Tym razem czwartek przyniósł nam sporo zaciętych potyczek. Z pięciu meczów, jakie się wczoraj odbyły, cztery zakończyły się różnicą jednej bramki. W I Lidze pachniało niespodzianką, bowiem Leśne Dziadki przegrywały już 1:4, ale po niesamowitej końcówce rozstrzygnęli potyczkę na swoją korzyść. Bliscy zwycięstwa byli zawodnicy MKS Przemysława w meczu przeciwko Mobipol Team. Niestety na dwie minuty przed zakończeniem stracili gola i mecz zakończył się podziałem punktów. Nadal bez punktów jest zespół FC Grunwald Legends. Ekipa Przemka Kwiatkowskiego była blisko, ale znowu zeszła z boiska pokonana. Podobnie jest z drużyną Domdata AG w V Lidze Grupa B. Goście gonili wynik i doprowadzili do remisu, ale na 4 minuty przed końcem stracili gola i przegrali z Widocznymi. Najokazalsze zwycięstwo odniósł The Naturat, który pokonał Apollogic FC. Smaczkiem tego spotkania był występ Michała Sośnickiego w szeregach ekipy The Naturat, który jeszcze na jesień grał w drużynie Apollogic FC.
I Liga
Spory niedosyty może czuć drużyna FC Faworyt po meczu przeciwko Leśnym Dziadkom. Goście byli bliscy sprawienia niespodzianki, bo do 39 minuty prowadzili 1:4. Niestety nie wytrzymali presji i ostatecznie zeszli z boiska pokonani. Zmagania w najwyższej klasie rozgrywkowej zawsze miały swoją specyfikę, natomiast ta runda jest strasznie wyrównana. Nie ma słabych drużyn. Każdy może wygrać z każdym i nie można lekceważyć żadnego przeciwnika, a na każde trzy punkty trzeba się mocno napracować. Przykładem niech będzie wczorajsza potyczka. Od początku były to żywe spotkanie. Obie ekipy były nastawione ofensywnie i dzięki temu byliśmy świadkami emocjonującego widowiska. Mimo że gra przenosiła się dość szybko z jednego pola karnego pod drugie, mało było czystych okazji do zdobycia bramek. Najlepszą w 12 minucie nie wykorzystał Konrad Hekiert, który przegrał pojedynek sama na sam z bramkarzem gości. FC Faworyt największe zagrożenie stwarzał po kontratakach, w których lubował się bardzo szybki Oleksandr Liakhov. I właśnie ten gracz dał o sobie znać w 18 minucie kiedy otworzył wynik spotkania. Nie minęło 60 sekund, a Oleksandr drugi raz wpisał się na listę strzelców. Choć nie grzeszy wzrostem, to zdołał zdobyć bramkę z głowy, uprzedzając obrońcę i bramkarza Leśnych Dziadków. Do przerwy sensacja 0:2 dla FC Faworyta.
Z dużym animuszem na drugie 25 minut wyszli zawodnicy Leśnych Dziadków. Zaczęli grać wysokim pressingiem i na efekty długo nie czekaliśmy. Wojciech Banasik po rzucie rożnym zdobywa kontaktową bramkę. Gospodarze naciskali i wywierali presję, jednak fatalnie grali w obronie i po 120 sekundach znowu mieli do odrobienia dwie bramki. Iwan Matsuk zalicza trzecie trafienie dla FC Faworyt. Gdy ten sam zawodnik podwyższa na 1:4 (znowu fatalnie zachował się obrońca Leśnych Dziadków) w 34 minucie wszystko wskazywało, że będziemy świadkami nie lada niespodzianki, tym bardziej że wiceliderowi wyraźnie gra nie szła i nie było przesłanek, by miało się w tym meczu coś zmienić. A jednak. "Leśni" pokazali charakter i po niesamowitej remontadzie zdołali odwrócić losy potyczki. W głównych rolach Krystian Nowicki i Filip Małek. Odrabianie strat rozpoczął Krystian w 39 minucie. Po kolejnych 60 sekundach, po trafieniu Filipa Małka, dystans zmalał do jednego "oczka". Goście zagubieni w swoich poczynaniach nie mieli pomysłu jak zatrzymać rywala, który w 43 minucie doszedł do celu, jakim było doprowadzenie do remisu. Ten rezultat nie zadowalał jednak żadnej z ekip, tym bardziej Leśnych Dziadków. Gospodarze szli po pełną pulę i pełnię szczęścia osiągnęli w 47 minucie, kiedy to Krystian Nowicki z zimną krwią wykorzystał czystą sytuację. Końcowy fragment to ataki FC Faworyt, które nie przynoszą zmiany wyniku i to szalone spotkanie kończy się zwycięstwem Leśnych Dziadków 5:4. Dla gospodarzy, była to naprawdę ciężka przeprawa, natomiast FC Faworyt musi popracować nad mentalem i koncentracją, bo po raz kolejny, mimo że nie jest drużyną słabszą, schodzi z boiska pokonany.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Leśne Dziadki
5
:
4
FC Faworyt
III Liga
Bardzo ważny mecz dla układu tabeli w 3 lidze obserwowaliśmy w czwartkowy wieczór. Mobipol podejmował MKS Przemysław Legends. Od samego początku żadna z drużyn nie chciała stracić bramki. Lepiej piłką operowali gospodarze, natomiast MKS klasycznie był schowany za podwójną gardą. Taktyka ta przyniosła im efekt, w 17 minucie wyprowadzili cios, Łukasz Sałata, strzał i gol! Ich radość nie trwała jednak długo. Pogrążeni w euforii nadziali się na kontratak. Bartek Plich i mieliśmy 1:1. Bokser o nazwie MKS Przemysław Legends wyprowadził jednak kolejny cios. W 23 minucie podwyższył Maurycy Janczewski. Do przerwy wynik już się nie zmienił. Po zmianie stron wyżej wyszli gospodarze i to im się opłaciło. W 34 minucie Maurycy Adamski sprytnym strzałem z rzutu rożnego zaskoczył golkipera MKS-u. Gra się wyrównała, każdy miał świadomość, że stracona bramka, może zakończyć negatywnie to spotkanie. Grę w dalszym ciągu prowadzili Mobipolanie, i po raz kolejny bramkę zdobył Łukasz Sałata. Skrzętnie wykorzystał niefrasobliwość w obronie gospodarzy. Gdy wydawało się, że MKS dowiezie 3 punkty. Niezawodny Bartek Plich w 48 minucie wyrównał 3:3. Jak mawia stare porzekadło, lepszy remis niż... :D W dalszym ciągu każda z drużyn ma po 4 punkty i zajmuję odpowiednio 9 i 10 miejsce w tabeli 3 Ligi Futbolsport.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Mobipol Team
3
:
3
MKS Przemysław Legends
IV Liga
W 4 Lidze mierzyły się ze sobą Wczorajsi vs FC Grunwald Legends. Goście na ten mecz zebrali bardzo mocną ekipę. Widać było, że chęć odniesienia zwycięstwa jest w nich bardzo duża. Wczorajsi chcieli natomiast zmazać plamę po porażce w meczu derbowym braci Geisler. Mecz długo był bardzo rwany, żadna z drużyn nie wyklarowała sobie sytuacji na zdobycie bramki. FC Grunwald próbował zaskoczyć bramkarza rywali kąśliwymi strzałami zza pola karnego. Golkiper był tego wieczoru mocną stroną Wczorajszych. Gdy wydawało się, że do przerwy wynik się nie zmieni dwa ciosy wyprowadzili mocno Wczorajsi. Najpierw Valentyn Shulepa, a potem niezawodny Marcin Pieprz i szybko zrobiło się 2:0. W drugiej połowie coraz śmielsze ataki wyprowadzali goście, natomiast to Wczorajsi zdobyli kolejną bramkę. Swego dopiął w końcu Maciej Geisler. Ostatnie 15 minut meczu to jednak zmasowane ataki ekipy z Grunwaldu. Minutę po bramce Geislera, sprytnym strzałem rozmiar prowadzenia zmniejszył Przemysław Kwiatkowski. W 41 minucie mocnym strzałem pod poprzeczkę bramkę kontaktową zdobył bardzo aktywny Maciej Iłowiecki.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Wczorajsi
3
:
2
FC Grunwald Legends
V Liga Grupa A
Dzięki swojemu pierwszemu zwycięstwu w lidze w poprzednim spotkaniu gracze zespołu Apollogic FC przystępowali do tego pojedynku z pozytywnym nastawieniem i wiarą w sprawienie niespodzianki w tym spotkaniu. Dlatego już pierwsze minuty tej konfrontacji pokazały, że plan ten jest możliwy, ponieważ już po upływie pierwszych 3 minut goście prowadzili 0:1. Szczęśliwym strzelcem notabene bardzo urokliwej bramki był Krzysztof Tobis, który po tym trafieniu nie ukrywał swojej radości. Niestety jak się okazało, radość gości nie trwała zbyt długo, ponieważ już w 7 minucie gry Kamil Romanowicz strzałem pod poprzeczkę bramki doprowadził do wyrównania. Trafienie to miało jeszcze większe znaczenie dla losów tego pojedynku dlatego, iż gol ten podostrzył jeszcze bardziej apetyty graczy tej drużyny na kolejne trafienia. I tak oto jeszcze przed przerwą Jakub Przybylak w 16 minucie wyprowadza swój zespół na 2:1. Dwie minuty później Mieszko Grabowski dopełnia formalności na 3:1 i przed samą przerwą kapitan gospodarzy Mikołaj Obała ustala wynik do przerwy na 4:1. Po zmianie stron gracze gospodarzy dokończyli dzieła zniszczenia w postaci kolejnych bramek, ponieważ będąc szczerym, dyspozycja ekipy Apollogic FC zwłaszcza w tej części meczu, odbiegała dość mocno do tego, czego nas przyzwyczaiła ta drużyna. W zespole gospodarzy, którzy ostatecznie zwyciężają 7:2, warto wyróżnić ojców tego zwycięstwa, jakimi byli Mieszko Grabowski oraz Jakub Przybylak.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:The Naturat
7
:
2
Apollogic FC
V Liga Grupa B
Naprzeciw siebie stanęły dwie drużyny, które do tego spotkania nie doznały jeszcze smaku zwycięstwa w V lidze grupie B dlatego jedni i drudzy obiecywali sobie bardzo dużo po tym pojedynku. Pierwsza połowa tego starcia bez bramek co może odrobinę dziwić, ponieważ obie drużyny miały swój sposób i pomysł na to jak przedostać się w okolice pola karnego rywala gdzie ostatecznie w decydujących momentach zawodziła jednak skuteczność. Zgoła odmienne widowisko obejrzeliśmy w drugiej części meczu gdzie już na samym jego początku o tym jak się strzela bramki przypomniał sobie Dawid Małkowski, który wpierw w 27 minucie idealnie skorzystał z prezentu defensywy rywala i precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza rywala, dzięki czemu jego zespół prowadził 1:0. Dwie minuty później ten sam gracz egzekwował rzut z autu, po którym uderzona bezpośrednio w światło bramki futbolówka otarła się o podeszwę bramkarza i tym samym wylądowała w bramce gości, dzięki czemu mieliśmy już wynik 2:0. Podrażnieni takim obrotem wydarzeń goście ruszyli z impetem do ataku, co jak się okazało, chwilę później dało im bramkę kontaktową autorstwa p. Strojka i tym samym mieliśmy wynik 2:1. Taki obrót wydarzeń spowodował, iż w szeregach gospodarzy wkradła się odrobina nerwowości, co tylko otworzyło nam jeszcze bardziej to spotkanie. Efektem tego była bramka na 2:2 w wykonaniu gości, którzy za sprawą p. Kuczmy zdołali wyrównać stan tej rywalizacji i tym samym zwiększyć swoje szansę na wygraną. Niestety dla nich w 46 minucie gospodarze a dokładniej p. Adamski przy jednej z prób kontrataku oddał strzał praktycznie z połowy boiska, gdzie futbolówka ta po drodze odbiła się od podłoża, co w efekcie zmyliło interweniującego bez skutecznie bramkarza gości i ku rozpaczy swoich kolegów z drużyny wylądowała w bramce, dając gospodarzom prowadzenie 3:2. Niestety dla graczy Domdata AG trafienie to wpadło na 4 minuty do końcowego gwizdka sędziego i jak się później okazało, było to już zbyt krótkim odcinkiem czasu na doprowadzenie, chociażby do remisu.
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Widoczni
3
:
2
SQUADRA
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty