Piątkowa seria spotkań nie przyniosła znaczących zmian w tabeli. Swoje mecze wygrały ekipy Format i United 1998, które są w grze o pierwsze miejsce. Pierwsi ograli zawsze niewygodny ukraiński zespół FC To The Top, natomiast "Zjednoczeni" wypunktowali Dodas.pl. Z kolei ze zmiennym szczęściem grała drużyna Medflow Junikowo Crew, która najpierw poradziła sobie z ekipą Feniks, natomiast w drugiej potyczce nie sprostała graczom Rossoneri, dla których było to trzecie zwycięstwo z rzędu. Nadal nie wiedzie się drużynie Erjot Polska, która tym razem musiała uznać wyższość teamu FC Faworyt.
Nadal smaku zwycięstwa, a nawet zdobycia punktu nie zaznała drużyna Erjot Polska, która w kolejnym swoim spotkaniu przegrała z ukraińską drużyną FC Faworyt. Oba zespoły w tegorocznych rozgrywkach halowych grają poniżej oczekiwań. Niemniej w nieco lepszych nastrojach jest ekipa FC Faworyt, która ma na swoim koncie punkty, czego nie możemy powiedzieć o graczach Erjot Polska. Potyczka między tymi ekipami od początku spotkania była otwarta, a lepszą skutecznością wykazali się goście, którzy już w 2 minucie objęli prowadzenie po golu Oleksandr Liakhov. Erjot miał okazję na wyrównanie, ale zamiast to zrobić w 7 minucie stracili drugą bramkę autorstwa Vadim Kysil. Gdy wydawało się, że rezultat 0:2 do przerwy nie ulegnie zmianie, Michał Fertsch zdobył kontaktowego gola dla gospodarzy.
Po zmianie stron mobilizacja w szeregach ekipy Erjot, która za wszelka cenę chciała przełamać fatalną passę. I może by im się to udało, gdyby nie fatalna skuteczność oraz proste błędy w obronie. Ostatni zespół halowych zmagań miał inicjatywę i atakował z dużym zaangażowaniem, jednak zapomniał o obronie i tym sposobem stracił trzecią bramkę w 24 minucie. Nie mając nic do stracenia gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i ruszyli do ataku. Niestety zakończyło się to dla nich fatalnie, bowiem FC Faworyt wypunktował w samej końcówce swojego rywala i wygrał 1:5.
Zawodnik meczu: Oleksandr Liakhov - FC Faworyt
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Erjot Polska
1
:
5
FC Faworyt
Po tygodniowej przerwie do gry wrócił zespół Medflow Junikowo Crew, który nadal jest w grze o podium. Ekipa, która w piątek grała dwa spotkania opuściła halę w Puszczykowie w odmiennych nastrojach. Najpierw gracze z Junikowa uporali się z drużyną Feniks, choć trzeba przyznać że na końcowy sukces musieli się sporo napracować, a to za sprawą skromnej kadry na te potyczki. Początek zapowiadał sensację bowiem po trafieniach Vladyslav Sliusarenko i Valentyn Ponko w 4 minucie Feniks prowadził 2:0. Goście jednak z minuty na minuty się rozkręcali i jeszcze przed przerwą zdołali odwrócić wynik potyczki. Nie do zatrzymania był Krzysztof Kryger, który był motorem napędowym większości akcji gości. W końcowym fragmencie pierwszej odsłony, dokładnie w przeciągu trzech minut między 12, a 15, Junikowo Crew zaliczyło trzy trafienia autorstwa kolejno Kostas Milonas, Mateusza Gidaszewskiego i Krzysztofa Krygera i dzięki temu schodziło na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
W drugich 17 minutach, goście wiedząc, że przed nimi jeszcze jedno spotkanie, oddali inicjatywę gospodarzom i skupili się na defensywie, nastawiając się głównie na kontry. Po jednej z nich Dominik Kluba podwyższył na 2:4. Dwa gole przewagi wprowadzi spokój w szeregach gości, którzy skupili się w głównej mierze na obronie wyniku. Ta sztuka po części im się udała, bowiem w ostatniej minucie, Feniks zdoła zmniejszyć dystans do jednego "oczka", jednak do osiągnięcia remisu nie starczyło czasu.
Zawodnik meczu: Krzysztof Kryger - Medflow Junikowo Crew
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Feniks
3
:
4
Medflow Junikowo Crew
W drugiej potyczce gracze Junikowa Crew zadanie mieli o wiele cięższe, bowiem ich rywalem był rozpędzony zespół Rossoneri i to było widać szczególnie w pierwszej połowie. Gospodarze w pełni wykorzystali fakt zmęczenia swojego rywala i szybko objęli dwubramkowe prowadzenie po bramkach Jakuba Budycha i Michała Jaśkowiaka. Kolejne minuty to dość statyczna i wolna gra po obu stronach. Rossoneri kontrolowało wydarzenia na parkiecie, natomiast Junikowo Crew zbytnio nie miało pomysłu na sforsowanie obrony rywala, tym bardziej, że człowiek od zadań specjalnych w szeregach Rossoneri, Marcin Straburzyński-Lupa, skutecznie uprzykrzał życie Krzysztofowi Krygierowi. W końcówce pierwszej połowy, gospodarze nieco ożywili swoją grę, czego efektem były kolejne dwie bramki zdobyte przez dobrze dysponowanego w tym dniu Michała Jaśkowiaka. Grający do tej pory bez błędu zespół Rossoneri ustrzegł się pomyłki w 16 minucie, kiedy to na listę strzelców wpisał się Mateusz Gidaszewski.
Bramka zdobyta w końcówce pierwszych 17 minut wyraźnie pozytywnie wpłynęła na graczy z Junikowa, którzy po zmianie stron zaczęli grać zdecydowanie odważniej, a przy tym jakby w zespół weszły nowe siły. Drużyna uwierzyła że może powalczyć o pozytywny wynik na czym głównie zyskało widowisko. W 23 minucie Krzysztof Krygier popisał się przepięknym strzałem w same okienko. Podrażnieni gospodarze odpowiedzieli trzy minuty później golem Marcina Straburzyńskiego-Lupa i gdy wydawało się, że Rossoneri dobije swojego przeciwnika w samej końcówce na własne życzenie dali popis nie odpowiedzialnej gry. Dwukrotnie mogli zamknąć spotkanie, ale tego nie uczynili, a że goście ambitnie gonili wynik na minutę przed końcem po dwóch trafieniach Mateusza Gidaszewskiego, przewaga Rossoneri zmalała do jednej bramki. Ostatnie 60 sekund należało jednak do "czerwono-czarnych", którzy nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa i dowieźli korzystny rezultat do końcowej syreny.
Zawodnik meczu: Michał Jaśkowiak - Rossoneri
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Rossoneri
5
:
4
Medflow Junikowo Crew
Nie zwalnia tempa obrońca tytułu drużyna United 1998, która po zeszłotygodniowej porażce drużyny Format liczy się w grze o pierwsze miejsce. Tym razem rywalem podopiecznych Marcina Chmielewskiego była młoda ekipa Dodas.pl. Gospodarze od pierwszych minut narzucili swój styl gry i już w 3 minucie objęli prowadzenie po trafieniu Patryka Schulz. Na kolejną bramkę czekać musieliśmy aż 10 minut, bowiem wtedy to na 2:0 podwyższył Łukasz Leda. Wcześniej goście dotrzymywali kroku obrońcy tytułu, lecz bez jakiś super okazji podbramkowych. Słynąca z żelaznej defensywy drużyna United 1998 na wiele ekipę Dodas.pl w ofensywie nie pozwalała. Konsekwentnie grający gospodarze na przerwę schodzili przy wyniku 3:0. Na listę strzelców wpisał się jeszcze Dawid Kłos.
Bramkowo rozpoczęła się druga połowa. Obie drużyny zdobył po jednym golu. Kolejne minuty to uważna gra gospodarzy w obronie, którzy poprzez przechwyty szukali kontr, które prowadziły by do kolejnych bramek. Mieli kilka okazji ale nie zdołali zmienić rezultatu. Starał się również zespół Dodas.pl, który kilka razy groźnie zagroził bramce rywala, jednak bez efektu bramkowego. Nie moc strzelecką przełamał w końcu Patryk Schulz w 29 minucie, kiedy po indywidualnej akcji nie dał szans bramkarzowi gości. Ostatni akcent to bramka Piotra Skrzypczaka w 34 minucie, po świetnym wznowieniu prze Macieja Lubczyńskiego, przysłowiowy "Szczurek" strzałem z głowy przelobował Damiana Kortylę. Bramki z głowy na hali są raczej niecodziennym wydarzeniem, jednak dodatkowego smaczku niech dodaje fakt, że była to 300-setna bramka zdobyta przez Piotra w szeregach drużyny United 1998. Piotrowi oczywiście gratulujemy świetnej skuteczności i życzymy kolejnej 300-setki.
Zawodnik meczu: Piotr Skrzypczak - United 1998
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:United 1998
6
:
1
Dodas.pl
Po porażce w zeszłym tygodniu, szybko na odpowiedni tor wszedł lider, drużyna Format, której rywalem była ukraińska ekipa FC To The Top. Było to zdecydowanie najlepsze spotkanie piątkowych zmagań. Gospodarze rozpoczęli z dużym animuszem i już w 5 minucie po indywidualnej akcji Tomka Paprzyckiego objęli prowadzenie. Format nie zwalniał tempa i miał szanse na kolejne bramki, jednak zamiast podwyższyć prowadzenie, stracił gola. Po błędzie w ustawieniu Yevhenii Shamin wyrównał stan rywalizacji. Obie ekipy nie kalkulowały i co chwilę dochodziło do sytuacji bramkowych. W 12 minucie znowu dało o sobie znać Tomek Paprzycki, który po asyście Tomka Dutkiewicza dał prowadzenie Formatowi, a trzy minuty później na 3:1 podwyższył ładnym strzałem Adrian Mankiewicz.
Po zmianie stron goście nie zamierzali tanio skóry sprzedać i przejęli inicjatywę, dzięki której w 21 minucie zmniejszyli dystans do jednego "oczka". Na listę strzelców wpisał się Yevhenii Zhurba. Niestety dwie minuty później Yevhenii niefortunnie się poślizgnął z czego skorzystał Tomek Dutkiewicz i z zimną krwią zdobył czwartą bramkę dla Formatu. Kolejne minuty to ataki FC To The Top, którzy szukali kontaktowego gola oraz niemoc strzelecka gospodarzy, którzy wyraźnie chcieli zamknąć spotkanie by nie doprowadzić do nerwowej końcówki. Ostatecznie udało to im się w 32 minucie. Adrian Mankiewicz zamknął to dobre widowisko. Format wygrywa i teraz czeka co zrobi Wybrzeże Klatki Schodowej VML S.A. i United 1998.
Zawodnik meczu: Adrian Mankiewicz - Format
Strzelcy: Kary: Strzelcy: Kary:Format
5
:
2
FC To The Top
Pozdrawiam
Maciej Kaniasty