Kolejny dzień to kolejne emocje w lidze futbolsport.pl. W najwyższej klasie rozgrywkowej dobre dwa mecze rozegrał zespół Nat Geo, który najpierw pokonał Święte Krowy by w drugiej potyczce uporać się z ekipą Kumple Team. Nie ma mocnych na lidera II Ligi zespół Dentis Studio. Drużyna kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, a tym razem okazał się lepsza od Wpip-Mardom. Coraz cięższą jest sytuacja ekipy FC Grunwald, która jest czerwoną latarnią II Ligi. Zespół Filipa Toboły nie zdobył jeszcze nawet punktu, a wczoraj musiał uznać wyższość teamu EKUador. W V Lidze Grupa A zgodnie z oczekiwaniem trzy punkty zdobył Dekpol, który rozbił WUW Poznań. Do niespodzianki doszło w Grupie B, gdzie ekipa R-Gol Poznań zremisowała tylko z Chmielorzem.
I Liga
Wyraźnie służy ekipie Nat Geo rozgrywanie dwóch spotkań jednego dnia. Podopieczni Pawła Tuliszki drugi raz grają takim systemem i drugi raz zdobywają komplet punktów. Pierwszym rywalem była drużyna Świętych Krów. Było to bardzo ciekawe widowisko, prowadzone w żywym tempie. Goście podbudowani ostatnim zwycięstwie zaczęli bardzo mocno bo już na początku Eryk Włodarczyk po indywidualnej akcji trafił w poprzeczkę. W odwrocie "setki" nie wykorzystał Dawid Borkowski. Szybko jednak się zrehabilitował. W 7 minucie popisał się strzałem nie do obrony. Minęło 180 sekund, a wynik brzmiał 1:1. Gola dla Świętych Krów zdobył Arseni Lapai. Kolejne minuty to wymiana ciosów, akcja za akcję z tym że bardziej klarowne okazje mieli gospodarze, jednak szwankowała skuteczność. Święte Krowy też miały swoje sytuacje, lecz w bramce Nat Geo dobrze dysponowany był Bartosz Filas. W 23 minucie w zamieszaniu podbramkowym, najsprytniejszy okazał się Łukasz Tarka i na przerwę schodziliśmy przy wyniku 2:1 dla Nat Geo.
Druga połowa jeszcze bardziej ciekawsza i emocjonująca. Obie ekipy grały niezwykle dynamicznie i ofensywnie. W 31 minucie gospodarze powiększyli przewagę do dwóch "oczek" po trafieniu Mateusza Rusieckiego. Goście nie zrażeni tym faktem ambitnie walczyli o zmniejszenie przewagi bramkowe. Odkryli się dość mocno z czego mógł a nawet powinien skorzystać zespół Nat Geo. I owszem gospodarze mieli kolejne stuprocentowe okazje jednak cóż z tego skoro ich nie wykorzystali. Jak to w piłce bywa sytuacje nie wykorzystane mszczą się. Tak było i teraz. Przemysław Gruszczewski w 44 minucie daje nadzieję gościom na pozytywny wynik. Nat Geo szybko jednak odpowiada. Dwie minuty później Dawid Borkowski z połowy boiska lobuje golkipera gości. Święte Krowy jeszcze się zrywają, jednak zostają upokorzeni w 50 minucie. Kontrę na bramkę zamienia Dawid Borkowski i mecz kończy się wynikiem 5:2.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Nat-Geo
5
:
2
Święte Krowy
Również druga potyczka przeciwko Kumplom Team była dobrej jakości spotkaniem. Pierwsza połowa wyrównana. Inicjatywa była po stronie gospodarzy lecz Kumple Team nie próżnowali i choć na pierwszym etapie spotkania nie stwarzali sobie zbyt wielu sytuacji strzeleckich to z minuty na minuty się rozkręcali. Okazje za to miało Nat Geo. Najpierw świetnej sytuacji nie wykorzystał Tomek Mijalski. Potem nie popisał się Dawid Borkowski. Wreszcie przyszło przełamanie. Po indywidualnej akcji Dawid Borkowski znalazł drogę do bramki. Stracony gol zadziała na Kumpli Team bardzo mobilizująco bowiem od tego momentu zaczęli grać odważniej i zaczęli dochodzić do sytuacji strzeleckich. Niestety do przerwy nie udało się wyrównać.
Ta sztuka udała im się krótko po zmianie stron, a dokładnie w 26 minucie na listę strzelców wpisał się Piotr Skorupski. Mecz nabierał rozpędu, a że obie ekipy był dobrze przygotowane fizycznie byliśmy świadkami ciekawego widowiska. W 32 minucie po rzucie wolnym wykonywanym przez Radka Majewskiego, piłka po drodze odbiła się od Tomka Mijalskiego i wpadła do siatki. Goście znowu musieli odrabiać straty i ta sztuka udała im się po 120 sekundach, kiedy to ponownie Piotr Skorupski pokonał bramkarza Nat Geo. Minuty mijał a rezultat nie ulegał zmianie. Nat Geo dwukrotnie trafiło w poprzeczkę, a raz świetnie strzał Dawida Borkowskiego obronił golkiper gości. Mimo tylu okazji do zdobycia bramek nic nie wskazywało, że ktoś zada decydujący cios. Tak był do 43 minuty kiedy to fatalny błąd popełnił bramkarz Kumpli Team. Zagraną piłkę od swojego obrońcy przepuścił pod nogą, a ta wpadła do bramki. Katastrofalny samobój. Mimo fatalnej wpadki goście nie złożyli broni. Ruszyli do ataku i zamknęli rywala w ich polu karnym. Byli bliscy wyrównania, ale sytuacji sam na sam nie wykorzystał Mateusz Stawny. To się zemściło w 49 minucie, kiedy to znowu nie popisał się bramkarz gości. Zawahał się przy wyjściu do piłki, a to wykorzystał Dawid Borkowski, który go uprzedził i skierował futbolówkę do pustej bramki. Kumple Team mogli jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki, ale świetnej okazji nie wykorzystał Mateusz Haeusler. Ostatecznie to bardzo dobre spotkanie kończy się wynikiem 4:2 na korzyść Nat Geo.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Nat-Geo
4
:
2
Kumple Team
II Liga
Sporo emocji przyniosła kolejna potyczka lidera II Ligi, drużyny Dentis Studio w spotkaniu przeciwko Wpip-Mardom. Gospodarze walczą o prawo gry w grupie mistrzowskiej, natomiast Dentis Studio śrubuje rekord zwycięstw. Zaczęło się po myśli ekipy Wpip-Mardom, która już w 4 minucie objęła prowadzenie po golu Kacpra Wiarusa. Nie przyzwyczajeni do takiej sytuacji zawodnicy Dentis, uporządkowali szyki i szybko odpowiedzieli dwoma bramkami Oskara Junik. Gospodarze nie zrezygnowali i w 15 minucie wyrównał Jan Kuraszkiewcz, który wykorzystał nieporozumienie defensywy rywala. Mardom krótko się cieszył z remisu bowiem po kolejnych 60 sekundach goście znowu prowadzili po trafieniu Bartosza Wiśniewskiego. W dalszej części potyczki mało było gry, a za to dochodziło do fauli oraz słownych utarczek. Sędzia Szymon Lizak musiał temperować zachowania zawodników i pokazał dwie żółte kartki po jednej z drużyn. Do przerwy 2:3 dla Dentis Studio.
Druga odsłona trzymała w napięciu do 43 minuty. Nadal obie drużyny grały twardo na pograniczu faulu. W 34 minucie gospodarze grali w przewadze jednak nie zdołali wyrównać stanu rywalizacji. Goście niby kontrolowali potyczkę, ale w pewnych momentach brakowało im pewności i wdzierała się nerwowość. Dopiero w końcowym fragmencie spotkania, lider pokazał swoją wyższość i przelał szalę zwycięstwa na swoją stronę. Gole Sebastiana Pięty, Oskara Junik i Tomasza Świderskiego przypieczętowały ósmą wygraną w sezonie wiosennym.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Wpip - Mardom
2
:
6
Dentis Studio
Coraz cięższa jest sytuacja drużyny FC Grunwald, która do tej pory nie zdobył nawet punktu. Rywalem w czwartkowy wieczór ekipy Filipa Toboła był zespół EKUador. Potyczka w pierwszej odsłonie miała dość wyrównany przebieg. Żadna z drużyny nie umiała uzyskać zdecydowanej przewagi. Niemniej lepsza jakość piłkarska była po stronie gości i to właśnie oni od 9 minuty dyktowali warunki na boisku. Rozpoczął Mateusz Motylewski (9'). Pięć minut później podwyższył Patryk Gałecki, a wynik do przerwy ustalił Bartosz Łuczak. FC Grunwald próbował nawiązać walkę, lecz prócz ambicji i woli walki nic więcej nie mógł zaproponować.
