Sensacja w I Lidze, zwycięski powrót Szczepionkowców

2023-08-31
Sensacja w I Lidze, zwycięski powrót Szczepionkowców

Do nie lada niespodzianki doszło w środowy wieczór. W najwyższej klasie rozgrywkowej nieoczekiwanej porażki na starcie ligi doznał obrońca tytułu, zespół Rossoneri. Pogromcą najlepszej drużyny sezonu wiosennego została ukraińska ekipa FC To The Top, która jest beniaminkiem I Ligi. Udany powrót do ligi futbolsport.pl zaliczył zespół Szczepionkowców, który w pierwszym meczu rundy jesiennej pokonał FC Grunwald. W drugim meczu II Ligi Poznańskie Orły wypunktowały beniaminka ekipę EKUador. Podziałem punktów zakończyła się potyczka pomiędzy Mercedesem-Benz Duda-Cars, a Kroplówką.pl. Dla drużyny Mercedes był to debiut w III Lidze. Bliżej trzech punktów byli goście, jednak ambitna pogoń gospodarzy spowodowała, że mecz zakończył się remisem 5:5. Dobre widowisko w IV Lidze stworzyły drużyny AFC Smile i Obserwatora Gospodarczego. Nieznacznie lepszą ekipą w tej potyczce okazał się zespół Obserwatora Gospodarczego i on zainkasował trzy punkty. Niesamowite emocje przyniosło spotkanie w V Lidze gdzie na inaugurację The Naturat podejmował debiutanta drużynę BMP-NIVEA. Po meczu pełnych zwrotów goście wygrali i udanie rozpoczęli przygodę z ligą futbolsport.pl.


I Liga
Do sporej niespodzianki doszło na starcie pierwszoligowych zmagań. Otóż beniaminek ekipa FC To The Top pokonała obrońcę tytułu, drużynę Rossoneri. Mecz w początkowej fazie był bardzo wyrównany. Żadna z drużyny nie umiała zdobyć zdecydowanej przewagi. Rossoneri przyzwyczajali sie do nowej piłki, która na początku sprawiała im trochę problemu. Z kolei FC To The Top grali bardzo nieustępliwie i groźnie kontrowali. W 14 minucie wynik spotkania otworzył Yauheni Yukhimuk. Podrażniony mistrz szybko odpowiedział golem Jakuba Tecława. Po chwili jednak znowu przegrywali po kontrataku gości. Potem miała miejsce niecodzienna sytuacja. Drużyna FC To The Top wykonywała rzut karny, jednak w mniemaniu Oleksandr Dukhno na którym był karny, "dziewiątki" nie było. Do rzutu karnego podszedł sam poszkodowany i celowo uderzył obok bramki, pokazując tym samy wielką klasę i zasadę fair play. Brawo Oleksandr. Mimo, że goście oddali karnego po minucie zdobyli jednak trzecią bramkę. Na listę strzelców wpisał się Mykyta Skidanenko. Przy tym golu bierną postawą popisał się bramkarz Rossoneri, Oleksy Vovnianko, który tego wieczora wyraźnie nie miał dnia.
Drugą połowę z dużym impetem rozpoczęli gospodarze, czego efektem była przepiękna bramka zdobyta przez Jakuba Tecława. Gdy wydawało się, że kwestią czasu będzie jak obrońca tytułu wyrówna, znowu nie popisał się Oleksy. W 36 minucie popełnił fatalny błąd, którego na bramkę zamienił Oleksandr Dukhno. Stracona bramka wyraźnie podcięła skrzydła graczom Rossoneri, którzy od tego momentu nie mogli chwycić rytmu. Ich gra była przewidywalna. Brakowało przyspieszenia oraz elementu zaskoczenia. Mistrzowie wyraźnie nie byli sobą. Co innego FC To The Top, którzy na fali prowadzenia szukali kolejnych trafień. Ta sztuka udała im się w 44 minucie. Wtedy to Yauheni Yukhimuk ustalił wynik końcowy i sensacja stała się faktem. Tym samym już na samym początku sezonu możemy się spodziewać, że znowu będzie niezwykle emocjonujący na jesień.

