Wiele się działo w piłkarską środę na boiskach ligi futbolsport.pl. W V Lidze grała między sobą czołówka. Na dzień dobry Borówiec Team podejmował Libertas Poznań. Goście prowadzili już 0:2, ale Borówiec zdołał odrobić straty. Wykorzystał dwa rzuty karne i mecz zakończył się remisem 2:2. Emocji nie brakowało w derbach drużyn ukraińskich, w których Poznań Goats spotkał się z teamem FC Fortuna. Jak to w derbach bywa, nikt nogi nie odstawiał, a spotkanie zakończyło się minimalnym zwycięstwem ekipy FC Fortuna. W I Lidze słaby okres ma drużyna Medflow Junikowo Crew, która odniosła trzecią porażkę z rzędu, ulegając ekipie KS Korona. Na drugoligowym poziomie na pozycję wicelidera wskoczył zespół Kukuła Disko po zwycięstwie nad EKUadorem. Z kolei w III Lidze mamy nowego lidera. Został nim zespół AFC Smile, który ograł MKS Przemysław Legends. Pewne trzy punkty do swojego dorobku dopisał zespół Szturmowców. Gospodarze podejmowali Kultywatora Brzozogaj (czerwoną latarnię) i rozbili ich 6:0.
I Liga
Zespół Medflow Junikowo Crew ponownie doświadczył porażki, tym razem w starciu z KS Korona, co oznacza trzecią przegraną z rzędu. Mecz od samego początku był wyrównany, ale to gospodarze jako pierwsi zdołali zdobyć bramkę. Już w 4. minucie na listę strzelców wpisał się Maksym Yakovliev, dając Koronie prowadzenie. Junikowo Crew miało szansę wyrównać w 10. minucie, jednak nie wykorzystali stuprocentowej okazji. Dopiero w 14. minucie, po skutecznej akcji, Maciej Orłowski zdołał zdobyć bramkę i doprowadzić do remisu. W dalszej części pierwszej połowy bramki już nie padły, a obie drużyny stworzyły sobie kilka okazji, jednak żadna z nich nie zakończyła się sukcesem.
Po przerwie KS Korona szybko znowu objęła prowadzenie. W 31. minucie, Roman Bersan wykorzystał nieporozumienie między bramkarzem a obrońcą i z bliskiej odległości skutecznie trafił. W 37. minucie, Korona zdobyła trzecią bramkę, której autorem był Oleksandr Korieniev, wykorzystując sytuację związaną z przewagą liczebną po żółtej kartce dla Dominika Kluba. Junikowo Crew, mimo że miało kilka okazji, nie potrafiło wykorzystać grę w przewadze, a dodatkowo w 44. minucie straciło czwartą bramkę po strzale samobójczym. Mimo trudnej sytuacji, gracze Junikowa nie poddali się i w końcówce meczu zdołali zdobyć dwie bramki autorstwa Bartłomieja Imosy i Krzysztofa Krygera. Niestety, czas okazał się zbyt krótki, aby uratować punkt, i ostatecznie zespół Junikowo Crew musiał uznać wyższość rywala.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:KS Korona
4
:
3
Medflow Junikowo Crew
II Liga
Ekipa Kukuła Disko, po zaciętym meczu, pokazała swoją determinację i umiejętności, pokonując drużynę EKUador. Obie drużyny zaprezentowały emocjonujące widowisko, które mimo braku licznych bramek obfitowało w intensywne akcje i zwroty. Pierwsza połowa meczu była zdominowana przez defensywną grę obu ekip, gdzie zarówno gospodarze, jak i goście starali się nie popełniać błędów. Kukuła Disko miała więcej z gry, ale nie mogła przełamać szczelnej obrony EKUadoru. Pomimo intensywności rywalizacji, do przerwy wynik pozostał bezbramkowy.
