podszedł Adam Zaid i precyzyjnym uderzeniem nad murem doprowadził do remisu. Minutę później Rossoneri poszli za ciosem – szybka kontra i tym razem Michał Jaśkowiak znalazł się w odpowiednim miejscu po podaniu z boku boiska. Przymierzył idealnie przy słupku, dając swojej drużynie prowadzenie 3:2 i komplet punktów w dramatycznym stylu. Rossoneri wygrywa i pozbawia szans swojego rywala na walkę o pierwsze miejsce w I Lidze.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Rossoneri
3
:
2
KS Korona
Potyczka Niereal kontra Staffpower od początku układało się pod dyktando gospodarzy, którzy zdominowali rywala zarówno fizycznie, jak i taktycznie. Już w 2. minucie dał o sobie znać Maciej Kantarek, który po przechwycie w środku pola ruszył z piłką w stronę bramki, minął jednego z obrońców i precyzyjnym strzałem po ziemi otworzył wynik spotkania. Pięć minut później ponownie Maciej znalazł się w odpowiednim miejscu – tym razem po zagraniu z rzutu rożnego przyjął piłkę na klatkę i uderzył bez przyjęcia w samo okienko, dając swojej drużynie dwubramkowe prowadzenie. Staffpower zdołał odpowiedzieć przed przerwą. W 16. minucie szybka kontra gości zakończyła się celnym uderzeniem z 10 metrów – bramka ta pozwoliła złapać kontakt, jednak na dłuższą metę nie zmieniła obrazu meczu.
Po zmianie stron Niereal kontynuowali swój koncert. W 26. minucie Patryk Kałużny znalazł się niepilnowany na skraju pola karnego i płaskim strzałem przy słupku podwyższył prowadzenie. W 32. minucie ten sam zawodnik wykorzystał dokładne prostopadłe podanie, mijając bramkarza i wbijając piłkę do pustej bramki. W końcówce meczu drużyna gospodarzy jeszcze dwukrotnie trafiła do siatki. W 45. minucie Radosław Bogusz przejął niedokładne wybicie z obrony i z pierwszej piłki huknął z dystansu, zdobywając efektownego gola. W 49. minucie Maciej Kantarek skompletował hat-tricka – po szybkiej dwójkowej akcji wbiegł w pole karne i technicznym strzałem ustalił wynik na 6:1. Zdobyte trzy punkty zapewniają Nierealowi utrzymanie, natomiast Staffpower do ostatniej kolejki będzie walczył o pierwszoligowy byt.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Niereal
6
:
1
Staffpower
II Liga
Passę czterech porażek z rzędu przerwała drużyna Witaminowych Ancymonów, która w końcu zagrała na swoim poziomie i pokonała AFC Smile. Trzeba przyznać, że gospodarze zagrali słabsze zawody, natomiast Witaminowe były konsekwentne, a przede wszystkim skuteczne. Pierwsza połowa nie zachwyciła. Akcji podbramkowych było jak na lekarstwo, a gra toczyła się w dużej mierze w środku pola. Na początku zaatakował AFC Smile, a dokładnie Bartosz Kryka, który oddał groźny strzał lecz bramkarz Witaminowych sparował piłkę na róg. W miarę upływu czasu inicjatywę przejmowali goście. Byli oni bliżej prowadzenia. Stworzyli sobie trzy dogodne okazje. Wykorzystali jedną - w 21 minucie Jakub Kowalewski dał prowadzenie Ancymonom.
Druga połowa nieco lepsza niż pierwsze 25 minut, a to przede wszystkim za sprawą drużyny AFC Smile. Gospodarze zagrali odważniej i dochodzili do sytuacji strzeleckich. Brakowało wykończenia. Nie próżnowali za to goście, którzy w 29 minucie zdobyli drugą bramkę. Po straconym golu, AFC Smile szybko chcieli odrobić straty. Niestety zostali skarceni dwukrotnie w krótkim odstępie czasu przez Wojtka Tokarskiego. Przy 0:4, gospodarze nie mieli co bronić i ruszyli do ataków. Niestety gra ofensywna w tym meczu nie była ich domeną. Zdołali tylko zmniejszyć rozmiary w 44 minucie po ładnym strzale Huberta Wróblewskiego.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:AFC Smile
1
:
4
Witaminowe Ancymony
Premierową wygraną odnotował dopiero w 10 kolejce zespół Kroplówka.pl, której rywalem była ekipa HELPFAMILY. Nic nie zapowiadało, że gospodarze wyjdą z tej konfrontacji z tarczą, bowiem w pewnym momencie przegrywali już 1:4. Sama potyczka był prawdziwym widowiskiem – pełnym emocji, zwrotów akcji i zaskakującego zakończenia. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do gości, którzy od pierwszego gwizdka narzucili szybkie tempo i zdominowali boiskowe wydarzenia. Już w 1. minucie Jakub Borowiak dał sygnał do ataku, kończąc składną akcję zespołu płaskim strzałem przy słupku. W odpowiedzi w 5. minucie Krystian Kąsowski doprowadził do wyrównania po szybkim przechwycie i solowej akcji zakończonej mocnym uderzeniem z prawej strony pola karnego. Jednak HELPFAMILY błyskawicznie odzyskało prowadzenie – najpierw Michał Gruszka w 7. minucie wykorzystał błąd w kryciu i pokonał bramkarza po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a dwie minuty później Emil Hliwa zdobył gola po kontrze i precyzyjnym uderzeniu w długi róg. W 18. minucie ponownie błysnął Borowiak, zdobywając swojego drugiego gola – tym razem po sprytnym dryblingu na skraju pola karnego i precyzyjnym strzale w krótki róg. Tuż przed przerwą Marcin Pietrzak z Kroplówki dał swojej drużynie nadzieję, trafiając w 19. minucie na 2:4 po akcji skrzydłem i uderzeniu z ostrego kąta.
Po zmianie stron obraz gry zmienił się diametralnie. Kroplówka.pl zyskała drugi oddech, poprawiła organizację w defensywie i zaczęła konsekwentnie odrabiać straty. W 38. minucie Adam Kulczyński zdobył kontaktową bramkę po składnej akcji środkiem pola i dobitce z kilku metrów. Wyrównanie przyszło w 44. minucie, kiedy Krzysztof Filas wykorzystał zamieszanie w polu karnym po stałym fragmencie gry, pewnie umieszczając piłkę w siatce. Decydujący cios padł dwie minuty później – Dominik Owczarzak w 46. minucie przejął piłkę na połowie rywala i po indywidualnym rajdzie huknął nie do obrony, kompletując niesamowity comeback Kroplówki. Gospodarze wygrali i choć za dużo to nie zmieniło w ich sytuacji to jednak mentalnie nastąpiła spora poprawa.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Kroplówka.pl
5
:
4
HELPFAMILY
III Liga
Trwa decydująca batalia w III Lidze. W grze o ostatnie miejsce na podium są zespoły Whiskonzy i FC Grunwald, które wczoraj stanęli naprzeciw siebie. Mecz był ciekawą konfrontacją i stał na dobrym poziomie. Od początku inicjatywa była po stronie gospodarzy, którzy mieli większe posiadanie piłki. Udokumentowali to golem zdobytym przez Eryka Włodarczaka. Whiskonzy konsekwentnie grało swoją piłkę i choć nie stwarzało sobie zbyt wielu dogodnych okazji do zdobycia goli to dało się odczuć, że mają kontrolę nad spotkaniem. Inna sprawa że FC Grunwald w ofensywie nie miał zbyt wielu argumentów. Fili Toboła wraz z Filipem Walkowiakiem byli osamotnieni w swoich poczynaniach. Dobre spotkanie rozgrywał za to Eryk, który w 20 minucie podwyższył na 2:0, strzałem z lewej nogi co u niego jest rzadkością.
Zdecydowanie lepiej wyglądał zespół FC Grunwald po przerwie. Już na początku zdołał zdobyć kontaktową bramkę autorstwa Filipa Walkowiaka. Ataki gości miały swoja jakość, jednak od czego w drużynie Whiskonzy jest Eryk. To on w 34 minucie odpowiedział trzecim swoim trafieniem w tym meczu. Grunwald jednak nie odpuszczał i po kolejnych 120 sekundach przewaga rywala zmniejszyła się do jednego "oczka". Ładnym technicznym strzałem popisał się Marcin Banaszyk. Gdy wydawało się, że goście dopną swego i wyrównają stan rywalizacji, gospodarze włączyli wyższy bieg i szybko zdobyli kolejne dwie bramki. Najpierw na listę strzelców w 39 minucie wpisał się Jakub Jarmuszkiewicz, natomiast w 41 minucie swoje trafienie zaliczył Czarek Bilicki, wykorzystując błąd obrońców gości. Mimo niekorzystnego rezultatu podopieczni Filipa Toboły, ambitnie walczyli do końca. To zostało nagrodzone w 46 minucie, golem zdobytym przez Radosława Ołdyńskiego. Whiskonzy wygrywa i przeskakuje w tabeli swojego przeciwnika.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Whiskonzy
5
:
3
FC Grunwald
Prócz dwóch ekip o których wyżej pisałem w grze o trzecie miejsce na trzecioligowym poziomie jest ekipa Media Connect, która w swoim kolejnym meczu podejmowała Zmarnowane Talenty. Mecz ten miał dodatkowy smaczek bowiem była to derbowa konfrontacja drużyn, których zawodnicy trenowali w MKS Przemysław Poznań. Media Connect rocznik 2023, natomiast Zmarnowane Talenty rocznik 2002. Ciekawostką niech będzie fakt, że w wieku juniorskim oba rocznik dość często grały ze sobą sparingi. Tyle genezy, pora wrócić do tego co się działo na boisku. Tu za to prócz wzajemnego szacunku, stroną dominującą byli gospodarze. Ich jakość piłkarska była na wysokim poziomie. Inna sprawa, że goście nie grali w optymalnym składzie i dodatkowo bez zmiany. Od pierwszych minut lepiej wyglądali młodsi zawodnicy, którzy mieli więcej z gry i stwarzali sobie okazje strzeleckie. Jednak pierwsze zagrożenie stworzyli goście. Groźny strzał obronił bramkarz gospodarzy. Potem to Media Connect były w ofensywie co zaowocowało golem Michał Calińskiego. Mecz miał dobre tempo i oba zespoły był niezwykle ruchliwe. Zmarnowane swój atak opierali głównie na indywidualnych popisach Igora Wieteckiego. Ten jednak był podwajany i ciężko mu było przebyci się przez obronę przeciwnika. Z kolei Media swoje akcje konstruowali na dużej dokładności i odpowiedni przyspieszeniu. To nastąpiło w 20 minucie kiedy to ponownie na listę strzelców wpisał się Michał Caliński ustalając wynik do przerwy.
Po zmianie stron widowisko nie straciło na swojej atrakcyjności. Lepiej szczególnie zaczął grać zespół gości, który największe zagrożenie stwarzał w osobie Igora Wieteckiego. Wcześniej jednak w 28 minucie Zmarnowane Talenty straciły trzecią bramkę. Przy stanie 3:0 goście mogli pokusić się o trafienie, jednak wspomniany Igor trzy razy w sytuacjach sam na sam nie znalazł sposobu na goolkipera rywala. Czwartą bramkę strzela za to Filip Juskowiak. Trzy minuty później honoru starszego rocznika broni Igor Wietecki, który w końcu się przełamuje. Był to jednak chwilowy zryw, bowiem wynik końcowy ustala w 46 minucie najbardziej doświadczony na boisku, Rafał Figlarz. Wygrana Media Connect powoduje że sprawa trzeciego miejsca w III Lidze nadal jest otwarta.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Media Connect
5
:
1
Zmarnowane Talenty
IV Liga
Borówiec Team musiał wygrać spotkanie przeciwko Wczorajszym by zapewnić sobie grę w grupie mistrzowskiej. Tak też uczynił w pełni pokazując próbkę swoich możliwości, aplikując aż dziewięć goli swojemu rywalowi. Potyczka od początku do końca toczył się pod dyktando gości – mimo wyrównanego wyniku do przerwy. Druga połowa była już jednak koncertem jednej drużyny. Pierwsze minuty zapowiadały emocjonujące spotkanie. W 9. minucie wynik otworzył Adam Kledzik, który po szybkim odbiorze na połowie przeciwnika uderzył nie do obrony przy krótkim słupku. Odpowiedź Wczorajszych była szybka – w 14. minucie Łukasz Puczkowski zakończył kombinacyjną akcję precyzyjnym strzałem z linii pola karnego. Zaledwie minutę później Kacper Wareńczak po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców, kończąc akcję zespołu płaskim uderzeniem obok interweniującego bramkarza. Tuż przed przerwą, w 22. minucie, Albert Głuchowski efektownie wyrównał – potężnym strzałem z rzutu wolnego z 20 metrów, który odbił się od poprzeczki i wpadł do siatki. Pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 2:2, choć Borówiec wyglądał na drużynę lepiej zorganizowaną i groźniejszą pod bramką.
Druga część spotkania to już dominacja Borówca. Sygnał do ofensywy ponownie dał Wareńczak, zdobywając gola w 27. minucie po dynamicznym wejściu z lewej strony i precyzyjnym strzale w długi róg. Ten sam zawodnik skompletował hat-tricka już w 31. minucie, wykańczając kontratak po szybkim przerzucie piłki. Kolejne minuty przyniosły prawdziwy popis skuteczności – Wareńczak dołożył jeszcze trafienia w 35. i 36. minucie, demonstrując instynkt snajpera i doskonałe wyczucie pola karnego. Wczorajsi odpowiedzieli jedynie golem Macieja Geislera w 45. minucie, który trafił po chaotycznej akcji i dobitce z kilku metrów. Końcówka to już dominacja gości – najpierw Ryszard Barszcz w 42. minucie uderzył po ziemi z dystansu, a następnie Adam Korzycki w 46. i 47. minucie dwukrotnie wpisał się na listę strzelców – najpierw po indywidualnym rajdzie, a chwilę później wykorzystując błąd bramkarza.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Wczorajsi
3
:
9
Borówiec Team
Na ostrzu noża poruszają się drużyny walczące o życie na IV poziomie rozgrywkowym. The Naturat podejmował bezpośredniego rywala w grupie spadkowej McKinsey&Company, którzy przyjechali w bardzo okrojonym składzie na ten mecz. Wynik tego spotkania znacząco wpływał na sytuację przed rewanżami, bowiem już w piątek wiedzieliśmy, że to wyżej wspomniana dwójka oraz Suchary Suchy Las Oldboys utworzą grupę spadkową. The Naturat lepiej wszedł w ten mecz. W 9 minucie po mocnym strzale futbolówkę w samym okienku umieściła nowa, młodzieńcza gwiazda Fioletowych - Jakub Wlazło. Ten chłopak był zdecydowanie wyróżniającym się zawodnikiem wczorajszego wieczora. McKinsey próbowali na spokojnie budować akcje ofensywne, ale jeśli piłka nie docierała pod nogi napastnika, to reszta drużyny nie była w stanie stworzyć zagrożenia. The Naturat jednak nonstop pressował i wykorzystując błędy przeciwnika strzelał kolejne gole. W 21 minucie Wlazło strzela drugą bramkę, na którą McKinsey odpowiedziało chwilę później, bo na samym końcu pierwszej połowy bramkę trafił Szymon Ogiba. W drugiej połowie znacząco pogorszyły się warunki pogodowe, intensywny deszcz utrudniał piłkarzom jednej i drugiej strony tworzyć sukcesywne akcje. McKinsey opadał coraz bardziej z sił i rzadko zagrażał bramce Violi Alcoholi, a jak już to robił, to pewnymi interwencjami popisywał się Jakub Andrzejewski. Mieszko Grabowski strzela w 29 minucie gola na 3:1 i mecz układał się pod dyktando gości. Kropkę nad "i" postawili Michalak dwoma szybkimi golami w 42 i 43 minucie, oraz Jakub Wlazło kompletując hattricka w 46'. The Naturat zwycięstwem 6:1 ustawił się w bardzo komfortowej sytuacji przed fazą playoff.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:McKinsey&Company
1
:
6
The Naturat
V Liga
Gracze Dekpolu bez większego trudu zainkasowali komplet punktów w spotkaniu ze słabo wyglądającym w tym dniu zespołem Blind Fish. Już w 4 minucie tego spotkania bramkę na 0-1 uzyskał Filip Wojciechowski dzięki czemu gracze gości mogli spokojnie wejść w to spotkanie i tym samym kontrolować jego przebieg. Jedenaście minut później ten sam gracz trafił na 0-2 gdyż po zespołowej akcji przyszło mu z bliska dopilnować tylko by futbolówka znów zatrzepotała w bramce rywala. Jeszcze przed przerwą chwilowe przebudzenie poczuli gracze gospodarzy którzy to za sprawą Damiana Kwiatkowskiego dali sobie nadzieję na drugą część tego widowiska. Niestety tylko na nadziejach się skończyło gdyż i w drugiej połowie zespół ten nie wykazywał specjalnej ochoty by powalczyć o pełną pulę. Skoro tak to za strzelanie bramek dla ekipy gości wzięli się ojciec i syn czyli Łukasz i Stanisław Łeszykowie którzy to w 31 oraz 39 minucie tego spotkania dali swej drużynie bezpieczną trzy bramkową przewagę. Na otarcie łez w końcówce gry końcowy rezultat ustalił Jakub Wyparło który trafieniem z 48 minuty zwieńczył nam ten pojedynek zwycięstwem Dekpolu 2-4.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Blind Fish
2
:
4
Dekpol
To był piłkarski dzień konia w wykonaniu graczy PKS Huwdu, który w tym pojedynku zaprezentował chyba swoje najlepsze dotychczasowe oblicze w lidze futbolsport.pl, czego efektem jest to dwucyfrowe zwycięstwo. Gracze gości grający w czerwonych koszulkach zaprezentowali w tym spotkaniu dużą ochotę do gry która dodatkowo przełożyła się na ich pewność siebie która rosła z każdą kolejną minutą tej potyczki. Kulminacyjnym momentem pierwszej połowy był fragment gry gdy w ciągu czterech minut goście zadali swojemu rywalowi cztery skuteczne ciosy dzięki czemu ich zespół w 12 minucie prowadził 0-4. Radość gości z takiego przebiegu wydarzeń była tak wielka że zawodnicy ci nie zamierzali na tym poprzestawać i konsekwentnie podkręcali tempo swoich kolejnych akcji. Praktycznie bezzębny zespół gospodarzy próbował jak mógł scenariusz ten odmienić lecz ich nie równa dyspozycja w tym sezonie przypadła w tym spotkaniu na ich to gorsze oblicze. W efekcie gracze gości pierwszą połowę zakończyli prowadzeniem 0-5 co było wystarczającą zaliczką by na drugą odsłonę zespół ten wyszedł znów z ofensywnym nastawieniem. Efektem tego były ich kolejne bramki którym przewodził jak i pierwszej tak i w drugiej połowie Jakub Przydryga który w całym tym spotkaniu zaliczył łącznie 4 trafienia. Ostatecznie zespół PKS Huwdu inkasuję bardzo cenne trzy oczka zwyciężając łącznie 2-10 które w końcowym rozrachunku mogą im zapewnić ligowy byt na kolejny sezon w V lidze.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Yanosik Team
2
:
10
PKS Huwdu
VI Liga
Gdy w ósmej minucie tego widowiska byliśmy już świadkami sześciu bramek to wśród sympatyków obu drużyn pojawiła się myśl iż to dziś przyjdzie nam obejrzeć festiwal strzelecki w którym to obie siódemki zakończą ten pojedynek wynikiem dwucyfrowym. Dobra pierwsza połowa w wykonaniu graczy gości nadzieję te słusznie podtrzymywała gdyż bramki Łukasza Prusika Konrada Korty oraz Antoniego Zuszka utrzymywały bramkowy dystans jaki dzielił oddalone od siebie w tabeli te obydwie drużyny. Tak więc na przerwę z nadziejami goście schodzili przy wyniku 5-3. Jednak po zmianie stron gracze drużyny Amici Miei przypomnieli chyba sobie o jakie cele oni grają w tym sezonie przez co już w 31 minucie Beshoi Labib dał ponowny sygnał do ataku sobie oraz swoim kolegom z drużyny. Na efekty nie trzeba było zbytnio długo czekać gdyż kolejne bramki dla tej drużyny padały praktycznie z zegarmistrzowską dokładnością. W efekcie druga połowa zakończyła się wynikiem 9-0 gdzie na listę strzelców wpisali się chyba wszyscy gracze tej drużyny co ostatecznie pozwoliło im cieszyć się z okazałego zwycięstwa 14-3 które po rozegraniu jedenastu spotkań gwarantuję im miejsce w fazie play-off drużyn walczących o tytuł mistrzowski w VI lidze.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Amici Miei
14
:
3
FC Ochraniacze
Gdy już w 1 minucie tego pojedynku zawodnik gospodarzy Mateusz Kruk dał swej drużynie prowadzenie 1-0 wydawało się że doświadczony stażem z bojów w lidze futbolsport.pl zespół gospodarzy ma idealny scenariusz na to by wzbogacić swój dorobek punktowy po tym pojedynku. Niestety im spotkanie to trwało dłużej tym samym zespół ten zaczął prezentować swoje słabsze oblicze z czego skrzętnie zaczynali korzystać ich rywale. O tym iż pierwsza połowa spotkania zakończyła się wynikiem remisowym zadecydowała akcja z 15 minuty gdzie precyzyjnie wykonany rzut wolny na bramkę na 1-1 zamienił Krzysztof Nowak. Korygujący na bieżąco swoje błędy w ustawieniu gracze gości od tego momentu złapali odpowiedni luz który nakręcał ich jeszcze bardziej do ataku na bramkę rywala. Sztuka ta przyniosła im efekty dopiero z początku drugiej części meczu gdzie tuż po wznowieniu gry na przestrzeni dwóch minut Marcin Gruszczyński dwukrotnie pokonał bramkarza rywala dając swej drużynie prowadzenie 1-3. Prowadzenie to przy dobrze zarządzanym zespole jakie zaprezentował nam w tym dniu zespół Olympique Poznań pozwoliło im bezpiecznie utrzymać ten rezultat do końcowego gwizdka sędziego co w efekcie dało im trzy cenne punkty które zasłużenie stały się ich własnością.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:WUW Poznań
1
:
3
Olympique Poznań
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty