Union Kiekrz odzyskuje wigor, Przyjaciele na remis w debiucie, FC Ponalewce nie zwalnia tempa

2025-03-28
Union Kiekrz odzyskuje wigor, Przyjaciele na remis w debiucie, FC Ponalewce nie zwalnia tempa

Tym razem czwartkowy wieczór nie rozgrzał nas swoimi emocjami. Większość potyczek było przeciętnych i choć ambicji i zaangażowania nie brakowało to mało było akcentów czysto piłkarskich. Drugi mecz w tym tygodniu grał ukraiński team FC Hilding Anders. We wtorek była porażka, tym razem gospodarze wygrali z ekipą EKUador. Najbardziej wyrównamy mecz zobaczyliśmy w III Lidze, gdzie Whiskonzy podejmował Obserwatora Gospodarczego. Obserwator był bliski zgarnięcia pełnej puli, jednak stracił bramkę z rzutu karnego w ostatniej akcji meczu i musiał zadowolić się remisem. Zdecydowanie lepiej w swoim drugim meczu sezonu wiosennego zaprezentował się zespół Union Kiekrz. W meczu przeciwko The Naturat ekipa pokazała jakość i zgarnęła trzy oczka. Punkt w debiucie w lidze futboslsport.pl zdobyła drużyna Przyjaciele. Ich rywalem była ekipa Wczorajszych. Goście mogli wygrać lecz gola na remis stracili w 49 minucie. Drugie zwycięstwo w IV Lidze odniosła drużyna FC Ponalewce Poznań po pokonaniu zespołu Dekpol. Dobrą formę potwierdza w VI Lidze zespół Reoptis. Ekipa pokonała po zaciętym meczu Eagles FC i wraz z Digital Bulls są na czele tabeli.

II Liga
Mecz pomiędzy FC Hilding Anders a EKUadorem z pewnością dostarczył emocji, choć niekoniecznie w postaci efektownej gry. Oba zespoły skupiły się na twardej walce, co skutkowało dużą liczbą fauli i małą ilością płynnych akcji. Już w pierwszej połowie mieliśmy do czynienia z nieoczekiwaną wymianą ciosów. Roman Andrieiev otworzył wynik w 7. minucie, ale ekipa EKUador odpowiedziała dzięki główce Macieja Naguszewskiego w 23 minucie. Niestety dla gości, radość z wyrównania trwała krótko, bo zaledwie 15 sekund później Mykola Hanushchak ponownie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
W drugiej odsłonie spotkania gra stała się jeszcze bardziej intensywna. EKUador, mimo przewagi w posiadaniu piłki, miał problem ze sforsowaniem solidnej defensywy FC Hilding Anders, która nie raz ratowała się nieczystą grą. W 47. minucie Yevhenii Shamin podwyższył wynik na 3:1, strzelając pięknego gola z rzutu wolnego, co wydawało się być gwoździem do trumny dla EKUadoru. Po chwili gospodarze musieli grać w osłabieniu, goście przejęli inicjatywę, jednak ich wysiłki nie przyniosły rezultatu. Mimo intensywnych prób, EKUador nie potrafił zdobyć bramki, a potyczka zakończyła się ich porażką. Ostatecznie, mimo że nie był to mecz pełen finezji i techniki, to z pewnością dostarczył widzom wielu emocji i walki na boisku.

FC Hilding Anders


Strzelcy:

  • Roman Andrieiev 7'
  • Mykola Hanushchak 23'
  • Yevhenii Shamin 47'

Kary:

  • Mykyta Skidanenko48'

3

:

1

EKUador


Strzelcy:

  • 23' Maciej Naguszewski

Kary:

---

III Liga
W swoim drugim meczu naprzeciw siebie wybiegły drużyny Whiskonzy i Obserwatora Gospodarczego. Obie ekipy na inaugurację zdobyły komplet punktów, co mogło zapowiadać ciekawe widowisko. Niestety na zapowiedziach się skończyło bowiem potyczka tylko w końcowych 10 minutach był emocjonująca. Zaczęło się dość obiecująco bo już w pierwszej akcji meczu Marcin Klimiszko oddał groźny strzał z głowy. Potem obie ekipy raziły niedokładnością. Słabiej szczególnie wyglądał zespół Whiskonzy, który całą grę ofensywną opierał na indywidualnych akcjach Eryka Włodarczaka. W 8 minucie Obserwator objął prowadzenie. Po rzucie rożnym, Marcin Klimiszko pokonał bramkarza gospodarzy. Bramka nieco zmieniał nastawienie graczy Whiskonzy, którzy uzyskali nieznaczną przewagę. Atakowali lecz w decydujących momentach brakowało dokładności. Mimo to zdołali wyrównać. W 14 minucie, na raty gola zdobył Jakub Jarmuszkiewicz. Do przerwy 1:1. Krótko po zmianie stron Przemysław Wiktorowski wykorzystał błąd obrony i Obserwator znowu prowadził. Odpowiedź nastąpiła po 180 sekundach, a na listę strzelców wpisał się niezawodny Eryk Włodarczak. W kolejnych minutach nie działo się zbyt wiele. Dopiero od 39 minuty można uznać, że mecz nabrał jakości. Właśnie w tej minucie gola zdobył Bartek Przewoźny, a po minucie przewaga Obserwatora Gospodarczego wzrosła do dwóch "oczek" po trafieniu Przemysława Wiktorowskiego. Gospodarze zaskoczeni takim obrotem spray ruszyli do odrabiania strat. Robili to jednak zbyt chaotycznie przez co obrona gości dawała sobie z nimi radę. Tak było do 47 minucie, kiedy to znowu dał znać o sobie Eryk. Zdobywa kontaktową bramkę i na trzy minuty przed końcem rezultat brzmi 3:4. Co ciekawe zdobyty gol przez gospodarzy został strzelony w osłabieniu. Trafienie to jeszcze bardziej nakręciło Whiskonzy, którzy do końca walczyli o uratowanie choćby punkty. W ostatniej akcji meczu za zagranie ręką w polu karnym, sędzia dyktuje rzut karny przeciwko Obserwatorowi. skutecznym egzekutorem okazuje się Jakub Jarmuszkiewicz i po szalonej końcówce mecz kończy się remisem 4:4.

Whiskonzy


Strzelcy:

  • Jakub Jarmuszkiewicz 14'
  • Eryk Włodarczak 30'
  • Eryk Włodarczak 47'
  • Jakub Jarmuszkiewicz 50'

Kary:

  • Tomasz Plewa46'

4

:

4

Obserwator Gospodarczy


Strzelcy:

  • 8' Marcin Klimuszko
  • 27' Przemysław Wiktorowski
  • 39' Bartek Przewoźny
  • 40' Przemysław Wiktorowski

Kary:

---

IV Liga
Od remisu zmagania w lidze futbolsport.pl rozpoczął nowy zespół o nazwie Przyjaciele. Rywalem debiucie była drużyna Wczorajsi. Potyczka miała dwa oblicza. W pierwszej części przewagę mieli gospodarze, którzy zaskoczyli swojego rywala już w 3 minucie. Na listę strzelców wpisał się Marcin Pieprz. W miarę upływu czasu do głosu dochodził zespół Przyjaciele, czego efektem był wyrównujący gol w 14 minucie. Potem gra toczyła się głównie w środku pola, choć oba zespoły nie próżnowały i oddawały strzały z daleka. Gdy wydawało się, że na przerwę zejdziemy przy wyniku 1:1, Albert Głuchowski dał prowadzenie Wczorajszym.
Po zmianie stron obraz gry uległ zmianie i stroną przeważającą byli goście. Ich ataki był dokładniejsze, a przede wszystkim skuteczniejsze. Dwie minuty po wznowieniu wyrównał Marcin Ogrodowczyk. Przyjaciele kontynuowali lepszy okres gry i w 37 minucie wyciągnęli z 2:1 na 2:3. W końcowym fragmencie potyczki oddali inicjatywę rywalowi i to się na nich zemściło. Wczorajsi walczyli do końca i w 49 minucie i ambitna postawa została nagrodzona. Valenty Shulepa zdobywa gola na wagę punktu i to dość wyrównane spotkanie kończy się polubownym podziałem punktów.

Wczorajsi


Strzelcy:

  • Marcin Pieprz 3'
  • Albert Głuchowski 25'
  • Valentyn Shulepa 49'

Kary:

---

3

:

3

Przyjaciele


Strzelcy:

  • 14' Michał Kaczmarek
  • 27' Marcin Ogrodowczyk
  • 37' Michał Kaczmarek

Kary:

---

Z kwaśną miną po małych "fioletowych" derbach schodzili piłkarze The Naturatu. Union Kiekrz zdeklasował rywali i opuścili mecz workiem aż 6 bramek. Mimo wszystko pierwsza połowa nie wskazywała na aż taką dominację drużyny z Kiekrza. Do przerwy schodziliśmy przy wyniku 2:0 po imponującej bramce Gzieła i wykorzystaniu zamieszania po rzucie rożnym przez Rybaka. The Naturat nie chciał czekać, aż bramki same przyjdą, ale ich ryzyko powiązane z podejściem wyżej zostało brutalnie zweryfikowane przez Union. Szybkie dwa ciosy i mamy już 4:0. Niestety dla "Violi", widać było różnicę klas zawodników obu drużyn, gdzie indywidualności z Kiekrza znacząco przeważały w tym meczu. Nie ułatwiła sprawy mała kontuzja Mieszka Grabowskiego, ostoi defensywy The Naturatu, który po mocnym upadku musiał zejść z boiska na dłuższy czas, co też osłabilo ekipę Butelek. Nie był to jednak mecz tylko i wyłącznie fatalnych scenariuszy. Najaktywniejszego zawodnika zawodników w różowych koszulkach, czyli Jakuba Przybylaka, stać było na strzelenie dwóch goli w tym spotkaniu, jednak nikłe to pocieszenie w obliczu zerowego dorobku punktowego, z jakim musieli się pogodzić The Naturat po ostatnim gwizdku. 6-2 dla Union Kiekrz.

Union Kiekrz


Strzelcy:

  • Piotr Gzieło 7'
  • Slavik Rybak 19'
  • Marcin Siejak 27'
  • Piotr Gzieło 29'
  • Mateusz Gzieło 42'
  • Slavik Rybak 50'

Kary:

---

6

:

2

The Naturat


Strzelcy:

  • 34' Jakub Przybylak
  • 43' Jakub Przybylak

Kary:

---


V Liga
Debiutujący w tym sezonie tym pojedynkiem gracze Dekpolu już w 5 minucie gry sprokurowali w okolicach własnego pola karnego sytuację podbramkową którą z zimną krwią wykorzystał Krzysztof Zięba i dzięki temu gracze gospodarzy wyszli na prowadzenie 1-0. Na odpowiedz graczy gości przyszło nam poczekać kolejne osiem minut ponieważ wtedy to swojej okazji na doprowadzenie do wyrównania nie zmarnował Łukasz Łeszyk i dzięki temu mieliśmy znów remis. Ale remis w tym spotkaniu przeszedł do meczowego archiwum niespełna 60 sekund później ponieważ zdekoncentrowana obrona gości pozwoliła napastnikowi rywala przedostać się w okolice pola karnego gdzie skutecznym strzałem popisał się Tomasz Halec i tym gospodarze byli znów na prowadzeniu 2-1. W zespole gości ciężko było tego dnia poszukać gracza który swoją boiskową postawą natchnąłby swoich kolegów z zespołu do uporządkowania szeregów tych w obronie jak i w ofensywie. Jednak najbliżej tego profilu był aktywny jak w każdym ze spotkań swojej drużyny Łukasz Łeszyk który ku ucieszy swoich kolegów z drużyny w 20 minucie gry doprowadził ponownie do wyrównania 2-2. Niestety wśród graczy gości w tym spotkaniu nauka poszła w las więc trzy minuty później zespół rywala kolejny raz znalazł lukę w defensywie przeciwnika którą skutecznie na bramkę zamienił Max Kozłowski i dzięki temu przy wyniku 3-2 obie drużyny kilka sekund później udały się na przerwę. W drugiej połowie tego spotkania oglądaliśmy bramki już tylko w wykonaniu graczy z drużyny Fc Ponalewce którzy grając konsekwentnie i z pełnym zaangażowaniem wykorzystali nadarzające się okazję podbramkowe po których Marcin Pilarski oraz p. Rajczyk zamknęli nam ten pojedynek rezultatem 5-2 i tym samym ekipa gospodarzy odnotowała drugie zwycięstwo w swoim drugim spotkaniu w tym sezonie i dzięki temu zajmują oni w tabeli V ligi obecnie pierwszą pozycję.

FC Ponalewce Poznań


Strzelcy:

  • Krzysztof Zięba 5'
  • Tomasz Halec 14'
  • Max Kozłowski 23'
  • Marcin Pilarski 32'
  • Szymon Rajczyk 46'

Kary:

---

5

:

2

Dekpol


Strzelcy:

  • 13' 7 Łukasz Łeszyk
  • 20' 7 Łukasz Łeszyk

Kary:

---

VI Liga
Obydwa zespoły przed pierwszym gwizdkiem sędziego miały na swoim koncie po trzy punkty które drużyny te zgodnie zainkasowały w swoich premierowych pojedynkach dlatego z zaciekawieniem przyglądaliśmy się tej rywalizacji. Pierwsze minuty tej rywalizacji były dość wyrównane a obydwie drużyny sprawiały wrażenie jakby oceniały potencjał swojego rywala dlatego też bezbramkowo w tej rywalizacji było przez niespełna 10 minut. Jako pierwsi na prowadzenie 1-0 w tym spotkaniu wyszli zawodnicy gospodarzy w 11 minucie gdyż swoją okazję na zdobycie bramki nie zmarnował Patryk Jóźwiak. Prowadzenie to utrzymywało się przez dłuższy czas lecz przewaga graczy Reoptis z każdą kolejną minutą sugerowała nam iż kolejne bramki tego zespołu są już tylko kwestią czasu. Dowodem tych słów było trafienie w 22 minucie autorstwa Filipa Gożdzikowskiego który w umiejętny sposób podwyższył prowadzenie swojego zespołu na 2-0. Takim też rezultatem zakończyła się nam pierwsza część tego spotkania. Po zmianie stron gospodarze w dalszym ciągu szukali podwyższenia swojej bramkowej przewagi lecz ich momentami lekceważące podejście sprawiało że wynik ten dość długo nie mógł ulec zmianie. Dopiero w 38 minucie gry Jeremiasz Pawłowski zdołał po raz trzeci zmusić bramkarza gości do kapitulacji dzięki czemu zespół ten zyskał kilkubramkową przewagę. Przewaga ta zmalała minimalnie dopiero w okolicach 42 minuty gdyż bramkę honorową dla swojej drużyny zdobył Jakub Czerniewicz czym mocno natchnął swoich kolegów z zespołu do podjęcia kolejnej próby na zmniejszenie bramkowej przewagi. Niestety ich rywale mądrze wykorzystali te ostatnie minuty spotkania jak również fakt iż grali oni przez trzy minuty jednego zawodnika mniej co w efekcie pozwoliło im odnieść zwycięstwo 3-1 po którym zespół ten umocnił swoją pozycję w czołówce tabeli VI ligi.

Reoptis


Strzelcy:

  • Patryk Jóźwiak 11'
  • Filip Goździkowski 22'
  • Jeremiasz Pawłowski 38'

Kary:

  • Kamil Kosicki45'

3

:

1

EAGLES FC


Strzelcy:

  • 42' Jakub Czerniewicz

Kary:

---

 

                                                                                                                                        Pozdrawiam

                                                                                                                                     Maciej Kaniasty