To był dzień pod dyktando III Ligi, gdzie rozegrano trzy potyczki. Najpierw o sporym pechu może mówić zespół R-Gol Poznań. Ekipa zremisowała z zespołem Są Gorsi, tracąc bramkę już w doliczonym czasie. Z kolei wyraźnie na fali wznoszącej jest FlexLink. Zespół nie przegrał jeszcze spotkania, a kolejne trzy punkty dopisał sobie w potyczce przeciwko Zmarnowanym Talentom. Stopniowo z marazmu wydostaje się Antdata. Podopieczni Macieja Karpińskiego odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu. W polu pokonanym pozostawili drużynę Kopaczy. W innych spotkaniach czwartkowego wieczoru, Rossoneri musiało uznać wyższość teamu FC Kwiatowe. Magicy Zenona wypunktowali Przyjaciół, a Eagles FC po trudnym boju pokonał Pro.training.sv
I Liga
Już od pierwszych minut tej konfrontacji zespołem, który był bardziej głodny zwycięstwa i tym samym bardziej aktywny na boisko była ekipa FC Kwiatowe, która wyglądała znacznie ciekawiej od swojego przeciwnika. Potwierdzeniem tych słów powinny być trzy ekspresowo zdobyte bramki, które ekipa gości zaaplikowała swojemu rywalowi między 14 a 16 minutą tego spotkania. Arkadiusz Kurcewicz dwukrotnie i raz Patryk Tórz rozbroili skutecznie defensywę gospodarzy dzięki czemu ekipa gości prowadziła po pierwszym kwadransie 0-3. Taki scenariusz mocno rozsierdził ekipę Rossoneri która od tego momentu postanowiła w mozolnym stylu przejąć inicjatywę nad dalszą częścią tej konfrontacji. Pierwszą oznaką tego iż plan ten przynosi pożądane efekty była bramka kontaktowa autorstwa Michała Jaśkowiaka który skutecznie sfinalizował swoją okazję podbramkową. Kilka minut później ten sam zawodnik został okradziony z asysty gdyż jego kompan z drużyny strasznie skiksował w wybornej sytuacji przez co pierwsza część tego widowiska zakończyła się prowadzeniem gości 1-3. Po zmianie stron gracze Rossoneri zagrali wyższym pressingiem co zaczęło im jeszcze bardziej przynosić oczekiwane efekty. Bramka w akrobatycznym stylu autorstwa Adama Zaida w 32 minucie była oprócz samego wyniku dodatkową motywacją dla gospodarzy którym by wyrównać stan tej rywalizacji brakowało już tylko jednego trafienia. Upragniona bramka dająca remis gospodarzom wpadła w 40 minucie gdyż na listę strzelców wpisał się ponownie Michał Jaśkowiak i tym samym na ostatniej prostej spotkanie to rozpoczęło się jakby od nowa. Gracze Rossoneri starali się raz jeszcze docisnąć swojego rywala lecz ku ich rozpaczy futbolówka nie zatrzepotała już więcej w bramce rywala mimo iż brakowało naprawdę nie wiele. Jednak ostatnie słowo należało do graczy z Kwiatowego ponieważ w 47 minucie spotkania napastnik gości według arbitra tej konfrontacji był kopnięty w nogę przez co należał się im rzut karny. Tak więc do futbolówki podszedł strzelec dwóch bramek w tym spotkaniu Arkadiusz Kurcewicz który i w tej sytuacji popisał się zimną krwią dzięki czemu futbolówka zatrzepotała w bramce gospodarzy dając im na kilka minut przed końcem meczu prowadzenie 3-4. Ostatecznie wynik ten nie uległ już żadnej korekcie, mimo iż bramkarz gości musiał się mocno rozciągnąć na linii bramkowej by ten rezultat bezpiecznie dowieść do samego końca.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Rossoneri
3
:
4
FC Kwiatowe
III Liga
Szalenie emocjonujące widowisko stworzyły drużyny R-Gol Poznań i Są gorsi, gdzie wynik rozstrzygał się w ostatnich sekundach. Potyczka ta dostarczyła kibicom sporo emocji i zakończyła się podziałem punktów. Spotkanie od początku było bardzo wyrównane. Już w 5 minucie, Mateusz Adamczyk wymusił faul i żółtą kartkę dla rywala, a chwilę później Dominik Kusa otworzył wynik po rozegraniu stałego fragmentu gry. W 15 minucie Adam Waniowski doprowadził do remisu i wynikiem 1:1 zakończyła się pierwsza część.
Po przerwie tempo nie spadło. W 28 minucie Mateusz Adamczyk potężnym strzałem z rzutu wolnego dał gospodarzom prowadzenie. Goście nie odpuszczali i w 37 minucie znowu mieliśmy remis. Sporo się działo w końcowych 10 minutach potyczki, w których padły aż cztery bramki. W 41 minucie debiutanckiego gola zdobył Szymon Buczyński, coż z tego skoro minutę późnej Mateusz Stępień odpowiedział trafieniem dla Są gorsi. W 50 minucie wydawało się, że trafienie Mateusza Adamczyka po efektownej akcji zapewni Rp-Golowi zwycięstwo, lecz ostatnie słowo należało do Mikołaja Chilimończyka. Precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego ustalił rezultat meczu na 4:4. Drużyna gospodarz po końcowym gwizdku nie kryła rozczarowania. Remis w takim stylu pozostawił spory niedosyt, zwłaszcza że zespół liczył na lepszy początek sezonu.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:R-Gol Poznań
4
:
4
Są gorsi
Niezwykle udaną rundę odnotowuje zespół FlexLink. Przebudowa zespołu wyszła zdecydowanie na korzyść i ekipa bije się o czołowe lokaty w III Lidze. Wczoraj rywalem był zespół Zmarnowanych Talentów, która jest w mały kryzysie. Słabsza dyspozycja gospodarzy była widoczna od pierwszych minut. Dodatkowo kadra Zmarnowanych Talentów na to spotkanie była bardzo uboga (zespół miał jedną zmianę). Ekipa od początku nastawili się głównie na grę obronną. Goście posiadali przewagę i mieli większe posiadanie piłki. Długo jednak nie mieli sposobu na sforsowanie szczelnej defensywy przeciwnika. Dopiero w 17 minucie po uderzeniu Pawła Łukasika, piłka po drodze odbiła się od obrońcy i wpadła obok bezradnego bramkarza Zmarnowanych. Do przerwy 0:1.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Gospodarze mocno grali w tyłach, a swoich szans bramkowych szukali po indywidualnych akcjach Igora Wieteckiego. Niestety w tym dniu był on osamotniony w swoich poczynaniach i rzadko zagrażał bramce rywala. W 34 minucie konsekwentnie i dokładnie grający zawodnicy FlexLink podwyższyli na 0:2. Na listę strzelców wpisał się Dawid Kmak. Nie mając nic do stracenia zespół Zmarnowanych Talentów ruszył do odrabiania strat. Swój cel osiągnął w 43 minucie kiedy to Jakub Duda zdobył kontaktową bramkę. Goście jednak nie chcieli doprowadzić do nerwowej końcówki i dwie minuty późnej znowu mieli przewagę dwubrakową. Dawid Kmak przymierzył z rzutu wolnego. W końcowym fragmencie potyczki już nic się nie zmieniło i FlexLink mógł się cieszyć z szóstego zwycięstwa.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Zmarnowane Talenty
1
:
3
FlexLink
Meczem przyjaźni został określony pojedynek tych dwóch drużyn, które rywalizują ze sobą na poziomie III ligi. Przez większą część pierwszej połowy pojedynek ten był dość wyrównany i niestety również bezbramkowy choć warto dodać iż to ekipa gospodarzy była stroną wiodącą w tym fragmencie gry. Dlatego to właśnie podopieczni Macieja Karpińskiego w 21 minucie gry objęli jednobramkowe prowadzenie o które zadbał Tomasz Mirek. Wynik ten utrzymał się do końca pierwszej części meczu co było sprawiedliwym odzwierciedleniem tego co zaprezentowały nam obie drużyny. Po zmianie stron obraz gry w dalszym ciągu faworyzował ekipę Antdata gdyż gracze tej drużyny mieli ciekawszy wachlarz piłkarskich zagrań po których goalkeeper gości musiał stanąć na wyżynach swoich możliwości by uchronić swój zespół od kolejnych straconych bramek. Niestety bramkarz ten był bez szans przy atomowym uderzeniu Mateusza Zbierskiego w 37 minucie co w efekcie dało gospodarzom wynik 2-0. Bramek tych pozazdrościli im ich partnerzy z drużyny, dlatego też z upływem kolejnych minut i oni zdołali się wpisać na listę strzelców. I tak bramkę na 3-0 w 43 minucie uzyskał Mateusz Byczkowski, który tego dnia stoczył kilka męskich walk, po których zapewne na drugi dzień jego ciało będzie to jeszcze dobrze pamiętać. A przysłowiową kropkę nad i w 49 minucie gry postawił Filip Ciesielski, który zachował najwięcej spokoju w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywala dzięki czemu ekipa Antdata zwycięża 4-0.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Antdata
4
:
0
Kopacze
IV Liga
Swoje dobre chwile przeżywa drużyna Magicy Zenona, która po porażce na inaugurację, odniosła piąte zwycięstwo z rzędu. Tym razem podopieczni Zachariasza Kijaka wypunktowali ekipę Przyjaciół, a bohaterem spotkania został Bartłomiej Lis zdobywca czterech goli. Przyjaciele to bardzo doświadczony zespół, jednak na tle młodszych graczy wyraźnie ustępował. Co ciekawe to gospodarze mieli więcej z gry jednak ich większość akcji zatrzymywała się przed polem karnym przeciwnika. Gospodarze zamiast oddawać strzały to holowali piłkę, która po jakimś czasie stawała się łupem gości. Magicy umiejętnie zagęszczali środek pola i wyprowadzali kontrataki. Po jednym z nich w 5 minucie Bartłomiej Lis otworzył wynik spotkania. Na drugą bramkę czekaliśmy do 11 minuty kiedy to Maciej Gierczak w trudnej sytuacji podwyższył na 0:2. Rezultat do przerwy ustalił niezawodny tego dnia Bartłomiej Lis. Przyjaciele praktycznie ani razu dość istotnie nie zagrozili bramce przeciwnika.
W drugich 25 minutach gospodarze zmienili nieco ustawienie i nieznacznie poprawiło to ich grę, jednak w decydujących momentach ciągle brakowało strzałów. Goście za to bez ciśnienia konsekwentnie grali swoje i po kontrach powiększali przewagę bramkową. W 30 minucie było 0:4, a w 42 minucie za sprawą Nikodema Szaraty przewaga wzrosła do pięciu "oczek". Przyjaciele próbowali nawiązać walkę i nawet mieli trzy dogodne okazje, jednak za każdym razem piłka albo mijała bramkę, albo padała łupem bramkarza. Mecz zakończył się golem Bartłomieja Lisa w 50 minucie. Dzięki wygranej Magicy Zenona wskoczyli na drugie miejsce.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Przyjaciele
0
:
6
Magicy Zenona
VI Liga
Ten mecz był doskonałym przykładem na to, że skoncentrowanie się na grze defensywnej może przynieść pozytywne rezultaty, nawet gdy rywal dysponuje lepszymi umiejętnościami indywidualnymi. Ekipa Pro.training.sv pokazała, że gra zespołowa może przynieść efekty i choć przegrał to pozostawił po sobie dobre wrażenie. Dużo biegania, konstruowania akcji z wielu podań, próby strzałów, parady bramkarskie i ambitna gra panowała na boisku przez cale 50 minut
W pierwszej połowie gospodarze przez cały czas musieli mierzyć się z dobrze zorganizowanym zespołem Pro.trainin.sv, którzy przez większość czasu skutecznie neutralizowali ataki Eagles FC i nie pozwalali im na dojście do sytuacji strzeleckich. Dopiero tuż przed końcem pierwszej połowy, w 24. minucie, Dawid Dzikowicz wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, co podkreśliło determinację gospodarzy.
W drugiej części goście próbowali odrabiać straty. Pomimo zmęczenia, Pro.training.sv starali się tworzyć sytuacje podbramkowe, głównie po rzutach wolnych, jednak ich strzały nie były celne. Frustracja gospodarzy narastała, aż w 42. minucie, po szybkiej kontrze, Wojciech Banasik przypieczętował zwycięstwo Eagles FC. Podsumowując, drużyna Pro.training.svpokazała, że dzięki determinacji, dobrej organizacji i zespołowej grze można można dużo osiągnąć przeciwko silniejszemu rywalowi. Z kolei Eagles FC choć niemiłosiernie się męczyło zdołało rozstrzygnąć potyczkę na swoją stronę dzięki czemu nadal się liczy w grze o podium.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:EAGLES FC
2
:
0
Pro.training.sv
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty