Niereal rozbił FC To The Top, EKUador i O Jezus Maria sprawiły niespodzianki.

2023-10-13
Niereal rozbił FC To The Top, EKUador i O Jezus Maria sprawiły niespodzianki.

Czwartkowa kolejka znowu przyniosła sporo zaskakujących rezultatów. W I Lidze w świetnej dyspozycji jest Niereal, który odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu. Z kolei w hitowym starciu obrońca tytułu Rossoneri pokonał Leśnych Dziadków. W II Lidze punkty stracił lider, który nie zdołał pokonać ekipę EKUador i tylko zremisował z dziewiątym zespołem II Ligi. Małą niespodziankę sprawiła drużyna O Jezus Maria, która co prawda nie wygrała, ale podzielił się punktami z Kopaczami. W słabszej dyspozycji we wczorajszym dniu była drużyna Volkswagen Group Services. Gospodarze podejmowali Wczorajszych i ulegli 0:4. Dużo walki, a mało efektywnej gry było w meczu pomiędzy ekipami Widoczni a Magicy Zenona. Ostatecznie wygrali goście, a ozdobą meczu był gol zdobyty przez Michała Geislera, który uderzył z półobrotu z woleja.

I Liga
Czwartą z rzędu wygraną odnotował Niereal. Drużyna prowadzona przez Macieja Kantarka złapała w ostatnim czasie bardzo dobrą formę i błyskawicznie pnie się w ligowej tabeli. We wczorajszym meczu z wiceliderem – FC To The Top – pokazała bardzo dobry futbol i wysoko oraz zasłużenie wygrała. Zespół gości na dobry wynik mógł liczyć praktycznie tylko przez pierwsze dziesięć minut. W tym fragmencie nie padły żadne gole, ale to i tak gospodarze mieli dogodniejsze sytuacje. Od 15. minuty zaczęła się jednak totalna dominacja Nierealu. Strzelanie rozpoczął Sebastian Kaszyński, który pięknym strzałem w okienko dał swojej drużynie prowadzenie. Drugi gol to kapitalna zespołowa akcja w której wymiana kilku szybkich podań na całym boisku przyniosła okazję sam na sam Przemysławowi Pawlakowi. Bardzo podobny był gol numer trzy. Z taką różnicą, że sfinalizował go Radosław Bogusz. Do przerwy zasłużone prowadzenie 3:0. Jeżeli drużyna gości miała jeszcze jakiekolwiek nadzieje na korzystny wynik, wychodząc na drugą połowę, to zostały one zniszczone na samym wstępie. Najpierw silnym strzałem po długim rogu popisał się Przemo Pawlak, a gdy chwilę później po kolejnej zespołowej akcji z bliska do siatki wpakował piłkę Adrian Klemczak, było wiadomo, że trzy punkty zdobędzie Niereal. Ostatnie fragmenty tego meczu na remis. Niereal trochę poluzował szyki i na własne życzenie stracił dwa gole po strzałach Mykhailo Odariura oraz Oleksandra Dukhno. Między tymi trafieniami sam jednak potrafił strzelić dwa kolejne gole. Świetna forma gospodarzy trwa. Dość powiedzieć, że w ostatnich trzech meczach strzelili oni dwadzieścia cztery gole, tracąc ledwo pięć. Mają w tych spotkaniach na rozkładzie zarówno lidera jak i wicelidera rozgrywek ligowych. Jak długo taka forma Nierealnych potrwa? Przekonamy się w kolejnych tygodniach.

Niereal


Strzelcy:

  • Sebastian Kaszyński 15'
  • Przemysław Pawlak 20'
  • Radosław Bogusz 22'
  • Przemysław Pawlak 28'
  • Adrian Klemczak 29'
  • Patryk Dunikowski 44'
  • Radosław Bogusz 46'

Kary:

---

7

:

2

FC To The Top


Strzelcy:

  • 43' Mykhailo Odariuk
  • 49' Oleksandr Dukhno

Kary:

---


Te potyczki od jakiegoś czasu mocno elektryzują zmagania w lidze futbolsport.pl. Mowa o spotkaniu Rossoneri kontra Leśne Dziadki. W meczach pomiędzy tymi drużynami nie brakuje dramaturgii i zwrotów akcji. I tym razem było podobnie. Pierwsza połowa meczu była bardzo zacięta i wyrównana. Oba zespoły grały w obronie w bardzo zdyscyplinowany sposób i obejrzeliśmy niewiele klarownych sytuacji do zdobycia bramki. Warty odnotowania był m.in. potężny strzał Jakuba Tecława, który wylądował na słupku. W tej akcji naprawdę niewiele zabrakło. Dalsze starania obu ekip nie przyniosły zdobyczy bramkowych i do przerwy mieliśmy wynik bezbramkowy.
Na początku drugiej odsłony zarysowała się lekka przewaga Rossonerich, którzy raz po raz przedzierali się pod bramkę przeciwnika. Rezultat spotkania otworzył aktywny Jakub Tecław, który w 35 minucie wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie. Był to sygnał dla Leśnych Dziadków, że muszą zagrać bardziej ofensywnie, ale taki obrót sprawy był tylko wodą na młyn dla rywala, który przez to mógł nastawić się bardziej na grę z kontry i niedługo później po pierwszej bramce, Michał Jaśkowiak wyprowadził swój zespół na 2-bramkowe prowadzenie w 37 minucie. Leśne Dziadki nie podłamały się, dalej pracując mocno w ofensywie, co przyniosło owoce w końcowej fazie pojedynku. Piękny gol głową Piotra Jaraszkiewicza w 43 minucie na 2:1 spowodował jeszcze bardziej emocjonującą końcówkę. W obronie Rossoneri zaczęli grać bardzo nerwowo, czego dowodem był błąd ich szefa defensywy Jakuba Budycha. Popularny Bania "obciął się" na skraju pola karnego i sfaulował wybiegającego mu zza pleców napastnika Leśnych Dziadków. Bez dwóch zdań doszło do przewinienia, jednak kontrowersje budziło miejsce zajścia. Dla sędziego było pewne, że do faulu doszło już w polu karnym, w samym jego narożniku. Niestety dla Leśnych Dziadków wykonawca nie poczekał ze strzałem na obowiązkowy gwizdek sędziego i mimo trafienia rzut karny należało powtórzyć. Egzekutor nie wytrzymał próby nerwów i jego ponowna próba, tym razem już przepisowo na gwizdek, była przestrzelona - piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Do zakończenia w tym momencie były niespełna 2 minuty. Rossoneri mimo ostatniego zrywu Leśnych Dziadków przetrwali napór przeciwnika, dodatkowo strzelając jeszcze w ostatnich sekundach meczu trzeciego gola, drugiego w tym meczu zdobytego przez Jakuba Tecława. Ostatecznie po końcowym gwizdku mieliśmy wynik 3:1 dla Rossonerich.

Rossoneri


Strzelcy:

  • Jakub Tecław 35'
  • Michał Jaśkowiak 37'
  • Jakub Tecław 50'

Kary:

---

3

:

1

Leśne Dziadki


Strzelcy:

  • 43' Piotr Jaraszkiewicz

Kary:

---

II Liga
Obydwie drużyny przystąpiły do tego spotkania bez swoich etatowych zawodników, co jak się później okazało, miało nie wyjść na dobre najbardziej ekipie gospodarzy. Od początku spotkania drużyną bardziej konkretną w swoich poczynaniach był dość niespodziewanie zespół gości, który z mocno sprecyzowanym planem swojej gry przystąpił do tej potyczki. Jedną z pierwszych swoich sytuacji w 6 minucie gry idealnie wykorzystał Mateusz Motylewski który z zimną krwią wykorzystał swoją sytuację i tym samym dał swojej drużynie prowadzenie 0-1. Strata bramki przez zespół lidera tabeli II ligi spowodował, że gracze ci próbowali bez silnie i bez skutecznie doprowadzić jak najszybciej do wyrównania co jak się okazało, było idealnym rozwiązaniem dla ekipy gości, którzy skrzętnie wykorzystywali każdą nadarzającą się okazją do szybkiego kontrataku. Po jednej z takich prób w 17 minucie gry bramkę na 0-2 zdobył ponownie najaktywniejszy w tym spotkaniu Mateusz Motylewski i tym samym goście prowadzili już 0:2. O tym, że wynik ten przed przerwą nie uległ podwyższeniu, jest dużą zasługą goalkeepera gospodarzy, który dwu lub trzykrotnie wychodził zwycięsko z opresji, będąc w sytuacji praktycznie już przegranej. Dwubramkowe prowadzenie wydawało się, że przy tak bijącej głową w mur ekipie Kumpli w zupełności pozwoli tej drużynie spokojnie dowieść to zwycięstwo do końca spotkania. Prawdopodobnie gdyby gracze EKUadoru trafili do bramki rywala po raz trzeci, to podopiecznym Krzysztofa Rozumka trafienie to podcięłoby już całkowicie skrzydła. Lecz na pomoc swojej ekipie w 37 oraz 40 minucie gry przyszedł Bartek Maik, który w krótkim odstępie czasu zdołał dwukrotnie trafić do siatki rywala i dzięki temu mecz ten rozpoczął się od nowa. Ostatnie dziesięć minut gry upłynęło nam pod znakiem obopólnej wymiany ciosów, gdzie swoje szanse na zadanie decydującego ciosu posiadały obydwie drużyny. Ostatecznie spotkanie to zakończyło się wynikiem remisowym, gdzie w mojej ocenie gospodarze uratowali punkt, a ich rywale w tym starciu stracili dwa.

Kumple Team


Strzelcy:

  • Bartek Maik 37'
  • Bartek Maik 40'

Kary:

  • Maciej Stachowiak30'

2

:

2

EKUador


Strzelcy:

  • 6' Mateusz Motylewski
  • 17' Mateusz Motylewski

Kary:

---

IV Liga
Przez pierwsze 25 minut można było się zastanawiać, kto jest wyżej w tabeli, Kopacze czy O Jezus Maria, bowiem drugi zespół IV ligi zupełnie nie przypominał drużyny z poprzednich potyczek. Gospodarze grali ospale, na stojąco i bez elementu zaskoczenia. Z kolei „czerwona latarnia' czwartoligowych zmagań nie dość, że przygotowała specjalną taktykę, to na tle wyżej notowanego przeciwnika prezentowała się bardzo dojrzale. Już na początku spotkania Wiktor Skotarczyk dał prowadzenie O Jezus Maria. Kopacze nic z tego sobie nie robili, ale gry nie poprawili. Największe zagrożenie stwarzał Dominik Winkle, strzałami z daleka. I właśnie po takim strzale padło wyrównanie w 20 minucie. Gdy wydawało się, że gospodarze chwycili odpowiedni rytm, goście zadali drugi cios. Ponownie na listę strzelców wpisał się Wiktor i na przerwę schodziliśmy przy stanie 1:2.
Druga odsłona zaczęła się od zdecydowanych ataków Kopaczy, którzy już pięć minut po wznowieniu wyrównali stan rywalizacji. Gospodarze nie próżnowali i choć ich gra była daleka od ideału, to zdołali odskoczyć na dwie bramki zdobyte przez niezawodnego w tym dniu Dominika Winkle. I gdy już wszyscy myśleli, że jest po meczu, O Jezus Maria pokazał charakter i ze stanu 4:2 wyciągnęła na 4:5. W krótkim czasie wykorzystała fatalne błędy obrońców i bramkarza Kopaczy. To jednak nie koniec emocji. W 47 minucie znowu mam remis, a swoją piątą bramkę w tym meczu zdobywa Dominik. W ostatniej akcji spotkania, goście mają piłkę meczową. Rzut wolny z 10 metrów. Niestety strzał odbija się od muru, a dobitka jest niecelna i mecz kończy się wynikiem 5:5, który jest małą niespodzianką.