Rossoneri


Strzelcy:

  • Jakub Tecław 16'
  • Jakub Tecław 30'

Kary:

---

2

:

5

FC To The Top


Strzelcy:

  • 14' Yauheni Yukhimuk
  • 19' Mykyta Skidanenko
  • 21' Nazar Vasiliv
  • 36' Oleksandr Dukhno
  • 44' Yauheni Yukhimuk

Kary:

---


II Liga
To był udany powrót po rocznej przerwie drużyny Szczepionkowców. Ekipa, tym razem prowadzona przez Jakuba Przystawko, od zwycięstwa zaingerowało zmagania w II Lidze. Rywalem ekipa FC Grunwald. Samo spotkanie prowadzone było w szybkim tempie. Szczególnie pierwsza połowa mogła się podobać. Obie ekip nieźle operowały piłką i stwarzały sobie okazje. Lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy już w 2 minucie po golu Filipa Toboła objęli prowadzenie. W miarę upływu czasu do głosu doszedł zespół Szczepionkowców, który przejął inicjatywę. Efektem tego był wyrównujący gol zdobyty przez Jakuba Przystawko. Do przerwy 1:1.
Po zmianie stron dało się odczuć, że stroną dominującą jest zespół gości, który udokumentował to bramką zdobytą przez Mateusza Klause w 30 minucie. Kolejne minuty to dobra gra Szczepionkowców, którzy dążyli do podwyższenia wyniku. Stwarzali sobie okazje, ale dobrze dysponowany była bramkarz FC Grunwald, który utrzymywał swój zespół w grze. Co innego koledzy z pola, którzy po przerwie zagrali słabiej. Trudno powiedzieć co było powodem takiej dyspozycji, bowiem w pierwszych 25 minutach ich gra wyglądała obiecująco. W 45 minucie rozstrzygnęły się losy potyczki, kiedy to swoje drugie trafienie zaliczył Mateusz Klause. Po tym ciosie FC Grunwald już się nie podniósł, a Szczepionkowcy mogli się cieszyć z premierowego zwycięstwa.

FC Grunwald


Strzelcy:

  • Filip Toboła 2'

Kary:

---

1

:

3

Szczepionkowcy


Strzelcy:

  • 30' Mateusz Klause
  • 45' Mateusz Klause

Kary:

---


Po słabej rudzie wiosennej z dużymi nadziejami do kolejnego sezonu podchodzili zawodnicy Poznańskich Orłów, którzy w pierwszej kolejce spotkali się z beniaminkiem ekipą EKUador. Pierwsza połowa bezbarwna. Obie drużyny długo wchodziły w mecz. Mało było sytuacji podbramkowych, dominowała gra w środku pola. W 8 minucie wynik spotkania otworzy Kacper Pyto, który wykorzystał sytuację sam na sam. EKUador, trochę osłabiony w tym meczu, po straconym golu przejął inicjatywę i zdołał wyrównać w zamieszaniu podbramkowym. Sprytnym strzałem popisał się Patryk Gałecki. Kolejne minuty to szarpana gra gości, którzy próbowali zaskoczyć rywala indywidualnymi akcjami. Gospodarze za to mieli bardziej poukładaną grę i choć nie stwarzali sobie czystych sytuacji to piłkarsko wyglądali lepiej od Poznańskich Orłów. W 19 minucie przydarzył im się jednak błąd w ustawieniu. Prostopadłe podanie od Bartosza Jezierskiego wykorzystał niezawodny Kacper Pyto i Orły mogły się cieszyć z prowadzenia, które utrzymało się do przerwy.
Początek drugiej odsłony to niemal kopia pierwszej połowy z tą różnicą, że stroną przeważającą byli gospodarze. Nic jednak z tej przewagi nie wynikało. Tylko raz udało im się stworzyć czystą okazję. Sytuację sam na sam obronił golkiper gości. EKUador atakował, ale zapominał o powrotach. To wykorzystali zawodnicy Poznańskich Orłów, którzy wypunktowali beniaminka. Najpierw z bliskiej odległości bramkę zdobył nowy nabytek "Orłów", Paweł Strzyż. Była to 38 minuta. Potem gospodarzy dobił dwukrotnie Michał Steltmann, który najpierw popisał się silnym strzałem, a na dwie minuty przed końcem piłka po jego strzale odbiła się od obrońcy i wpadła do siatki. Poznańskie Orły wygrywają 5:1 i udanie rozpoczynają batalię jesienną.

EKUador


Strzelcy:

  • Patryk Gałecki 14'

Kary:

---

1

:

5

Poznańskie Orły


Strzelcy:

  • 8' Kacper Pyto
  • 19' Kacper Pyto
  • 38' Paweł Strzyź
  • 42' Michał Steltmann
  • 48' Michał Steltmann

Kary:

---

III Liga
Beniaminek III ligi, czyli gracze Mercedes-Benz Duda-Cars przystępowali do tego spotkania po bardzo wietrznym letnim okienku transferowym, który nawiedził tego lata tę drużynę. Sporo roszad kadrowych spowodowało, iż dyspozycja tej drużyny przed tym spotkaniem była wielką niewiadomą. W zespole gości natomiast największym wzmocnieniem tego lata był chyba powrót do zdrowia czołowych graczy tej drużyny. Jednym z tych graczy jest na pewno Adam Kulczyński, który potrzebował tylko 5 minut by po sprytnym strzale z piętki w polu karnym rywala dać prowadzenie swej drużynie. Szukający jakiegoś sposobu na wyrównanie gracze gospodarzy często liczyli na błysk kunsztu strzeleckiego Macieja Iłowieckiego który dwoił się i troił by doprowadzić do wyrównania. Oczekiwany efekt nadszedł w 11 minucie gdzie po solowej akcji Marcina Kowalczyka gracz ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości sprytną podcinką zdołał pokonać goalkeepera rywali. Dzięki temu wynikiem remisowym 1:1 zakończyła się ta część spotkania. Na pierwszoplanową postać na początku drugiej części meczu wykreował się gracz Kroplówki.pl Patryk Szafrański który w ciągu sześciu minut ustrzelił hat-trika który pozwolił jego ekipie w 33 minucie objąć szybkie prowadzenie 1:4. Taki scenariusz powodował że chyba nikt z obserwatorów tego widowiska w tym momencie nie zakładał iż gracze gości nie zdobędą w tym spotkaniu kompletu punktów. Nikt oprócz ich rywali którzy niespodziewanie w 39 minucie gry dzięki bramkom Pawła Lachowskiego i Marcina Kowalczyka zmniejszyli stan rywalizacji na 3:4. Taki obrót wydarzeń spowodował że ponownie o sobie dał znać Adam Kulczyński który w 41 minucie gry dał swym kolegom odrobinę oddechu uzyskując prowadzenie 3:5. Bramka ta na szczęście nie podłamała goniących korzystny wynik graczy gospodarzy którzy do samego końca wierzyli w uzyskanie dobrego rezultatu. Jako pierwszy sygnał do natarcia swym kolegom dał Maciej Iłowiecki który w 44 minucie trafił na 4:5 dzięki czemu wynik remisowy był już w zasięgu ręki. Upragniony przez graczy Mercedesa wynik remisowy stał się faktem cztery minuty później gdzie ku rozpaczy zawodników gości Jakub Sobierajski zdołał wyrównać stan rywalizacji na 5:5. Ostatecznie obydwie drużyny po dobrym spotkaniu muszą się zadowolić podziałem punktów który z przekroju całego spotkania wydaję się być sprawiedliwym rezultatem.

Mercedes-Benz Duda-Cars


Strzelcy:

  • Marcin Kowalczyk 11'
  • Paweł Lachowski 35'
  • Marcin Kowalczyk 39'
  • Jakub Sobierajski 48'

Kary:

---

5

:

5

Kroplówka.pl


Strzelcy:

  • 5' Adam Kulczyński
  • 27' Patryk Szafrański
  • 32' Patryk Szafrański
  • 33' Patryk Szafrański
  • 41' Adam Kulczyński

Kary:

---

IV Liga
Na inaugurację sezonu dla obydwu drużyn ligowy terminarz zaplanował starcie dwóch zaprzyjaźnionych ekip które na ten pojedynek w każdym sezonie wyczekują z utęsknieniem. Dlatego też na pierwszy gwizdek sędziego zespoły te wyczekiwały już od tygodni. Obie ekipy przystępowały do tego pojedynku ze znacznymi brakami kadrowymi co powodowało że wytypowanie faworyta w tym spotkaniu nie było łatwą sprawą. Obydwie drużyny od początku spotkania wzięły się mocno do roboty dzięki czemu kolejne minuty upływały w ekspresowym tempie. Dużo męskich starć i spora dawka groźnych sytuacji podbramkowych pod obiema bramkami w zupełności zrekompensowała nam większą część tej bez bramkowej połowy. Na szczęście dla widowiska jako pierwsi na prowadzenie w 18 minucie wyszli zawodnicy AFC Smile którzy zachowali najwięcej zimnej krwi w polu karnym rywala gdzie po rozegranym rzucie rożnym sprytnym strzałem piętą prowadzenie uzyskał Armin Bezler dzięki czemu mieliśmy wynik 1:0. Jak się chwilę później okazało ta jednobramkowa przewaga było początkiem problemów gospodarzy którzy wpierw 60 sekund później stracili prowadzenie by w samej końcówce pierwszej części gry pozwolić swoim rywalom uzyskać przewagę w postaci utraty drugiej bramki dzięki czemu wynik do przerwy brzmiał 1:2. Dodajmy tylko że strzelcem tych dwóch bramek był Marcin Klimuszko. Po zmianie stron atrakcyjność tego spotkania nie straciła na swej urodzie ponieważ obydwie drużyny nie zmieniły swej mentalności z pierwszej części spotkania i w dalszym ciągu dążyły do uzyskania kolejnych bramek. Pewnie gracze gospodarzy doprowadziliby do wyrównania gdyby nie fakt, iż w bramce gości bronił Patryk Piński, który w tym spotkaniu swoimi interwencjami czynił wręcz cuda. Skoro defensywa zapracowała na to zwycięstwo to i gracze ofensywni również nie zamierzali się tylko temu wszystkiemu grzecznie przyglądać gdzieś tam z boku. I tak w 34 minucie gry Jacek Wojtkiewicz powiększył przewagę gości do stanu 1:3 co jak się później okazało było już ostatnim trafieniem w tym spotkaniu, mimo iż sytuacji podbramkowych nie brakowało do samego końca.

AFC Smile


Strzelcy:

  • Armin Bezler 18'

Kary:

---

1

:

3

Obserwator Gospodarczy


Strzelcy:

  • 19' Marcin Klimuszko
  • 25' Marcin Klimuszko
  • 34' Jacek Wojtkiewicz

Kary:

---

V Liga
Liga futbolsport.pl to takie rozgrywki, w których 14 facetów biega za piłką, a na końcu i tak przegrywa The Naturat. Mimo, że zespół Mikołaja Obały pokazywał się z dobrej strony przez większą część spotkania, to brak koncentracji w kluczowych momentach meczu zaważyły o końcowym rezultacie. Mecz zaczął się spokojną grą w środku pola, akcje przenosiły się spod jednej bramki pod drugą. Wśród graczy BMP-Nivea dało się zauważyć ogranie z futsalowych boisk, dużo wymian pozycji i szybkiej gry na jeden kontakt. Nie robiło to jednak przez dłuższy czas wrażenia na ekipie „Fioletowych”, którzy dzielnie się bronili i szukali kontr. W pewnym momencie mecz nabrał rozpędu, BMP-Nivea objęli prowadzenie, ale chwile później wyrównał Grabowski. Minęło kilka minut, a mieliśmy 1:2 i za moment znowu remis. Ciężar ciągnięcia akcji i strzelania goli w tamtym momencie w barwach The Naturatu ponownie wziął na siebie świetne dysponowany w tym meczu Grabowski. Do przerwy 2:2.
Druga połowa nie zwalniała tempa, po heroicznych akcjach z obu stron mieliśmy 3:3 i wtedy coś w drużynie The Naturatu pękło. Dwie bramki stracone raz po braku krycia przy rzucie rożnym i raz po błędzie w rozegraniu od bramki. Zrobiło nam się 3:5, The Naturat opadł z sił, a Nivea wpakowała jeszcze jedną, szóstą bramkę w tym spotkaniu. Zawodnicy Mikołaja Obały dwoili się i troili, aby jeszcze nawiązać walkę w tym meczu, ale stać ich było tylko na czwartego gola, drugiego autorstwa Kamila Romanowicza. Mimo pechowego startu sezonu The Naturat pokazał poprawę względem poprzednich edycji i kto wie, może jeszcze niejednej drużynie napsują krwi przy odrobinie więcej szczęścia.

The Naturat


Strzelcy:

  • Mieszko Grabowski 18'
  • Mieszko Grabowski 30'
  • Kamil Romanowicz 38'
  • Kamil Romanowicz 46'

Kary:

---

4

:

6

Kremiki


Strzelcy:

  • 9' Krzysztof Filipiak
  • 21' Dominik Serba
  • 36' Kamil Czerniak
  • 40' Dominik Serba
  • 44' Dominik Serba
  • 45' Dominik Serba

Kary:

---

 

                                                                                                                                                                 Pozdrawiam

                                                                                                                                                               Maciej Kaniasty