Siódemka tygodnia

2024-10-14
Siódemka tygodnia

Półmetek ligi za nami. W poszczególnych liga trwa zacięta rywalizacja. Jedni walczą o czołówkę, a co za tym idzie, awans do wyższej ligi, natomiast zespoły z dolnych rejonów muszą się zadowolić walką o utrzymanie. Miniony tydzień przyniósł sporą dawkę emocji i adrenaliny. Oczywiście co za tym idzie duża rzesza zawodników pokazała świetną dyspozycję i wysoką formę. Oto jak przedstawiają się nominacje do siódmej już w tym sezonie "siódemki" tygodnia.

Siódemka tygodnia:
1. Br. Paweł Sobala - PLUSdo Metelmex
2. Dariusz Dudka - Lutnia Dębiec 2022
3. Kacper Wiarus - Wybrzeże Klatki Schodowej VML S.A.
4. Krystian Nowicki - Leśne Dziadki
5. Konrad Moks - Kukuła Disko
6. Piotr Skrzypczak - United 1998
7. Błażej Krzywicki - Styku Transport Kumple z Piły

Siódemka tygodnia


Tym razem w piątkowy wieczór rozegraliśmy tylko cztery spotkania. Najpierw w III Lidze ekipa Taj Mahal w dobrym stylu rozprawiła się z drużyną Equipe de Oro. W IV Lidze gdzie odbyły się dwie potyczki, najpierw zespół O Jezus Maria podzielił się punktami z Osasuną Pampeluna, choć w pewnym momencie prowadził już 0:3. Zgoła odmienny przebieg miało drugie spotkanie, w którym Suchary Suchy Las Oldboys podejmowało The Naturat. Suchary miały więcej z gry, ale to goście mieli zabójcze kontrataki i to oni zeszli z boiska w triumfie zwycięstwa. Jednostronny przebieg miało spotkanie w V Lidze pomiędzy All for One i How Many Times. Dość niespodziewanie goście wygrali wysoko, a na usprawiedliwienie ekipy All for One niech będzie fakt, że grali bez swoich czołowych zawodników.

III Liga
W piątkowy wieczór stanęły naprzeciwko siebie dwa młode zespoły. To mogło zwiastować, że mecz rozgrywany będzie na wysokiej intensywności. Equipe de oro od początku zaznaczyło, że będzie chciało rozgrywać piłkę, ale niestety nonszalanckie podanie piętą padło łupem zawodników Taj Mahal, którzy za sprawą swojego kapitana mogli mogli parę sekund później cieszyć się z pierwszej bramki. Gol wyraźnie ostudził zapał gospodarzy, którzy cofnęli się pod własną bramkę. Wykorzystał to Mateusz Pawlik, który z własnej połowy podholował piłkę pod pole karne przeciwników i mocnym uderzeniem z lewej nogi wyprowadził drużynę Taj Mahal na dwubramkowe prowadzenie. Zawodnicy Equipe zostali bardzo mocno podrażnieni tą bramką i wyraźnie prześlij do ofensywy konsekwencją tego był gol kontaktowy na początku drugiej połowy. Od tego momentu stał się chaotyczny i skorzystali na tym zawodnicy gości, którzy po mocnym strzale z rzutu wolnego Dawida Zielińskiego znów powiększyli swoje prowadzenie. Zawodnicy gospodarzy ruszyli do odrabiania strat ale niestety niedokładne podanie, kontra Mateusz dukat podwyższył prowadzenie do 4:1. Gospodarze oddali już całkowicie inicjatywę, a Taj Mahal zdobyło jeszcze 2 bramki i mecz zakończył się 1:6.

Equipe De Oro


Strzelcy:

  • Gabriel Śrama 27'

Kary:

---

1

:

6

Taj Mahal


Strzelcy:

  • 9' Krystian Krystkowiak
  • 14' Mateusz Pawlik
  • 41' Dawid Zieliński
  • 42' Mateusz Dukot
  • 46' Adam Bućkowski
  • 46' Jakub Krystkowiak

Kary:

  • 19'Dawid Zieliński


IV Liga
Pojedynek dwóch drużyn z dolnych rejonów tabeli IV ligi do pewnego momentu prezentował się tak iż wydawało się, iż w tym spotkaniu poznaliśmy już jego zwycięzcę. Ponieważ poza jedną 100% niewykorzystaną sytuacją sam na sam gracza gospodarzy Maksa Darosza zawodnicy gości zdołali sobie wypracować dwubramkową przewagę którą zespół ten dowiózł do końca pierwszej części meczu.
Początek drugiej odsłony spotkania jeszcze nie wskazywał nic iż w tym pojedynku zobaczymy jakąś zmianę boiskowych wydarzeń ponieważ mądrze i skutecznie grający na tle przeciwnika zawodnicy O Jezus Maria w 32 minucie prowadzili już 0:3. Jednak dwie minuty później gracze Osasuny zdołali wreszcie skutecznie zakończyć swoją akcję i dzięki temu mieliśmy wynik 1:3. Upływający czas i pełne wiary i zaangażowania akcję gospodarzy zaczęły wprowadzać odrobinę chaosu w szeregi gości którzy nie wiedząc czemu nagle przestali prezentować to, czego wcześniej byliśmy świadkami. W efekcie 43 minuta i Marcin Ławniczak trafia na 2:3. Cztery minuty później gracze gości przecierali jednak swoje oczy z niedowierzaniem ponieważ Maks Darosz wyrównuję stan rywalizacji na 3:3 i dzięki czemu gracz ten trafia do bramki rywala po raz drugi w tym spotkaniu. Trzy minuty do końca i mamy wynik remisowy który jak się chwilę pózniej okażę wcale nie musiał być tym końcowym ponieważ swoje bardzo dogodne sytuację na zmianę rezultatu posiadali jedni i drudzy. Niestety w tych sytuacjach zawiodła skuteczność i brak zimnej krwi dlatego też obie drużyny podzieliły się punktami.

Osasuna Pampeluna


Strzelcy:

  • Maks Darosz 34'
  • Marcin Ławniczak 43'
  • Maks Darosz 47'

Kary:

---

3

:

3

O Jezus Maria


Strzelcy:

  • 19' Bruno Rusche
  • 24' 12 Konrad Dominiczak
  • 32' Bruno Rusche

Kary:

---


Mecz pomiędzy Sucharami Suchy Las Oldboys, a The Naturat był emocjonujący i stał na dobrym poziomie. Już w 7. minucie goście z The Naturat objęli prowadzenie po bramce Kacpra Nogaja. Ich dobra gra została potwierdzona kolejnymi dwoma trafieniami, co sprawiło, że na przerwę schodzili z trzema bramkami przewagi. Choć Oldboye Sucharów starały się dominować na boisku, to kontrataki przeciwnika były niezwykle efektywne.
W drugiej połowie meczu gospodarze zdołali przejąć inicjatywę, jednak to zespół The Naturat w 34. minucie podwyższył na 0:4 dzięki golowi Maksymiliana Miszewskiego. Choć sytuacja wydawała się bardzo trudna dla Sucharów, zdołali oni zdobyć pierwszą bramkę w 41. minucie, co dało im nieco nadziei. Jednakże odpowiedź ze strony The Naturat była błyskawiczna - Rudziński w 44. minucie zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu, przywracając czterobramkową przewagę. Choć Oldboye Sucharów zdołali jeszcze odpowiedzieć golem Marcina Świerzewskiego, to ostatnie słowo należało do gospodarzy, a konkretnie do Rudzińskiego, który w samej końcówce meczu przypieczętował zwycięstwo The Naturat. Dzięki temu mecz zakończył się wynikiem 2:6 na korzyść gości, którzy potwierdzili swoją dobrą dyspozycję tego dnia i wyszli ze strefy spadkowej.

Suchary Suchy Las Oldboys


Strzelcy:

  • Tomi La 41'
  • Marcin Świerzewski 46'

Kary:

---

2

:

6

The Naturat


Strzelcy:

  • 7' Kacper Nogaj
  • 12' Jakub Rudziński
  • 24' Kacper Nogaj
  • 34' Maksymilian Miszewski
  • 44' Jakub Rudziński
  • 49' Jakub Rudziński

Kary:

---

V Liga
Mecz pomiędzy drużynami All for One i How Many Times okazał się być jednostronnym widowiskiem, w którym dominacja gości była widoczna od samego początku. Co prawda już w 3 minucie ekipa All for One objęła prowadzenie po golu Michała Nogajczyka, jednak to był tylko chwilowy sukces. W 8 minucie Michał Grześkowiak z How Many Times doprowadził do wyrównania, co dało impuls gościom. Od tego momentu dominacja zespołu How Many Times była już wyraźna. W krótkim czasie, między 14 a 18 minutą, zdobyli oni trzy kolejne bramki, a All for One, grając bez swoich kluczowych zawodników, nie potrafił odpowiedzieć na ataki rywali. W 23 minucie pada piąta bramka dla How Many Times, co jeszcze bardziej podkreślało ich przewagę.
Po przerwie gra gości była równie imponująca. Kontynuując świetną formę, How Many Times zdobyło kolejne trzy bramki. Najpierw w 30 minucie trafił Nikita Mykhaylov, a następnie Bartosz Pilaczyński, który zdobył dwa gole, sięgając po nie klasyczny hat-trick. Gospodarze zupełnie nie potrafili odpowiedzieć na te ataki i w drugiej części meczu byli jedynie tłem dla dominującej drużyny. Ostateczny rezultat wskazuje na zdecydowane zwycięstwo gości, którzy pokazali swoją przewagę w każdym aspekcie gry, a All for One musiał zmierzyć się z trudnościami, jakie niesie gra bez kluczowych zawodników.

All for one


Strzelcy:

  • Michał Nogajczyk 3'

Kary:

---

1

:

8

How Many Times


Strzelcy:

  • 8' Michał Grześkowiak
  • 14' Bartosz Pilaczyński
  • 17' Olivier Okarmus
  • 19' Mikołaj Plenkiewicz
  • 23' Mikołaj Plenkiewicz
  • 30' Nikita Mykhaylov
  • 35' Bartosz Pilaczyński
  • 39' Bartosz Pilaczyński

Kary:

---

 

                                                                                                                                                          Pozdrawiam

                                                                                                                                                        Maciej Kaniasty