Święte Krowy i Erjot Polska pokazały moc

2022-09-07
Święte Krowy i Erjot Polska pokazały moc

Wtorkowa kolejka przyniosła nam kilka niespodziewanych rozstrzygnięć. Prawdziwy falstart odnotowała drużyna Nołnejm, która na starcie sezonu uległa ekipie Niereal. Prawdziwą moc natomiast pokazały zespoły Erjot Polska i Święte Krowy. Pierwsi ograli wysoko Team Envitest, natomiast drudzy w dobrym stylu rozprawili się z FC Grunwald. Od porażki zmagania w III Lidze rozpoczęła ekipa Kroplówka.pl, która musiał uznać wyższość drużyny EKUador. Dla EKUadoru były to premierowe punkty w lidze futbolsport.pl. Dużo emocji przyniosły potyczki w IV Lidze Grupa B, gdzie Magicy Zenona byli o krok od zwycięstwa nad Pekabexem, jednak ambitna postawa Pekabexu spowodowała, że mecz zakończył się podziałem punktów. W drugim meczu tej grupy Lutnia Dębiec dość niespodziewanie przegrała z Witaminowymi Ancymonami.

I Liga
Udanie rozgrywki jesienne rozpoczął zespół Niereal, który na inaugurację pokonał jednego z pretendentów do mistrzostwa, ekipę Nołnejm. Gospodarze wzmocnieni dwoma zawodnikami z Nat Geo, Przemkiem Pawlakiem i Radosławem Boguszem, od pierwszej minuty dobrze weszli w mecz, czego efektem były dwie bramki. Najpierw sytuację sam na sam wykorzystał Sebastian Kaszyński, a po chwili bramkarza Nołnejm przelobował Wojciech Szmyt. Goście próbowali nawiązać walkę, ale ich ataki były zbyt przewidywalne i defensywa Nierealu bez problemu radziła sobie z nimi. O dobrze zorganizowanej obronie gospodarzy niech świadczy fakt, że Nołnejm nie wykorzystało również gry w przewadze. Oczywiście Niereal nie ograniczał się tylko do defensywy. Wyprowadzał groźne kontrataki i po jednym z nich Patryk Dunikowski podwyższył na 3:0.
Druga połowa zaczęła się od frontalnych ataków gości, którzy uzyskali zdecydowaną przewagę. Cóż z tego, skoro nic z tej przewagi nie wynikało. Obrona Nierealu stanowiła mur nie do przejścia. Do tego dobrze dysponowany w tym dniu był Darek Pawlak, który w kilku momentach popisał się pewnymi interwencjami. Dopiero w samej końcówce spotkania Nołnejm zdołało przełamać niemoc strzelecką. Najpierw na listę strzelców wpisał się Hubert Raczak, który wykorzystał świetną asystę Mateusza Budziaka, a na minutę przed końcem nadzieję na remis dał Jakub Paziewski. Mimo starań, wynik nie uległ zmianie i niespodzianka stała się faktem.

Niereal


Strzelcy:

  • Sebastian Kaszyński 6'
  • Wojciech Szmyt 7'
  • Patryk Dunikowski 15'

Kary:

  • Radosław Bogusz11'

3

:

2

Nołnejm


Strzelcy:

  • 46' Hubert Raczak
  • 49' Kuba Paziewski

Kary:

---

II Liga
Wysokiej porażki w kolejnym meczu doznał zespół FC Grunwald, który musiał uznać wyższość graczy Świętych Krów. Początek meczu nie zapowiadał takiej porażki, bowiem do 17 minuty mecz był w miarę wyrównany. W tym czasie dwie okazje mieli gospodarze, ale również FC Grunwald nie próżnował i też miał szansę na bramki. Cały plan rozsypał się w trzy minuty. Dokładnie między 17, a 19 minutą, FC Grunwald stracił trzy bramki i jak się później okazało, był to przełomowy moment tego spotkania. Na domiar tego jeszcze przed przerwą Święte Krowy zdołały zdobyć czwartą bramkę.
Na drugie 25 minut goście wyszli mocno zmobilizowani, jednak impetu starczyło zaledwie na 6 minut. Najpierw w 27 minucie gola dla gospodarz zdobył najlepszy na boisku Eryk Włodarczyk. FC Grunwald zdołał odpowiedzieć trafieniem Kacpra Lechanskiego, które okazało się tylko honorowym trafieniem. Kolejne minuty to dominacja zespołu Święte Krowy, którzy z dużym luzem stwarzali kolejne sytuacje, zamieniając je na bramki. Ostatecznie wygrali 12:1 w bardzo przekonującym stylu.

Święte Krowy


Strzelcy:

  • Maciej Szuster 17'
  • Michał Szade 18'
  • Mateusz Urbaniak 23'
  • Michał Janiak 32'
  • Michał Janiak 35'
  • Michał Janiak 43'
  • Maciej Szuster 44'
  • Tomasz Tomelka 50'

Kary:

---

12

:

1

FC Grunwald


Strzelcy:

-

Kary:

---

Borykający się z problemami kadrowymi zespół Team Envitest nie sprostał drużynie Erjot Polska i przegrał wyraźnie 12:3. Jeszcze w I połowie nie było tak źle, bowiem potyczka była w miarę wyrównana. Co prawda inicjatywa był po stronie gospodarzy, ale Team Envitest mądrze się bronił. W 4 minucie Erjot Polska objął prowadzenie po bramce Damiana Woytyniaka. Wyrównał w 8 minucie Michał Adamczak. W dalszej części bliżsi prowadzenia byli gospodarze, którzy swój cel osiągnęli w 16 minucie. Ponownie na listę strzelców wpisał się Damian. Im bliżej końca pierwszej odsłony, tym bardziej uwidaczniała się przewaga Erjotu Polska. W efekcie, jeszcze przed przerwą przewaga bramkowa wzrosła do trzech bramek.
Druga połowa był popisem zespołu Erjot Polska, który dominował w każdym elemencie rzemiosła piłkarskiego. Pierwszoplanową postacią został Patryk Maćkowski, autor aż 6 bramek. W drugiej części gospodarze pokazali swoją moc i byli poza zasięgiem. Cały zespół Erjotu Polska grał dobrze i to miało również odzwierciedlenie w wyniku spotkania. Gości stać było tylko na chwilowy zryw. W samej końcówce zdołali zdobyć dwie bramki i zmniejszyć rozmiary porażki.

Erjot Polska


Strzelcy:

  • Dawid Chałupniczak 28'
  • Radosław Suwalski 47'

Kary:

---

12

:

3

Team Envitest


Strzelcy:

  • 8' Michał Góralski
  • 48' Bartosz Wróbel
  • 49' Bartosz Wróbel

Kary:

---

III Liga
Od przegranej na inaugurację rozpoczęła zmagania w III Lidze ekipa Kroplówka.pl. Rywalem gospodarzy był zespół EKUador. Zaczęło się po myśli Kroplówki.pl, którzy w 5 minucie objęli prowadzenie za sprawą Adriana Zrałki. Goście odpowiedzieli po 60 sekundach. Bartosz Kapruziak i mamy remis 1:1. Kolejne minuty to wyrównana gra po obu stronach. Kroplówka.pl próbowała grać pressingiem, jednak rywale radzili sobie z tą taktyką i za każdym razem wychodzili z opresji. Dodatkowo gracze EKUador mieli pomysł na to spotkanie i konsekwetnie go realizowali. Grali piłką od tyłu i mieli większe posiadanie piłki. Pierwsza odsłona, mimo okazji z obu stron zakończyła się remisem.
Po zmianie stron obraz gry zbytnio nie uległ zmianie, z tą różnicą, że zespołem bardziej kreatywnym i przede wszystkim skuteczniejszym byli goście. W 32 minucie Bartosz Kapruziak daje prowadzenie ekipie EKUador. Gospodarze dążą do wyrównania, jednak biją głową w mur. Nie mają pomysłu na sforsowanie defensywy EKUador. Z kolei debiutant konsekwentnie gra swoje i w 43 minucie odskakuje na dwa "oczka" po trafieniu Bartosza Łuczaka. Gospodarze próbują odmienić coś w swojej grze, jednak na staraniach się tylko kończy. Wynik nie ulega zmianie i EKUador odnosi swoje pierwsze zwycięstwo w lidze futbolsport.pl

Kroplówka.pl


Strzelcy:

  • Adrian Zrałka 5'

Kary:

---

1

:

3

EKUador


Strzelcy:

  • 6' Bartosz Kapruziak
  • 32' Bartosz Kapruziak
  • 43' Bartosz Łuczak

Kary:

---

IV Liga Grupa B
Bardzo ciekawe spotkanie stworzyły, drużyny które przystępowały do tego spotkania podbudowane po swoich premierowych zwycięstwach w lidze z zeszłego tygodnia. Dość uważny początek meczu z obydwu stron nie ograniczał żadnej z ekip do stwarzania sobie kolejnych sytuacji podbramkowych. Pierwsze trafienie w tym spotkaniu uzyskali zawodnicy gości, którzy dzięki bramce Pawła Szymelskiego objęli prowadzenie 0:1 w 17 minucie meczu. To dość niespodziewane prowadzenie gości mocno zaskoczyło graczy Lutni Dębiec, którzy od tego momentu z jeszcze większą pasją zaczęli kreować swoje okazje podbramkowe. Wyrównanie w tym spotkaniu padło w 22 minucie za sprawą Remigiusza Rury, który z dużą pewnością swoich umiejętności pokonał bezradnego bramkarza rywali. Dzięki temu trafieniu obie drużyny zeszły na przerwę przy wyniku 1:1. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, co zapowiadało, iż ta część spotkania przyniesie nam również dużo emocji. Kluczowy moment dla losów spotkania nastąpił w 44 minucie, gdy szeregi drużyny gospodarzy musiał opuścić za żółtą kartkę jeden z ich graczy,co jak się okazało dwie minuty później, skrzętnie wykorzystał po solowej akcji Szymon Białek. Strzałem z lewej nogi uzyskał prowadzenie 1:2 dla Witaminowych Ancymonów. Mimo, iż do końca spotkania pozostały jeszcze 4 minuty, gracze gości nie pozwolili sobie już wyszarpać tego prowadzenia i tym samym cenne trzy oczka trafiają na konto tej drużyny.

Lutnia Dębiec 2022


Strzelcy:

  • Remigiusz Rura 22'

Kary:

  • Łukasz Owczarczak44'

1

:

2

Witaminowe Ancymony


Strzelcy:

  • 17' Paweł Szynwelski
  • 46' Szymon Białek

Kary:

---

Pierwsza połowa spotkania w wykonaniu graczy Magików Zenona była bardzo poprawna pod względem piłkarskiego rzemiosła, gdzie kolejne kreowane sytuacje podbramkowe siały popłoch wśród graczy Pekabexu. Patrząc na postawę ekipy tej drużyny w pierwszych 25 minutach można było się mocno zastanawiać, jak zespół ten mógł przegrać w swoim poprzednim spotkaniu aż 1:7. Dwubramkowe prowadzenie gospodarzy do przerwy było zupełnie zasłużone, a duża w tym zasługa skutecznego w tej części meczu Michał Geislera, który był autorem obydwu bramek. Niestety dla gospodarzy spotkanie piłkarskie składa się z dwóch połów, a w tej części meczu bardziej żądni bramek byli zawodnicy gości. Słabnących fizycznie z minuty na minutę gospodarzy coraz bardziej przyciskali zawodnicy rywala, którzy upragnioną bramkę kontaktową uzyskali dopiero w 40 minucie, dzięki główce Volodymyra Bycha. Od tego momentu sytuacji pod obiema bramkami nie brakowało, lecz żadnej ze stron nie udało się wcelować piłki w światło bramki. Gdy w 47 minucie goniących wynik graczy Pekabexu spotkała kara indywidualna w postaci żółtej kartki wydawało się, że gospodarze odniosą swoje premierowe zwycięstwo w lidze. I zapewne tak by było, gdyby w samej końcówce zawodnicy Magików Zenona zamienili swoją sytuację podbramkową na gola, który zapewne zamknąłby losy tej potyczki. A tak, ambitnie walczący goście na minutę przed końcem, grający jednego zawodnika mniej, zdobyli wyrównanie 2:2 za sprawą Nazara Bevza, który desperackim strzałem zza pola karnego pokonał bramkarza gospodarzy. Podział punktów w tym spotkaniu wydaję się być sprawiedliwy, choć z drugiej strony gospodarze zasłużyli chyba na coś więcej niż tylko jeden punkt.

Magicy Zenona


Strzelcy:

  • Michał Geisler 9'
  • Michał Geisler 22'

Kary:

---

2

:

2

#PekabexSquad


Strzelcy:

  • 40' Volodymyr Bych

Kary:

  • 47'Vasil Kuzo

 

                                                                                                                                                       Pozdrawiam

                                                                                                                                                 Marcin Chmielewski