Druga połowa zaczęła się od szybkiego gola dla gospodarzy, który strzelił Maciej Naguszewski po prostopadłym podaniu. Ta bramka pobudziła Kukuła Disko do działania; po utracie gola, goście zaczęli przejmować kontrolę nad grą i wielokrotnie zagrażali bramce przeciwnika. Pomimo różnych szans, nie potrafili skutecznie wykończyć sytuacji. W 35. minucie wyczekiwana odpowiedź nadeszła dzięki Konradowi Graczykowi, który doprowadził do remisu. Kukuła Disko, zmotywowana wyrównaniem, zaczęła naciskać na rywala. Chwilę później Konrad Moks trafił w słupek, a Mateusz Motylewski odpowiedział groźnym strzałem dla EKUadoru. Kluczowym momentem okazała się 43. minuta, gdy Konrad Moks zdobył drugiego gola, co pozwoliło gościom objąć prowadzenie 1:2. Na domiar złego, Jakub Florek miał szansę na zamknięcie meczu w ostatnich minutach, lecz nie wykorzystał rzutu karnego. Gospodarze, mimo że walczyli do końca, nie byli w stanie przełamać defensywy Kukuła Disko, która skutecznie broniła swojego prowadzenia do końca spotkania. Dzięki tej wygranej Kukuła Disko pokazuje, że ich forma rośnie, a ostatnie sukcesy mogą być dobrym prognostykiem na kolejne mecze.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:EKUador
1
:
2
Kukuła Disko
III Liga
Spotkanie dwóch zespołów z różnych biegunów trzecioligowej tabeli. Ewentualne zwycięstwo dawało zespołowi AFC Smile awans na fotel lidera. Ostatecznie sukces został odniesiony, wynik brzmi przekonująco, ale wcale tak łatwo nie było. Grająca bez zmian ekipa MKS Przemysław Legends od początku była nastawiona na zwalnianie tempa gry i umiejętne wybijanie z rytmu swojego przeciwnika. AFC Smile pomimo przewagi nie było w stanie w pierwszej połowie przełożyć swojej przewagi na jakiekolwiek konkrety. Ich akcje były wolne, schematyczne, rozbijane przez defensorów Przemysława. Próby strzałów z dystansu lądowały natomiast daleko poza światłem bramki. Do przerwy bezbramkowy remis. Druga połowa miała bardzo podobny przebieg. Schowani za podwójną gardą gospodarze z rzadka przedostawali się pod bramkę rywali. W 32. minucie byli jednak o włos od objęcia prowadzenia. Świetną indywidualną akcją popisał się Dawid Kaseja. Minął dwóch zawodników i oddał strzał po długim rogu. Piłka odbiła się jednak tylko od słupka. Trzy minuty później goście dopięli swego. Złe ustawienie w defensywie wykorzystał Paweł Waszak, który strzałem głową po dośrodkowaniu z autu strzelił pierwszego gola. Pierwszego ale nie ostatniego. Utrata gola mocno wpłynęła na postawę Przemysława w dalszej części meczu. Defensywa już nie była tak szczelna. Spowodowało to rozwiązanie się worka z bramkami. Kolejne dwa trafienia dołożył Waszak, a rozbitą ekipę gospodarzy dobili w końcówce jeszcze Bartosze: Kryka i Kryczka. W ostatniej akcji meczu Dawid Kaseja strzelił honorowego gola dla Przemysława. Ostatecznie Smile zasłużenie wygrał to spotkanie, ale sam wynik nie do końca oddaje przebieg samego meczu i fakt, że ostateczny triumf nie przyszedł ekipie AFC łatwo.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:MKS Przemysław Legends
1
:
5
AFC Smile
Jednostronny przebieg miało drugie spotkanie na szczeblu trzecioligowym. Ekipa Szturmowców nie dała najmniejszych szans czerwonej latarni ligi – Kultywatorowi Brzozogaj. Od początku widać było która drużyna jest wyżej w ligowej tabeli i która zapewne w tym konkretnym spotkaniu zgarnie komplet oczek. Strzelanie rozpoczął w dziesiątej minucie Dariusz Bednarz, który wykorzystał złe ustawienie bramkarza i płaskim strzałem ulokował piłkę w siatce. Gospodarze przez cały czas dominowali i kolejne gole były kwestią czasu. Jeszcze przed przerwą przewaga wzrosła do trzech bramek. Na listę strzelców wpisali się Jakub Przystawko oraz Wojciech Nowak. Obraz gry w drugiej połowie nie zmienił się ani o jotę. Dobry występ kolejnymi dwoma golami okrasił Dariusz Bednarz a swoje drugie trafienie w meczu dołożył też Wojciech Nowak. W samej końcówce meczu goście mieli ogromną szansę na honorowego gola, ale ich napastnik przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Szturmowców, który do samego końca tej potyczki zachował czyste konto. Wysoka wygrana Szturmowców jest jak najbardziej zasłużona, drużyna ta wydaje się, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w walce o czołowe lokaty. Sytuacja Kultywatora staje się natomiast coraz gorsza. Zespół z ledwo jednym punktem zamyka ligową tabelę.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Szturmowcy
6
:
0
Kultywator Brzozogaj
V Liga
Bardzo zacięte i wyrównane spotkanie stworzyły te dwie drużyny które aspirują obecnie do strefy medalowej w V lidze. Pierwsza połowa spotkania w wykonaniu gości zakończyła się ich skromnym prowadzeniem 0:1. Prowadzenie to ekipa gości uzyskała w 16 minucie gdzie autorem trafienia okazał się być Sergei Neborskii. Jednobramkowa przewaga graczy Libertas dobrze odzwierciedla przebieg tej części gry ponieważ zawodnicy z Borówca nie potrafili odpowiednio konstruować i finalizować jednocześnie swoich akcji podbramkowych co we wcześniejszych ich spotkaniach nie stanowiło żadnego problemu. Początek drugiej części meczu również nie rozpoczął się pomyślnie dla gospodarzy ponieważ w 30 minucie bramkę na 0:2 zdobył Sergei Sergeev. Dwubramkowa przewaga ekipy gości wprowadziła w szeregi tej drużyn zbyt dużą pewność siebie która z upływem kolejnych minut przełożyła się na momenty zbyt dużej nonszalancji w grze i poszczególnym zachowaniu graczy tej drużyny. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla ekipy gości była stracona bramka w 38 minucie z rzutu karnego gdzie po wykonanym przez obrońcę gości nie zgodnie z przepisami wślizgiem w polu karnym sędzia zawodów wskazał na przysłowiowe wapno. Bramkę kontaktową zdobył pewnie Bartosz Kledzik tak więc od tego momentu mieliśmy wynik 1-2. Niestety dla ekipy Libertas osiem minut później gracze z Borówca stanęli przed szansą na wyrównanie ponieważ kolejny błąd w polu karnym gości przydarzył się tym razem ich bramkarzowi który chcąc wybić piłkę jak najdalej wypuścił ją sobie zbyt daleko do boku gdzie chwilę przed jej wykopem napastnik gospodarzy zdołał ją "dzióbnąć", czego nie przewidział ich golkiper, który po chwili kopnął napastnika w nogę. Tak więc Bartosz Kledzik raz jeszcze stanął przed szansą na wyrównanie. Jak się po chwili okazało tą wojnę nerwów gracz ten wygrał bezbłędnie i pewnym strzałem doprowadził do wyrównania 2:2. W ostatnich minutach gracze gości próbowali jeszcze raz zaskoczyć swojego rywala by znów objąć prowadzenie niestety sztuka ta im się nie udała i dlatego spotkanie to zakończyło się podziałem punktów.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Borówiec Team
2
:
2
Libertas Poznań
Spotkanie v-ce lidera tabeli V ligi z jej liderem dostarczył sporej rzeszy sympatyków obu drużyn sporej dawki emocji gdzie do końcowych minut tej rywalizacji ważyła się kwestia zwycięstwa którejś z ekip. Spotkanie to ułożyło się idealnie dla Poznańskich Goatsów, którzy po składnej akcji objęli prowadzenie 1:0 po bramce Vladislava Artishevicha. Ta strata bramki mocno podrażniła zawodników gości dlatego też od tego momentu zawodnicy ci ruszyli do zmasowanych ataków. Na efekty takiej gry zawodnicy ci musieli poczekać aż do końcowych sekund pierwszej części meczu gdzie po wykonywanym z okolic pola karnego gospodarzy rzucie wolnym bramkę bezpośrednim strzałem uzyskał Maksym Kidyba i dzięki temu wynikiem 1:1 zakończyła się nam pierwsza część spotkania. Druga odsłona tej potyczki była prowadzona przez graczy obu drużyn w szybkim tempie gdzie żaden z zawodników nie odstawiał nogi przed swoim rywalem. Jak się później okazało o zwycięstwie graczy gości zadecydowała sytuacja z 46 minuty gdzie po jednej z kontr bramkę na 1:2 zdobył mocnym strzałem Dmytro Katerynych i dzięki temu sympatycy tej drużyny mogli się radować z prowadzenia. Ostatnie minuty dostarczyły nam sporej dawki dramaturgii lecz ostatecznie nie miały one wpływu na końcowy wynik tego spotkania. Tak więc ekipa FC Fortuna inkasuję kolejne trzy oczka na swoje konto i dzięki temu zespół ten jest samodzielnym liderem V ligi.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Poznań Goats
1
:
2
FC Fortuna
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty