Za nami trzecia seria spotkań. W środowy wieczór zaprezentowały się kolejne ekipy. W najwyższej klasie rozgrywkowej beniaminek Kukuła Disko podzielił się punktami z Poznańskimi Orłami. Z kolei w II Lidze w spotkaniu dwóch beniaminków AFC Smile minimalnie lepszy od Szturmowców. Trzy punkty w debiucie w IV Lidze zdobył beniaminek zespół Borówiec Team, który w polu pokonanym pozostawił McKinsey&Company. W drugim meczu tej ligi Osasuna Pampeluna musiał uznać wyższość Sucharów Suchy Las Oldboys. Remis padł na poziomie V Ligi, gdzie naprzeciw siebie wybiegły drużyny GSK i Blind Fish. Udany debiut w lidze futbolsport.pl zaliczył zespół Digital Bulls, który pokonał WUW Poznań.
I Liga
Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Tak można powiedzieć o drużynie Poznańskich Orłów, którzy na starcie ligi zremisowali tylko z beniaminkiem ekipą Kukułą Disko. Jeżeli do 22 minuty przegrywasz 4:0 po kardynalnych błędach to nie możesz myśleć o zwycięstwie. W pierwszej połowie goście zaprezentowali się fatalnie i nawet nie zmieni tego fakt dwóch bramek zdobytych w końcówce pierwszej odsłony. Kukuła Disko zagrała za to bez respektu i była do bólu skuteczna. Najpierw po rzucie rożnym wynik otworzył Jakub Kędelski, strzałem z woleja. Potem na 2:0 podwyższył Robert Król. Tu nie popisał się bramkarz. Po 60 sekundach było 3:0 po trafieniu ponownie Jakuba Kędelskiego, a czaru goryczy dodał Jakub Florek w 22 minucie, który wykorzystał fatalne zagranie obrońcy gości. Orły choć miały większe posiadanie piłki, zdołali się przebudzić pod koniec połowy. Najpierw na listę strzelców wpisał się Kacper Dolski, a po chwili straty zmniejszył Artur Bednarczy.
Druga połowa to już odmieniona drużyna Poznańskich Orłów, która od pierwszej minuty drugiej części ruszyła do odrabiania strat. Korekty w ustawieniu i wysoka intensywność spowodowały, że goście zepchnęli Kukułę Disko do głębokiej defensywy. Ta taktyka przyniosła efekt w postaci dwóch goli nowego nabytku Poznańskich Orłów, Keita Diaby. Remis nie zadowalał Orłów, którzy nie zwalniali tempa i nadal atakowali. Mieli swoje kolejne świetne sytuacje, ale zawodziła skuteczność. Z pomocą przyszedł jednak obrońca Kukuły Disko, który skierował piłkę do własnej bramki po nieporozumieniu z bramkarzem. I tak Poznańskie Orły z wyniku 4:0 wyciągnęli na 4:5. To jednak nie koniec emocji. Ograniczająca się do obrony po zmianie stron drużyna Kukuły Disko w drugich 25 minutach oddało tylko jeden strzał. Był to jednak strzał na wagę punktu. W 49 minucie Adrian Wojtysiak uderzył z wolnego, piłka leciała prosto w ręce bramkarza, lecz ku zdziwieniu zawodników gości przełamała place i wpadła do siatki. Niestety drugi błąd a nawet wielbłąd golkipera i mecz kończy się wynikiem 5:5.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Kukuła Disko
5
:
5
Poznańskie Orły
II Liga
W pierwszym meczu sezonu wiosennego doszło do starcia dwóch beniaminków, AFC Smile i Szturmowców, które zakończyło się minimalnym zwycięstwem gospodarzy. Spotkanie było niezwykle wyrównane i intensywne, zdominowane przez walkę na boisku. Pierwsza połowa rozpoczęła się od aktywnej gry, głównie na środku pola. AFC Smile stawiali na długie podania, podczas gdy Szturmowcy starali się budować swoją akcję poprzez krótsze, kombinacyjne zagrania. Obie drużyny zagrały twardo w obronie, co skutecznie ograniczało możliwości ataku przeciwnika. Mimo to, to AFC Smile wydawali się bardziej aktywni, co przyniosło efekty w 18. minucie meczu. Bartosz Kryka, po szybkiej kontrze, oddał mocny i precyzyjny strzał z dystansu, zdobywając pierwszą bramkę i dając swojej drużynie prowadzenie. Po tym golu AFC Smile kontrolowali sytuację na boisku, a Szturmowcy nie potrafili zmienić obrazu gry w pierwszej połowie.
W drugiej części meczu obraz gry uległ zmianie. Szturmowcy, pod wodzą Darka Mieczkowskiego, zwiększyli tempo i zepchnęli AFC do głębokiej defensywy. Gospodarze nastawili się na kontry, oddając inicjatywę rywalom, co sprawiło, że Szturmowcy mieli kilka dogodnych okazji do wyrównania. Mimo przewagi liczebnej po żółtej kartce dla Marcina Kucińskiego, goście nie potrafili wykorzystać swoich szans. Wiele z ich prób zatrzymywał bramkarz AFC Smile, który popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami. Ostatecznie AFC Smile zdołali dowieźć swoje skromne, ale cenne zwycięstwo do końca meczu. Szturmowcy mogą mieć jednak żal do siebie, że w pierwszej połowie zagrali zbyt pasywnie, ponieważ w drugiej części spotkania pokazali, że potrafią dominować na boisku.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:AFC Smile
1
:
0
Szturmowcy
IV Liga
Świetny początek przygody w roli beniaminka dla ekipy Borówiec Team. Po bardzo emocjonującym i zaciętym meczu drużyna ta pokonała McKinsey&Company. Już w szóstej minucie goście wyszli na prowadzenie po trafieniu Wiktora Pilewskiego. Prowadzenie to utrzymali jedynie przez 120 sekund, bo do wyrównania doprowadził Paweł Paszek. W dalszej części pierwszej połowy byliśmy świadkami bardzo wyrównanego i dynamicznego meczu, w którym obie drużyny miały swoje szanse na strzelenie gola ale na miejscu byli obaj bramkarze. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem na strzał z dystansu zdecydował się Michał Bajon. Katastrofalny błąd popełnił golkiper gospodarzy, piłka przeleciała mu między rękoma i na przerwę to Borówiec schodził na prowadzeniu. Druga połowa to już prawdziwa jazda bez trzymanki. Najlepsi na boisku Abraham Lamptey oraz Pilewski na przemian trafiają po dwa razy do siatki między 35. a 41. minutą. Gospodarze trzykrotnie doprowadzają do remisu, ale to Pilewski i jego Borówiec Team jest górą. Znów mogą mówić o sporym szczęściu, bo bramka strzelona na 3:4 pada po rykoszecie, który totalnie zmylił golkipera gospodarzy. Ostatnie dziewięć minut to potężne ataki McKinsey, który marzył o czwartym w tym meczu wyrównaniu ale niestety dla siebie był bardzo niedokładny w ostatniej strefie boiska. Akcje które wyglądały bardzo ciekawie w końcówce meczu po prostu nie mogły się udać ze względu na sporą niedokładność. Pierwsze trzy punkty dla Borówiec Team stały się więc faktem.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:McKinsey&Company
3
:
4
Borówiec Team
Pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie rozgrywek czwartoligowych odniósł zespół Sucharów Suchy Las Oldboys. Po bardzo wyrównanym meczu o jednego gola okazali się oni lepsi od Osasuny Pampeluna. Całe spotkanie było zacięte, a obie drużyny stworzyły sobie swoje sytuacje do strzelenia kilku goli. Pierwsze celne trafienie padło po niespełna kwadransie kiedy to byliśmy świadkami pięknego gola. Płaskie dogranie z rzutu rożnego do Macieja Iłowieckiego który piętą skierował piłkę do siatki. Prowadzenie gości nie przetrwało długo. Sześć minut później indywidualną akcję popisał się Maksymilian Batóg, który silnym strzałem ulokował piłkę w dolnym rogu bramki i wyrównał stan rywalizacji. Druga połowa to dalszy ciąg wzajemnych ataków, chociaż więcej dogodnych okazji stworzyły sobie Suchary. W 32. minucie padł jak się okazało decydujący dla losów meczu gol. Do siatki ponownie trafił Iłowiecki. Trzy minuty przed końcem meczu błąd w wyprowadzeniu piłki drużyny z Suchego Lasu mógł mieć fatalny skutek. Zawodnik z Pampeluny wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale doświadczony golkiper Sucharów zanotował interwencją wartą wygranej w całym meczu. Obie drużyny pokazały się w tym spotkaniu z dobrej strony i na pewno będą regularnie punktować w kolejnych meczach.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary: :
V Liga
Obydwie drużyny przed pierwszym gwizdkiem sędziego liczyły po cichu na wygraną w premierowym spotkaniu tego sezonu, co miało głównie na celu udowodnienie sobie i innym iż nie powodzenia z poprzedniej edycji ligi jednych i drugich - gospodarze brak awansu a ekipa gości spadek z IV ligi zostały doświadczeniem skrzętnie odrobionym. Początek spotkania jednak dość nerwowy w wykonaniu obu ekip gdzie mimo wszystko nerwy te najszybciej opanowali gracze gospodarzy którzy za sprawą Tomasza Nowaka w 6 minucie gry objęli jednobramkowe prowadzenie. Po starcie tej bramki gracze gości dokonali zmiany ustawienia co jak się z kolejnymi minutami okazało miało im przynieść oczekiwane efekty. Pierwszym tego dowodem była w 22 minucie gry bramka wyrównująca stan rywalizacji do której doprowadził nowy gracz tej drużyny którym jest Waldek Wojciechowski co zdecydowanie tylko potwierdziło słuszność tego transferu. I tak gdy wszyscy się spodziewali iż takim rezultatem zakończy się nam ta część spotkania szybki kontratak w 25 minucie gry wyprowadzili goście po którym bramkę na 1-2 uzyskał Hubert Pawicki i tym samym to goście zeszli na przerwę w lepszych nastrojach. Po zmianie stron podrażnieni gracze GSK ruszyli zdecydowanie do ataków co przełożyło się na ich częstsze posiadanie futbolówki przy nodze. Jednak skuteczny opór graczy Blind Fish i brak rytmu meczowego gospodarzy stały się główną przyczyną tego iż rezultat nie ulegał wciąż zmianie. Dopiero w 39 minucie gry los uśmiechnął się do gospodarzy którzy za sprawą Patryka Łukaszewskiego doprowadzili do wyrównania i tym samym do wyniku 2-2. Taki rezultat mimo wielu prób niestety nie uległ już zmianie z czego chyba najbardziej mogą być niezadowoleni gracze gości którzy w samej końcówce gry nie wykorzystali idealnej okazji na zadanie swojemu rywalowi decydującego ciosu w postaci bramki na 2-3. Dlatego ten pojedynek ostatecznie zakończył się podziałem punktów.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:GSK
2
:
2
Blind Fish
VI Liga
Ekipa gości w której szeregach jest spora rzesza graczy drużyny All For One debiutowała w naszych rozgrywkach w starciu z urzędnikami którzy licznie zjawili się na to spotkanie. W postawie jednych i drugich dało się wyczuć iż ich sen zimowy dopiero dość nie dawno został przerwany dlatego przez większą część pierwszej połowy oglądaliśmy bezbramkowe widowisko. Dopiero w 18 minucie gry trafienie gości, za którym stał Mikołaj Simon urozmaiciło nam ten pojedynek. Jeszcze przed przerwą prowadzenie to w 22 minucie gry gracze gości zdołali podwoić gdyż do siatki bramki rywala trafił Bartosz Szymczak i dzięki czemu na przerwę obie ekipy zeszły przy wyniku 0-2. Początek drugiej połowy przyniósł nam bramki po obu stronach boiska gdzie wpierw bramkę na 0-3 uzyskał Oskar Kwiatek by dwie minuty później trafienie honorowe po przeciwległej stronie boiska uzyskał dla gospodarzy Jakub Songajło i dzięki temu ta część meczu przyniosła nam wynik 1-3. Niestety dla gospodarzy trafienie to okazało się być jedynym na jakie zasłużyli w tym spotkaniu na co wpływ miały głównie dwie kwestie. Pierwszą był brak wykreowanych dogodnych sytuacji w ofensywie po których można by było się pokusić o jakieś trafienie. A drugie dość oczywiste gracze gości na ich tle wyglądali znacznie lepiej i mieli kim swoją przewagę bramkową powiększać. Dlatego trafienia w 36 minucie Bartosza Szymczaka oraz w 40 minucie Emila Tańskiego rozstrzygnęły nam tą rywalizację na korzyść gości którzy ostatecznie zwyciężyli 1-5.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:WUW Poznań
1
:
5
Digital Bulls
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty