Sensacja w I Lidze, zacięte boje na inaugurację

2024-08-27
Sensacja w I Lidze, zacięte boje na inaugurację

Po niespełna dwóch miesiącach wróciły zmagania w lidze siódemek futbolsport.pl. Już pierwszy dzień rozgrywek przyniósł sporą sensację. W najwyższej klasie rozgrywkowej beniaminek PLUSdo Metalmex zdeklasował obrońcę tytułu, ukraiński FC To The Top. Ciekawie było również w pozostałych potyczkach, szczególnie w IV I V Lidze, gdzie wynik był sprawą otwartą do ostatnich sekund. Udanie rundę w II Lidze rozpoczął spadkowicz, ukraiński FC Faworyt, który pokonał Antdata. Z kolei nie udał się powrót do ligi futbolsport.pl ekipie Kultywator Brzozogaj (dawny zespół Czerwone Diabły), który wyraźnie uległ Obserwatorowi Gospodarczemu. Trzy punkty na starcie odnotowały Zmarnowane Talenty po wygranej nad McKinsey&Company. Pierwszoplanową postacią potyczki był Igor Wietecki, który w 10 minut ustrzelił klasycznego hat tricka. Tak jak wspomniałem zacięte boje odbyły się w V Lidze. Najpierw Yanosik Team musiał uznać wyższość Libertas Poznań, przegrywając jedną bramką. W drugim spotkaniu GSK podejmował All for one. Do 49 minuty był remis 2:2, jednak decydujący cios zadał w 50 minucie Tomasz Nowak i dzięki temu trzy punkty powędrowały do gospodarzy. Zwycięstwo o tyle cieszy, że gol na 3:2 ekipa GSK zdobyła grając w osłabieniu.

I Liga
Do sporej niespodzianki doszło w pierwszym dniu rozgrywek jesiennych ligi futbolsport.pl. Obrońca tytułu, drużyna FC To The Top gładko uległa beniaminkowi ekipie PLUSdo Metalmex. Od początku zespołem lepszym byli goście, którzy mocno zagęścili defensywę i jak tylko nadarzała się okazja przeprowadzali szybkie kontrataki. Z kolei mistrz, choć miał większe posiadanie piłki, to niczym nie przypominał drużyny z wiosny. Popełniał proste błędy w wyprowadzaniu, a w ataku nie błyszczał. Nie dość wspomnieć, że przez całe 50 minut zaledwie trzykrotnie zagroził bramce przeciwnika. W samych superlatywach należy za to mówić o drużynie PLUSdo Metalmex. Konsekwentna gra w obronie i duża wymienność pozycji miała wymierny wpływ na grę zespołu. Do tego rajdy Eliasza Szymańskiego wzmagały grę ofensywną. Właśnie Eliasz w 7 minucie otworzył wynik spotkania i został pierwszym strzelcem bramki w sezonie jesiennym. Pięć minut późnej na 0:2 podwyższył Piotr Perz. Cały zespół gości był nakręcony i grał niemal bez błędu. Rywale za to byli tłem. Nie mogli się przebić przez szczelną defensywę. Nadomiar tego nie stwarzali sobie żadnych okazji strzeleckich. Co innego PLUSdo, które co wychodziło kontrą to pachniało golem. Grali do tego niezwykle ofiarnie i ambitnie za co zostali nagrodzeni w ostatniej minucie pierwszej połowy, kiedy to na listę strzelców wpisał się Adam Dec i ustalił wynik do przerwy na 0:3.
Po zmianie stron gospodarze wyszli z dużym wigorem, ale ich poczynania szybko stonował Piotr Perz, który po raz drugi pokonał bramkarza FC To The Top. W kolejnych minutach FC To The Top osiągnęło przewagę, lecz nic z niej nie wynikało. Bliżej zdobycia kolejnych goli byli raczej gracze PLUSdo, którzy mieli dogodne okazje, jednak w kilku przypadkach zabrakło skuteczności. Ostatecznie mecz zamknął wyróżniający się w tym dniu Piotr Perz, który w 44 minucie przypieczętował zasłużone zwycięstwo beniaminka. Brawa dla gości, którzy bez żadnego respektu zagrali bardzo dobre zawody.

FC To The Top


Strzelcy:

-

Kary:

  • Yehor Stapanchenko49'

0

:

5

PLUSdo Metalmex


Strzelcy:

  • 7' Eliasz Szymański
  • 12' Piotr Perz
  • 25' Adam Dec
  • 26' Piotr Perz
  • 44' Piotr Perz

Kary:

---

II Liga
Dynamiczne, prowadzone w żywym tempie widowisko stworzyły drużyny Antdata i FC Faworyt. Lepiej w mecz wszedł spadkowicz z I Ligi, który już w 4 minucie objął prowadzenie po golu Oleksandr Liakhov. Goście kontynuowali ofensywną grę, lecz brakowało im wykończenia. Po słabszym początku w miarę upływu czasu do głosu doszedł zespół Antdata. Przeprowadził kilka groźnych akcji, a po jednej z nich wyrównał stan rywalizacji za sprawą Filipa Ciesielskiego. Wyrównująca bramka rozprężyła nieco szeregi Antadata, bowiem wystarczyło 60 sekund, a FC Faworyt odpowiedział dwoma bramkami. Najpierw nowego golkipera gospodarzy pokonał Bevz Nazar, a po chwili swoją debiutancką bramkę w lidze futbolsport.pl zdobył Vasul Stankivskij i rezultatem 1:3 zakończyła się pierwsza odsłona.
Drugie 25 minut to dużo walki w środku pola. Zaczęło się jednak pomyślnie dla gości, a dokładnie Vasyla Benchaka, który wykorzystał błąd obrońcy i podwyższył na 1:4. Antdata próbował odmienić obraz gry, ale miała zbyt mało argumentów w ataku. Nawet jak już zawodnicy dochodzili do sytuacji strzeleckich to brakowało dokładności, a przede wszystkim wykończenia. Z kolei FC Faworyt szukał kolejnych trafień, ale po przerwie nie grał już tak efektywnie. Końcowy wynik w pełni odzwierciedla wydarzenia boiskowe. FC Faworyt zanotował udany start, natomiast przed Antdatą jeszcze trochę pracy, tym bardziej że doszło kilku nowych zawodników i kadra w porównaniu do wiosny jest mocno odmieniona.

Antdata


Strzelcy:

  • Filip Ciesielski 19'

Kary:

---

1

:

4

FC Faworyt


Strzelcy:

  • 4' Oleksandr Liakhov
  • 21' Bevz Nazar
  • 22' Vasyl Stankivskij
  • 29' Vasya Benchak

Kary:

---


III Liga
Jedyny rozegrany wczoraj mecz w ramach trzeciej ligi nie porwał kibiców przesadnymi emocjami. Schowani za podwójną gardą gospodarze z rzadka zapędzali się pod bramkę przeciwników. Ci natomiast mieli ogromny problem z płynnością w grze i sytuacji bramkowych na wstępie meczu mieliśmy tyle co kot napłakał. Wynik w 14. minucie otworzył Przemysław Wiktorowski który sfinalizował jedną z nielicznych płynnych akcji swojej drużyny w pierwszej połowie. Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. W 33. minucie Dominik Błaszczyk trafił na 0:2. Dopiero w końcówce meczu zawodnicy Kultywatora zagrali trochę odważniej. Niestety była to tylko woda na młyn dla Obserwatora który w końcowych pięciu minutach strzelił jeszcze trzy gole. Najpierw swoje drugie trafienie zaliczył Wiktorowski, a pod sam koniec meczu na przestrzeni 120. sekund hat-trick skompletował Błaszczyk i całe spotkanie zakończyło się pewną wygraną gości.

Kultywator Brzozogaj


Strzelcy:

-

Kary:

---

0

:

5

Obserwator Gospodarczy


Strzelcy:

  • 14' Przemysław Wiktorowski
  • 33' Dominik Błaszczyk
  • 45' Przemysław Wiktorowski
  • 47' Dominik Błaszczyk
  • 49' Dominik Błaszczyk

Kary:

---

IV Liga
Na inaugurację rozgrywek IV ligi byliśmy świadkami bardzo dziwnego spotkania. Obie połowy tego meczu miały diametralnie inny przebieg. Tak jakby drużyny w przerwie meczu przeszły totalną metamorfozę. W pierwszej części zdecydowanie lepszym zespołem była ekipa Zmarnowanych Talentów. Co prawda długo nie mogli sforsować defensywy swoich przeciwników, ale gdy w końcu po kwadransie gry trafił Igor Wietecki poszło już gładko. Do przerwy ten sam zawodnik dołożył dwa kolejne gole, a jednego jego imiennik – Watras. Wynik 0:4 do przerwy był zasłużony i jak najbardziej oddawał przewagę którą mieli zawodnicy gości przez całe pierwsze 25. minut. Druga połowa to jednak zupełna odmiana obu drużyn. Od samego początku McKinsey&Company ruszył do odrabiania strat i już po niespełna pięciu minutach deficyt bramkowy został zredukowany o połowę. Defensywa gości drzemała a do siatki trafiali Abraham Lamptey oraz Paweł Paszek. Słabo grający w pierwszej połowie gospodarzy zwietrzyli swoją szansę na wspaniały comeback. Kolejne gole jednak nie padały. Gościom udało się trochę oddalić grę od własnej bramki i zaczęli odzyskiwać kontrolę nad meczem. McKinsey jednak się nie poddawał. W jednej z ostatnich akcji meczu Luca Casadio wykorzystał niefrasobliwość i złe wyprowadzenie piłki Talentów i zmniejszył rozmiary porażki na 3:4. Porażki, gdyż na więcej po prostu zabrakło czasu.