Kopacze


Strzelcy:

-

Kary:

  • Talar Sadalla50'

5

:

5

O Jezus Maria


Strzelcy:

  • 3' Wiktor Skotarczak
  • 23' Wiktor Skotarczak
  • 35' Michał Jęksa
  • 37' Michał Jęksa
  • 41' Wiktor Skotarczak

Kary:

  • 32'Marek Chraplak

Komplet punktów jaki zdobył w tym spotkaniu zespół Wczorajszych należy traktować jako małą niespodziankę, ponieważ przed samym spotkaniem to jednak ekipie gospodarzy dawało się większe szanse na zwycięstwo. Początek spotkania ułożył się idealnie dla ekipy gości, którzy już w 6 minucie gry zdołali wyjść na jednobramkowe prowadzenie dzięki bramce Marcina Pieprza. Prowadzenie to podrażniło zawodników Volkswagena do tego stopnia, że po tej straconej bramce obramowanie bramki gości zostało parokrotnie poobijane, co niestety dla zawodników tej drużyny finalnie nie wpłynęło na zmianę rezultatu. Za to swoją okazję na podwyższenie prowadzenia skutecznie wykorzystali chwilę później zawodnicy gości którzy w 13 minucie dzięki bramce Michała Maciejaka umocnili swoje prowadzenie na 0:2. Po utracie drugiego gola zawodnicy gospodarzy w dalszym ciągu poszukiwali swojej bramki honorowej która na ich nieszczęście nie znalazła drogi do bramki w tej części meczu. Druga odsłona spotkania jak i jego scenariusz nie przyniósł nam jakiegoś zwrotu sytuacji więc w dalszym ciągu to gracze gości mieli więcej do zaoferowania pod polem karnym rywala co z upływającym czasem zostało przełożone na kolejne trafienia. Bramki Alberta Głuchowskiego w 32 minucie oraz Macieja Geislera w minucie 35 przypieczętowały ostatecznie czterobramkowe zwycięstwo tej drużyny.

Volkswagen Group Services


Strzelcy:

-

Kary:

---

0

:

4

Wczorajsi


Strzelcy:

  • 6' Marcin Pieprz
  • 13' Michał Maciejak
  • 32' Albert Głuchowski
  • 35' Maciej Geisler

Kary:

---

V Liga
Dużym zawodem zakończyła się potyczka pomiędzy drużynami Widoczni, a Magicy Zenona. Mecz zapowiadał się niezwykle atrakcyjnie, bowiem obie drużyny w ostatnim czasie są w dobrej dyspozycji. Niestety skończyło się tylko na hucznych zapowiedziach. Spotkanie było przeciętnym widowiskiem. Szczególnie słaba była pierwsza połowa, w której akcji podbramkowych było jak na lekarstwo. Optyczna przewaga była po stronie gości, jednak dobrze broniący się zespół Widocznych na wiele rywalowi nie pozwalał. Z kolei Magicy mieli może z dwie dogodne okazje, ale ich nie wykorzystali i do przerwy było bez bramek.
Nieco lepiej wyglądała druga odsłona. Goście zaczęli z dużym animuszem, a największe zagrożenie sprawiali po rzutach rożnych. Po jednym z nich Maciej Dreśliński trafił z głowy w poprzeczkę. Minuty mijały a gole nie padały. Obie drużyny uważnie grały w obronie do 37 minuty. Wtedy to Magicy Zenona wykorzystali nieporozumienie w szeregach Widocznych i Nikodem Szarata z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce. Po tej bramce mecz się otworzył i coraz częściej przebywaliśmy pod bramkami. W 43 minucie pięknym golem w woleja popisał się Michał Geisler. W odpowiedzi Widoczni wyprowadzili ładną składną akcję lecz w ostatnej chwili piłę wybił obrońca i nic z niej nie było. W końcówce meczu, dokładnie w 48 minucie doszło do małej wymiany zdań między czteroma zawodnikami. W konsekwencji obie ekipy mecz kończyły po czterech zawodnikach w polu. Mimo dużej przestrzeni i swobody wynik 0:2 dla Magików Zenona nie uległ zmianie. Tym samym zespół Zachariasza Kijaka jest jedynym w V lidze bez starty punktów.

Widoczni


Strzelcy:

-

Kary:

  • Maciej Jeżewski48'
  • Michał Kordula48'

0

:

2

Magicy Zenona


Strzelcy:

  • 37' Nikodem Szarata
  • 43' Michał Geisler

Kary:

  • 10'Zachariasz Kijak
  • 48'Zachariasz Kijak
  • 48'Zachariasz Kijak

 

                                                                                                                                                                   Pozdrawiam

                                                                                                                                                                 Maciej Kaniasty