Drugą część gospodarze zaczęli niezwykle ochoczo, ale im dalej w mecz tym było gorzej. Przy okazji popełniali błędy z których EKUador w pełni korzystał. Gdy w 32 minucie Bartosz Kapruziak podwyższył na 0:4 był już niemal pewne że goście tego spotkania nie przegrają. Do końca potyczki kontrolowali wydarzenia boiskowe, a dodatkowo w ostatnich 10 minutach powiększyli przewagę bramkową. Trafienia Mateusza Motylewskiego i Bartosza Łuczaka zamknęły to spotkanie. EKUador wygrywa i wskakuje na 7 pozycję, natomiast FC Grunwald kończy rundę zasadniczą na ostatnim miejscu. Aby pozostać w II Lidze, gospodarze muszę przejść niesamowitą metamorfozę w fazie play off.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:FC Grunwald
0
:
6
EKUador
V Liga Grupa A
Łeszyk Show! Tak po krótko można określić to co miało miejsce w spotkaniu Dekpolu z ekipą WUW Poznań. Już w 30 sekundzie meczu Stanisław Łeszyk rozwiązał nam worek z bramkami jakie z minuty na minutę aplikowali swojemu przeciwnikowi zawodnicy Dekpolu. Liderem kolejnych akcji ofensywnych w tym fragmencie spotkania był rutynowany Łukasz Wojciechowski który poprzez otwierające podania do swoich kolegów z drużyny lub poprzez indywidualne akcję wprowadzał w szeregi defensywy gości największe zamieszanie. W efekcie do przerwy mieliśmy wynik 6:0, na który głównie zapracowali trzykrotnie Łukasz Wojciechowski oraz dwukrotnie Stanisław i raz Mateusz Łeszykowie. Na tym etapie tego pojedynku ciężko poszukać jakiś pozytywów w grze ekipy gości która podłamana straconymi kolejnymi bramkami była tylko tłem dla rozochoconej mieszanki rutyny z młodością jaka posiada ekipa Dekpolu właśnie. Tak dobrze funkcjonujący zespół gospodarzy tylko w drugim kwadransie gry zaaplikował swojemu rywalowi kolejne pięć bramek co w 40 minucie spotkania dawało im już wynik 11:0. Posiadając taką bramkową przewagę nad swoim rywalem zawodnicy gospodarzy w ostatnich dziesięciu minutach tego spotkania dopuścili się prostych strat które bezlitośnie wykorzystał ich rywal który w tym okresie zmniejszył rozmiary tego spotkania do wyniku 11:3. Jednak ostatnim akcentem była bramka Mateusza Łeszykla w ostatniej minucie spotkania i tym samym pojedynek ten zakończył zwycięstwem Dekpolu 12:3. Na wyróżnienie w zespole gospodarzy zasługuję trio Łeszyków czyli Łukasz, Mateusz oraz Stanisław którzy łącznie w trójkę strzelili aż 8 bramek. Brawo Panowie.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Dekpol
12
:
3
WUW Poznań
V Liga Grupa B
Końcowy wynik tego spotkania można śmiało potraktować jako swego rodzaju dużą niespodziankę ponieważ ekipa R-Gol Poznań była przed tym pojedynkiem zdecydowanym faworytem do zwycięstwa ale jak twierdzą znani eksperci "dziś na świecie już nie ma słabych drużyn" ma tu swoje potwierdzenie. Spotkanie to ułożyło się idealnie dla ekipy gości ponieważ już w 9 minucie bramkę na 0:1 strzelił Maksymilian Mateja i fakt ten był kluczem do problemów z jakimi musieli się zmierzyć w tym spotkaniu gracze gospodarzy. Taki scenariusz sprawił iż chcący jak najszybciej doprowadzić do wyrównania gospodarze zaczęli popełniać proste błędy w rozgrywaniu swoich akcji co z upływającym czasem i korzystnym rezultatem dla drużyny gości działał na nich niczym tlen i nakręcał ich do kolejnych śmiałych ataków. Upragnione wyrównanie padło w ostatniej minucie pierwszej części meczu gdzie swoją okazję na doprowadzenie do remisu wykorzystał Dominik Głowacki i dzięki temu obie drużyny zeszły na przerwę przy wyniku 1:1. Po zmianie stron obie ekipy rozpoczęły ten fragment meczu bez kalkulacji i od samego początku postawiły na wymianę ciosów co jeszcze bardziej urozmaiciło nam ten pojedynek. Grad bramek z jednej i drugiej strony spowodował iż w 40 minucie gry obowiązywał już wynik 4:4, co wciąż zadowalało jeszcze jedynie zespół Chmielorza który w ten rezultat włożył naprawdę całe swoje serce i ambicje. Ostatnie minuty tego spotkania upłynęły nam głównie na połowie ekipy gości którzy resztką sił odpierali dzielnie i skutecznie kolejne ataki rywala co w efekcie pozwoliło ekipie Chmielorza wyszarpać jeden punkt wyżej uplasowanemu rywalowi w tabeli i jednocześnie kandydatowi do awansu do IV ligi.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:R-Gol Poznań
4
:
4
Chmielorz
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty