Wywiad z Pawłem Wasilewski, kapitanem i założycielem drużyny FC Apollogic.

2023-03-31
Wywiad z Pawłem Wasilewski, kapitanem i założycielem drużyny FC Apollogic.

Wraz z startem rozgrywek rozpoczynamy serię wywiadów. W pierwszej kolejności na tapetę wzięliśmy czwarto ligowy zespół FC Apollogic, który swoją przygodę z ligą futbolsport.pl rozpoczął na jesień 2022. O historię powstania zapytaliśmy kapitana drużyny, Pawła Wasilewskiego.

1. Witaj Pawle! Bardzo ci dziękuję, że zgodziłeś się z nami chwilkę porozmawiać i tym samym odpowiedzieć na kilka naszych pytań związanych z waszą drużyną. Mam nadzieję, że na każde z nich odpowiesz sumiennie i dzięki temu poznamy o waszej drużynie sporo ciekawostek. Możemy zaczynać? Jesteś gotów na tą lawinę pytań?

Paweł: Witaj Marcinie, dzień dobry bardzo wszystkim czytelnikom. Oj, jest o czym opowiadać. Zaczynajmy.

2. Pawle pozwól, że na początku spytam cię o kwestię związaną z założeniem waszej drużyny. Czyli w którym roku powstał wasz zespół, kto jest jej założycielem? Z jakiego środowiska wywodzą się zawodnicy waszej drużyny? Jaką tajemnice skrywa nazwa waszego zespołu która brzmi Apollogic Fc?

Paweł: W sierpniu 2022 po 36-urodzinach zacząłem wprowadzać duże zmiany w moim życiu. Zrobiłem rachunek sumienia, z którego wyszło, że od dziecka nie mogłem zrealizować marzenia o grze w piłkę jako bramkarz. Od małego chciałem grać zawodowo, byłem naprawdę dobry, ale ze względu na chorobę serca i operację, zarówno lekarze jak i rodzice byli temu przeciwni. Dlatego musiałem zmienić wizję na siebie i zostałem programistą. Jednak wszystko ułożyło się w niespodziewany dla mnie sposób. Zdecydowałem, że chcę grać w piłkę na poważniej niż tylko po godzinach, po pracy, na orliku. Zupełnie przypadkowo natrafiłem na YouTubie na kanał "Ananasy z Ekstraklasy", którzy już u was grali i tak dowiedziałem się o samej lidze. Połączyłem kropki i zdecydowałem, że teraz albo nigdy, założę drużynę, gdzie trzonem będą najbliżsi znajomi, z którymi regularnie kopałem piłkę od roku na osiedlu, czy jeździliśmy gdzieś po orlikach (dzięki Konrad, Sokół, Krzysiek, Mateusz). Rekrutację do drużyny zacząłem spontanicznie na spotkaniu firmowym w Apollogic, gdzie wyszedłem na scenę i opowiedziałem o marzeniach. Od razu zaraziłem entuzjazmem kilka chętnych osób, a oni polecili kolejnych chętnych i kolejnych i kolejnych. Tak zebraliśmy 20 osób do pierwszego sezonu. Pomyślałem, że pierwszy cel osiągnąłem - mam drużynę. Kolejny cel to sponsor. Naturalnym było, aby zgłosić się do Łukasza Radomskiego, prezesa naszej firmy Apollogic. Ustaliliśmy warunki współpracy i tak powstała drużyna Apollogic FC.
Jesteśmy drużyną pasjonatów piłki nożnej, której sponsorem tytularnym jest poznańska firma Apollogic, zajmująca się najnowszymi technologiami, z której wyłoniło się kilka innych firm jak apoQlar, theBlue.ai czy RapidLab. Każda z tych firm miała swoich przedstawicieli w inauguracyjnym sezonie. Firma istnieje od 2006 roku. Początkowo zajmowaliśmy się głównie świadczeniem usług wdrażania i utrzymywania systemów biznesowych, ale ze względu na dynamicznie zmieniający się rynek, kilka lat temu rozszerzyliśmy profil działalności o elektronikę/Internet rzeczy, sztuczną inteligencję oraz rozwiązania oparte o mieszaną rzeczywistość. Firma składa się z ponad 100 osób (więc było w kim wybierać), głównie informatycy, konsultanci techniczni, inżynierowie i programiści. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że spędzamy wolny czas głównie grając w gry komputerowe, ale zapewniam, że jest wśród nas mnóstwo fanów piłki nożnej, nie tylko tej oglądanej przed TV. Wcześniej mieliśmy przedstawicieli sportów indywidualnych, biegaczy, maratończyków czy też pasjonatów wspinaczki.
Sama nazwa Apollogic nawiązuje do misji Apollo, z tego powodu mamy w logo rakietę, a nasze motto "We want to believe" jest luźnym nawiązaniem do filmów o UFO np. Archiwum X. Natomiast dla mnie osobiście to motto oznacza, że "my chcemy wierzyć, że damy z siebie wszystko na boisku".

Obecnie na boisku jest to mieszanka zawodników z naszej firmy, kilkoro znajomych i przyjaciół firmy. Natomiast muszę przyznać, że cała firma jest zaangażowana w życie drużyny, marketing przypilnował, abyśmy mieli odpowiednie logo i kolory strojów nawiązujące do barw firmowych. Powstał nawet mini film dokumentalny z naszego wygranego meczu.

3. Wasz poprzedni sezon, który rozpoczęliście od czwartoligowego poziomu był waszym debiutanckim w rozgrywkach ligi futbolsport.pl. Dlatego jestem ciekaw, co was skłoniło do tego, by dołączyć do naszych rozgrywek? Jakie argumenty was przekonały, by spróbować swoich szans wśród reszty naszych uczestniczących w rozgrywkach drużyn? I czy dziś żałujecie tej decyzji?

Paweł: Gdyby nie zbieg okoliczności i algorytmy YouTube, nigdy nie natrafiłbym na "Ananasy z Ekstraklasy" ani na ligę futbolsport.pl. Ta liga jest dla każdego, kto nie boi się wyzwań i rywalizacji. Co więcej, każdy kto kiedyś marzył o zostaniu piłkarzem, nadal może spełnić to marzenie dołączając do ligi tego typu. Przewagą futbolsport.pl są organizatorzy, ich energia, konsekwencja i organizacja samej ligi. Robi to duże wrażenie. Terminy meczów są znane na tydzień do przodu, nie musimy się martwić o obiekt ani o piłkę (która jest oryginalną meczową, najwyższej jakości), co więcej są sędziowie. Wystarczy tylko zebrać ekipę i zagrać.
Nieważne jak zagraliśmy mecz, czy lepiej czy gorzej, nigdy nie przeszło mi przez myśl, czy było warto. Było, jest i będzie warto, bo warto spełniać marzenia.
Kończąc tę część chciałbym jeszcze raz gorąco podziękować wszystkim zaangażowanym w zespół, zarówno piłkarzom jak i firmie Apollogic i Łukaszowi Radomskiemu, bo dzięki Wam mogłem zrealizować swoje marzenie. Marzenia trzeba definiować i spełniać, a nie tylko o nich myśleć lub je gonić. Każdemu polecam takie podejście, aby być szczęśliwszym w życiu.

4. Tak jak wspomniałem już wcześniej, wasz poprzedni sezon był waszym debiutanckim, który pod względem osiąganych przez was rezultatów chyba potwierdził, że przed wami jeszcze jest sporo pracy do wykonania. Pawle, jak ty oceniasz tamten sezon pod względem wyników? Czy był on bardzo surowy dla was pod tym względem? Jakie mimo wszystko widzisz pozytywy z tamtego sezonu w waszym wykonaniu? A co według ciebie było waszą "kulą u nogi", która w głównej mierze zadecydowała o końcowym wyniku?

Paweł: Do inauguracyjnego sezonu zgłosiliśmy się z kilkutygodniowym opóźnieniem. Organizatorzy zgodzili się, abyśmy dołączyli do 4 ligi, ale musieliśmy nadrobić zaległe 3 spotkania. Z tego powodu nasz pierwszy sezon był bardzo intensywny, bo graliśmy po 2 mecze w tygodniu. Jest to zupełnie inna intensywność, niż gra "po godzinach". Bywały takie mecze na orliku, że graliśmy dwie godziny i dłużej, ale to w porównaniu z meczem ligowym, gdzie gramy o punkty to "pikuś". Intensywność gry ligowej 2x25 minut jest znacznie wyższa niż zwykła gra. Dochodzą do tego jeszcze emocje i adrenalina związana z rywalizacją.
Szczerze, nie spodziewaliśmy tak wysokiego poziomu nawet w 4 lidze. Było to bolesne doświadczenie i potrzebowaliśmy dużo siły, samozaparcia i wewnętrznej motywacji, aby dokończyć sezon. Dodatkowo zmagaliśmy się z kontuzjami i chorobami, z tego powodu musieliśmy z bólem serca oddać jeden mecz walkowerem. To była nasza najgorsza porażka, bo nawet nie daliśmy sobie szans zmierzyć się na boisku.

Pamiętam jak kilka dni przed pierwszym meczem pojechaliśmy z ekipą na przeszpiegi na stadion, aby obejrzeć mecze ligowe i ocenić poziom. Nie pamiętam jakie drużyny wtedy grały, ale skwitowaliśmy, że to muszą być zespoły z 1 ligi. Sędzia to usłyszał i powiedział, że to mecz 3 ligi. Wmurowało nas, ale powiedzieliśmy sobie, jak nie spróbujemy to nie przekonamy się.... Przekonaliśmy się szybko i dotkliwie, że liga to nie przelewki i inny poziom rozgrywek. Po każdym meczu skrzętnie robiliśmy notatki i wyciągaliśmy wnioski, staraliśmy się lepiej zorganizować na boisku i ustawiać taktykę. Jednak nie wychodziło nam to. Była w nas sportowa złość i efekty tego przyszły bo wygraliśmy jeden mecz i mieliśmy jeden remis. W kilku meczach stawialiśmy opór rywalom, ale piłkarsko byli lepsi od nas, ale bywały takie mecze, że przegraliśmy 1 czy 2 bramkami. Jednak nawyk gry w piłkę sprawił, że kiedy weszliśmy w rytm 2 mecze na tydzień to później, gdy graliśmy jeden mecz w tygodniu z chłopakami robiliśmy dodatkowe spotkanie z intensywnym treningiem.
W porównaniu z innymi zespołami, brakowało nam przede wszystkim zgrania, komunikacji na boisku i skoordynowanych akcji. Łapaliśmy dobry kontakt i rytm przeciwko drużynom, które również grały pierwszy sezon (nie licząc drużyny Kumple Team, bo to był zupełnie inny poziom). Natomiast grając przeciwko drużynom doświadczonym w lidze, widzieliśmy ogromną różnicę. Było to dla nas coś nowego. Niektóre drużyny potrafiły ustawić się i grać wręcz nieprzyjemny futbol grając "pod wynik", a my nie przywykliśmy do tego. Każdy mecz nauczył nas czegoś nowego, dobrego, co mogliśmy zapożyczyć i wdrożyć u nas. Umiejętności to jedno, ale trzeba systematycznie grać, grać i jeszcze raz grać i wypracować swój styl. Jak wygramy to będziemy się cieszyć, a jak przegramy to podniesiemy się i zagramy jeszcze raz. Duch sportu i walki jest obecny w naszej drużynie i to jest nasza największa siła. Jesteśmy pasjonatami i nie poddajemy się łatwo. Pamiętam jak kolega w zeszłym sezonie doznał kontuzji kostki i na pytanie czy możesz grać, odpowiedział "Będę grał dopóki nie urwie mi nogi". Takie momenty, gdy przegrywamy, są bardzo budujące.

Po zakończonym sezonie zrobiliśmy przerwę od piłki na dwa miesiące i od lutego tego roku przystąpiliśmy do intensywnych treningów. Graliśmy raz w tygodniu na krytym orliku w Puszczykowie. Do tego każdy z nas jeszcze trenował we własnym zakresie, gdzieś w domu, czy na siłowni, czy uprawiając inne sporty. Graliśmy bazując na zawodnikach, którzy chcą grać regularnie, aby złapać lepszą chemię na boisku. Czasami brakowało nam osób aby zagrać 6vs6 lub 7vs7, więc zapraszaliśmy zawodników od znajomych czy z internetu. W taki sposób, przy okazji, poznaliśmy kliku nowych graczy, którzy dołączyli w nowym sezonie do drużyny.
W ubiegłym sezonie mocno zapracowaliśmy na zrealizowanie dwóch marzeń: odniesienie pierwszego zwycięstwa w lidze i utrzymanie czystego konta w meczu (dla mnie jako bramkarza było to bardzo ważne). Jesteśmy przekonani i mocno w to wierzymy, że ten sezon będzie inny i lepszy dla nas. Na pewno będziemy się starać. Pamiętajmy jednak, że jest to przede wszystkim hobby i chodzi o to, żeby mieć frajdę z gry.

5. Jesteście już po pierwszym spotkaniu w lidze gdzie udało się wam zremisować 2:2 z bardziej doświadczonym zespołem Wczorajszych, co należy potraktować chyba jako cenny punkt. Jak oceniasz ten wasz występ? I czy na podstawie tego wyniku jesteś wstanie określić wasze cele i możliwośći na ten sezon?

Paweł: Jesteśmy szczęśliwi, że sezon rozpoczęliśmy od remisu, bo zdobyliśmy pierwszy punkt. Zagraliśmy z zespołem, który w zeszłym sezonie zajął 3 miejsce i z którym przegraliśmy aż 7:1. Dla nas najważniejszy wniosek po tym meczu jest taki, że widzimy postęp, zarówno na boisku jak i w wyniku. W trakcie tego meczu doznałem kontuzji, ale zagrałem mecz do końca. Taki jest duch i zacięcie w drużynie Apollogic FC.

Oczywiście nadal widzimy pole do poprawy w ustawieniu się na boisku i w taktyce, jednak w przerwie między sezonami podciągnęliśmy się zarówno jeżeli chodzi o zgranie jak i umiejętności piłkarskie. Jestem pewny, że jak wejdziemy w tryb meczowy to z meczu na mecz będzie nam szło lepiej. Wyniki są ważne, ale najważniejszy dla nas jest "fun" z gry i dobry występ. Naszym głównym celem na ten sezon jest zrewanżowanie się na drużynach z zeszłego sezonu. Mamy dużo do udowodnienia i zrobimy wszystko, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Nie chcę bawić się w prognozy, ale idąc z duchem gry powiem, że każdy mecz potraktujemy poważnie i zagramy o jak najwyższe miejsce w lidze. Na liście marzeń mam jeszcze klika marzeń dotyczących ligi i Apollogic FC, jednym z nich jest awans do wyższej ligi.

 

   Dziękuje za wywiad Paweł Wasilewski

                                                                                                                                                    Dziękuje za wywiad

                                                                                                                                                    Marcin Chmielewski