Czarna seria Kumpli Team, bezkompromisowy R-Gol Poznań, derby dla Magików Zenona

2024-04-19
Czarna seria Kumpli Team, bezkompromisowy R-Gol Poznań, derby dla Magików Zenona

Tym razem w czwartkowy wieczór rozegraliśmy pełną kolejkę spotkań. Odbyło się kilka ciekawych potyczek. W I Lidze trwa fatalna passa ekipy Kumple Team, którzy nadal pozostają bez zdobyczy punktowej. Tym razem ich pogromcą była drużyna United 1998. Skromne zwycięstwo odniósł w II Lidze lider FC Kwiatowe, który po wyrównanym boju pokonał FC Pro4you. W derbach braci IV Ligi po meczu pełnym zwrotów, Wczorajsi ulegli Magikom Zenona. W innym bardzo interesującym spotkaniu IV Ligi Lutnia Dębiec 2022 nie zdołała zatrzymać lidera FC Hilding Anders i przegrała po bramce w ostatniej minucie. Podziałem punktów zakończył się mecz pomiędzy How Many Times z O Jezus Maria. Z tego faktu cieszył się zespół R-Gol Poznań, który godzinę wcześniej pokonał Widocznych i został samodzielnym liderem IV Ligi Grupa B z kompletem punktów.

I Liga
Szukający swoich pierwszych punktów w tym sezonie gracze beniaminka I ligi, czyli Kumple Team, zmierzyli się tym razem z ekipą "Zjednoczonych". Pierwsze minuty tego spotkania upłynęły z minimalnym wskazaniem na gospodarzy, którzy częściej nękali swoimi akcjami goalkeepera gości. Tak więc na pierwsze trafienie dla United 1998 musieliśmy poczekać do 10 minuty spotkania, gdzie swoją pierwszą ofensywną akcję skutecznym strzałem po długim rogu bramki skutecznie wykończył Piotr Sawicz. Pięć minut później gospodarze znów w natarciu i tym razem swoją okazję na bramkę na 2:0 precyzyjnie wykończył Oskar Lepczyński. Dwubramkowa przewaga miała swój negatywny wpływ na gospodarzy w 19 minucie, gdzie rzut rożny wykonywali gracze Kumpli. Błędy w kryciu spowodowały, iż Bartek Maik będąc niekryty w polu karnym z bliskiej odległości dał swojej drużynie honorowe trafienie i dzięki temu obie drużyny schodziły na przerwę przy wyniku 2:1. Gdy wydawało się, iż z początkiem drugiej części spotkania podopieczni Krzysztofa Rozumka rozpoczną od pazernych poszukiwań bramki wyrównującej swoją okazję w 26 minucie gry wykorzystał z zimną krwią Piotr Skrzypczak i tym samym mieliśmy już 3:1 dla gospodarzy. Osiem minut później tych strzeleckich popisów swojego kolegi z zespołu pozazdrościł mu Marcin Jarysz który z paru metrów od bramki gości skutecznie sfinalizował zespołową akcję dzięki czemu mamy wynik 4:1. 37 minuta gry i zjednoczeni znów groźnie kontratakują gdzie swoją kolejną okazję na bramkę wykorzystał skutecznie po raz drugi w tym spotkaniu Piotr Skrzypczak i mamy 5:1. Mimo, iż rozmiary spotkania wskazywały, że pojedynek ten jest już rozstrzygnięty, to swoich okazji na zmianę rezultatu w dalszym ciągu nie przełożyli goście, którzy dzielnie walczyli do ostatniej minuty tego spotkania. A skoro już o ostatniej minucie mowa, to w tejże właśnie minucie swój rzut rożny rozgrywali gracze United 1998, którzy po precyzyjnie dogranej piłce do Piotr Skrzypczaka byli świadkami soczystego woleja którego na swoją trzecią bramkę w tym spotkaniu zamienił raz jeszcze Piotr Skrzypczak i dzięki temu pojedynek ten kończy się zwycięstwem United 1998 6:1.

 

United 1998


Strzelcy:

  • Piotr Sawicz 10'
  • Oskar Lepczyński 15'
  • Piotr Skrzypczak 26'
  • Marcin Jarysz 34'
  • Piotr Skrzypczak 37'
  • Piotr Skrzypczak 50'

Kary:

---

6

:

1

Kumple Team


Strzelcy:

  • 19' Bartek Maik

Kary:

---

II Liga
Mecz rozpoczął się od akcji ofensywnych z obu stron i groźnych strzałów, ale zarówno bramkarz gości jak i gospodarzy byli na posterunku. Gra była toczona w sportowej rywalizacji i zawodnicy obu drużyn szanowali się wzajemnie. Tempo spotkania było dość płynne i spotkanie było dobre do oglądania pomimo iż pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Druga połowę lepiej rozpoczęli zawodnicy FC Kwiatowe lecz ponownie dobrze spisał się bramkarz drużyny przeciwnej. Z upływem czasu tempo meczu wzrastało ponieważ obie drużyny koniecznie chciały otworzyć wynik. Wpływ na to miało kilka przewinień, które wynikały bardziej z walki o piłkę, aniżeli złośliwości. W 38 minucie bardzo ładnym uderzeniem pod poprzeczkę popisał się Arkadiusz Kurcewicz i goście prowadzili 0:1. W końcówce obie drużyny stworzyły sobie jeszcze kilka ciekawych okazji na zdobycie bramki ale albo brakowało skuteczności, albo dobrze bronili bramkarze.
Po wyrównanym i zaciętym spotkaniu to ostatecznie zespół FC Kwiatowe może cieszyć z kompletu wywalczonych punktów.

 

FC PRO4YOU


Strzelcy:

-

Kary:

---

0

:

1

FC Kwiatowe


Strzelcy:

  • 38' Arkadiusz Kurcewicz

Kary:

---

IV Liga
Obydwie drużyny przystępowały do tego spotkania bez porażki dlatego też obie te ekipy ostrzyły sobie apetyty na to by seria ta została podtrzymana przynajmniej do kolejnego ich spotkania. Od pierwszego gwizdka sędziego w poczynaniach boiskowych obu drużyn dało się zauważyć że spotkanie to jest z gatunku tych o sześć punktów ponieważ żadna z ekip nie chciała podjąć większego ryzyka. Dlatego też pierwsza bez bramkowa część tego pojedynku nie powinna nikogo specjalnie dziwić mimo iż sytuacji podbramkowych w tej części meczu nie brakowało a gdy już się takowe nadarzyły, to głównie zawodziła skuteczność. Po zmianie stron w 29 minucie doczekaliśmy się wreszcie pierwszego trafienia którego autorem był zawodnik gości Roman Andrieiev, który z okolic pola karnego rywala zdołał oddać strzał który wylądował w siatce bramki strzeżonej przez bramkarza gospodarzy i dzięki temu goście prowadzili 0:1. Mimo licznych braków kadrowych gracze Lutni Dębiec 2022 zaciekle szukali swojej okazji na wyrównanie które było wciąż na wyciągnięcie ręki. Długo oczekiwany moment nadszedł dopiero w 40 minucie gry gdy ku ucieszy swoich kolegów z drużyny Bartosz Matuk zdołał pokonać bramkarza gości Vadyma Zakharchenke i tym samym wynik 1:1 obowiązywał od tego momentu. Ostatnie minuty spotkania upłynęły nam dość szybko gdyż jedni i drudzy próbowali za wszelką cenę przechylić ten mecz na swoją korzyść. Decydująca dla losów spotkania sytuacja miała miejsce w ostatniej minucie meczu gdzie rzutem na taśmę bramkę dla gości uzyskał Mykhailo Drozda. Bramka ta według graczy gospodarzy padła po zagraniu ręką zawodnika gości, co w opinii sędziego nie miało miejsca. Tak więc po burzliwej końcówce meczu cenne trzy punkty stały się własnością FC Hilding Anders i dzięki temu zespół ten spędzi ten weekend na pierwszym miejscu w IV lidze.

Lutnia Dębiec 2022


Strzelcy:

  • Bartosz Matuk 40'

Kary:

  • Jędrzej Staszewski49'

1

:

2

FC Hilding Anders


Strzelcy:

  • 29' Roman Andrieiev
  • 50' Mykhailo Drozda

Kary:

---


Wielkie derby braci IV Ligi pomiędzy drużynami Wczorajsi, a Magicy Zenona przyniósł spodziewane emocje i był potyczką pełną zwrotów akcji. Smaku i sensu derbom dodawał bratobójczy pojedynek braci Geisler. Po stronie wczorajszych Maciej, natomiast po stronie Magików Michał. Z tej konfrontacji zwycięsko wyszedł Michał bo nie dość, że zdobył dwie bramki to jego ekipa wygrała i teraz on w domu może chodzić z podniesioną głową. Ale po kolei. Pierwsze 25 minut to wzajemne szachy, choć ze wskazaniem na gospodarzy, którzy mieli więcej z gry i zagrażali bramce rywala strzałami z daleka. Po jednym z nich w 19 minucie, Albert Głuchowski zdobył prowadzenie dla Wczorajszych. Stracony gol trochę ożywił poczynania Magików, którzy może nie stworzyli sobie super okazji, ale zagrozili bramce przeciwnika. Do przerwy 1:0.
Drugą odsłonę lepiej zaczęli gracze gospodarzy. Po wzorowo wykonanym rzucie rożnym, Filip Marciniak strzałem z głowy podwyższył prowadzenie. To co się stało w kolejnych 60 sekundach przechodzi najśmielsze oczekiwania. Była to minuta Michała Geislera, który najpierw zdobył kontaktową bramkę, po składnej akcji całego zespołu, a po niespełna 20 sekundach wyrównał stan rywalizacji bo błędzie obrońcy Wczorajszych. Od tego momentu inicjatywa należała do gości. Uzyskali przewagę i nękali obronę rywala. W 44 minucie osiągnęli cel. Po błędzie bramkarza Paweł Jankowski z zimną krwią pakuje piłkę w siatce. Podłamani Wczorajsi nie załamują rąk i ruszają do ataku. Robią to jednak zbyt chaotycznie i na hura. Goście odpierają ofensywę rywala i w ostatniej minucie zadają decydujący ciosy. Ponownie Paweł Jankowski wpisuje się na listę strzelców i przypieczętowuje zwycięstwo Magików Zenona.

Wczorajsi


Strzelcy:

  • Albert Głuchowski 19'
  • Filip Marciniak 32'

Kary:

---

2

:

4

Magicy Zenona


Strzelcy:

  • 33' Michał Geisler
  • 34' Michał Geisler
  • 44' Paweł Jankowski
  • 50' Paweł Jankowski

Kary:

---

V Liga Grupa B
Bez swoich czołowych zawodników przystąpił do kolejnej konfrontacji zespół R-Gol Poznań, którego rywalem była ekipa Widocznych. Mecz rozpoczął się po myśli, gości bo już w 6 minucie czołowy strzelec gości Dominik Głowacki otworzył wynik spotkania. Niespełna po 120 sekundach mieliśmy remis. Dawid Małkowski wykorzystał gapiostwo w defensywie rywala i po rzucie rożnym, płaskim strzałem w długi róg pokonał golkipera R-Gol Poznań. Kolejne minuty to dużo gry w środku pola. Ekipy dochodziły do sytuacji strzeleckich, ale brakowało wykończenia. W 18 minucie, Widoczni mieli "setkę", ale niestety w dogodnej sytuacji Dawid Małkowski nie popisał się i przestrzelił wysoko nad poprzeczką. To się zemściło w końcówce pierwszej części. Prostopadłe podanie do Dominika Głowackiego, a ten nie daje szans bramkarzowi i na przerwę schodzimy przy rezultacie 1:2.
Fatalnie dla gospodarzy zaczęła się druga połowa. W 28 minucie Dominik Głowacki po raz trzeci znajduje drogę do bramki. Tu nie bez winy jest golkiper Widocznych, który nie popisał się przy tym strzale. Z kolei w 35 minucie kolejny błąd defensywy rywala wykorzystuje nie kto inny, jak Dominik Głowacki i zdobywa swoją czwartą bramkę. Przy stanie 1:4, ekipa R-Gol Poznań nieco się wycofała i oddał inicjatywę przeciwnikowi. To było błędem, ponieważ w 40 minucie po prostopadłym podaniu z rzutu autowego Macieja Jeżewskiego, Cezary Urbanowicz zmniejsza dystans do dwóch "oczek". Po stracie gola, goście natychmiast oddalają grę od swojego pola karnego i w 47 minucie zadają ostateczny cios. Po szybkiej kontrze Łukasz Orawiec dobija Widocznych i R-Gol Poznań wygrywa 2:5. Dzięki trzem punktom goście usadowili się na fotelu lidera z kompletem zwycięstw.

 

Widoczni


Strzelcy:

  • Dawid Małkowski 8'
  • Cezary Urbanowicz 40'

Kary:

---

2

:

5

R-Gol Poznań


Strzelcy:

  • 6' Dominik Głowacki
  • 24' Dominik Głowacki
  • 28' Dominik Głowacki
  • 35' Dominik Głowacki
  • 47' Łukasz Orawiec

Kary:

---

Trochę zawiodło spotkanie dwóch czołowych ekip Grupy B. Mowa o ekipach Hom Many Times i O Jezus Maria. Oczywiście walki i zaangażowania nie brakowało, jednak minusem był fakt, że nie było płynności i dokładności w rozgrywaniu akcji. Spotkanie rozpoczęło się chaotycznie dla obu drużyn, dużo strat i niecelnych podań. Wynik potyczki otworzył w 9 minucie Bartosz Piliński. Po udanym zwodzie w rogu polu karnego strzelił technicznie po długim słupku i piłka znalazła się w siatce przeciwnika. Po stracie bramki drużyna gości próbowała atakować rywala długimi podaniami i w końcu ich próby się opłaciły. Złe wyjście bramkarza wykorzystał Michał Strycula i po uderzeniu głową przelobował bramkarza.
Druga połowa to szarpana gra po obu stronach. Niby bardziej poukładanym zespołem był O Jezus Maria, ale nic z tego nie wynikało. Jeszcze pod koniec meczu, gospodarze mieli szansę na zgarnięcie pełnej puli, ponieważ grali w przewadze po żółtej kartce dla Marka Chraplaka, który otrzymał napomnienie za przerwanie korzystnej akcji. How Many Times próbowali wykorzystać grę w przewadze. Napierali na przeciwników, jednak mądra gra w obronie ekipy O Jezus Maria sprawiła, że gospodarze nie zdołali zdobyć zwycięskiej bramki. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów, a wynik końcowy w pełni odzwierciedla to co się działo na boisku.

 

" How Many Times"


Strzelcy:

  • Bartosz Pilaczyński 9'

Kary:

---

1

:

1

O Jezus Maria


Strzelcy:

  • 19' Michał Styrcula

Kary:

  • 42'Marek Chraplak

                                                                                                                                                                   Pozdrawiam

                                                                                                                                                                   Maciej Kaniasty