Świetne rozpoczęcie Nowego Roku w lidze halowej futbolsport.pl

2024-01-08
Świetne rozpoczęcie Nowego Roku w lidze halowej futbolsport.pl

W niedzielę odbyły się pierwsze spotkania w 2024 roku. Nowy rok przyniósł nam porządną dawkę emocji, a spotkania w zdecydowanej większości zaserwowały nam duże emocje. Miniona kolejka zaskoczyła nas wyrównaną rywalizacją i choć mecze znacząco różniły się od siebie poziomem piłkarskim, to każdy osobny mecz cechował się zaciętą walką do końca. Jak ze ścianą zderzyli się zawodnicy debiutującego składu Feniks w starciu z doświadczonymi reprezentantami BM. Łatwy mecz do przejścia miała drużyna Format, która nie pozwoliła drużynie Dodas.pl w pełni rozwinąć skrzydeł. Erjot Polska z katastrofalną końcówką meczu dali sobie wyrwać zwycięstwo z rąk walczącym do samego końca Magikom Zenona. Zaskakujący, ale zasłużony remis Lagi na Benego z Rossoneri. W świetnej formie dysponowani są zawodnicy Wybrzeża Klatki Schodowej, którzy odprowadzili z kwitkiem bardzo skłócony ze sobą zespół FC To The Top. Nowe nabytki w składzie Mobipol Team znacząco przyczyniły się do emocjonującego remisu z drużyną United 1998. Świetna indywidualna forma zawodników Junikowo Crew doprowadziła do rozgromienia kompletnie zamglonego FC Faworyt.

Pierwsze spotkanie noworocznej kolejki ligi halowej futbolsport.pl poszło zgodnie z planem i pod dyktando ekipy BM, która bezproblemowo pokonała debiutujący zespół Feniks aż 8:1. Zawodnicy obu stron wyszli z założenia, że wszystkie fajerwerki zostały zużyte tydzień temu, wobec czego ich mecz obejdzie się bez nich. Piłkarze w niebieskich strojach przez zdecydowaną większość czasu utrzymywali się przy piłce i generowali zagrożenie pod bramką Feniksów. Każde ich posiadanie kończyło się przysłowiowym rzutem monetą decydującym o tym, czy tym razem wpadnie bramka, czy też nie. W rewelacyjnej formie w tym spotkaniu był Andrii Pryhoda, który wychodził zwycięsko ze wszystkich dryblingów, zarówno w ofensywnie, jak i w ryzykownych starciach w pobliżu własnej bramki. Zawodnik BM operował świetnym przeglądem pola, a jego koledzy z drużyny za jego ciężką pracę odwdzięczali się w najlepszy możliwy sposób, czyli strzelając bramki z wykreowanych okazji. Harkavyi z hat-trickiem, Hladysh z dubletem, po jednej od Pryhody, Pakhalova oraz Vikula i mamy 8:1. Feniksów było stać jedynie na jednego, dosyć przypadkowego gola Kyrylo Babaka w 26 minucie.
Zawodnik meczu: Andrii Pryhoda

BM


Strzelcy:

  • Vladyslav Pakhalov 8'
  • Aleksandr Vikul 32'

Kary:

---

8

:

1

Feniks


Strzelcy:

  • 26' Kyrylo Babak

Kary:

