Najważniejszym wydarzeniem środowej kolejki był fakt, że poznaliśmy pierwszą niewiadomą w najwyższej klasie rozgrywkowej. Chodzi tu o mało przyjemną sprawę czyli spadek. Niestety w sezonie jesień 2024 I Ligę opuści dość nieoczekiwanie ekipa Medflow Junikowo Crew. Stało się to po potyczce zespołów FC To The Top i FC Kwiatowe, które również były zagrożone spadkiem. Remis który padł w tym spotkaniu spowodował, że obie drużyny pozostają w I Lidze, kosztem wspomnianej ekipy z Junikowa. Zwycięstwo na koniec sezonu odniósł zespół Dentis Studio, który po dwóch różnych połowach ostatecznie okazał się lepszy od Poznańskich Orłów. Ta wygrana potwierdziła duży potencjał beniaminka, który zakończył rundę na wysokim czwartym miejscu. Szalone mecze odbyły się w III Lidze, gdzie w dwóch potyczkach rezultat końcowy był sprawą otwartą. Najpierw MKS Przemysław Legends podejmował Equipe De Oro. Gospodarze prowadzili już 2:0, ale nie zdołali dowieźć przewagi do końca meczu i ulegli 2:3 tracąc decydującą bramkę na 4 minuty przed końcem spotkania. Obie te ekipy zagrożone są jeszcze spadkiem, lecz wygrana Equipe De Oro stawia ten zespół w lepszej sytuacji. Dwie bramki zdobyte przez Taj Mahal w ostatniej minucie spowodowały, że zespół ten nadal ma realne szanse na pudło, a co za tym idzie promocję do wyższej ligi. Bez niespodzianek odbyły się dwa pozostałe mecze, które odbyły się w V Lidze. Faworycie nie zawiedli i pewnie zainkasowali całą pulę. Najpierw Libertas Poznań nie dał szans ekipie All for one, a w drugim spotkaniu Borówiec Team rozbił Squadrę w stosunku 2:10. Te dwa wyniki spowodowały że sytuacja w tabeli jest bardzo wyrównana, a w grze o podium liczą się cztery zespoły, choć piąty How Many Times po rozegraniu zaległych potyczek, może dołączyć do czołówki.
I Liga
Mecz o być albo nie być na pierwszo ligowym poziomie. Mowa o potyczce pomiędzy FC To The Top a FC Kwiatowe. Przegrany z tej konfrontacji był o jeden krok od spadku. Taki scenariusz spowodował, że byliśmy świadkami otwartego meczu bez żadnej taryfy ulgowej. Obie drużyny walczyły o pierwszej do ostatniej minuty o pełną pulę. Lepiej w mecz weszli goście, którzy już w 2 minucie wyszli na prowadzenie po bramce Arkadiusza Kurcewicza. W kolejnych minutach przewagę osiągnął obrońca tytułu, lecz długo nie umiał znaleźć skutecznego sposobu na defensywę przeciwnika. Udało się w 11 minucie, a gola zdobył Anton Kutsenko. Cóż z tego skoro 60 sekund później goście odpowiadają bramką Patyka Tórz. Gospodarze szybko odrabiają starty i po świetnie rozegranym rzucie wolnym mamy remis 2:2 po trafieniu Yevhenii Shamin i takim rezultatem kończy się pierwsza odsłona.
Druga część jeszcze lepsza niż pierwsze 25 minut. Zaczęło się udanie dla graczy FC To The Top. Andrii Pryhoda po indywidualnej akcji dał prowadzenie gospodarzom. Odpowiedź gości z dwojoną siłą. Wyrównał minutę później Konrad Lubiński, a po kolejnych 60 sekundach FC Kwiatowe znowu było na czele po bramce Arkadiusza Kurcewicza. Kolejne minuty to atak za atakiem ekipy FC To The Top, która uzyskała zdecydowaną przewagę. Nie umiała jej jednak przełożyć na bramki. Mało tego bliżej podwyższenia prowadzenia byli zawodnicy gości, którzy mieli dwie wyborne okazje do zdobycia bramek. Ta sztuka im się nie udała, natomiast ambitna i bezpardonowa postawa gospodarzy spowodowała, że osiągnęli cel w 46 minucie. Bramkę na wagę remisu zdobył wyróżniający się w tym meczu Andrii Pryhoda. W samej końcówce to gospodarze szukali zwycięskiej bramki, natomiast FC Kwiatowe skupiło się na obronie wyniku, który dawał im utrzymania. Ostatecznie podział punktów w tym meczu potwierdził spadek drużyny Medflow Junikowo Crew.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:FC To The Top
4
:
4
FC Kwiatowe
Mecz ten był idealną okazją dla Poznański Orłów na odbicie się po słabszej serii meczów. Początek meczu zdecydowanie ułożył się pod nich, gdyż w 5 minucie po udanym dryblingu i minięciu bramkarza bramkę zdobył Kacper Dolski, który zacięcie walczy o koronę króla strzelców 1 ligi. W 13 minucie z kolei Dominik Jesiołowski pewnie uderzając z wolnego pokonał bramkarza Orłów. Goście po utracie bramki postanowili zagrać ofensywniej zdobywając kolejno bramki w 16 i 23 minucie za sprawą Marcina Rybnika oraz Adama Radzickiego.
Po rozpoczęciu drugiej połowy Dentis wykorzystało brak skupienia rywali, szybko zdobywając dwie bramki na remis, a na listę strzelców ponownie wpisał się Dominik Jesiołowski. W 34 minucie Gospodarze po raz kolejny zdobyli bramkę z rzutu wolnego, tym razem Dawid Woźniak, który wyprowadził tym samym swój zespół na prowadzenie. Dalsza część meczu to gra z kontry i szukanie luki w szeregach rywali, lecz Orły nie były w stanie odpowiedzieć rywalom, którzy w 45 minucie przypieczętowali zwycięstwo kolejnym golem Dominika Jesiołowskiego zdobytym z rzutu karnego. Dentis Studio zakończy sezon i zajął wysokie czwarte miejsce, natomiast Poznańskie Orły mają do rozegrania jeszcze jedną potyczkę i miejmy nadzieję że zakończą rundę w lepszych humorach.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Dentis Studio
5
:
3
Poznańskie Orły
III Liga
Stawką tego pojedynku były punkty które w przypadku zwycięstwa którejś z tych dwóch drużyn przybliżały zwycięską drużynę w kierunku utrzymania się w III lidze. Dlatego jedni i drudzy już od pierwszych minut tego spotkania rozpoczęli realizację swojego planu na to spotkanie. A spotkanie to rozpoczęło się wybornie dla podopiecznych Tomasza Kapturzaka gdyż po upływie siedmiu minut jego zespół prowadził już 2-0 w czym duża zasługa Pawła Zemke oraz Kacpra Gilewicza którzy zamienili swoje okazję na zdobycze bramkowe. Tak szybko wypracowane dwubramkowe prowadzenie przez gospodarzy pokrzyżowało plany ekipie gości którzy potrzebowali sporo minut by plan swój ponownie wdrożyć w to spotkanie. A prawdziwym reżyserem i katem jednocześnie w ekipie gości w ostatniej fazie pierwszej części meczu okazał się być Oskar Skrupski który skutecznie rozdzielając podanie wśród swoich kolegów z drużyny w nadarzających się sytuacjach również brał na swoje barki ciężar strzelania bramek dzięki czemu wpierw w 19 minucie precyzyjnym strzałem zdobył bramkę honorową dla swojej ekipy. A w minucie 24 skutecznie zamienił rzut karny na bramkę na 2-2 dzięki czemu remisem zakończyła się nam pierwsza część spotkania. Druga odsłona spotkania była równie ciekawa jak to pierwsze 25 minut gdyż obydwie drużyny uporczywie poszukiwały swoich okazji by zadać swojemu rywalowi decydujący cios w postaci trzeciej bramki. Bliżsi tego byli w okolicach 35 minuty gracze MKS Przemysław Legends którzy wypracowali sobie sytuację w której futbolówka odbiła się od wewnętrznej strony słupka i przetoczyła się po linii bramkowej odbijając od drugiego by następnie powrócić ponownie w pole karne gości z skąd została po chwili wyegzekwowana w bezpieczną część boiska. Tak więc wynik remisowy wciąż towarzyszył obu ekipom. Decydująca dla losów spotkania sytuacja miała miejsce w 46 minucie gdzie w jednej ze swoich okazji gracze gości zdołali pokonać bramkarza gospodarzy. Szczęśliwym strzelcem bramki na 2-3 został Adam Przygodzki dzięki czemu po chwili mógł wpaść w szale radości swoim kolegom w ramiona. Ostatnie minuty już nie zmieniły tego rezultatu tak więc gracze Eqipe de Oro mogli świętować swoje zwycięstwo dzięki któremu zapewnili sobie utrzymanie na kolejny sezon w III lidze. Natomiast gracze MKS Przemysław Legends tą porażką mocno utrudnili sobie swoją przyszłość na trzecioligowym poziomie.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:MKS Przemysław Legends
2
:
3
Equipe De Oro
Do zaciekłego pojedynku doszło w środowy wieczór przy Warmińskiej 1. Obserwator Gospodarczy podejmował ekipę Taj Mahal. Goście musieli wygrać ten mecz jeśli mieli nadzieję by dalej walczyć o któreś z miejsc premiowanych awansem. Jednak to gospodarze zaczęli mecz, mając znacznie więcej argumentów, niż ekipa Taj Mahal i to oni byli bardziej zmotywowani. Kiedy wydawało się, że Taj Mahal wytrzymało napór gospodarzy i rolę się odwrócą, to jeden z obrońców gości fatalnie zagrał piłkę, która już za chwilę po szybkiej kontrze, wylądowała w siatce, za sprawą Filipa Kołodziejka. Taj Mahal naciskało, ale do końca pierwszej połowy walili głową w mur. Obraz gry zmienił się nieznacznie po rozpoczęciu drugiej części spotkania. Przeważały ataki gości a zawodnicy Obserwatora gospodarczego odpowiadali długimi piłkami na napastników z zamiarem przeprowadzenia skutecznej kontry i cały czas skutecznie się bronili. Mecz pod koniec stał się ostry i do napiętej sytuacji doszło między kapitanem Taj Mahal a strzelcem pierwszej bramki. Obaj Panowie zostali ukarani żółta kartką i osłabili swoje zespoły, dając sobie czas na ochłonięcie i opanowanie emocji. W 45 minucie w końcu drogę do bramki znaleźli goście i za sprawą Krzysztofa Grabowskiego wyrównali. Remis nie satysfakcjonował żadnej z ekip. Spotkanie zmieniło się w wymianę ciosów, atak za atak i tym sposobem w 49 minucie bramkarz gości musiał skapitulować po strzale z najbliższej odległości Filipa Kołodziejka. Do końca meczu została minuta podstawowego czasu gry oraz minuta doliczona. Taj Mahal rozpoczęło od środka i od razu pobiegła pod bramkę przeciwników. Wywalczyli rzut rożny po którym Adam Zuzo przyjął piłkę, zastawił się i uderzył po długim słupku. Minuta 50 mamy remis. Gospodarze rozpoczęli od środka i bardzo źle rozegrali piłkę, którą przechwycił jeden z pomocników gości. Futbolówka powędrowała do Rogera Beceli a ten huknął jak z armaty i dał upragnione prowadzenie ekipie Taj Mahal. Obserwator Gospodarczy 2, Taj Mahal 3.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Obserwator Gospodarczy
2
:
3
Taj Mahal
V Liga
W jednym z najbardziej jednostronnych spotkań środowej kolejki, Libertas Poznań zmiażdżył drużynę All for One, kończąc potyczkę wynikiem 1:8. Już od pierwszego gwizdka stało się jasne, że ekipa ukraińsko-białoruska, będąca w doskonałej formie, przyjechała na ten mecz po pewne zwycięstwo.
Pierwsza połowa była prawdziwym popisem skuteczności i organizacji gry Libertas. Już w 4. minucie Dmitro Halushko otworzył wynik po precyzyjnym strzale w lewy róg bramki, nie dając szans bramkarzowi All for One. Minutę później, za faul taktyczny przed polem karnym, Mateusz Luchowski z All for One obejrzał żółtą kartkę, co tylko pogłębiło problemy jego drużyny. Kolejne bramki dla Libertas padały w zawrotnym tempie. W 6. minucie Aleksei Shatalynskyi z chirurgiczną precyzją posłał piłkę do siatki, a chwilę później Kirill Firsov podwyższył na 3:0. Obrońcy All for One byli bezradni wobec szybkiej wymiany podań i dynamicznych akcji przeciwnika. Do przerwy było już 5:0, po tym jak Dzmicer Sakalouski i Evgenij Kucherenko dołożyli swoje trafienia. Libertas Poznań całkowicie kontrolował grę, a bramkarz rywali miał pełne ręce roboty.
W drugiej części meczu obraz gry niewiele się zmienił. Libertas nadal naciskał, nie dając All for One przestrzeni do rozwinięcia skrzydeł. Evgenij Kucherenko po raz drugi wpisał się na listę strzelców w 32. minucie, a zaledwie minutę później Aleksei Shatalynskyi dołożył swoją drugą bramkę, uzupełniając hat-tricka w 37. minucie. Mimo wysokiego prowadzenia, Libertas nie zwalniał tempa, co wywołało frustrację zawodników All for One. W 49. minucie Michał Nogajczyk zdobył jedyną bramkę dla swojej drużyny, wykorzystując nieporozumienie w obronie Libertas. Chwilę później za podważanie decyzji sędziego żółtą kartką został ukarany Evgenij Kucherenko, jednak nie wpłynęło to na przebieg spotkania. Dla Libertas Poznań było to już siódme zwycięstwo z rzędu, co potwierdza ich doskonałą formę i status jednego z głównych pretendentów do mistrzostwa. Ekipa plasuje się na drugim miejscu w tabeli, z realnymi szansami na objęcie prowadzenia. Z kolei All for One, mimo dobrego początku sezonu, wpadła w wyraźny kryzys. Ósme miejsce w tabeli i kolejna dotkliwa porażka sprawiają, że kibice mogą mieć powody do niepokoju. Goście pokazali w tym meczu swoją klasę i różnorodność w grze ofensywnej.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:All for one
1
:
8
Libertas Poznań
Pozycję lidera utrzymał zespół Borówiec Team, który ma wyraźny apetyt na wygranie V Ligi. By tak się stało ekipa Marcina Kledzika musi do końca wygrać wszystkie mecze i czekać na potknięcie zespołu FC Fortuna, który w obecnym układzie meczu może ich wyprzedzić. Pierwszym krokiem w zajęciu I miejsca, było zapewne zwycięstwo na ekipą Squadra. Goście przystąpili do potyczki bez zmian i miało to dość istotny wpływ na przebieg meczu. Borówiec Team od pierwszej minuty rzucił się do ataku i już w 4 minucie objął prowadzenie po bramce Bartosza Kledzika. Gospodarze nie zwalniali tempa i mieli kolejne okazje na podwyższenie rezultatu, lecz zawodziła skuteczność. Przełamali ją w 13 minucie kiedy to na listę strzelców wpisał się Bartosz Baran. Po kolejnych 120 sekunadch gola zdobył ponownie Bartek Kledzik, a wynik do przerwy ustalił Mikołaj Wrzesiński. Squadra w tym czasie rzadko zagrażała bramce rywala, a ich ofensywne poczynania skupiały się głównie na indywidualnych popisach Adam Bayraktar z których niestety nic nie wynikało.
Druga odsłona nieco bardziej wyrównana, a to tylko z tego powodu, że gospodarze nie grali już z taki animuszem i zawziętością. Niemniej lider V Ligi nie zamierzał kończyć na czterech bramkach, tylko starał się powiększać swoje konto. I tak w 30 minucie gola zdobył nie do zatrzymania w tym dniu Bartek Kledzik. Potem o dziwo przebudziła się drużyna Squadra, która za sprawą Mateusza Wojtczaka mogła się cieszyć z pierwszego trafienia. Rywal jednak szybko odpowiedział szóstą bramką zdobytą przez Ryszarda Barszcz. Końcowe 10 minut to popis strzelecki Bartka Kledzika, który w tym czasie zdobył cztery gole, a łącznie aż siedem w tym spotkaniu. Gościom na otarcie łez pozostało drugie trafienie zdobyte przez Mateusza Wojtczaka, który tym samym stał się na chwilę obecną pierwszym strzelcem Squadry.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Borówiec Team
10
:
2
SQUADRA
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty