Taktyka Poznańskich Orłów

2022-05-11
Taktyka Poznańskich Orłów

Pierwsza wygrana Nat Geo, Niereal postawił się Ordo, zwycięska taktyka Poznańskich Orłów, FC Paide zgodnie z oczekiwaniami, wymiana ciosów między Borówcem Team, a Volkswagen Group Services, Ananasy z Ekstraklasy odprawiły z kwitkiem Lutnię Dębiec.

I Liga

Pierwsze zwycięstwo w sezonie wiosennym odniosła ekipa Nat Geo. W polu pokonanym pozostawiła zespół Leśnych Dziadków. Choć wynik spotkania (6:1) sugeruje, że było to jednostronne widowisko, to mecz przebiegł zgoła odmiennie. Spotkanie było niezwykle wyrównane i zacięte. Pierwsza połowa obfitowała w wiele akcji podbramkowych. Obie drużyny miały sporo okazji do zdobycia bramek. Ta sztuka do przerwy udała się tylko ekipie Nat Geo, która po dwóch trafieniach Radosława Bogusza do przerwy prowadziła 2:0. Goście mieli szansę na zmianę rezultatu, ale nie mieli sposobu na świetnie broniącego w tym dniu bramkarza gospodarzy, Krzysztofa Załęskiego. To w dużej mierze dzięki jego dobrej dyspozycji Nat Geo miało korzystny wynik.
Druga połowa zaczęła się po myśli podopiecznych Pawła Tuliszki, którzy już w 27 minucie za sprawą Przemysława Pawlaka podwyższyli na 3:0. Wysokie prowadzenie spowodowało, że gospodarze oddali inicjatywę i nastawili się głównie na kontry. Z kolei Leśne Dziadki próbowały odmienić losy potyczki, jednak w drugiej odsłonie nie mieli już takiej jakości co w pierwszej. Gra była szarpana, mało było dogodnych sytuacji. Tylko raz udało im się zaskoczyli obronę Nat Geo. W 41 minucie Konrad Hekiert, przy stanie 4:0, wpisał się na listę strzelców. Końcowy fragment spotkania należał do gospodarzy, a dokładnie Przemka Pawlaka, który dwukrotnie pokonał golkipera Leśnych Dziadków i przypieczętował pierwsze zwycięstwo.

Nat-Geo


Strzelcy:

-

Kary:

---

6

:

1

Leśne Dziadki


Strzelcy:

  • 41' Konrad Hekiert

Kary:

  • 23'Jacek Terpiłowski

Ciekawie był w spotkaniu pomiędzy Nierealem, a Ordo. Początek zdecydowanie dla gospodarzy, którzy wyraźnie zaskoczyli swojego rywala i z trzech dogodnych okazji wykorzystali dwie. Dwie bramki zdobył Piotr Kaźmierowski, który najpierw wykorzystał sytuację sam na sam (była to 4 minuta), a w 10 minucie popisał się silnym strzałem. Goście zdołali odpowiedzieć w 11 minucie. Precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Kostas Milonas. Od tego momentu inicjatywa należała do Ordo, które dążyło do wyrównania. Ta sztuka udała im się tuż przed przerwą. Bramkę dającą remis strzelił Dariusz Walasek.
Po zmianie stron nadal emocji nie brakowało. I znowu początek należał do Nierealu, który miał okazję wyjść na prowadzenie, jednak nie wykorzystał sytuacji sam na sam, a raz oddał kąśliwy strzał. Co się nie udało gospodarzom, udało się gościom. W krótkim czasie zdobyli dwie bramki. Najpierw Kostas Milonas wykorzystał rzut karny (34 minuta), a po chwili czystą okazję na bramkę zamienił Dariusz Walasek. Niereal ambitnie walczył o odrobienie strat, jednak defensywa Ordo grała stabilnie i nie popełniała prostych błędów. Ordo wygrało i zrobiło duży krok w kierunku gry w grupie mistrzowskiej.

Niereal


Strzelcy:

  • Piotr Kaźmierowski 4'
  • Piotr Kaźmierowski 10'

Kary:

---

2

:

4

Ordo


Strzelcy:

  • 24' Dariusz Walasek
  • 35' Dariusz Walasek

Kary:

---

II Liga

Skuteczna taktyka przyniosła zwycięstwo Poznańskim Orłom w meczu przeciwko Erjotowi Polska. Potyczka dwóch czołowych ekip II Ligi miała dwie odsłony. W pierwszej części dominowali gospodarze. Mieli więcej z gry i posiadali optyczną przewagę, dzięki której w 9 minucie objęli prowadzenie po trafieniu Rafała Kijanowskiego. Goście, choć rzadko zagrażali bramce rywala, zdołali wyrównać 120 sekund później. Indywidualną akcją popisał się Adrian Mankiewicz. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, Erjot Polska zdobył drugą bramkę. Przy biernej postawie obrońców gości, Damian Woytyniak przytomnie wykończył akcję.
Druga połowa to duża odmiana w grze gości. Realizując konsekwentnie założenia przedmeczowe, ekipa Poznańskich Orłów przeszła do ofensywy. To przyniosło efekt w postaci dwóch trafień. Najlepszy na boisku Kamil Kapałczyński, najpierw wyrównał stan rywalizacji (32 minuta), a 3 minuty później wyprowadził Poznańskich Orłów na prowadzenie po świetnej asyście Adriana Mankiewicza. Taki przebieg wydarzeń wyraźnie zaskoczył gospodarzy, którzy długo nie mogli zrozumieć co się stało. Niemniej Erjot Polska ruszył do frontalnych ataków i był bliski wyrównania, ale piłka dwukrotnie trafiła w słupek. W samej końcówce gospodarze wycofali nawet bramkarza. Mimo to ofiarna gra gości popłacała. Mało tego, "Orły" mogły szybciej zamknąć spotkanie, lecz nie wykorzystali trzech wyśmienitych okazji. Ostatecznie Poznańskie Orły wygrywają 2:4 dzięki konsekwentnej i ofiarnej grze.

Erjot Polska


Strzelcy:

  • Rafał Kijanowski 9'
  • Damian Woytyniak 23'

Kary:

---

2

:

4

Poznańskie Orły


Strzelcy:

  • 11' Adrian Mankiewicz
  • 32' Kamil Kapałczyński
  • 35' Kamil Kapałczyński
  • 50' Adrian Mankiewicz

Kary:

---


Nie było niespodzianki w meczu ekip FC Paide i O Jezus Maria. Faworyt, FC Paide, nie zawiódł i dopisał do swojego dorobku trzy punkty. Tylko w pierwszej połowie goście stawiali opór. Mało tego, byli bliżsi prowadzenia, jednak nie wykorzystali stuprocentowej okazji. To się zemściło w 12 minucie, kiedy Karol Smoliński popisał się celnym strzałem. Gospodarze chcieli iść za ciosem, ale defensywa O Jezus Maria z bramkarzem na czele długo i skutecznie się broniła. Dopiero pod koniec pierwszych 25 minut zdobyli drugą bramkę.
Tuż po wznowieniu "centrostrzałem" popisał się Kacper Matyjaszczyk i piłka po raz trzeci ugrzęzła w bramce O Jezus Maria. Mimo, że goście przegrywali dość wyraźnie, ambitnie walczyli o pierwsze trafienie, które mogło ich przywrócić do potyczki. Ta sztuka udała się w 34 minucie. Wiktor Skotarczak przytomnie dobił bezpańską piłkę i mieliśmy 3:1. Zdobyty gol dał dodatkowego animuszu ekipie O Jezus Maria, która nie mają nic do stracenia dalej atakowała. Niestety mimo usilnych starań rezultat się nie zmieniał, a w końcowym fragmencie potyczki gospodarze dobili swoich przeciwników. Między 47, a 49 minutą strzelili trzy bramki i mogli się cieszyć z wysokiej wygranej.

Fc Paide


Strzelcy:

  • Karol Smoliński 12'
  • Karol Smoliński 23'
  • Kacper Matyjaszczyk 27'
  • Bartosz Bartoszak 47'
  • Karol Smoliński 48'
  • Bartosz Bartoszak 49'

Kary:

  • Michał Drzewiecki44'

6

:

1

O Jezus Maria


Strzelcy:

  • 34' Wiktor Skotarczak

Kary:

  • 20'Mateusz Kowalski

IV Liga Grupa A

Z walki o pierwsze miejsce w IV lidze grupie A nie rezygnuje zespół Volkswagen Group Services, który po ciężkim spotkaniu pokonał zawsze niewygodny dla rywala zespół z Borówca. Pierwsza połowa spotkania uraczyła nas szybko zdobytymi bramkami z obydwu stron, dzięki czemu wynik 1:1 do przerwy zapowiadał bardzo ciekawą drugą połowę. Jako pierwsi na prowadzenie 2:1 wyszli gracze gospodarzy, którzy w 31 minucie po bramce Mikołaja Wrzesińskiego rozpalili swoje apetyty na sprawienie niespodzianki w tym spotkaniu. Osiem minut później na prawdziwą "bombę" zza pola karnego zdecydował się etatowy obrońca gości Rafał Mikołajczak, który bramką na 2:2 nie dał żadnych szans bramkarzowi gospodarzy. Trafienie to było bardzo istotne w kontekście dalszej rywalizacji, ponieważ cztery minuty później, sprytnym strzałem w dalszy róg bramki popisał się Jakub Mańczak i tym samym goście prowadzili 2:3. Dwie minuty później, szukający swojej premierowej bramki w tym spotkaniu Marcin Prymowicz, wreszcie znalazł sposób, na skutek czego goście odskoczyli na dwubramkowe prowadzenie. Z faktem tym nie zamierzał się zgodzić zawodnik drużyny z Borówca Adam Baran, który już po minucie wlał w serca swoich kolegów z drużyny nadzieję na uzyskanie remisu w tym pojedynku. Niestety dla nich wynik ten już nie uległ zmianie i tym samym trzy oczka stały się własnością graczy gości, którzy wygrywają to spotkanie 3:4.

Borówiec Team


Strzelcy:

  • Szymon Milanowski 6'
  • Mikołaj Wrzesiński 31'
  • Adam Baran 46'

Kary:

---

3

:

4

Volkswagen Group Services


Strzelcy:

  • 8' Adam Deiksler
  • 39' Rafał Mikołajczak
  • 43' Jakub Mańczak

Kary:

---

IV Liga Grupa B

Stawką tego pojedynku była szansa wskoczenia na drugie miejsce w IV ligowej tabeli w grupie B, gdzie coraz bardziej klaruje się grono drużyn, które powalczą o udział w grupie mistrzowskiej o awans do III ligi. Spotkanie lepiej rozpoczęli gracze Lutni Dębiec którzy po upływie pierwszych dwóch minut objęli szybkie prowadzenie 1:0 po bramce Bartosza Matuka. Podrażniona tym faktem ekipa gości przystąpiła do kontrataku, dzięki któremu wynik spotkania miał ulec zmianie. Pierwsze jego efekty zaobserwowaliśmy w 12 minucie, gdzie po bramce na 1:1 Pawła Wojciechowskiego goście znów wyrównali stan rywalizacji. Rozochoceni tym faktem gracze gości dwie minuty później wyszli już na prowadzenie, ponieważ po sprytnie rozegranym stałym fragmencie gry, aktywny tego dnia Mateusz Szmyt, strzałem "piętką" uzyskał prowadzenie 1:2. Na kolejne trafienie musieliśmy poczekać do 19 minuty, wtedy na solową akcję zakończoną bramką zdecydował się kapitan gospodarzy, Łukasz Araszkiewicz i to dzięki niemu stan rywalizacji do przerwy brzmiał 2:2. Gdy po zmianie stron w 33 minucie bramkę dla Lutni na 3:2 uzyskał Bartosz Wojtecki wydawało się, że to właśnie gospodarze są bliżsi zwycięstwa w tym spotkaniu. Niestety, najgorsze dla nich dopiero miało nadejść. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym była bramka na 3:3 którą uzyskał w 47 minucie Kacper Buczko, który tym trafieniem mocno ucieszył swoich kolegów. Ale prawdziwego "zniszczenia" dokonał po raz drugi w tym dniu najlepszy strzelec graczy gości Mateusz Szmyt, który na minutę przed końcem przechytrzył bramkarza gospodarzy i tym samym po raz drugi w tym spotkaniu wyprowadził swój zespól na prowadzenie. Ostatecznie po bardzo ciekawym spotkaniu i dramatycznej końcówce Ananasy z Ekstraklasy kompletują bardzo cenne trzy oczka.

Lutnia Dębiec 2022


Strzelcy:

  • Bartosz Matuk 2'
  • Łukasz Araszkiewicz 19'
  • Bartosz Wojtecki 33'

Kary:

---

3

:

4

Ananasy z Ekstraklasy


Strzelcy:

  • 14' Mateusz Szmyt
  • 49' Mateusz Szmyt

Kary:

---

 

                                                                                                                                                                    Pozdrawiam

                                                                                                                                                              Marcin Chmielewski