---

W drugim spotkaniu tego dnia odbyło się starcie trochę „niewiadoma”. Naprzeciw siebie stanęły ekipy Erjotu Polska, drużyny, która dwukrotnie, zarówno w aktualnym, jak i zeszłym sezonie spadła z I ligi*, oraz Magicy Zenona, ambitny skład, który debiutuje w halowych rozgrywkach, ale znany jest z boisk przy Warmińskiej i nigdy nie należy go lekceważyć. Spotkanie było bardzo ciekawe dla kibiców, choć nie stało piłkarsko na bardzo wysokim poziomie. Mieliśmy za to dużo akcji spod jednej bramki do drugiej, kilka indywidualnych popisów i bardzo emocjonującą końcówkę meczu. Erjot długo wchodzili w swój mecz, co skrzętnie wykorzystał Michał Geisler, strzelając gola już w 2 minucie spotkania. To zadziałało jak kubeł zimnej wody w szczególności na Rafała Kijanowskiego, który oddał pięknym za nadobne i już minutę później po swojej indywidualnej akcji doprowadził do remisu. Kolejne minuty to dużo niewykorzystanych sytuacji z obu stron, ale tempo meczu mogło się podobać. Bardzo aktywny w tym spotkaniu był Jakub Żur, bramkarz Magików, który był najgłośniejszym graczem na całej hali i dyrygował grą defensywną zespołu. Na szczególną pochwałę zasługuje jego asysta, czyli moment, w którym odważnie wypuścił sobie piłkę do bocznej linii, by świetnym podaniem po ziemi, przez przekątną całego boiska dostarczyć futbolówkę Vanetynowi Shulepie. Temu nie pozostało nic innego, jak załadować piłkę do siatki. Tu również Magicy nie mogli się zbytnio nacieszyć prowadzeniem, bo minutę później do remisu doprowadził Bartosz Radomski. Wydawałoby się, że Erjot jako ta z pozoru bardziej doświadczona drużyna mimo wszystko ma mecz po kontrolą, dłużej utrzymywali się przy piłce i tylko wybitna postawa Żura pomiędzy słupkami i kilka wybronionych sam na sam powodowało, że Magicy pozostawali przy życiu. Na przerwę schodziliśmy przy przy rezultacie 2:2.
Druga połowa bardzo przypominała scenariusz pierwszej, ale tego, co stanie się w ostatnich dwóch minutach spotkania nie przewidział nikt. Ale po kolei. Najpierw gości na prowadzenie wyprowadził Rafał Kijanowski. Była to 31 minuta. Wydawało się, że Erjot Polka zdobędzie pełną pulę bowiem do końca spotkania pozostało 180 sekund. Nic mylnego. Piłka halowa jest grą szybką i dynamiczną co powoduje, że należy byc czujnym do ostatnich sekund. I tak było w tym przypadku. Erjot Polska poczuł się niczym zespół Malagi w starciu z Borussią Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów 2013 roku i stracił dwie bardzo szybkie bramki w 33’ oraz 34’ minucie. Autorami obu trafień bohaterski Geisler. Nie byłoby jednak tego sukcesu, gdyby nie świetny w rozegraniu, defensywnie, a nawet momentami ofensywie, bramkarz Jakub Żur.
Zawodnik meczu: br Jakub Żur

Magicy Zenona


Strzelcy:

  • Michał Geisler 2'
  • Michał Geisler 33'
  • Michał Geisler 34'

Kary:

---

4

:

3

Erjot Polska


Strzelcy:

  • 3' Rafał Kijanowski
  • 10' Bartosz Radomski
  • 13' Rafał Kijanowski

Kary:

---

Kolejny mecz pod swoją kontrolą mieli gracze Format, którzy odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu. Tym razem na tarczy wylądowała ekipa Dodas.pl, która mimo kilku przebłysków w swoim spotkaniu, musiała uznać wyższość rywali liczących się w walce o mistrzostwo. Mimo, że to właśnie Dodas.pl pierwsi strzelili gola w 5 minucie za sprawą Piotra Poszwy, to był to jedynie wypadek przy pracy, który szybko Format naprawił z nawiązką. Od 10 minuty wszystko w defensywie Dodas.pl zaczęło się sypać. Pierwszy cios zadał Tomek Paprzycki, by 4 minuty później, w ciągu 3 minuty dokonać nokatu, 14’ Dutkiewicz, 15’ Kubicki i 16’ Babijów – to nazwiska katów z zespołu Format. Do przerwy 4:1.
Druga połowa nie zapowiadała, żeby cokolwiek w tym meczu miało się zmienić, mecz był bardziej koncertem zmarnowanych szans Formatu, aniżeli emocjonującej walki o każdy skrawek boiska. W 20 minucie drugą bramkę dla Dodas.pl trafił Dominik Kollat i to był koniec argumentów zawodników w niebieskich trykotach. Na dobitkę w 27 minucie ponownie Paprzycki, a w 34 Dutkiewicz i mamy 6:2.
Zawodnik meczu: Tomasz Dutkiewicz

Format


Strzelcy:

  • Tomek Paprzycki 10'
  • Tomasz Dutkiewicz 14'
  • Bartosz Kubicki 15'
  • Przemysław Babijów 16'
  • Tomek Paprzycki 27'
  • Tomasz Dutkiewicz 34'

Kary:

---

6

:

2

Dodas.pl


Strzelcy:

  • 9' Piotr Poszwa

Kary:

---

Następne starcie wydawałoby się, że będzie meczem do jednej bramki. Dużo bardziej doświadczeni i lepsi piłkarsko w końcu są zawodnicy Rossoneri, a drużyna Lagi na Benego nigdy nie zawojowała rozgrywek. Ci drudzy mogli jednak swoją szansę upatrywać w tym, że faworyci przyjechali w bardzo okrojonym składzie i tylko jedną osobą na zmianę, wobec czego ambitnie walczyli przez cały mecz, a świetną formą popisał się Jarosław Matuszewski, bramkarz Lagi, który, choć bramka na hali jest stosunkowo mała, fruwał niczym Rene Higuita za najlepszych czasów. Mecz przybrał bardzo spokojny przebieg, zawodnicy Rossoneri wiedzieli, że muszą oszczędzać siły, bowiem czekają ich najdłuższe 34 minuty w życiu. Laga natomiast wiedziała, że nie będzie lepszej okazji na urwanie punktów wyżej stawianemu rywalowi, więc ostrożnie podchodzili do każdej akcji i szanowali piłkę. Tej koncentracji starczyło może na 5 minut, bo właśnie wtedy Stanislav Hrozdyk otworzył wynik spotkania. Nie zdemotywowało to jednak piłkarzy Lagi, którzy 3 minuty później za sprawą swojego wcześniejszego bramkarza, a teraz zawodnika z pola Dominika Krystkowiaka doprowadzili do remisu. Kolejne minuty meczu płynęły pod dyktando Rossonerich, ale nie mogli oni za żadne skarby przebić się przez obronę Matuszewskiego. Kiedy wydawało się, że remisowo zejdziemy na przerwę, Marcin Straburzyński-Lupa błysnął akcją i wyprowadził Rossonerich na prowadzenie w 17 minucie.
Druga połowa była pełna napięć i momentami niepotrzebnych męskich starć pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Taki jednak jest scenariusz, kiedy faworyt mierzy się z ambitnym zespołem dostrzegającym dla siebie szansę w tym spotkaniu. W tej części spotkania obejrzeliśmy tylko jedną bramkę, wywalczoną przez Marka Plucińskiego i wielka niespodzianka stała się faktem. 2:2.
Zawodnik meczu: Dominik Krystkowiak

Rossoneri


Strzelcy:

  • Marcin Straburzyński-Lupa 17'

Kary:

---

2

:

2

Laga na Benego


Strzelcy:

  • 8' br Dominik Krystkowiak
  • 34' Marek Pluciński

Kary:

---

Od godziny 18:40 mieliśmy trzy spotkania, które od początku miały stanowić ozdobę niedzielnej kolejki. Pierwsze z nich to spotkanie Wybrzeża Klatki Schodowej z FC To The Top. WKS świetnie weszli w mecz, do 12 minuty pakując rywalom aż 3 trafienia autorstwa Kalinowskiego, Litki i Trybka z rzutu karnego. Piłkarze FC To The Top ewidentnie nie dojechali na ten mecz, ponieważ więcej czasu poświęcali na kłócenie się, aniżeli na grę. Dopiero w 15 minucie Oleksandr Tsybuliak trafił do siatki i mieliśmy do przerwy 3:1.
Mecz przybrał na tempie, a zawodnicy ostro walczyli do samego końca. W 25 minucie bramkę kontaktową zdobył Yevhenii Shamin i znając temperament drużyny ukraińskiej, tu, w przeciwieństwie do pierwszego spotkania, mogliśmy spodziewać się fajerwerków. Tak się jednak nie stało, minutę później Mateusz Trybek uspokoił zapędy drużyny przeciwnej i ponownie WKS wyszedł na dwubramkową przewagę. Presji całego spotkania i negatywnej atmosfery nie wytrzymał Tsybuliak, który ukarany został żółtą kartką w 22’ minucie. FC To The Top mimo straty dwóch bramek nie poddawało się i ambitnie walczyło o wyrównanie. W ostatniej minucie spotkania bramkarza zastąpił gracz z pola i ukraiński zespół maksymalnie się odkrył. To ryzyko nie przyniosło żadnego rezultatu, ba zostali dodatkowo pokarani w 34’ minucie przez Pawła Krupę i mecz skończył się wynikiem 5:2 dla Wybrzeża Klatki Schodowej.
Zawodnik meczu: Mateusz Trybek

Wybrzeże Klatki Schodowej VML S.A.


Strzelcy:

  • Dawid Kalinowski 4'
  • Dawid Litka 6'
  • Mateusz Trybek 12'
  • Mateusz Trybek 26'
  • Paweł Krupa 34'

Kary:

  • Szymon Grodzki12'

5

:

2

FC To The Top


Strzelcy:

  • 15' Oleksandr Tsybuliak
  • 25' Yevhenii Shamin

Kary:

  • 12'Vitalii Ivanov
  • 22'Oleksandr Tsybuliak

Przedostatnie spotkanie tego wieczoru to mecz pomiędzy United 1998, a bardzo ambitnym Mobipol Team, którzy za wszelką cenę nie chcieli tego spotkania przegrać. Wzmocnienia w postaci Oskara Junika, Kuby Wiśniewskiego i Bartka Plicha były bardzo cenne, ponieważ rzeczywiście robiły różnicę i podniosły poziom gry drużyny Mobipolu. Pierwszy z nich już w 4 minucie wysunął Mobipol na prowadzenie. United 1998 to jednak doświadczona drużyna i aktualny mistrz rozgrywek, wobec czego zachowali chłodną głowę i doprowadzili do wyrównania 3 minuty później. Strzelcem Oskar Lepczyński. To był zdecydowanie najciekawszy mecz tego wieczoru, ciekawe akcje budowane przez zawodników obu drużyn dostarczały niebywałych emocji. United czujnie czekało na swoje okazje i w końcu trafili na swój moment. Przebłysk geniuszu na przestrzeni dwóch minut miał Marcin Jarysz, który dostał dwie okazje w 13’ i 14’ minucie i obie umieścił w siatce. Mobipol nie pozostał jednak dłużny, bo minutę później bramkę kontaktową i ostatnią w pierwszej połowie strzelił Muganga Hamza. 3:2.
Bardzo aktywny tego dnia zawodnik Mobipolu dawał się we znaki aktualnym mistrzom i regularnie zagrażał bramce Macieja Lubczyńskiego. To przyniosło efekt w 20 minucie, gdzie Hamza trafił gola wyrównującego. Mecz był zacięty do ostatnich minut i wtedy zadział się scenariusz niesłychany. W sytuacji sam na sam szarpnięty za koszulkę i przewrócony został Krzysztof Kołodziej, za co Dominik Jesiołowski obejrzał czerwoną kartkę i Mobipol musiał ostatnie 2 minuty meczu dogrywać w osłabieniu. Kiedy wszyscy myśleli, że taki scenariusz zmusi ich do bronienia remisu za wszelką cenę, oni z zaskoczenia, grając jednego zawodnika mniej, ukąsili United 1998 i Bartek Plich trafił w 34’ minucie na 4:3, na kilka sekund przed końcem. Wszyscy myśleli, że dojdzie do cudu, ale Bartek ledwo zdążył podejść do stolika sędziego wpisać się w formularz, a już mieliśmy, w samej końcówce, trzeciego gola Marcina Jarysza, bohatera United 1998 ratującego remis na 4:4.
Zawodnik meczu: Marcin Jarysz

United 1998


Strzelcy:

  • Oskar Lepczyński 7'
  • Marcin Jarysz 13'
  • Marcin Jarysz 14'
  • Marcin Jarysz 34'

Kary:

---

4

:

4

Dentis Studio


Strzelcy:

  • 4' Oskar Junik
  • 15' Muganga Hamza
  • 20' Muganga Hamza

Kary:

  • 32'Dominik Jesiołowski

Ostatni mecz był dużo bardziej zacięty niż podaje wynik. Równorzędne starcie pomiędzy FC Faworyt i Junikowo Crew zapowiadało się jako swoisty „main event” niedzielnego wieczoru. I trzeba przyznać, że emocje godne main eventu były. Bo choć Junikowo Crew było lepsze w tym meczu, to dostarczyli taki popis piłkarskich umiejętności, że każdy kibic mógł być zadowolony. Długo do strzelania goli zbierali się zawodnicy obu drużyn. Dopiero w 8’ minucie gola dla Junikowa zdobył Krzysztof Kryger i mecz zaczął nam się powoli rozkręcać. Spotkanie było zażarte, FC Faworyt starali się mądrze budować akcje, a Junikowo Crew było bezlitosne w szybkich kontrach w ciągu 3-4 podań znajdowali okazję do strzału. W 13 minucie pierwszego gola dla rywali zdobył Oleksandr Liakhov i mieliśmy remis, ale tylko przez minutę, bo potem odpalił się Janoś i mieliśmy 1:2 dla Junikowa do przerwy.
Kto by pomyślał, że w drugiej połowie obejrzymy aż 9 bramek?! Druga połowa to show Wojciecha Krygera i Szymona Nowackiego, najpierw wpakowali dwie bramki w 19 minucie, a potem ten pierwszy popisywał się kapitalnym dryblingiem na całej szerokości boiska. W 24 i 26 minucie po bramkach Liakhova i Krysila mieliśmy 3:4 i mecz zbudował niebywałe tempo. 30 minuta to trafienie Wojtka Krygera, minutę później zaś trafia Vasya Benchak na 4:5. To, co zadziało się później to absolutna katastrofa dla zespołu FC Faworyt. Najpierw trafia Szymon Nowacki, później Oskar Janoś i znowu Nowacki stawia kropkę nad „i”. Mecz kończy się wynikiem 8:4, choć cały mecz tego nie oddaje.
Zawodnik meczu: Wojciech Kryger

FC Faworyt


Strzelcy:

  • Oleksandr Liakhov 13'
  • Oleksandr Liakhov 24'
  • Vadim Kysil 26'
  • Vasya Benchak 31'

Kary:

---

4

:

8

Medflow Junikowo Crew


Strzelcy:

  • 8' Krzysztof Kryger
  • 14' Oskar Janoś
  • 19' Szymon Nowacki
  • 19' Wojciech Kryger
  • 28' Szymon Nowacki
  • 30' Wojciech Kryger
  • 32' Oskar Janoś
  • 34' Szymon Nowacki

Kary:

---

 

                                                                                                                                                                      Pozdrawiam

                                                                                                                                                                     Maciej Kaniasty