McKinsey&Company


Strzelcy:

  • Abraham Lamptey 27'
  • Paweł Paszek (c) 29'
  • 4 Luca Casadio 50'

Kary:

---

3

:

4

Zmarnowane Talenty


Strzelcy:

  • 15' Igor Wietecki
  • 22' Igor Wietecki
  • 23' Igor Watras
  • 25' Igor Wietecki

Kary:

---

V Liga
Pierwsza bezbramkowa część spotkania zapewne nie zapiszę się na dłużej w pamięci zawodników obu drużyn ponieważ sytuacji stricte podbramkowych w tej części meczu było jak na lekarstwo. Mimo to utrzymujący się dłużej przy piłce gracze gości posiadali przewagę optyczną co sugerowało tylko iż to właśnie oni są bliżsi objęcia prowadzenia. Druga odsłona tego pojedynku przyniosła nam wreszcie długo oczekiwane bramki. Wpierw bramkę na 0:1 w 27 minucie tego spotkania uzyskał powracający na boisko po karze 3 minut p. Haluszko który z zimną krwią wykorzystał błąd bramkarza gospodarzy odkupując tym samym tym trafieniem swoje wcześniejsze przewinienie. Niestety dla ekipy gości radość z prowadzenia nie trwała zbyt długo ponieważ po 60 sekundach po nie wymuszonym błędzie defensora graczy gości sprezentowaną futbolówkę na wysokości pola karnego rywala przejął Paweł Bahyrycz który mocnym strzałem po długim słupku bramki doprowadził do wyrównania 1:1. Tak więc po trzech minutach drugiej odsłony spotkania mieliśmy znów wynik remisowy. Taki scenariusz ewidentnie nie interesował zawodników ekipy Libertas Poznań którzy po utracie prowadzenia ewidentnie podkręcili swoje boiskowe poczynania które w 44 minucie gry przyniosły im oczekiwane efekty w postaci bramki na 1:2. Szczęśliwym zdobywcą tego trafienia był p. Kucharenko dla którego było to premierowe trafienie w historii rozgrywek ligi futbolsport.pl. Ostatnie minuty tego spotkania dostarczyły nam jeszcze sporo emocji lecz wydarzenia te nie miały już wpływu na końcowy rezultat. Tak więc premierowy komplet trzech oczek stał się własnością graczy Libertas Poznań.

Yanosik Team


Strzelcy:

  • Paweł Bahyrycz 28'

Kary:

---

1

:

2

Libertas Poznań


Strzelcy:

  • 27' Dmitrii Galushko
  • 44' Evgenij Kucherenko

Kary:

  • 23'Dmitrii Galushko


Obydwie drużyny przystąpiły do tego spotkania mocno spragnione pierwszego gwizdka sędziego co jak się z upływającym czasem okazało nie posłużyło żadnej z ekip na ich korzyść. Mimo iż obie ekipy starały się grać szybko futbolówką to pośpiech ten w wielu sytuacjach był najzwyczajniej nie najlepszym rozwiązaniem czego w efekcie dowodzi wynik 0:0 po pierwszych dwudziestu pięciu minutach tej konfrontacji. Ostudzone głowy i kilka trafionych korekt w przerwie meczu w szeregach obu drużyn pozwoliły nam w drugiej połowie doczekać się wreszcie pierwszych bramkowych sytuacji. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli gracze GSK którzy dzięki trafieniom Filipa Stojcicia w 30 oraz Tomasza Nowaka w 33 minucie objęli dwubramkową przewagę. Tak ekspresowo uzyskane dwubramkowe prowadzenie przez ekipę gospodarzy wydawało się iż ustawiło nam przebieg wydarzeń na kolejne minuty tej konfrontacji. Niestety po raz kolejny pewny wynik 2:0 stał się przekleństwem dla ekipy prowadzącej ponieważ cztery minuty później mieliśmy już wynik 2:2, co na długi czas rozkojarzyło graczy gospodarzy. Od tego momentu spotkanie to znów przybrało scenariusz jaki widzieliśmy w pierwszej części meczu z tą jednak różnicą że najciekawsze obie drużyny zostawiły nam na sam koniec tego pojedynku. Gdy w 48 minucie gry boisko opuścił na 3 minuty zawodnik gospodarzy Paweł Bogusławski to wydawało się że przewagę tą skutecznie wykorzystają zawodnicy All For One którzy dodatkowo egzekwowali rzut wolny z przed pola karnego gospodarzy. Stały fragment i gra jednego zawodnika więcej nie przyniosła im jednak pożądanego efektu co w ostatnich sekundach gry miało się na nich zemścić. Decydująca dla losów spotkania sytuacja miała miejsce w 50 minucie gdzie do jednej z wybitych piłek w środkową strefę boiska najszybciej dobiegł Tomasz Nowak który długimi susami kolejno mijał swoich rywali co pozwoliło mu się po chwili znaleźć w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości który mimo desperackiej interwencji został pokonany co w efekcie dało ekipie GSK prowadzenie 3:2, które w efekcie było zabójczym ciosem na wagę zwycięstwa i kompletu punktów.

GSK


Strzelcy:

  • Filip Stojćić 30'
  • Tomasz Nowak 33'
  • Tomasz Nowak 50'

Kary:

  • Paweł Bogusławski48'

3

:

2

All for one


Strzelcy:

  • 36' Jakub Grzelak
  • 37' Dorian Witaszek

Kary:

---

 

                                                                                                                                                Pozdrawiam

                                                                                                                                              Maciej Kaniasty