Piłkarska środa stała pod znakiem bardzo zaciętych i emocjonujący spotkań, w których do ostatnich sekund wynik był sprawą otwartą. W I Lidze od dna odbił się zespół FC Kwiatowe, który opuścił ostatnie miejsce kosztem swojego rywala drużyny Medflow Junikow Crew. W kryzysie jest drużyna Poznańskich Orłów, która po wyrównanym boju uległa ekipie FC To The Top. Gospodarze tym samym przerywają serię czterech porażek i odskakują od strefy spadkowej. W III Lidze spory ścisk w czołówce, gdzie w grze o awans liczy się aż siedem drużyn. Jedną z nią jest ekipa AFC Smile, która podejmował outsidera III Ligi, drużynę Kultywator Brzozogaj. Mecz zakończył się wygraną gości, których bohaterem został Tomasz Kupczak zdobywca czterech bramek. Podziałem punktów zakończyło się spotkanie dwóch innych drużyn z czołówki III Ligi, Szturmowcy kontra Taj Mahal. Bliżej zwycięstwa byli goście, jednak Szturmowcy zdołali wyrównać już w doliczonym czasie. Na koniec dwa mecze V Ligi. Najpierw GSK podejmował Libertas Poznań. Mecz miał bardzo wyrównany przebieg i oscylował wokół remisu. Ostatecznie wygrał jednak zespół Libertas Poznań dzięki bramce zdobytej w 46 minucie. Sporo dramaturgii przyniosło drugie spotkanie w którym naprzeciw siebie stanęły ekipy Poznań Goats i Squadra. Gospodarze do 48 minuty prowadzili 4:2 i nie zdołali dowieź trzech punktów do końca. Squadra walczyła ambitnie i to zostało nagrodzone. Dwie trafienia Adama Bayraktar spowodowały że goście uratowali punkt. Gol wyrównujący padł po rzucie karnym zdobytym w ostatniej minucie.
I Liga
Mglisty środowy wieczór to nie tylko Liga Mistrzów ale przede wszystkim I Liga futbolsport.pl. Ważne spotkanie dla układu tabeli rozgrywały Poznańskie Orły oraz FC To The Top. Już w drugiej minucie obrońcy tytułu otworzyli wynik za sprawą powracającego po kontuzji Antona Kutsenko. Kilka minut później dokładnie w 19 Orły wyrównały za sprawą Kamila Kapałczyński. Potyczka był bardzo zacięty, każdy wiedział o co gra, punktów potrzebował jak tlenu obie ekipy.
W drugiej połowie ponownie szybko na prowadzenie wyszli gospodarze. Poznańskie Orły przyzwyczaili wszystkich do szybkiego tracenia bramek, a później do odrabiania strat. Tak był również wczoraj choć bez zwycięskiego hapy endu. Wyrównały po świetnej akcji etatowy obrońca Adam Radzicki. Minutę później miał na swoim koncie już doppelpack a jego drużyna prowadzenie. Jak to często jednak bywało w ostatnich meczach gości Orłów, wypuściły oni prowadzenie i zwycięstwo z rąk. Do remisu doprowadził Oleksandr Dukhno w 41 minucie a rezultat końcowy ustalił niezawodny Anton Kutsenko, który tym samym przerwał serię czterech porażek z rzędu ekipy FC To The Top. Było to niezwykle cenne zwycięstwo dla FC To The Top. Trzy punkty pozwoliły im oddalić się od strefy spadkowej i awansować w tabeli I Ligi. Z kolei zawodnicy Poznańskich Orłów muszą się zdecydowanie zastanowić nad swoją grą bowiem z ekipy, która była groźna dla najlepszych, zespół stał się zwykłym przeciętniakiem z podwórkowym podejściem do spotkań.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:FC To The Top
4
:
3
Poznańskie Orły
Mecz o przysłowiowe 6 punktów, czyli FC Kwiatowe vs. Medflow Junikowo Crew. Obie ekipy rozpoczęły od wzajemnego badania się i nikt by nie przypuszczał, że w tym meczu zobaczymy aż 18 bramek w 50 minut! Najbardziej ofensywny mecz w I Lidze futbolsport.pl Na pierwszą bramkę musieliśmy czekać do 7 minuty. Mikołaj Nowak wlał nadzieję w serca kibiców z Junikowa. Ekipa z Kwiatowego szybko jednak wyrównała, a 15 minucie prowadziła już 5:1! Rozmiary wyniku zmniejszył Krzysztof Kryger jednak bezpieczny dystans 6:2 trzymali gospodarze.
Do przerwy osiem goli, a po zmianie stron ofensywne poczynania grały jeszcze większą rolę. Dobre zawody rozegrał Arkadiusz Kurcewicz, który łącznie zdobył aż 6 bramek. Ostatnia drużyna ligi wyraźnie chciała w tym meczu nastrzelać jak najwięcej goli, aby mocno poprawić bilans bramek. Medflow w drugiej połowie starało się jednak bez zmian i z kontuzjowanym zawodnikiem byli bez szans. FC Kwiatowe wygrało zasłużenie tym samym przesuwając się o jedno oczko w tabeli spychając na ostatnią pozycje ich wieczornego rywala.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:FC Kwiatowe
12
:
6
Medflow Junikowo Crew
III Liga
Powody do zadowolenia ma drużyna AFC Smile, która wygrała swoje kolejne spotkanie przeciwko Kultywatorowi Brzozogaj. Gospodarze to czerwona latarnia III Ligi, jednak w meczu przeciwko wyżej notowanej drużynie nie chcieli łatwo skóry sprzedać. Zaczęło się sensacyjnie. W 3 minucie Bernard Orłowski dał prowadzenie Kultywatorowi. Goście zaskoczeni takim obrotem sprawy szybko chcieli wyrównać, lecz w pierwszej fazie potyczki byli jacyś ospali i rzadko dochodzili do sytuacji bramkowych. W 17 minucie Wojciech Jasiak za faul od tyłu ujrzał żółtą kartkę. AFC Smile wykorzystało przewagę i doprowadziło do remisu po trafieniu Tomasza Kupczaka. Ten sam zawodnik wprowadził w euforię ekipę gości 4 minuty później, kiedy to zdobył drugą bramkę, wykorzystując błąd obrony przeciwnika.
Po zmianie stron lider III Ligi osiągnął optyczna przewagę, której efektem był gol zdobyty w 34 minucie przez Macieja Burdelskiego. W kolejnych minutach gra toczyła się dużo w środku pola. Goście umiejętnie wybijali przeciwnika z rytmu, który nie miał pomysłu na sforsowanie defensywy rywala. Ich próby kończyły się na niecelnych strzałach z daleka. Czas mijał a rezultat 3:1 nie ulegał zmianie. W samej końcówce przebudzili się zawodnicy AFC Smile, a dokładnie niezawodny w tym dniu Tomasz Kupczak, który co dotknął piłkę to wpadała do siatki. To on wpisał się na listę strzelców w 47 i 50 minucie i poprowadził swój zespół do szóstego zwycięstwa. Wygrana ta pozwoliła drużynie AFC Smile zasiąść na fotelu lidera.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Kultywator Brzozogaj
1
:
5
AFC Smile
W środowy wieczór ekipa Szturmowców podejmowała w roli gospodarza drużynę Taj Mahal. Pomimo świadomości jak bardzo ten mecz jest ważny dla układu w górnej części tabeli, goście pojawili się z powyrywanymi kłami, ponieważ plaga kontuzji w tej drużynie zbiera regularne żniwo. Początek pokazał jednak, że w tym meczu to nie umiejętności dadzą zwycięstwo, lecz zaangażowanie. Pierwsi do głosu doszli goście, którzy za sprawą obrońcy Antka Kozy objęli prowadzenie. Tu trzeba też przyznać że bardzo dobrą oceną sytuacji popisał się arbiter tego spotkania, ponieważ bardzo dobrze przyznał przywilej korzyści. Radość gości trwała bardzo krótko, bo dwie szybkie akcje Szturmowców i to gospodarze już mieli jednobramkową przewagę.
Zmiana stron i drużynę gości opuszcza ich kapitan z kontuzją. Bez zmian i z jednobramkową stratą, Taj Mahal muszą podejmować coraz bardziej napędzających się gospodarzy. Szturmowcy wyprowadzają w ciągu paru minut bardzo niebezpieczne ataki. Wszystkie jednak są wy blokowane przez obrońców lub w rękach wspaniale dysponowanego tego wieczoru bramkarza gospodarzy. Końcówka meczu przynosi przebudzenie dla ekipy Taj Mahal. Teraz to oni nacierają na bramkę gospodarzy. W końcu po szybko wykonanym aucie, bramkarz Szturmowców musi skapitulować po raz drugi a dwie minuty później bezwzględny pod bramką gospodarzy jest Mikołaj Nowak który w zamieszaniu strzela gola na 2:3. Taj Mahal prowadzi w 48 minucie i mocno zmęczeni muszą się bronić. Szturmowcy w szale atakują i dopinają swego. Po mądrze wykonanym rzucie wolnym, w ostatniej akcji meczu, niebezpieczny centr ostrzał posyła lewoskrzydłowy wicelidera III Ligi i nieszczęśliwie interweniujący obrońca gości, wbija piłkę do własnej siatki. Mecz kończy się sprawiedliwym remisem 3:3 i obie drużyny mogą czuć spory niedosyt po tym spotkaniu.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Szturmowcy
3
:
3
Taj Mahal
V Liga
Lubiący grać takie spotkania jak to zawodnicy GSK podchodzili do tego pojedynku w mocno okrojonym składzie co już przed pierwszym gwizdkiem sędziego mocno ograniczało piłkarskie możliwości tej drużyny w tym spotkaniu. Mimo tego faktu mecz ten miał wyrównany przebieg dzięki czemu pojedynek ten oglądało się z dużym zainteresowaniem. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli zawodnicy gości którzy w 10 minucie gry za sprawą Dzmicera Sakalouskiego objęli bramkową przewagę w tym spotkaniu. Przewagę tą zespół ten utrzymał do 21 minuty ponieważ wtedy to za faul przed polem karnym i w konsekwencji żółtą kartkę z boiska został usunięty Dmitro Halushko co oznaczało, iż ekipa gospodarzy będzie wykonywać rzut wolny z granicy pola karnego rywala. Ten stały fragment idealnym strzałem w samo okienko bramki wykorzystał Tomasz Nowak co w efekcie pozwoliło jego drużynie ponownie złapać remis a dla samego zawodnika była to już dziewiąta bramka w tym sezonie. Tak więc wynikiem remisowym zakończyła się nam ta część meczu. Po wznowieniu gry spotkanie to w dalszym ciągu miało bardzo wyrównany przebieg choć z każdą upływającą minutą grający bez zmian gracze GSK zaczynali oddychać już rękawami co jak się miało później okazać miało znaczący wpływ na końcowy wynik. Decydującą dla losów tego spotkania akcję obejrzeliśmy w 46 minucie gdzie delikatnie przy atakowany obrońca gospodarzy dość niespodziewanie stracił piłkę, którą po chwili umieścił w świetle bramki Sergei Sergeev co w efekcie pozwoliło ekipie goście prowadzić 1-2. Zapewne gdyby gracze GSK posiadali w swoich szeregach tego dnia jeszcze jakiegoś zawodnika w zapasie wynik ten w ostatnich minutach tego spotkania mógłby jeszcze ulec zmianie. A tak zmęczeni i bezsilni zawodnicy w czarnych koszulkach musieli uznać wyższość swojego rywala który tym zwycięstwem podtrzymał swoje szanse na strefę medalową w tym sezonie.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:GSK
1
:
2
Libertas Poznań
Faworytem tego spotkania byli gospodarze, którzy przed tym pojedynkiem liczyli na łatwe trzy punkty które w efekcie miały ich utrzymać w grze o awans do IV ligi. Jednak do głosu jako pierwsi doszli dość niespodziewanie ich rywale którzy za sprawą Adama Bayraktara i jego solowego rajdu już w 3 minucie tego pojedynku objęli prowadzenie 0-1. Podbudowani takim scenariuszem gracze gości po strzeleniu bramki bardzo skoncentrowani kontynuowali swoją grę w kolejnych minutach co niestety siedem minut póżniej miało zapoczątkować nagłą zmianę boiskowych wydarzeń. Trzy stracone bramki autorstwa w tym dwie Leonida Fomina oraz Andrii Yakymova pomiędzy 10 a 19 minutą tego spotkania mocno rozsypały plan gry jaki sobie założyli na ten fragment meczu gracze Squadry co w efekcie dało nam wynik 3-1 do przerwy. Po zmianie stron prowadzący gospodarze liczyli, iż ta dwubramkowa przewaga będzie z upływem czasu konsekwentnie powiększana dlatego ich kolejne akcje były budowane na podstawie solowych rajdów poszczególnych graczy. W 33 minucie ponownego przebudzenia doznali jednak ich rywale którzy za sprawą bramki zdobytej przez Adriana Sosnę zmniejszyli wynik konfrontacji na 3-2. Od tego momentu obydwie drużyny wiedziały by wynik spotkania uległ zmianie ich akcję ofensywne muszą przybrać na nasileniu i być poparte zaangażowaniem większej ilości graczy w ofensywie. Gdy w 41 minucie po jednej z kontr gospodarzy Leonid Fomin trafił do bramki rywala z bliskiej odległości na 4-2 wydawało się, że pojedynek ten zakończy się zwycięstwem Poznańskich Goatsów. Na szczęście dla graczy gości zespól ten posiadał tego dnia w swoich szeregach dwóch zawodników w ofensywie którzy nie zrezygnowali z walki do samego końca. Taka postawa gości została im wynagrodzona w samej końcówce meczu gdzie wpierw w 48 minucie bramkę na 4-3 zalicza ponownie Adam Bayraktar i tym samym końcowe minuty zapowiadają się nam bardzo interesująco. Ten sam zawodnik w 50 minucie meczu staję przed szansą sensacyjnego wyrównania ponieważ po faulu na Adrianie Sosnie sędzia zawodów dyktuję przysłowiową jedenastkę. Jak się chwilę póżniej okazało Adam Bayraktar jest pewnym egzekutorem tego rzutu karnego i dzięki temu jego zespół zdołał wyrównać losy tej konfrontacji rzutem na taśmę. Trafienie to było ostatnim akcentem w tym spotkaniu, co w konsekwencji oznacza iż obie drużyny dopisują sobie po jednym oczku które dla jednych i drugich ma zupełnie inną wartość.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Poznań Goats
4
:
4
SQUADRA
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty