Grają jak z nut

2017-10-12
Grają jak z nut

Pierwsze ligowe "oczka" Spec Kabli, zacięty mecz Budchemu z Drużyną Szpiku, Tajfun znowu wygrywa, Forfiter lepszy od Arvato. Relacja z wczorajszego dnia ligi piłkarskiej futbolsport.pl.

 

Tajfun - www.Terrahaus.pl 5:0 (WALKOWER)

 

Spec Kable - Unilever Poznań 7:3 (3:1)

Bramki dla Spec Kabli: Jarosław Gnitecki 7', Grzegorz Olejniczak 23', Mariusz Ciesielski 2', 30', Robert Szynka 33', 45', 47'  

Bramki dla Unileveru Poznań: Filip Nowacki 36', Dariusz Jaskólski 15', 50'

 

Spotkanie dwóch drużyn, które bardzo umiejętnie grają piłką i przyzwyczaiły nas do tego, że nie odpuszczają. Lepiej mecz rozpoczęli zawodnicy gospodarzy, a gola już w 2 minucie strzelił Mariusz Ciesielski. Unilever ewidentnie nie był przygotowany na tak zdecydowane ataki już od pierwszych minut i szybko stracił drugą bramkę. Świetną kontrę w 7 minucie spotkania wykończył Jarosław  Gnitecki i było 2:0. Po tych dwóch ciosach do głosu doszli zawodnicy Unileveru, którzy wyprowadzili dwa groźne ataki, ale niezakończone powodzeniem. Dopiero trzecia próba przyniosła efekt. Lewą nogą, tuż sprzed pola karnego nie do obrony uderzył Dariusz Jaskólski. Piłka jeszcze odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Odpowiedź grających szybką piłkę Spec Kabli nadeszła w 23 minucie, a gola strzelił Grzegorz Olejniczak. Do przerwy wynik 3:1 dla gospodarzy i również z przebiegu gry było widać, że są zespołem lepszym. Unilever miał problemy z dokładnym wyprowadzeniem piłki z własnego pola karnego, często popełniał niewymoszone błędy. 

W II połowie zespół Sławomira Szymańskiego postanowił wziąć się za odrbianie strart, ale grając głownie z kontry. Taktyka w pewnym sensie zrozumiała, patrząc na to, że na ławce mieli tego dnia tylko jednego zawodnika, z kolei Spec Kable aż pięciu. Widać było kto ma więcej sił i ile serca oba zespoły wkładają w grę. W 30 minucie Mariusz Ciesielski podwyższył prowadzenie swojego zespołu na 4:1. Chwilę później padła piąta bramka. To jednak nie załmało walecznych zawodników Unileveru. Zyskali oni przewagę, stworzyli sobie kilka świetnych okazji. Piłka jednak, nie chciała wpaść do siatki, zatrzymując się na poprzeczce lub też wpadając w ręce bamkarza rywali. Dopiero w 36 minucie Filip Nowacki zdołał celnie uderzyć i zdobył drugiego gola dla swojej ekipy. Kolejne minuty to odważne ataki gości, ale widać było, że chwilami brakuje im sił. Wykorzystał to przeciwnik, który zdobył dwie kolejne bramki. W ostatniej minucie ponownie z dobrej strony pokazał się Dariusz Jaskólski i zdobył swojego drugiego gola. Wynik 7:3 dla zawodników Roberta Twardowskiego jak najbardzej zasłużony, byli zespołem lepszym, bardziej konkretnym w swoich poczynaniach, choć popłniali sporo błędów. Unilever po raz kolejny pokazał wielką ambicję, ale tego dnia nie byli w stanie zdziałać więcej. Może następnym razem...

 

Arvato Poznań - Forfiter Poznań 1:4 (0:2)

Bramki dla Arvato Poznań: Jacek Augustyniak 43'

Bramki dla Forfiter Poznań: Tomasz Napierała 46', Michael  Delura 11', 21', 40'

 

Bardzo ciekawe spotkanie zespołów z grónej części tabeli. Forfiter to jedyny zespół w II lidze, który nie stracił jeszcze punktów. Z kolei Arvato to drużyna z jedną z najlepszych linii defensywnych w lidze, do tego meczu stracili jedynie 9 bramek w 6 spotkaniach. Początkowe minuty to bardzo szybkie ataki gości. Widać było, że chcieli jak najszybciej zdobyć bramkę. W ich szeregach wyróżniał się Michael Delura i to właśnie on zdobył pierwszego gola, po potężnym uderzeniu pod poprzeczkę bramki przeciwnika. Kolejne akcje równiez napedzał ten zawodnik, coraz częściaj goszcząc w polu karnym Arvato. Następne trafinie zaliczył w 21 minucie i mieliśmy 2:0. Gospodarze starali się neutralizować ataki gości i wyprowadzać groźne kontrataki, co jednak nie przyniosło efektu w postaci goli.

II połowa to sporo walki i kilka interesujących akcji, ale pierwsze mintu pokazały, że oba zespoły mają problem ze skutecznością. Więcej z gry stwarzał sobie Forfiter, ale nie był w stanie wykorzystać sytuacji 3 na 2, a także błędów w obronie Arvato. Wtedy po raz kolejny indywidualną akcją popisał się Michael Delura, który w 40 minucie skompletował hattricka. Gospodarze nie poddali się. Po chwili za sprawą Jacka Augustyniaka zdobyli swoją pierwszą bramkę. To tchnęło w nich nadzieję na korzystny wynik, lecz szybko na ziemię sprowadził ich Tomasz Napierała, który trafił na 4:1. Więcej bramek nie oglądaliśmy i mecz zakończył się wygraną Forfitera, który pokazał jak mocny jest w tym sezonie i że idzie po mistrzostwo II ligi, jak po swoje. Arvato grało tak jak zwykle, nieźle w obronie, ale zabrakło lidera w środku pola, który przyśpieszyłby akcje ofensywne i otworzył drogę do bramki kolegom, dobrymi prostopadłymi piłkami.

 

Tajfun - Niereal 5:1 (1:1)

Bramki dla Tajfuna: Łukasz Marek 30', 33', Paweł Grabia 18', Jacek Grocholewski 45', 47'

Bramki dla Nierealu: Mirosław Fontowicz 24'

 

Mecz, którego stawką był awans do pierwszej trójki w ligowej tabeli. Tajfun na świeże siły, po walkowerze jaki otrzymał za mecz z www.Terrahaus.pl. Niereal zmotywowany, z pomysłem na to jak zagrać w tym meczu. Pierwsza połowa to wyrównane widowisko, mnóstwo dynamicznej gry, wiele akcji skrzydłami. Oba zespoły grały dość odważnie, ale nie mogły się wstrzelić w ten mecz. Pierwsza bramka padła dopiero w 18 minucie, a zdobył ją Paweł Grabia. Na minutę przed końcem odpowiedział Mirosław Fontynowicz. Do przerwy 1:1 i jak to głosi tekst znanej piosenki: "wszystko się może zdarzyć". II połowa to umiejętne rozbijanie ataków Tajfuna przez defensywę Nierealu. Z każdą chwilą gospodarze rozpędzali się coraz bardziej, próbując zepchnąć gości pod ich pole karne. Ta taktyka podziałała, ale przez pierwsze minuty kulało wykończenie. I wtedy z pomocą przyszedł niezastąpiony Łukasz Marek, który w 30 i 33 minucie oddał dwa silne, a co ważniejsze precyzyjne uderzenia i było 2:0 dla Tajfuna. To podziałało jak zastrzyk energii dla gospodarzy, którzy uwierzyli, że mogą pokonać "zasieki" obronne rywala. Oczywiście nie rzucili się do huraganowych ataków, ale czekali na okazję do skontrownia przeciwników, którzy musieli się teraz bardzej otworzy. I tak też się stało. W końcówce meczu tę sytuacje wykorzystał Jacek Grocholewski i skończyło się 5:1 dla Tajfuna, który po tym meczu awansował na II miejsce w tabeli. Niereal zaprezentował się z dobrej strony, lecz to nie wystarczyło. Nie zmienia to faktu, że ten zespół będzie liczył się w walce o pierwszą trójkę na koniec sezonu. 

 

Budchem - Drużyna Szpiku 2:3 (0:1)

Bramki dla Budchemu: Piotr Siuda 40', Tomasz Pawelczak 45',

Bramki dla Drużyny Szpiku: Grzegorz Iwaszko 8', Mateusz Gozdek 32', 37'

 

To był prawdziwy mecz WALKI. Budchem przystąpił do pojedynku z beniaminkiem bez zmienników na ławce rezerwowych, z kolei rywale mieli ich aż czterech. Gospodarze pozostawali nadal bez punktów i chcieli już po tym meczu zmienić ten stan rzeczy. Zaczęli bardzo odważnie, bo już na początku meczu mieli dogodną sytuację do zdobycia bramki. Nie wykorzystali jej, a w tym czasie Drużyna Szpiku zaczęła grać w piłkę. Mateusz Gozdek i Grzegorz Iwaszko dawali z siebie wszystko co mieli i przyniosło to efekt w 8 minucie, kiedy ten drugi wpakował piłkę do siatki. W tym momencie "dawcy" chyba myśleli, że jest po meczu. Stworzyli kolejne sytuacja, ale doświadoczona drużyna gospodarzy zaskoczyła ich odważną i bezpardonową grą. Defensywa dowodzona przez Piotra Siudę i Marcina Wojtalika rozbijała wszystkie ataki gości, a dodatkowo obaj pewnie i bez problemu wyprowadzali akcje ofensywne. Walki było co nie miara, obie ekipy nie odpuszczały, ale więcej bramek w tej części gry nie oglądaliśmy. 

Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Szpiki atakowały skrzydłami i starały się "zabiegać" rywala. Budchem z kolei cieprliwie czekał na swoją sznasę, umiejętnie broniąc dostępu do własnej bramki. Okazja nadażyła się w 32 minucie, ale rajd Marcina Wojtalika lewą stroną boiska został powstrzymany, momentalnie wyprowadzona kontra i Mateusz Gozdek strzelił na 2:0. Po 5 kolejnych minutach mieliśmy 3:0. Ponownie na listę strzelców wpisał się Mateusz Gozdek. Budchem nie odpuścił. Grał zadziornie i z wielkim zaangażowaniem. Opłaciło się to w 40 minucie, kiedy to Piotr Siuda "hukną jak z armaty" i bramkarz rywali był bez szans, by wyciągnąć ten strzał. Kilka chwil później było już 2:3. Świetnym uderzeniem popisał się Tomasz Pawelczak i zrobiło się naprawdę ciekawie. Gospodarze do ostatnich chwil walczyli o bramkę wyrównującą, ale Drużyna Szpiku postawiła twarde warunki w obronie i mecz zakończył się ich minimalnym zwycięstwem. Trzeba oddać zawodnikom Budchemu, że był to ich najlepszy mecz w tym sezonie i oby nadal szło to w tym kierunku. Widać, że zespół ma walkę w krwii. Co do Drużyny Szpiku - powinni być zadowoleni z 3 punktów, ale w ich grze jest jeszcze sporo do poprawienia, tym bardziej, że zbliża się mecz rewanżowy z Tajfunem. 

 

Roche - Lena Luboń 3:7 (0:2)

Bramki dla Roche: P. Miedliński 35', Michał Bartkowiak 39', 46' 

Bramki dla Leny Luboń: Marcin Rejmisz 45', Krzysztof Adamczak 25', Adam Kolber 36', 50', Mateusz Piechowski 3', 29', 37'

 

Najlepszy mecz wieczoru. Dynamiczne akcje, mnóstwo strzałów i sytuacji bramkowych z obu stron. Pierwsza połowa to badanie się zespołów w początkowej jej fazie. W 3 minucie odpalił Mateusz Piechowski i Lena wyszła na prowadzenie. Roche starało się grać bezpieczne, nie popełniając błedów i nie podejmując zbytniego ryzyka. Cała ta część gry była pełna starć i pojedynków jeden na jeden. Kolejna bramka padła w ostatniej minucie, kontrę swojego zespołu bezlitośnie wykończył Krzysztof Adamczak i było 2:0. II połowa to bardziej otwarta gra obu zespołów. Już po 4 minutach bramkę dla Leny zdobył najlepszy tego dnia na boisku Mateusz Piechowski. Roche ruszyło do odrabiania strat. Świetna akcja prawą stroną boiska, dobre podanie od kolegi z drużyny i taką okazję 1 na 1 z bramkarzem, z zimną krwią wykończył Miedliński. Odpowiedź gości była pirunująca - już w kolejnej akcji Adam Kolber uderzył w długi róg bramki i było 4:1. Drużyna z Lubonia poszła za ciosem i w 37 minucie hattricka ustrzelił Piechowski. Błyskawicznie odpowiedział mu Michał Bartkowiak, wykorzystując doskonałe wyprowadzenie piłki defensorów. Szybki sprint w stronę bamki rywala i było 2:5. Pod koniec meczu jedną bramkę dołożyli jeszcze zawodnicy Roche, ale dwie strzelili też goście i stanęło na 3:7. Ciekawy i porywający mecz, bramki niezwykłej urody, sporo pojedynków szybkościowych. Brawa dla obu zespołów za solidny kawałek futbolu. 

 

To by było na tyle, jeśli chodzi o środę, a już dziś kolejne mecze. Poniżej rozpiska spotkań: 

2017-10-12 20:30 1 liga Nat-Geo Budchem - : - ul. Gdańska 1 Boisko A
2017-10-12 20:30 2 liga Kumple - HoReCa Team Ludowy KS addicted2fun - : - ul. Gdańska 1 Boisko B
2017-10-12 20:30 2 liga United 1998 futbolsport.pl - : - ul. Gdańska 1 Boisko C
2017-10-12 21:30 2 liga Forfiter Poznań Beastie Boys - : - ul. Gdańska 1 Boisko A
2017-10-12 21:30 2 liga Kumple - HoReCa Team Dekpol - : - ul. Gdańska 1 Boisko B
2017-10-12 21:30 1 liga www.Terrahaus.pl Drużyna Szpiku - : - ul. Gdańska 1 Boisko C

 

Widzimy się na Gdańskiej 1!

 

Pozdrawiam

Mateusz Koszycki